Rozdział 9

109 7 0
                                    

Ja, Królowa Świata Mocy, oświadczam, że każda osoba, która złamie Traktat, poniesie karę Śmierci z mojej katowskiej ręki i odpowie za swoje haniebne czyny w Abaddonie. W przypadku wyjątkowym na oskarżonego może zostać nałożony wyrok inny niż wyżej wymieniony jedynie za moją królewską decyzją.

Tak brzmiała treść krótkiego dekretu, który publicznie wygłosiłam w południe tego samego dnia, co odbył się pierwszy Sąd. Reakcja poddanych przerosła moje oczekiwania, oczywiście w pozytywnym sensie. Ludzie bardzo dobrze przyjęli moje zarządzenie, dzięki czemu mój autorytet się jeszcze bardziej powiększył.

– Niech żyje, Królowa! – krzyczeli na całe gardła. – W końcu ktoś zaprowadzi porządek w tym świecie!

– Precz z przestępcami!

– Przestępcy do Abaddonu!

A ja mogłam się tylko cieszyć, że udało mi się trafić w samo sedno sprawy. Niby społeczeństwo uwielbiało walczyć i się nawzajem zabijać, ale tylko jeżeli odbywało się to według odgórnie przyjętych zasad moralności. Domyślałam się, że trochę to potrwa, zanim sytuacja w rzeczywistości się unormuje. To był dopiero początek wymagającego wielkiego wysiłku porządkowania chaosu, w którym królestwo topiło się przez ostatnie kilkadziesiąt lat.

***

Kto by pomyślał, że siedzenie przy biurku mogło tak człowieka zmęczyć? Nie robiłam przez resztę dnia praktycznie nic poza wypełnianiem papierów, a czułam się psychicznie tak, jakbym polowała samotnie kilka godzin w bardzo trudnych warunkach. Poza tym zwierzyna, za którą w tej chwili goniłam, miała chyba niewyczerpane pokłady energii i ewidentnie się ze mnie naigrywała. Gdy tylko uświadomiłam sobie, że od dzisiaj praktycznie każdą noc spędzę nad dokumentami, to przestałam się dziwić, dlaczego moi poprzednicy traktowali aspekt papierologii po macoszemu. No bo komu by się chciało poświęcać czas na odpoczynek, aby barować się z tymi zapisanymi drobnym druczkiem kartkami? Mnie się jednak musiało chcieć...

– Skończyłaś? – zapytał Zimer, stając w otwartym wejściu do mojego pogrążonego w półmroku gabinetu i tym samym oderwał moją osobę od bolesnych rozmyślań.

Wcześniej mężczyzna próbował mnie przekonać, abym dała sobie spokój z dokumentami i zostawiła je na jutro, gdy będę miała więcej siły. Ale ja, jak to ja, uparłam się, że nie chciałam niczego odkładać na później i zabrałam się do tej cholernej roboty. Przynajmniej nie musiałam się już tym przejmować, bo ostatni segregator wylądował właśnie w szufladzie biurka, którego blat stał się niemalże idealnie pusty. Leżały na nim jedynie wyłączony laptop, pudełko z długopisami, samoprzylepne karteczki i lampa rozświetlająca otoczenie.

– Tak – oświadczyłam zwyczajnym tonem i wstałam z obrotowego fotela. Pełno-twarzową maskę i koronę zdążyłam wcześniej odnieść do siebie do sypialni.

– Było się mnie posłuchać – stwierdził przewodniczący, lustrując mnie krytycznym wzrokiem. Zastanowiłam się, czy rzeczywiście tak mocno biło ode mnie zmęczenie.

– Nie było aż tak źle – skłamałam płynnie. – Przejdziemy się? Chętnie przewietrzę swoją głowę.

– Jasne – odparł, przepuszczając mnie w drzwiach, a na jego ustach zagościł niewielki uśmiech.

Na końcu jasnego korytarza Prywatnego Skrzydła znajdowało się wyjście do ogrodów, za co byłam niezwykle wdzięczna temu, kto kiedyś zaprojektował ten zamek. Gdy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz, z nieskrywaną przyjemnością odetchnęłam świeżym, chłodnym powietrzem. Jesień w tym roku okazała się niezwykle ciepła jak na standardy naszego klimatu umiarkowanego. Trochę żałowałam, że nie mogłam spędzić tych dni z watahą pośród dzikich, leśnych ostępów. Pierwszy tygodniowy urlop miałam niestety dopiero na koniec miesiąca. Dziesięć dni wolnego musiało jeszcze trochę poczekać. Moje barki samoistnie opadły, a postawa się rozluźniła, gdy zeszłam schodkami z kamiennego podestu i na chybił trafił wybrałam odgrodzoną od otoczenia krzewami alejkę. Z chęcią przestudiowałam zapachy najbliższych roślin i z przymkniętymi oczami zaciągnęłam się naturalną wonią puszczy, przywianą tutaj od strony wysokich murów.

WolfKnightDär berättelser lever. Upptäck nu