WolfKnight

By JagodaWi

3.8K 258 11

Księga I trylogii |WolfKnight| W moim świecie podzieloną na rasy i społeczeństwa ludzkość obowiązuje ścisła h... More

Świat Mocy
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35

Rozdział 32

42 6 0
By JagodaWi

Oblało mnie białe światło. Na początku było delikatne i subtelnie wdzierało się przez zamknięte powieki. Odruchowo się opierałam, więc stawało się coraz bardziej natarczywe i rażące. Nie dawało mi spokoju, paliło jak ogień i nie pozwalało się od siebie uwolnić. Otworzyłam oczy, szybko dysząc. Wszędzie wokół rozciągały się puste polany całe w szorstkiej, jasno-szarej trawie. Nisko nad ziemią płynęła półprzezroczysta mgła, owijając się wokół moich nóg, jakby chciała mnie pochwycić. Bez trudu jednak mogłam iść przed siebie. Na bezbarwnym niebie widniała tylko jedna gwiazda, rozświetlając monotonny krajobraz. Nic tu nie istniało, nie miałam na czym zawiesić wzroku. Od czasu do czasu kątem oka dostrzegałam jakąś sylwetkę, ale gdy się w jej kierunku odwracałam, ona znikała. Nie słyszałam praktycznie niczego poza szelestem własnego oddechu i zaczynało mi dzwonić w uszach. Brakowało też zapachów.

Czułam się nieswojo, tak jakbym znalazła się w sterylnym gabinecie lekarskim. Niepokój wkradał się do mojego umysłu, ale dawałam radę go uciszyć. Wyróżniałam się w tym miejscu, ale w żadnym stopniu mnie to nie uszczęśliwiało. Nie spodziewałam się, że tak wyglądała kraina zapomnienia. Prędzej nazwałabym to wymiarem szaleństwa. Nagle za mną pojawił się jakiś cień, więc gwałtownie się odwróciłam, uderzając na oślep, ale w nic nie trafiłam. Chyba rzeczywiście zaczynałam wariować.

– Nie podoba Ci się tu, co? – stwierdził znajomy głos i mojego ramienia dotknęło czarne skrzydło.

Odetchnęłam z ulgą i odwróciłam się do Higi, odsuwając od siebie płaty suchej, gadziej skóry. Nie miałam nawet ochoty karcić jej za czytanie w moich myślach, bo obecność Śmierci wpływała na mnie uspokajająco. Poczułam, że się uśmiechnęła lekko rozbawiona, co oznaczało, że wszystko było w normie.

– Długo Ci zajęło, zanim zdecydowałaś się na wizytę – zauważyła, zbliżając się do mnie. – Pomyślmy, w Abaddonie byłaś pod koniec Lupusa, więc minęło z cztery i pół miesiąca.

– Miałam dużo rzeczy na głowie – odparłam. – Oprowadzisz mnie? Choć nie wiem, czy jest po czym.

– Jest. – Pokiwała twierdząco głową i wyciągnęła do mnie prawą rękę w geście zaproszenia. – Musimy tylko trochę przejść.

Nie widziałam w tym żadnego problemu, więc po prostu ruszyłam za Śmiercią. Jej czarny płaszcz rozwiewał mgłę, a mięśnie ogromnych skrzydeł lekko się napinały, jakby trzymanie ich w złożonej pozycji nie było do końca wygodne. Zerknęłam szybko na swój własny strój i przekonałam się, że miałam na sobie to samo co podczas koronacji. Nawet korona leżała na mojej głowie.

– Myślałam, że Sangdan będzie wypełniony duszami – powiedziałam, rozglądając się dookoła. – A tu jedna wielka pustka.

– Wbrew pozorom jest tu dosyć tłoczno – odparła, utrzymując promienny wyraz twarzy. – Po prostu większość z nich się już mocno rozwiała. Może po drodze spotkamy jakieś świeższe osoby, że się tak wyrażę. Tutaj o widzialności świadczy ilość zachowanych wspomnień – im mniej tym bardziej przezroczysty jesteś. W Sangdanie pamięć ludzi szybko ucieka. To tak, jakbyś zrobiła dziurę w korku odwróconej butelki z wodą i jeszcze na koniec pozostałe krople odparowała. W końcu nie pozostanie nic.

– I dusza jest gotowa wrócić do Świata Mocy – dokończyłam. – Jak to się odbywa?

– Wiesz, nie wszystko dzieje się od razu. Najpierw czyste dusze są zbierane do magazynu i dopiero gdy pojawi się nowy człowiek, to znaczy zarodek człowieka, wypuszcza się je. Podróż odbywa się już automatycznie i bez niczyjej ingerencji. Nienawidzisz gdy się o nim wspomina, ale Unitet zaprojektował to genialnie i nigdy nie wystąpiły żadne problemy.

Przemilczałam wzmiankę a raczej pochwałę Wszechświata i kontynuowałam rozmowę:

– Czy dusze mają przypisane jakieś cechy? W sensie czy wstępują do kobiet, czy do mężczyzn? Jakieś upodobania, bądź charakter?

– Teoretycznie nie – odrzekła – ale z nimi jest tak jak z niezapisanymi kartkami papieru. Niby wszystkie takie same i puste, ale różnią się formatem, grubością, czy strukturą, a nawet cennością. Każda jest trochę inna i posiada swoje własne preferencje co do rodów czy dziedziczonej Mocy. Dusze zawierają jakby taki pakiet startowy, który użytkownik rozwija we własnym zakresie.

Zerknęłam na nią, unosząc wysoko jedną z brwi.

– Przepraszam, tego nie da się wytłumaczyć bez porównań – wyjaśniła, rozkładając bezradnie ręce.

– Nic do tego nie mam – zapewniłam. – Po prostu brzmi to trochę... niecodziennie. Co to za budynek? – zapytałam, nagle dostrzegając przed nami w odległości może trzystu metrów wysoką budowlę.

– Już go widzisz? – zdziwiła się. – Zwykle ukazuje się dopiero, gdy staje się przed samymi drzwiami. No cóż, jesteś najwyraźniej wyjątkowa również pod tym względem.

Biały marmur tworzył wysokie ściany układające się w idealny okrąg i przylegające do niego trzy prostokąty. Nad tym wszystkim górowała przepiękna kopuła w towarzystwie mniejszych spadzistych dachów podpartych licznymi kolumnami. Kojarzyło mi się to wszystko z budynkami, które budowano w starożytności, choć widać było w tym nowoczesną prostotę wykonania. Brakowało zdobień i ornamentów, choć tak naprawdę nie było potrzeby ich istnienia. Budowla dominowała nad monotonnym krajobrazem, stając się atrakcyjnym dla oka obiektem.

– To centrum Sangdanu – powiedziała Higa. – Tak zwana Biblioteka Żyć... Chciałaś zobaczyć umarłego, to patrz tam. – Wskazała palcem zakrytym przez przydługi rękaw na lewą stronę. – Chyba jest tu już trzy tygodnie, bo trochę zmętniał.

Odwróciłam głowę, aby zobaczyć duszę. Cóż, nie wyglądała jakoś zjawiskowo. Był to zwykły człowiek, no może trochę bardziej przezroczysty niż ci, z którymi obcowałam na co dzień. Błąkał się bez celu po polanie, coś do siebie bezgłośnie mamrocząc. Jego wzrok był zamglony i jakby wyczyszczony z emocji, a spod jasnej szaty wystawały kościste, blade dłonie. Miałam wrażenie, jakby zaraz miały rozsypać się w drobny proch. Nie wyglądało to atrakcyjnie i pomyślałam, że nigdy nie chciałabym tak skończyć. W ogóle tak naprawdę nie śpieszyło mi się do umierania.

– Wracając – odezwała się Higa, odciągając moją uwagę od duszy. – To Biblioteka Żyć, czyli miejsce, w którym przechowywane są spisane dokonania i poczynania każdego z ludzi. Znajduje się tu wszystko, nawet najskrytsze tajemnice. Ale te rzeczy dokumentuje się dopiero po Śmierci danej osoby, więc nie znajdziesz tu swoich własnych akt.

– Kto się zajmuje spisywaniem? – zainteresowałam się, gdy stanęłyśmy przed wysokimi marmurowymi drzwiami.

– Demony pośmiertne – odparła. – Przypomnij sobie, że dusza, którą widziałaś, mówiła. Otóż w ten sposób przeżywa się swoje wspomnienia ostatni raz, wyjawiając wszystko. Tej gadaniny słuchają demony i ją sukcesywnie zapisują na kartach ksiąg.

– Każdy z nich ma przyporządkowanego jednego człowieka, czy może kilku?

– Jednego. – Dotknęła swoją szarawą dłonią drzwi, które zaczęły się powoli otwierać. – Po zakończeniu procesu zapominania demon przenosi duszę do magazynu i zajmuje się kolejną wolną osobą, chyba że takowej na razie nie ma, ale to się rzadko zdarza. Zapraszam do środka.

Przeszłyśmy przez utworzoną szparę i moim oczom ukazała się prawdziwa biblioteka. Tak bardzo przypominała mi tę w zamku. Różniła się jedynie tym, że tę w całości wykonano z białego marmuru. Na licznych regałach stały równo ułożone księgi w błyszczących srebrnych okładkach, odbijając światło z dużego okna umieszczonego na samej górze kopuły. W którejś z alejek dostrzegłam pierwszego demona, który wyglądał jak młoda dziewczyna z baranimi rogami i szarymi skórzanymi skrzydłami. Stąpała boso po zimnej posadzce, a za nią powiewała delikatna, bezbarwna szata. Jej skóra była blada, jakby nigdy niedotknięta słońcem, tak samo oczy. Wydawała się zimna i niedostępna jak porcelanowa figurka za szklanym kloszem, którego nie sposób unieść.

– Nie są wcale przyjemniejsze niż te w Abaddonie – skomentowałam, odprowadzając demona wzrokiem, aż nie zniknął za rzędem półek.

– Nie oczekuj po nich zbyt wiele – odparła Śmierć. – Są stworzeni, aby wykonywać swoją pracę i nic ponadto. Chodźmy dalej.

Zagłębiłyśmy się w biblioteczny labirynt, mijając coraz to bardziej zapełnione regały. Ciągnęło mnie, aby zajrzeć do jednego z tomów, więc zatrzymałam się. Higa spojrzała zdezorientowana na mnie, również stając.

– Mogę? – zapytałam, wskazując na księgi.

– Oczywiście, wszystko tutaj jest do twojej dyspozycji – odrzekła. – Nikt prócz mnie do nich nie zagląda. Niektóre z historii są bardzo ciekawe i wciągające jak dobra powieść.

Sięgnęłam po pierwszy z brzegu tom. Gdy go wyciągnęłam, okazał się niezwykle lekki. Otworzyłam delikatnie gładką okładkę, zostawiając na niej odciski swoich palców i przekartkowałam kilka stron. Zapisano na nich dosłownie wszystko i czytając to, czułam się niezwykle dziwnie, jakbym siedziała u kogoś w głowie i obserwowała wydarzenia jego oczami. Tajemnice, zbrodnie, intrygi, nawet myśli samobójcze. Z trudem oderwałam się od tekstu i włożyłam książkę na miejsce. Ciągnęło mnie do tego, aby poznać całą historię, ale zdawałam sobie sprawę, że czas w Świecie Mocy nieprzerwanie płynął i wkrótce musiałam się obudzić.

Ruszyłyśmy dalej aż do samego centrum, gdzie mieściła się ogromna konstrukcja złożona ze schodów i kamiennych stołów. Sięgała ona połowy wysokości pomieszczenia i emanowała niebezpieczną, pulsującą energią, więc nie zamierzałam się do niej zbliżać. Obeszłyśmy ją z Higą dookoła. Przy wszystkich biurkach siedziały demony z dziwnymi słuchawkami na uszach w kształcie zwiniętych muszli. Każdy z nich pisał i sprawiał wrażenie, jakby od tej czynności nie dało się go oderwać. Za tą budowlą, jakby wyjętą prosto z galerii sztuki nowoczesnej, rozciągał się prosty korytarz z jedynymi drzwiami na końcu. Widniała na nich tabliczka z napisem „magazyn". Jakoś nie miałam ochoty go oglądać. Z minuty na minutę, z każdym zobaczonym szaro-burym widokiem czułam się coraz gorzej. Mój umysł nie potrafił wpasować się do tej rzeczywistości i krzyczał o zmianę. Postanowiłam usłuchać jego błagań.

– Wracajmy – powiedziałam do towarzyszki. – Wystarczy mi już Sangdanu.

– Jak sobie życzysz.

Udałyśmy się w drogę powrotną do wyjścia, jeszcze raz pokonując labirynt. Dziwiłam się, jak Higa potrafiła się w nim nie zgubić. Gdy opuściłyśmy Bibliotekę Żyć, dostrzegłam kilkoro umarłych, ale kompletnie nie zaprzątałam sobie nimi uwagi. Zerknęłam na towarzyszkę. Jej czarny płaszcz falował przy każdym ruchu, ale nie odsłaniał nic poza parą ogromnych skrzydeł i od czasu do czasu dłońmi. Ta tajemniczość jej postaci przyciągała i jednocześnie przerażała przeciętnego człowieka, ale już nie mnie. Zdążyłam się do niej całkowicie przyzwyczaić i nie odczuwałam potrzeby dowiedzenia się, co kryło się pod czarnym kapturem. Wystarczyło mi, że znałam jej charakter, nazbyt ludzki jak na Śmierć.

– Nie nudzi ci się wykonywanie tej pracy? – zapytałam, gdy oddaliłyśmy się trochę od marmurowego budynku.

– Nie ważne jak ludzka Ci się wydaję, człowiekiem nie jestem – odparła. – Jestem Śmiercią i tylko nią. Co prawda posiadam to swoiste uosobienie nazwane Higą, ale istnieje ono tylko po to, abym mogła się z osobami, które mną władały, kontaktować i abyście byli w stanie mnie choć trochę zrozumieć i pojąć. Odpowiadając więc na twoje pytanie, moja praca nie może mi się znudzić.

– To Unitet stworzył twoje uosobienie?

– Nie. – Pokręciła przecząco głową, a ja poczułam nikły ból w skroni. – Chyba nie o tym chciałaś ze mną porozmawiać.

Przewróciłam oczami, nie komentując na głos tego wtargnięcia do moich myśli i zmiany tematu. Przywróciłam się do porządku i przybrałam poważną postawę ze względu na wagę rozkazu, który zamierzałam wydać.

– Poinformuj Uniteta, że chcę się z nim osobiście spotkać i wyjaśnić pewne sprawy – poleciłam. – Mam już dosyć jego ciągłych ingerencji, więc przekaż mu, że ma się ze mną skontaktować w trybie nagłym.

– Zaczekaj, Królowo. – Zatrzymała się gwałtownie. – Unitet jest bogiem...

– Nie obchodzi mnie to – przerwałam jej, starając się zachować chłodny, spokojny ton. – W przeciwieństwie do bezpieczeństwa Świata Mocy i życia mojej rodziny. Czuję się za nich odpowiedzialna i podejmę się wszystkich środków, aby zapewnić im jak najlepsze warunki. Nie cofnę się nawet przed konfliktem i osobistą konfrontacją. Groźby kierowane w moją stronę nie robią na mnie wrażenia, ale gdy ktoś atakuje moich bliskich, sytuacja się zmienia.

– Dobrze – odparła po chwili, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Porozmawiam z nim, jak najszybciej będę mogła. Wszechświat ma teraz wiele rzeczy na głowie, więc może to potrwać kilka dni, zanim się do niego dostanę.

– Tyle jestem w stanie poczekać.

Ponagliłam Higę, abyśmy poszły dalej i wróciły w końcu do miejsca, w którym się pojawiłam w krainie zapomnienia. Biblioteka rozpłynęła się i wokół nas pozostały widoczne jedynie niekończące się szare łąki. Gwiazda trwała nieruchomo na niebie, nieprzerwanie paląc się białym światłem. Czułam ulgę na myśl, że zaraz opuszczę to miejsce.

– Kiedyś taka nie byłaś – westchnęła Śmierć.

– Niby jaka? – zapytałam, wpatrując się w dwa świecące, czerwone punkty pod jej kapturem.

– Zdolna do poświęceń. Liczył się dla ciebie głównie twój interes i korzyści, nawet swoją watahę postrzegałaś jako coś odnoszącego się stricte do Ciebie samej i twojego dobra.

– Po części masz rację – przyznałam, wcześniej się mocno nad tym, co powiedziała, zastanawiając. – Zmieniło się dużo, włącznie z częścią moich priorytetów. Ale nadal jestem taką samą egoistką jak wcześniej i wątpię, czy gdybym nie dostała od ciebie gwarancji, że nigdy nie zginę, odważyłabym się podejmować takie kroki jak teraz. – Spojrzała na mnie przeciągle. – Proszę, jeśli chcesz zajrzyj do mojej głowy i przekonaj się, że mówię prawdę.

– Zaglądałam tam już dużo razy – odrzekła, przystając, bo doszłyśmy do celu. – I wiem o Tobie więcej niż Ty sama. Nie rozumiem, dlaczego negujesz w sobie każdy pierwiastek dobra, jaki odkrywasz. Wcale nie jesteś taka zła, jak sobie wmawiasz. Królowo, jesteś o wiele lepsza niż oni wszyscy razem wzięci.

– O kim mówisz? – zdziwiłam się. – Kim są ci „oni"?

– Niedługo się przekonasz.

Uśmiechnęła się, a jej kaptur trochę się zsunął. Czarne smugi dymu wypłynęły spod niego, owijając się wokół mojej szyi jak ręce. Higa przyciągnęła mnie do siebie, nie napotykając mojego oporu. Skrzydła oplotły ciało i byłam już przygotowana na wpadnięcie w ciemność płaszcza. Zanim jednak się w niej pogrążyłam, na moich ustach został złożony krótki, zimny pocałunek, będący przysięgą wiecznej subordynacji Śmierci wobec mnie. Nie zdążyłam jej na to odpowiedzieć, bo straciłam przytomność.

Continue Reading

You'll Also Like

10.5K 1.2K 18
Cztery nacje, które żyją ukryte w cieniu ludzi od wieków: Wampiry, Wilkołaki, Syreny i Czarodzieje. Wszyscy kryją się za woalem normalności. Ale jest...
6.8K 1.1K 93
Amelia i Wojtek wyjeżdżają na studia. Świetnie się rozumieją i pomimo jego dysfunkcji chcą żyć jak każda inna para, stawiając czoła krzywym spojrzeni...
191K 15.7K 125
~Manga nie jest moja, tylko tłumaczę! ~ Zreinkarnowano mnie w ciele fałszywej świętej, które pięć lat później umrze, gdy pojawi się kolejna święta. J...
1.3K 128 25
„Musimy spodziewać się najmniej oczekiwanych rzeczy" Osiemnastoletnia Raven Evans od dziecka ma ciężkie życie. Musi zajmować się dwójką swojego młods...