Rozdział 15

106 11 0
                                    

W złym miejscu o niewłaściwym czasie, tak przynajmniej mogłoby się wydawać niewtajemniczonym obserwatorom tego zdarzenia, których i tak zresztą nie było. Moja dublerka wyglądała znakomicie i prezentowała się iście królewsko, idealnie naśladując pozycję, w której zazwyczaj siedziałam na tronie. Opierała się o kamienny zagłówek, przerzucając od niechcenia kartki sfabrykowanego dokumentu, jakby czytała je po raz któryś z rzędu. Całkowicie rozluźniona, niespodziewająca się niczego niezwykłego. Ot po prostu kolejny dzień u władzy i oczekiwanie na przybycie gości, aby rozpocząć pierwsze spotkanie tego dnia. Oczywiście sama wizyta została potajemnie odwołana, ale nadal figurowała w dzisiejszym grafiku, aby Opozycja złapała się na haczyk.

Wraz z Henkerem staliśmy po bokach reprezentacyjnego siedziska w odległości około dwóch metrów. Ja i Agent byliśmy przebrani w stroje zamkowych strażników oraz pełno-twarzowe maski, aby zminimalizować ryzyko. Mieliśmy udawać przyboczną straż „Królowej" i za wszelką cenę doprowadzić do tego, żeby nas również porwano. Choć czułam się z tym niekomfortowo, przerzuciłam włosy na plecy i spuściłam głowę, sunąc kamiennym wzrokiem po zstępujących w dół stopniach podwyższenia. Trochę dziwnie by to wyglądało, gdybym nadal zachowywała się jak Władczyni, dlatego starałam się opanowywać wszystkie nabyte niedawno odruchy. Broń ciążyła mi trochę u pasa, ale dało się to przeżyć.

Za to towarzyszący mi Agent wydawał się być w swoim żywiole. Niezmiernie ucieszyła go wiadomość, że to właśnie on miał wziąć udział w tej ryzykownej misji. Podobno od zawsze uwielbiał zadania w terenie i dodatkowo został mi polecony przez swojego dowódcę. „Młody, ale zdolny i pełen zapału. Na pewno Pani nie zawiedzie, Królowo", zapewniał mnie jego zwierzchnik, a ja byłam skłonna mu uwierzyć. O tym, że Henker naprawdę potrafił wywiązać się z powierzonych zadań, przekonałam się przecież o wiele wcześniej. Jak mi przekazano, śledził mnie dłużej, niż sądziłam. Bez wahania więc zdecydowałam się, że to z nim pragnęłam dzisiaj współpracować.

Gdy wybiła za pięć dziesiąta, w Głównej Sali zgasła część świateł. Zgodnie z planem służba wyłączyła wszystkie kinkiety na ceglanych ścianach oraz co drugi żyrandol na suficie. Musieliśmy przecież utorować drogę opozycjonistom, którzy zamierzali przeteleportować się właśnie do tego pomieszczenia, a im ciemniej w nim było, tym szansa, że rzeczywiście się na to zdecydują, rosła. Strażnicy pilnujący sali zapewne również już zeszli ze swoich wart, aczkolwiek kilku z nich nadal miało patrolować korytarze. Nie mogliśmy przecież przesadzić w ułatwieniu włamania do budowli wrogowi. Pozory normalności trzeba było zachować.

Spojrzałam z niecierpliwością na zegar na jednej ze ścian. Od wyznaczonej godziny dzieliło nas tylko kilka sekund. Gdy ten fakt do mnie w pełni dotarł, moje serce przyspieszyło swoją pracę, a mięśnie się spięły. Spokojnie, pomyślałam sama do siebie. Uda nam się. Mi się uda. Odetchnęłam i delikatnie pogłaskałam głownię sztyletu. Wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Nagle w najbliższym podestowi cieniu zmaterializowało się kilka osób. Nie miałam czasu, aby dokładnie policzyć, ile spiskowców się pojawiło. Od razu rzuciłam się przed tron i dublerkę, udając, że zamierzałam ją bronić. Przybyli błyskawicznie wspięli się na podwyższenie, a moment później Henker również wysunął się przed Agentkę. Zostaliśmy całkowicie odcięci i atak nastąpił kilka sekund po tym. W zwyczajnej sytuacji któreś z nas podniosłoby alarm, ale przecież tylko graliśmy. Wyciągnęłam ostrze z pochwy, jednak nie zdążyłam się nim nawet zamachnąć, gdyż ktoś mi je wyrwał. Ku mojej uldze, bo jeszcze nie umiałam się nim należycie posługiwać. Uderzyłam od razu najbliżej stojącego obcego, który spróbował odpowiedzieć. Trafił w pustą przestrzeń, bo zrobiłam unik i dopadłam do „Królowej", która podniosła się z siedzenia. Odepchnęłam ją z linii ciosu, kontrując go prawym przedramieniem. Pospieszcie się, pomyślałam. Walka miała wyglądać wiarygodnie, ale nie chciałam, aby się niepotrzebnie przeciągnęła. Z całej siły kopnęłam napastnika w brzuch, aż jęknął.

WolfKnightWhere stories live. Discover now