Rozdział 26

75 6 0
                                    

Mój umysł jak najszybciej chciał wrócić do stanu świadomości, choć próbowałam z tym walczyć. Nie wiedziałam, ile udało mi się przespać, ale miałam wrażenie, jakby minęło zaledwie kilka minut. Poddałam się i powoli otworzyłam oczy. Najpierw rozpoznałam jedynie światło, ale po krótkiej chwili byłam w stanie nazwać pozostałe elementy otoczenia. Sennym wzrokiem potoczyłam po części pomieszczenia widzianej z pozycji, w której leżałam. W końcu zorientowałam się, że obok mnie na przystawionym krześle siedział Shadow, przeglądając jakąś książkę.

– Nie radzę się gwałtownie ruszać – powiedział, początkowo na mnie nie patrząc.

Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej, zsuwając z siebie czarną kołdrę. Czułam wyraźne pulsowanie w prawym boku i lewej nodze, ale nie doświadczałam już bólu. Mężczyzna odłożył dzieło na szafkę nocną i niemrawo się do mnie uśmiechnął. Dostrzegłam, że skrupulatnie unikał patrzenia na moje półnagie ciało, koncentrując się wyłącznie na twarzy.

– Jak się czujesz? – zapytał, przysuwając się bliżej łóżka.

– Chyba dobrze – odparłam, ostrożnie opadając plecami na zagłówek łóżka. – Ile spałam?

– Dokładnie dwadzieścia cztery godziny. Długo wytrzymałaś, jak na siłę oporu, który stawiałaś moim zaklęciom. Walczyłem z twoją barierą przez kilka minut, ale w końcu poddałaś się sugestii najdelikatniejszego zaklęcia, jakie znam.

Dziwne... Miałam wrażenie, że od razu poszłam spać, gdy Władca Cieni i Snów do mnie przyszedł.

– Jak dobrze pamiętasz wczorajszy dzień?

– Aż za dobrze. – Lekko obmacałam opatrunek na żebrach, który nosił jedynie niewielkie czerwone plamy. Wspomnienie pazurów lamparta nie należało do przyjemnych. – Dlaczego nadal tu jesteś?

– Po tym, jak cię w końcu uśpiłem, byłem gotowy wrócić do celi i pogrążyć się w zamartwianiu nad tobą – rozpoczął wyjaśnienia. – Napędziłaś nam wszystkim niezłego stracha a największego Zimerowi. Oznajmił, że musi natychmiast znaleźć osobę, która cię tak urządziła i że kategorycznie nie zostawi cię samej w tym stanie, nawet w rękach Rience'a. Gdy Agder zaproponowała, że ona lub inny wolny radny się tobą zajmie, on stwierdził, że jedyną przytomną osobą w tym pokoju, której by na to pozwolił, jestem ja. Oczywiście zaczęli się kłócić, bo tak naprawdę nigdy nie powinienem był opuszczać celi. Cóż, do tej ostrej wymiany zdań włączyli się wszyscy oprócz mnie, nawet Rience, który w międzyczasie przyszedł z zastrzykami dla ciebie. No ale stanęło jednak na tym, że mam zostać i pomóc mu z tobą. Henker założył mi z powrotem kajdany i przyzwał dodatkowego strażnika, aby pilnować drzwi do twojej sypialni. Wtedy Zimer dostał telefon od Agentów, że zatrzymali w pobliżu zamku jakiegoś ledwo dychającego lamparta, od którego ewidentnie czuli twoją woń. Więc nasz rozsierdzony wilk razem z Agder wybiegli stąd i już nie wrócili. Zostałem sam z Riencem, który podał ci mocne środki wzmacniające. Potem zmieniliśmy przesiąkłe krwią opatrunki, trochę rozmawiając. Lekarz stwierdził, że sobie z tobą poradzę i poinstruował mnie, kiedy mam ci podać drugą dawkę leków. Czuwałem przy tobie przez cały czas. Chyba trzy razy zmieniałem bandaże i ani na chwilę nie zmrużyłem oka. Za bardzo się martwiłem. Nikt oprócz Henkera, który przyniósł jedzenie, się nie pojawił.

Spokojnie wysłuchałam całej opowieści, dopiero teraz zwracając uwagę na to, że Shadow miał lekko podpuchnięte i zaczerwienione oczy, czego nie za bardzo było widać przez maskę. Gdy pomyślałam, że on albo Zimer mogli przeze mnie płakać, poczułam się trochę winna. Mężczyzna wziął moją dłoń w swoją. Zacisnęłam delikatnie palce na jego już nie tak miękkiej skórze. Westchnął ciężko.

WolfKnightHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin