Mroczna Bohaterka x Camren

By Martyna-24-

46.1K 4.7K 389

"Mroczna Bohaterka" to książka Abigail Gibbs. Zmieniona na wersję Camren. Mam nadzieję, że spodoba wam się ta... More

JEDEN
Dwa
Trzy
Cztery
Pięć
Sześć
Siedem
Osiem
Dziewięć
Dziesięć
Jedenaście
Dwanaście
Trzynaście
Czternaście
Piętnaście
Szesnaście
Siedemnaście
Osiemnaście
Dziewiętnaście
Dwadzieścia
Dwadzieścia Jeden
Dwadzieścia Dwa
Dwadzieścia Trzy
Dwadzieścia Cztery
Dwadzieścia Pięć
Dwadzieścia Sześć
Dwadzieścia Siedem
Dwadzieścia Osiem
Dwadzieścia Dziewięć
Trzydzieści
Trzydzieści Jeden
Trzydzieści Dwa
Trzydzieści Trzy
Trzydzieści Cztery
Trzydzieści Pięć
Trzydzieści Sześć
Trzydzieści Siedem
Trzydzieści Osiem
Trzydzieści Dziewięć
Czterdzieści
Czterdzieści Jeden
Czterdzieści Dwa
Czterdzieści Trzy
Czterdzieści Cztery
Czterdzieści Pięć
Czterdzieści Sześć
Czterdzieści Siedem
Czterdzieści Osiem
Czterdzieści Dziewięć
Pięćdziesiąt
Pięćdziesiąt Jeden
Pięćdziesiąt Dwa
Pięćdziesiąt Trzy
Pięćdziesiąt Cztery
Pięćdziesiąt Pięć
Pięćdziesiąt Sześć
Pięćdziesiąt Siedem
Pięćdziesiąt Osiem
Pięćdziesiąt Dziewięć
Sześćdziesiąt
Sześćdziesiąt Jeden
Sześćdziesiąt Dwa
Sześćdziesiąt Trzy
Druga Część
Jesienna Róża
Rozdział Pierwszy
Rozdział Drugi
Rozdział Trzeci
Rozdział Czwarty
Rozdział Piąty
Rozdział Szósty
Rozdział Siódmy
Rozdział Ósmy
Rozdział Dziewiąty
Rozdział Dziesiąty
Rozdział Jedenasty
Rozdział Dwunasty
Rozdział Trzynasty
Rozdział Czternasty
Rozdział Piętnasty
Rozdział Szesnasty
Rozdział Siedemnasty
Rozdział Osiemnasty
Rozdział Dziewiętnasty
Rozdział Dwudziesty
Rozdział Dwudziesty Pierwszy
Rozdział Dwudziesty Trzeci
Rozdział Dwudziesty Czwarty
Rozdział Dwudziesty Piąty
Rozdział Dwudziesty Szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział Dwudziesty Ósmy
Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

Rozdział Dwudziesty Drugi

119 8 1
By Martyna-24-

Fallon

Wracałem do Burrator sprężystym krokiem. Dzięki temu, że Edmund wyjaśnił swoją relację z Różą, mogłem na dobre pożegnać zielonooką paskudę. Przygotowania do imprezy szły bardzo dobrze. Róża była szczęśliwa. Z dnia na dzień nabierała sił i nie zakłóciła tego nawet jej ostatnia wizja.

Zastukałem do drzwi Alfiego, spodziewając się, że każe mi zjeżdżać do Athenei. Byłem miło zaskoczony, gdy głosy jego i Lisbeth zaprosiły mnie do wejścia. Siedzieli razem na sofie w obszernym przedsionku jego sypialni. Zawinięta w koc Lisbeth trzymała stopy na jego udach, a on malował jej paznokcie.

Uniósł na moment wzrok i natychmiast rozszyfrował szeroki uśmiech na mojej twarzy.

– Chodzi o Różę? Poczekaj sekundę. Skończę tylko mały palec i możesz zacząć paplać.

Lisbeth z uśmiechem pokręciła głową. Wyłączyła plazmę, na której leciały teledyski, i poczęstowała mnie czekoladą. Pootwierane tabliczki leżały wszędzie dookoła nich. Stałem przez chwilę nieruchomo, z zaciekawieniem i zazdrością przypatrując się tej scence życia domowego.

Rozpieszczanie Lisbeth malowaniem paznokci nie było niczym nowym. Wiedziała, że Alfie, który jako drugi kierunek studiował sztukę, ma pewną rękę. Ważniejsze było to, z jaką miłością i zapałem to robił. Ten widok po raz kolejny utwierdził mnie w przekonaniu, że bardzo mu na niej zależy. Trochę niecodzienny był też wygląd samej Lisbeth, bardzo teraz kobiecej. Uśmiechała się, miała rozpuszczone włosy – była wcieleniem prostego piękna. Jej uroda nie przypominała ani trochę urody Róży, królewskiej, niedostępnej, „z innej ligi", dla większości ludzi przerażającej.

Alfie skończył i poszedł do łazienki oczyścić palce zmywaczem. Lisbeth cofnęła nogi, żebym miał gdzie usiąść.

– Chory z zakochania – z uśmiechem znawczyni zaczęła na mój widok, gdy opadłem na sofę i ukryłem twarz w dłoniach.

Tyle starczyło, żeby śluza się otworzyła. Nie potrzebowałem dalszej zachęty.

– Jestem w nią totalnie wkręcony, a nie wiem, czy ona w ogóle to widzi – zacząłem, mówiąc znacznie szybciej, niż nakazywałaby wygoda słuchaczy. – Trzyma mnie cały czas. To mi nie daje spokoju! Myślę tylko o niej, a spora część tych myśli jest mało grzeczna – wydusiłem z siebie.

Lisbeth zapanowała nad sobą na tyle, by tylko skinąć głową, choć założyłbym się, że najchętniej ryknęłaby śmiechem tak jak stojący w łazience Alfie.

– „Ta szczenięca miłość..." – zebrało mu się na cytowanie szlagierów. Gdy wracał do stolika kawowego, jego donośny barytonowy śpiew przerywał raz po raz rechot.

Spojrzałem na niego gniewnie. Gdyby nie to, że był ze mnie dobry kuzyn, zaraz wytknąłbym mu, że po pierwszym spotkaniu z Lisbeth zachowywał się dokładnie tak samo. Oszczędziłem mu tego jednak i kontynuowałem swój sercowy wywód:

– Tylko nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać. Nie wiem, co jej mówić ani co robić. Nie potrafię nawet nie zachowywać się przy niej jak pierdoła...

– Na to ostatnie nic się akurat nie poradzi – odparł Alfie, opadając na sofę, wyciągając ręce na boki i rozpierając się na arcywygodnych, wypełnionych pierzem poduszkach. – Od urodzenia jesteś pierdołą i nic się na to nie poradzi.

Lisbeth rzuciła w niego kawałkiem czekolady owiniętym w sreberko.

– Po prostu bądź sobą, Fal. Jeśli elementem tego jest bycie pierdołą, to niech tak zostanie. Może pokochać cię tylko za to, kim jesteś i jaki jesteś.

– Tylko, widzisz, bycie mną oznacza bycie księciem, a zauważyłaś już pewnie, jaka ona jest niechętna wszystkiemu, co ma cokolwiek wspólnego z rodem Athenea. – Znów ukryłem twarz w dłoniach. – Musiałem zakochać się chyba w jedynej dziewczynie z tego wymiaru, która taka jest.

Lisbeth oparła dłoń na moim ramieniu, po czym pogładziła mnie krzepiąco po plecach. Wolałbym czuć na sobie dłoń kogo innego, ale i tak było to miłe: wróciło mi dobre samopoczucie, które miałem, gdy tu wchodziłem.

– Wiesz przynajmniej, że nie jest twoją koleżanką, ponieważ należysz do tej rodziny. – Westchnęła. – Myślę, że powinieneś po prostu powiedzieć jej, co czujesz.

Popatrzyłem na nich z przerażeniem i natychmiast napotkałem spojrzenie Alfiego, który dyskretnie pokręcił głową. Tymczasem Lisbeth ciągnęła myśl:

– Przerwiesz w ten sposób wszelkie niedomówienia. Jest ryzyko, że nie czuje do ciebie tego co ty do niej – zaznaczyła, choć na jej ustach znów pojawił się uśmieszek znawczyni – ale jakoś nie wydaje mi się to prawdopodobne. Nawet jeśli teraz tego nie przyzna, to po tym, jak dowie się, co czujesz, może szybko zmienić zdanie. Tak było ze mną, kiedy Alfie latem wyznał mi swoją dozgonną miłość.

Przechyliła się przez podłokietnik sofy w stronę Alfiego, po czym marszcząc brwi, odwróciła się z powrotem do mnie.

– Oj, oj. Już ja znam to spojrzenie: „Prywatny czas księcia". – Postukała palcem w paznokcie u stóp i zadowolona pocałowała mojego kuzyna.

– Do jutra, skarbie.

– „W moim łóżku będzie wiać dziś chłodem" – bez entuzjazmu zanucił barytonem Alfie, patrząc, jak Lisbeth wychodzi, zabierając ze sobą koc i czekoladę.

Już miałem przepraszać kuzyna, że popsułem mu popołudnie, ale on, widząc, że otwieram usta, wstał tylko i wyciągnął z lodówki dwa piwa. Szybkie zaklęcie sprawiło, że kapsle same poleciały do kosza, a Alfie ponownie zajął swoje ulubione miejsce na sofie.

– Robi się z ciebie alkoholik. – Zaśmiałem się, ale uwagi żadnego z nas nie uszło to, jak gwałtownie śmiech uwiązł mi w gardle. Sięgnąłem po butelkę i mocno zacisnąłem dłoń na szyjce.

Każdy radzi sobie inaczej.

– To, co Lisbeth powiedziała o byciu sobą, było świetne, ale z tym wyznawaniem uczuć uważaj. Nie mów Róży, póki nie będziesz pewien, że poczuje do ciebie to samo. Nie możesz tego schrzanić, stawka jest za wysoka.

– Wiem.

– Jest nam potrzebna. Będziemy udupieni, jeśli nie opowie się po naszej stronie.

Zamaszyście odstawił butelkę na szklany blat stolika. Brzęk zagłuszył mój głęboki wdech. Oczy Alfiego były mlecznobiałe.

– Boję się, Al – wymsknęło mi się, nim zdążyłem ugryźć się w język. Czując się jak kretyn, dodałem zaraz: – Chodzi mi nie tylko o powiedzenie Róży, ale o wszystko.

Westchnął, sięgnął po butelkę i przysunął się bliżej. Oparł łokcie na kolanach, po czym przez chwilę przyglądał się naszemu odbiciu w szkle. Naprawdę moglibyśmy uchodzić za braci: nawet zatroskane spojrzenia naszych białych oczu były teraz takie same.

– Przyjeżdżając tu, wiedzieliśmy, na co się piszemy. – Westchnął.

– Ja nie miałem wyboru. Ojciec mi kazał.

– Fal, jeśli sprawa z Różą nie ruszy do świąt do przodu, przeprowadzam się z Lisbeth do kamienicy w Londynie.

Pociągnąłem parę łyków piwa. Zupełnie mi nie smakowało.

– Ta diabelna dziura wysysa ze mnie chęć życia. Poza tym to nie w porządku, że każę jej co tydzień tłuc się tu z Hertfordshire.

Napiłem się jeszcze trochę.

– Nie mam tyle siły co ty. Nie chcę być pionkiem przeznaczenia. Mam serdecznie dosyć tych szachów, tej całej rozgrywki. I nie zamierzam też wciągać w nią Lisbeth.

Dopiłem dwoma haustami zawartość butelki.

– Znajduję w sobie siłę tylko dlatego, że muszę być przy niej. Po prostu nie mam innego wyjścia.

– No i to jest duch bojowy! – Uśmiechnął się i podał mi następne piwo.

– Al, ona widziała, jak Lauren Jauregui i Camila Cabello uprawiają seks.

Alfie był teraz do mnie zwrócony plecami. W odpowiedzi usłyszałem tylko krótkie chrząknięcie, które równie dobrze mogło być reakcją na to, że kapsel trafił go w czoło. Jeszcze chwila i rozparł się na ulubionej sofie z głową podpartą ramieniem i nogami zwisającymi z krawędzi siedziska. Uniósł świeżo otwartą butelkę piwa:

– Za angielskie dziewczyny!

Zgarnąłem ze stolika drugą butelkę i zawtórowałem mu:

– Za angielskie dziewczyny!

Continue Reading

You'll Also Like

1.6M 89.6K 86
Daksh singh chauhan - the crowned prince and future king of Jodhpur is a multi billionaire and the CEO of Ratore group. He is highly honored and resp...
2.9M 239K 96
RANKED #1 CUTE #1 COMEDY-ROMANCE #2 YOUNG ADULT #2 BOLLYWOOD #2 LOVE AT FIRST SIGHT #3 PASSION #7 COMEDY-DRAMA #9 LOVE P.S - Do let me know if you...
2.1M 144K 81
What will happen when an innocent girl gets trapped in the clutches of a devil mafia? This is the story of Rishabh and Anokhi. Anokhi's life is as...
366K 31.5K 15
Indian Chronicles Book III My Husband, My Tyrant. When Peace Becomes Suffocation. Jahnvi Khanna has everything in her life, a supporting family, a hi...