Mroczna Bohaterka x Camren

By Martyna-24-

46.1K 4.7K 389

"Mroczna Bohaterka" to książka Abigail Gibbs. Zmieniona na wersję Camren. Mam nadzieję, że spodoba wam się ta... More

JEDEN
Dwa
Trzy
Cztery
Pięć
Sześć
Siedem
Osiem
Dziewięć
Dziesięć
Jedenaście
Dwanaście
Trzynaście
Czternaście
Piętnaście
Szesnaście
Siedemnaście
Osiemnaście
Dziewiętnaście
Dwadzieścia
Dwadzieścia Jeden
Dwadzieścia Dwa
Dwadzieścia Trzy
Dwadzieścia Cztery
Dwadzieścia Pięć
Dwadzieścia Sześć
Dwadzieścia Siedem
Dwadzieścia Osiem
Dwadzieścia Dziewięć
Trzydzieści
Trzydzieści Jeden
Trzydzieści Dwa
Trzydzieści Trzy
Trzydzieści Cztery
Trzydzieści Pięć
Trzydzieści Sześć
Trzydzieści Siedem
Trzydzieści Osiem
Trzydzieści Dziewięć
Czterdzieści
Czterdzieści Jeden
Czterdzieści Dwa
Czterdzieści Trzy
Czterdzieści Cztery
Czterdzieści Pięć
Czterdzieści Sześć
Czterdzieści Siedem
Czterdzieści Osiem
Czterdzieści Dziewięć
Pięćdziesiąt
Pięćdziesiąt Jeden
Pięćdziesiąt Dwa
Pięćdziesiąt Trzy
Pięćdziesiąt Cztery
Pięćdziesiąt Pięć
Pięćdziesiąt Sześć
Pięćdziesiąt Siedem
Pięćdziesiąt Osiem
Pięćdziesiąt Dziewięć
Sześćdziesiąt
Sześćdziesiąt Jeden
Sześćdziesiąt Dwa
Sześćdziesiąt Trzy
Druga Część
Jesienna Róża
Rozdział Pierwszy
Rozdział Drugi
Rozdział Trzeci
Rozdział Czwarty
Rozdział Piąty
Rozdział Szósty
Rozdział Siódmy
Rozdział Ósmy
Rozdział Dziewiąty
Rozdział Dziesiąty
Rozdział Jedenasty
Rozdział Dwunasty
Rozdział Trzynasty
Rozdział Czternasty
Rozdział Piętnasty
Rozdział Szesnasty
Rozdział Siedemnasty
Rozdział Osiemnasty
Rozdział Dziewiętnasty
Rozdział Dwudziesty
Rozdział Dwudziesty Pierwszy
Rozdział Dwudziesty Drugi
Rozdział Dwudziesty Trzeci
Rozdział Dwudziesty Czwarty
Rozdział Dwudziesty Piąty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział Dwudziesty Ósmy
Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

Rozdział Dwudziesty Szósty

188 10 0
By Martyna-24-

Jesienna Róża

– Jak myślisz, kiedy przeprowadzą nas gdzie indziej?

– Wuj chce przenieść cały dwór do Athenei najdalej do świąt, a Burrator zabezpieczyć i zamknąć na cztery spusty. Co do nas dwojga stawiam, że w najlepszym razie spędzimy tu jeszcze dwa tygodnie.

Poczułam nieunikniony lęk pnący się od żołądka ku sercu. Ostatni raz byłam w Athenei podczas pogrzebu babci. Nigdy nie odwiedziłam dworu jako księżna. Jutro przypadał dzień moich szesnastych urodzin, w którym zyskać miałam prawo do zasiadania w radzie atheneańskiej i w trybunale międzywymiarowym. Ojciec zachowa kontrolę nad moimi finansami do momentu, gdy stanę się pełnoletnia z punktu widzenia prawa brytyjskiego, ale wyłączywszy tę jedną kwestię, jutro miałam się pożegnać z dzieciństwem.

– W Athenei przynajmniej zawsze świeci słońce – zauważyłam, przysuwając się do niewielkiego płomienia, który wyczarował przed nami Fallon. Wzięłam go za rękę i przyciągnęłam ku sobie, by móc się o niego oprzeć.

Siedzieliśmy na niewielkiej plaży ukrytej w zatoczce o kilka minut lotu od mojego domu. Była kamienista i dość stroma. Otaczały ją ostre, niedostępne wzgórza, pomiędzy którymi wiodła rozsypująca się dróżka prowadząca do miasta. Najbardziej niezwykłymi elementami tej scenerii były znajdujące się za naszymi plecami jezioro oraz strumyk przecinający plażę i uchodzący do morza. Woda była wzburzona – fale o białych grzywach raz po raz przelewały się przez kamienie i omywały piasek.

Rodzice nalegali, żebym w dniu urodzin była w domu. Edmund, który chciał możliwie szybko nauczyć nas jak najwięcej magii obronnej, wywlókł nas w najbardziej odosobnione miejsce, jakie znalazł w okolicy, do zatoki Mansands.

Od incydentu w Burrator minęło zaledwie kilka dni, ale ochrona i tak zdążyła zostać podwojona. Kilkoro Athanów było z nami na plaży, a znacznie większy zastęp pilnował domu. Prywatność, której Fallon i ja tak bardzo chcieliśmy, została bezlitośnie okrojona.

– Jak twoi rodzice? Dalej robią wielki problem z wyprowadzenia się stąd?

Wzruszyłam ramionami.

– Oboje odmawiają mieszkania we dworze Manderley. Tata nienawidzi przepychu, a poza tym czerpiemy spory dochód z tego, że jest otwarty dla zwiedzających. Rodzice zostaną po prostu w Londynie. Nie pojadą ze mną do Athenei.

Oparł moją głowę na swoim ramieniu i wplótł mi palce we włosy. Czułam, jak przeczesują delikatnie moje zmierzwione wiatrem loki.

– Ja będę się tobą zajmował. Nigdy cię nie opuszczę.

Jakaś część mnie wiedziała, że książę nie będzie mógł dotrzymać obietnicy, ale mimo to moje serce aż puchło z radości na dźwięk tych słów i z lubością nasycało się kłamstwem. Oparłam się o jego ramię i patrzyłam na horyzont, gdzie ostatni skrawek pomarańczowego światła niknął w morzu. Niebo ponad nami zmieniało barwę z niebieskiej na różowo purpurową.

– Wstań. – Książę nakazał nagle, samemu się podnosząc. Siedziałam w wygniecionym w kamykach i żwirze zagłębieniu i patrzyłam ze zdziwieniem na jego zmarszczone czoło. Ugiął palce dłoni i ponaglił mnie niecierpliwym skinieniem.

Podniosłam się. Musiałam przez moment walczyć o złapanie równowagi, bo kamyki uciekły mi spod stóp. Podtrzymał mnie, a potem przesunął dłonią po moich plecach, by w końcu oprzeć mi ją na karku. Jego dłoń była na tyle duża, że gdyby chciał, objąłby bez kłopotu moją szyję. Delikatnie przysunął mnie do siebie i oparł się czołem o moje czoło.

– Jutro twoje szesnaste urodziny – zaczął. Miał przymknięte powieki. Wziął głęboki wdech, wciągając powietrze, które właśnie wypuściłam.

– Tak – odpowiedziałam. Mój głos drżał i brzmiał niepewnie, mimo że mówiłam o oczywistym fakcie. Nagle moje ręce, dotąd bezwładnie zwisające po bokach, same znalazły drogę i objęły księcia w pasie. Budziła się we mnie ta sama dziewczyna, która siedziała na nim po przyjęciu. Czułam, jak uwalnia się i zrzuca kajdany. Przyjrzała mi się zza krat w moim umyśle, a potem przeniosła wzrok na księcia.

– Od jutra będzie mi wolno – powiedziałam pewniejszym już tonem.

Otworzył szeroko oczy.

– Nawet o tym nie myśl – warknął, odciągając mnie na bok. Trzymał mnie wciąż za kark jak niegrzecznego kociaka.

– Dlaczego? – spytałam ostrzej, wbijając paznokcie w jego ramię, by nie prowadził mnie na wyprostowanej ręce.

– Najpierw musisz mieć co do mnie pewność!

– Mam!

– Udowodnij – rzucił tonem wyzwania, po czym puścił mnie i rozłożył ręce, odsłaniając cały przód ciała. – Jestem cały twój. – Przekrzywił głowę i posłał mi cierpki uśmiech.

Wybełkotałam coś niezrozumiałego. Powiedziałam to tylko, żeby nie odpuścić! Ale oto stał przede mną. Książę Athenea, obiekt westchnień całego wymiaru, podawał mi się na tacy. I wyglądał naprawdę smakowicie... Co mnie powstrzymuje? Czego się boję? Depresja ustępuje, nie boję się jechać do Athenei. Poradzę sobie z życiem na świeczniku.

Czułam, jak szybko unosi się i opada moja pierś, zupełnie inaczej niż jego. On był spokojny i opanowany.

– Moje oczy... – zaczęłam z wahaniem – jaki mają teraz kolor?

Czułam, że spala mnie spojrzeniem. Nie musiał nawet sprawdzać. Wiadomo było, jaka będzie odpowiedź.

– Są czerwone, Róża.

Tak, tak. Czerwone, rozpalone i pełne oczekiwania.

Nagle zdjął ręce ze mnie, a sięgnął do guzików koszuli. Rozpiął najwyższy, potem kolejny. Moje oczy zrobiły się wielkości spodków. Wiedziałam, że przecież przygląda się nam Edmund.

Fallon rozpiął trzeci guzik.

– Powiedzmy jedną rzecz wprost, księżno: kiedy miałaś dziesięć lat, wrobiłaś mnie w granie w „pogoń z buziakiem".

Czwarty guzik, piąty.

– Uznałaś, że wygrałaś dopiero wtedy, kiedy obściskałaś mnie w sali tronowej na oczach moich rodziców i całego dworu. – Koszula była już zupełnie rozpięta. Uniósł teraz nogę, zdjął but i skarpetkę i odrzucił je na bok. To samo zrobił zaraz z drugą nogą. Cały czas przy tym mówił, a ja ledwie pamiętałam, żeby oddychać. – Wszyscy śmiali się i mówili, jaką piękną parą zostaniemy któregoś dnia, ale ja... – Pokiwał palcem i zaczął rozpinać mankiety. – Od tamtej chwili codziennie zastanawiałem się, jak by to było naprawdę cię pocałować. Minęło prawie osiem lat i nie zamierzam się już zastanawiać ani minuty dłużej. Mam gdzieś sprawę wieku i mam gdzieś jego. – Machnął lekceważąco w stronę Edmunda. – Jeśli każesz mi czekać jeszcze chociaż chwilę, to nie ominie cię kąpiel niespodzianka.

Skończył swoją przemowę. Rozpięta koszula odsłaniała wyrzeźbiony brzuch, a rękawy zwisały luźno u nadgarstków. Stał przede mną boso, a pomiędzy palce jego stóp dostawały się drobne kamyczki.

– Ty mnie szantażujesz! – powiedziałam oskarżycielskim tonem, ze wszystkich sił próbując się nie czerwienić.

– Mój ojciec nazwałby to dyplomacją.

Skoczyłam do przodu, położyłam dłonie na jego policzkach i przycisnęłam usta do jego ust. Zamknął oczy, rozluźnił mięśnie twarzy pod dotykiem moich dłoni. Wyczułam ustami, jak się uśmiecha. Jeszcze kilka sekund i cofnęłam się.

– Ja się chyba nie nadaję do negocjacji – wymamrotałam przepraszającym tonem. Książę był wyraźnie ucieszony, a do mnie powoli docierało, że właśnie zaliczyłam pierwszy prawdziwy pocałunek.

– Dobrze to zrobiłam?

Otworzył pomału oczy i uśmiechnął się miękko.

– Nie do końca.

Nim zdążyłam skonać z zażenowania, uniósł palcem mój podbródek. To muśnięcie starczyło, żebym poczuła w żyłach przypływ magii i szczęścia, aż dostałam gęsiej skórki na rękach. Pocałował mnie, znacznie delikatniej niż przed chwilą ja jego, ale przy tym wsunął język między moje wargi.

Otworzyłam szeroko oczy, ale pozwoliłam się prowadzić.

W końcu odsunął się delikatnie, skubiąc jeszcze zębami moją dolną wargę. Ciało oderwało się od ciała z cichym cmoknięciem. Po wewnętrznej stronie ust czułam teraz przyjemne ciepło.

– Do zostania kobietą brakuje ci sześciu godzin. Jak ci się podobał wstęp? – spytał, z uśmiechem zerkając na zegarek.

– Babcia byłaby bardzo zadowolona, że pobieram nauki od samego księcia – powiedziałam, szczerząc się z rozbawieniem. Wtuliłam się w poły jego koszuli, przyciskając dłonie do jego pleców.

– No i Jo wreszcie przestanie mi wiercić dziurę w brzuchu o to bycie z tobą.

Pocałował mnie w czoło.

– Naprawdę się cieszę, że mogę być panem od całowania. A kiedy będziesz gotowa, nauczę cię więcej. – Oparł podbródek na czubku mojej głowy, objął mnie i mocno przytulił. Wsunęłam głowę w moje ulubione zagłębienie przy jego ramieniu. – Kiedy tylko Jo będzie mieć ferie, zaprosimy ją do Athenei, żebyś miała przyjaciółkę na miejscu.

Pogłaskał koronkowe rękawy mojej bluzki i przez dziurki wsunął palce. Zaczęłam drżeć. Gdy ogień przygasł, zrobiło się zimno, a żadne z nas nie było właściwie ubrane na chłodny listopadowy wiatr.

– Na pewno zaprzyjaźnisz się z moją siostrą. Jest od ciebie trochę młodsza, ale zawsze cię podziwiała...

Mówił dalej. Nie wiem, czy wciąż o siostrze, czy o kimś innym, bo przestałam słuchać. Czułam, jak od samych stóp pnie się w stronę mojego serca niepokój.

Moja babcia...

Zdjęłam dłonie z jego pleców i odsunęłam się o krok.

Co mnie powstrzymuje?

– Ale ty wciąż to przede mną ukrywasz.

– Co, Róża?

– Wiesz, dlaczego zamordowano moją babcię. Wszyscy oprócz mnie wiedzą.

Zdawało mi się, że odetchnął z ulgą. Położył mi dłonie tuż poniżej ramion i spojrzał mi prosto w oczy.

– Chyba już to wiesz, i zresztą z tego samego powodu jest tu moja rodzina... Kłamałem, mówiąc, że przyjechałem tu, żeby uciec przed prasą.

W oczekiwaniu wstrzymałam oddech. Czy teraz wreszcie poznam prawdę? Pełną prawdę?

Rozgrzana i wystraszona uniosłam ręce i oparłam je na jego klatce piersiowej. Czułam, jak jego serce przestaje łomotać i uspokaja się. Tyle było w Fallonie rzeczy, które mnie pociągały: wygląd, jego szczerość, poczucie humoru, to, jak mnie pragnął, i to, jak potrafił tchnąć we mnie życie. No i był wobec mnie uczciwy...

– Nakazano mi tu przyjechać, bo zaatakowali Extermino. Jesteśmy tu, żeby cię chronić.

Pokręciłam głową.

– Ale to przecież samobójstwo. Należycie do rodziny królewskiej, dlaczego mielibyście sami...

– To ma związek z twoją babcią. Ale nie mogę ci teraz powiedzieć, dlaczego zginęła. Jeszcze nie.

Odskoczyłam do tyłu.

– Dlaczego nie?!

– Po prostu nie mogę.

Sama byłam zaskoczona, gdy moje ręce spadły na jego pierś, zmuszając go do cofnięcia się o parę kroków. Moje dłonie zostawiły na jego skórze dwa ślady. Jeden z nich zahaczał o blizny, które stały się teraz purpurowe.

– Sthlancleen! – zaklęłam.

Z przerażeniem otworzył usta, słysząc najszpetniejsze słowo, jakie znałam, wypowiedziane pod swoim adresem.

– Wydawało mi się, że związki buduje się na szczerości! – Stał o półtora metra ode mnie, ale ja krzyczałam na całe gardło. Edmund rzucił się biegiem w naszą stronę.

Książę zdawał się nie usłyszeć niczego poza przekleństwem.

– Nie waż się więcej używać tego słowa! Dano nam takie rozkazy dla twojego dobra.

Edmund zbliżył się do nas dyskretnie. Nim zdążyłam się zorientować, chwycił mnie potężnymi ramionami i przysunął usta do mojego ucha.

– Nie plugaw sobie języka, młoda damo. I zacznij się wreszcie zachowywać, jak przystało na dziewczynę księcia – warknął. Nie podniósł nawet głosu, ale i tak zabrzmiał na tyle przerażająco, że poczułam ziąb w całym ciele. – Proponuję, żebyś poszła do domu i dobrze sobie przemyślała to, co właśnie powiedziałaś, jak obraziłaś Jego Wysokość i o co go oskarżyłaś. Wróć, kiedy już pogodzisz się z sytuacją.

Odepchnął mnie, a ja z trudem złapałam równowagę na śliskich kamykach. Odwróciłam się, zgarbiłam i syknęłam ze złości. Czułam wrzenie magii i gniewu, a wściekłość budziła we mnie najpierwotniejsze instynkty. Zaczęłam znów kląć, ale Edmund natychmiast mi przerwał.

– Idź do domu – nakazał. Rzucając pod nosem ostatnie przekleństwo, wzbiłam się w powietrze.

Ruszyło za mną kilkoro Athanów.

– Zostaw ją, niech zejdzie z niej para. Musi jakoś sobie dać radę ze złością. – Usłyszałam głos Edmunda. Rozgniewana wrzasnęłam tak głośno, że obaj po prostu musieli mnie usłyszeć.

Chłodne powietrze i fizyczny trud latania ani trochę nie pozwoliły mi ochłonąć. Po wylądowaniu przed domem, gdy musiałam przejść drobiazgową kontrolę bezpieczeństwa, tupałam zniecierpliwiona nogą i utrudniałam gwardzistom pracę. Gdy w końcu dali mi spokój, przeskoczyłam ponad bramą, a drzwi otworzyłam uderzeniem magii, tak że wgniotły ścianę wewnątrz domu. Pędząc schodami na górę, zauważyłam Alyę idącą szybkim krokiem w stronę salonu.

Dobrze. Niech ona wszystko tłumaczy rodzicom.

Rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam krzyczeć w poduszkę, w żaden sposób nie mogąc opanować gniewnego temperamentu, z którego tak zasłynęłam jako dziecko. Jedyną oznaką tego, że od przełomowych urodzin dzieliły mnie godziny, było to, że udało mi się nikogo nie podpalić.

Kretyńskie rozkazy! Głupi Athenea. Nie mieli prawa zatajać przede mną informacji o mojej babci! Musiało chodzić o mój dar widzenia przyszłości. Byłam szklaną ozdobą, jak zgrabnie ujął to Fallon. Czy babcia mogła wiedzieć coś na ten temat? Chyba musiała. Przecież ona... wiedziała wszystko. Może kiedyś i ja dotrę na ten poziom.

Nikt nie przyszedł, nikt nie zakłócał mojego spokoju. Dusiłam się z gniewu, aż wybiła północ. Bezgłośnie zaśpiewałam sama sobie Sto lat.

Continue Reading

You'll Also Like

1.6M 128K 61
"ရှင်သန်ခြင်းနဲ့သေဆုံးခြင်းကြား အလွှာပါးပါးလေးကိုဖြတ်ကျော်ခါနီးမှာမှ ငါမောင့်ကိုစွန့်လွှတ်တတ်ဖို့ သင်ယူနိုင်ခဲ့တယ်၊ လူတွေက သံသရာမှာ ရေစက်ရယ်၊ဝဋ်ကြွေး...
1.7M 109K 200
**Story is gonna be slow paced. Read only if you have patience. 🔥** Isha Sharma married a driver whom she had just met. She was taking a huge risk...
3.2M 133K 59
The story of Abeer Singh Rathore and Chandni Sharma continue.............. when Destiny bond two strangers in holy bond accidentally ❣️ Cover credit...
1.6M 89.3K 86
Daksh singh chauhan - the crowned prince and future king of Jodhpur is a multi billionaire and the CEO of Ratore group. He is highly honored and resp...