Rozdział 27

62 6 0
                                    

Słońce zaszło za oknami, ale sam budynek nie pogrążył się w mroku. Co prawda tajemnicze cienie jak zwykle przemykały korytarzami, ale nikogo to nie dziwiło. Większość radnych kierowała się do swoich gabinetów, aby wypełnić dzisiejszą porcję dokumentów. Niektórzy wracali ze spotkań, inni cały dzień przesiedzieli w zamku. Jedynie Grejs nie był obecny. Pewnie w tej chwili lecieli z Dantem nad wodami Oceanu Atlany. Przemierzyłam klatkę schodową, kierując się do piwnic. Miałam nadzieję, że Shadow nie stracił przytomności, bo naprawdę potrzebowałam w końcu z kimś porozmawiać. Zapomniałam zadzwonić do Henkera, a teraz nie widziałam już w tym sensu. Słysząc z daleka rozmowę Władcy Cieni i Snów z Agentem, odetchnęłam z ulgą. Podeszłam pod celę i poczekałam, aż Henker otworzy wejście.

– Przypilnuj, aby nikt się tu nie pojawił do odwołania – rozkazałam poważnym tonem i zatrzasnęłam za sobą kraty.

Poczekałam, aż Agent się oddali, dodając kilkanaście sekund. Shadow spojrzał się na mnie ze zdziwieniem i podniósł się z pryczy.

– Coś się stało? – zapytał, zbliżając się do mnie.

Nie odpowiedziałam, przyciągając go do siebie. Złożyłam na jego ustach długi pocałunek, sprawdzając, czy rzeczywiście czułam to, co czułam wobec niego. Przyjemne ciepło rozlało się po moim brzuchu, a ja miałam ochotę posunąć się o wiele dalej i obserwować jego reakcje na moje działania. Chciałam zatopić się w oglądaniu czekoladowych oczu. To mnie upewniło. Odsunęłam się, zanim Shadow zaczął oddawać pocałunek.

– Wszystko w porządku? – zmartwił się lekko zdezorientowany moim zachowaniem. – Dobrze się czujesz, WolfKnight?

– Usiądźmy – odparłam i pierwsza zajęłam miejsce.

Mężczyzna opadł obok, patrząc się na mnie z uwagą. Westchnęłam, myśląc nad moją decyzją jeszcze raz. W końcu postanowiłam, że to powiem. Gdyby coś się stało i on nie dochowałby tajemnicy, mogłam przecież wydać drugi wyrok inaczej, niż zaplanowałam.

– Chcę z tobą o czymś porozmawiać – oznajmiłam. – To... To dotyczy tych spraw, o których nie gadam nawet z Radą. Z Zimerem również. Ale dalej nie dam rady trwać samotnie w tej kupie tajemnic i potrzebuję... – Przerwałam, zastanawiając się nad właściwym słowem. – Potrzebuję realnej osoby, której będę mogła się zwierzyć. Pomyślałam, że skoro przeżyliśmy razem tak dużo różnych sytuacji, jestem w stanie ci zaufać także na tej płaszczyźnie. No i mam nadzieję, że to zrozumiesz.

– Jasne, chętnie cię wysłucham – odrzekł bez wahania.

– To jest pod groźbą kary Śmierci, Shadow – dodałam. – Jeśli cokolwiek wyjawisz bez mojej zgody, zabiję ciebie i tego, któremu to powiesz.

– Masz moje słowo, że będę milczał – obiecał i pochylił się do przodu, opierając się łokciami o kolana.

Był gotowy do rozmowy. Przełknęłam ślinę i powoli zaczęłam mu wszystko wyjaśniać od samego początku. Opowiedziałam o tym, że nie byłam zrodzona a stworzona. O moich relacjach z Higą i zaświatach. O okresie wymazanym z historii. O Pustkowi i epidemii wśród Krótkowiecznych. I wreszcie o ostatnich wydarzeniach, o Dantem i jego losie oraz o pierwszym ostrzeżeniu. Mężczyzna słuchał mnie, ani razu nie komentując. Jego kamienna twarz tak bardzo przypominała mi tą, którą przywdziewałam na co dzień.

– Nie mam na to dowodów, ale uwierz mi, że nie kłamię. Nie miałabym po co tak naprawdę tego zmyślać.

– Wierzę ci – zapewnił, chwytając mnie za rękę. – Wierzę, WolfKnight.

Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i poczułam ulgę. Ciężar tajemnic, który nosiłam na swoich barkach, trochę zelżał. Wiedziałam instynktownie, że Shadow mnie nie zdradzi, co jeszcze bardziej poprawiło mi humor.

WolfKnightWhere stories live. Discover now