Rozdział 29

56 6 0
                                    

Drzewa przesuwały się szybko za oknami czarnego suv-a, zasłaniając raz po raz swoimi czubkami wiszące na niebie zimowe słońce. Śnieg dalej leżał pomiędzy licznymi pniami i tworzył zaspy na poboczach leśnej drogi.

– Nadal nie mogę uwierzyć, że przy ilości ciążących na tobie obowiązków dałaś radę w miesiąc zrobić prawo jazdy – powiedział siedzący na miejscu pasażera Shadow.

– Miałam dobrego nauczyciela – odparłam, zaciskając dłonie na kierownicy.

– Grejsa?

– Nie, choć kilka razy ze mną jechał.

Wyjechaliśmy na pustą drogę do stolicy, do której zmierzaliśmy, aby Shadow spotkał się z innymi Agentami, nad którymi oficjalnie przejmie dowodzenie. Umówiłam nas w głównym biurze Agentów w Anatonis, gdzie Władca Cieni i Snów dostanie swój formalny gabinet, ale ten, w którym normalnie będzie przez większość czasu pracował, mieścił się w zamku. Agenci optymistycznie przyjęli informację, że Dark wrócił do organizacji i nie mieli nic przeciwko jego zwierzchnictwu. Naprawdę dziwiło mnie to, że nikt nie zwracał już uwagi na wcześniejszą działalność mężczyzny w Opozycji. Wszyscy zachowywali się tak, jakby nigdy nic się takiego nie wydarzyło. Sprzyjało to zmianom, które wprowadzałam, ale nie udawałam, że nie pamiętałam o tamtym wykroczeniu.

– Za gorąco mi – westchnął Shadow, rozpinając gruby płaszcz i odgarnął z twarzy naelektryzowane kosmyki sztucznego, beżowego futra pokrywającego brzeg kaptura.

Stwierdzając, że też się przegrzewałam, poszłam za jego przykładem oraz obniżyłam temperaturę w samochodzie o dwa stopnie.

– To kto w takim razie uczył cię jeździć? – ciągnął.

– Zimer.

Uśmiechnął się znacząco pod nosem.

– Od zawsze mieliście takie dobre relacje? – zapytał.

– W sumie tak – potwierdziłam. – Od pierwszego spotkania, które, nawiasem mówiąc, odbyło się, podczas gdy mnie więziłeś.

– Nie wracajmy do tego, dobrze? – poprosił nieśmiało. – Ja cię bardzo za tamto przepraszam. Wiem, że tego nie da się cofnąć, ale chciałbym o ty zapomnieć. Źle się czuję, gdy myślę o tym, jak wielką krzywdę ci wyrządziłem.

– Cóż... Było, minęło. – Wzruszyłam ramionami. – Najważniejsze, że w końcu się dogadaliśmy.

Pokiwał głową na znak, że się ze mną zgadzał.

– Nawet więcej niż się tylko dogadaliśmy – dodałam.

– Nie uwierzyłabyś, gdybym ci powiedział, jak szybko się w tobie zakochałem. Szybciej niż w Zimerze.

– U mnie to na pewno nie była miłość od pierwszego wejrzenia, w żadnym z przypadków. Przyznaję, że moja relacja z Zimerem rozwinęła się prędzej niż z tobą, ale znajomość z nim zaczęła się zupełnie inaczej niż nasza.

– To jasne, że najpierw musiałaś przestać mnie nienawidzić. Hm. Zastanawia mnie, dlaczego, jak zdobyłaś bezkarność, nie przyszłaś się na mnie od razu zemścić?

– To by było niezwykle głupie, nie uważasz? – Zerknęłam na niego. Wydawał się przekonany do mojego zdania. – A w ogóle to skończmy ten temat. Zaraz zrobi mi się od niego równie niedobrze jak od myślenia o Unitecie.

– Dostałaś kolejne ostrzeżenia? – zainteresował się.

– Nie, nadal cisza.

Shadow z nudów zaczął wystukiwać palcami o deskę rozdzielczą jakiś rytm, przy okazji coś nucąc. Mrużył oczy od blasku słońca i uśmiechał się zadowolony. Oboje wyspaliśmy się tej nocy, chociaż położyliśmy się dosyć późno przez to, że Władca Cieni i Snów bardzo długo się rozpakowywał. To znaczy nie dziwiło mnie to nawet w najmniejszym stopniu, ponieważ posiadał przynajmniej dwa razy więcej rzeczy ode mnie. No i był on przyzwyczajony, że w takich i wielu innych sprawach od dzieciństwa wyręczała go służba. Jednak skoro zamieszkał na zamku Chelema, musiał się pogodzić z trochę innymi zasadami i widziałam, że zamierzał się do nich w pełni dostosować. Jako klasa najwyższa ceniliśmy sobie prywatność i samodzielność, więc służba nie wyręczała nas w ubieraniu, myciu się czy malowaniu, chyba że naprawdę taka pomoc była potrzebna. Staraliśmy się nawet utrzymywać porządek na własną rękę w swoich kwaterach (Grejsa w tych kalkulacjach oczywiście pominęłam), aby wystarczyło szybkie przejechanie odkurzaczem i starcie kurzy przez pokojówkę lub lokaja. Dzięki temu obie strony cieszyły się wygodnym i spokojnym życiem.

WolfKnightOù les histoires vivent. Découvrez maintenant