Spokojnie jak na wojnie

بواسطة Karolina_eM

174K 6.1K 13.1K

Młoda brunetka wkracza w dorosłość w najgorszym czasie - w czasie wojny. To właśnie wtedy w jej życiu nastają... المزيد

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Dodatek | Hanna Miller
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
✨ROK✨
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57

Rozdział 5

3.7K 142 151
بواسطة Karolina_eM

Była godzina ósma rano. Dopiero co się obudziłam. Dziś miała się odbyć nasza pierwsza lekcja w tajnym nauczaniu. Wszyscy mieli się zejść o dziesiątej. Miałam dwie godziny czasu, aby coś zjeść, wyszykować się i przygotować jakieś przekąski. Chciałam wyglądać w miarę ładnie. Miało być dużo kolegów Tadeusza z harcerstwa. W tym oczywiście Janek i Maciek. Dawno ich nie widziałam. Ostatni raz spotkałam się z nimi, kiedy poszłam do Alka po Tadeusza.

Poszłam szybko coś zjeść. Zrobiłam sobie kanapkę z szynką. Kiedy myłam talerz do kuchni wszedł Tadeusz.

– Cześć Anka. – powiedział.
– Cześć. Wyglądasz strasznie. Co wyście wczoraj robili u tego Janka? – zaśmiałam się.
– Nie musisz wszystko wiedzieć. – pokazał mi język.
– Ah tak? – prychnęłam. –To śniadanie rób sobie sam!

Poszłam do pokoju po ubrania i zajęłam szybko łazienkę. Odświeżyłam się, a następnie ubrałam. Wybrałam sobie na dziś błękitna sukienkę, rozkloszowaną od dołu. Miała krótki rękawek, idealny na dzisiejszą pogodę. Włosy miałam rozpuszczone, jedyne co było inne to lekkie fale na końcach, które udało mi się zrobić poprzez papiloty zawinięte w nocy.

– Anka wyjdź wreszcie!

Wyszłam i zobaczyłam Tadeusza stojącego przed drzwiami z ubraniami pod ręką.

– Zachowujesz się jak dziecko! – powiedziałam.
– I kto to powiedział? – poczochrał mi włosy.
– Tadeusz, do jasnej cholery! Dopiero się uczesałam!

Szybko zamknął się w łazience. W tej samej w której został mój grzebień. Zaczęłam przeklinać Tadeusza pod nosem. Weszłam do kuchni. Postanowiłam, że pozmywam naczynia, które zostawił Zośka. Pomyślałam, że dobrze byłoby zrobić przekąski dopóki miałam czas. Zrobiłam kilka kanapek z serem i szynką, po czym przekroiłam je. Ułożyłam je w piramidę na tacce i zaniosłam do salonu. Ledwo co je położyłam, a Tadeusz wyszedł z łazienki.

– Nareszcie! – zaczęłam go naśladować.

Szybko poszłam do łazienki i dopadłam mój grzebień. Zaczęłam ponownie czesać włosy. Na szczęście dla Tadeusza z moim falami nic się nie stało. Weszłam jeszcze na chwilę do siebie do pokoju i popsikałam się perfumami. Wyszłam i razem z Tadeuszem usiadłam na sofę oczekując gości.

Mamy nie było w mieszkaniu. Zapewne poszła jeszcze na chwilę do piekarni na te dwie godziny. Tym bardziej, że teraz częstymi klientami w piekarni byli Niemcy, było to opłacalne.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Otwarłam je i zobaczyłam Aniele. Przytuliłyśmy się na przywitanie, a ja zamknęłam drzwi.

– Dzień dobry, Tadeuszu! – powiedział damski, melodyjny głos.

Tadeusz szybko wstał i w momencie stał już przy Anieli.

– Dzień dobry! – pocałował ją w dłoń.
– Przyniosłam ciastka. – uśmiechnęła się Aniela.
– Przecież nie musiałaś. – pokręciłam głową.
– Ale chciałam. – odparła, tym samym kończąc temat.

Z nią się nie da kłócić. Zawsze musi postawić na swoim. Zupełnie tak jak Tadeusz.

Po kilku minutach usłyszeliśmy kolejne pukanie do drzwi. Tym razem to Zośka wstał i otworzył. Moim oczom ukazał się Maciek i Janek. Razem w Anielą wstałyśmy i podeszłyśmy bliżej drzwi. Chłopcy przywitali się już z Tadeuszem i zaczęli czynić to samo z nami.

– Dzień dobry, Anielo! – powiedział do niej Rudy i ucałował jej dłoń.
– Dzień dobry, Anka! – pocałował również moją dłoń. – Miło Cię wreszcie widzieć. – uśmiechnął się.
– Mnie również. Powinniśmy się częściej widywać. – zaśmiałam się.
– Powinnaś do mnie przychodzić razem z Tadeuszem. – prychnął. – Chociaż.. Oczywiście sama też możesz przychodzić. Mi by to nie przeszkadzało.

W trakcie mojego przywitania z Jankiem, Maciek przywitał się już z Anielą i chciał to samo uczynić ze mną.

– Ah dzień dobry, Aneczko! – powiedział, całując moja dłoń .
– Dzień dobry, Maćku! – zaśmiałm się i dałam mu małego buziaka w policzek.

Janek spojrzał na mnie tak, jakby również oczekiwał buziaka. Jednak z Rudym nie jestem jeszcze na takim etapie znajomości, żeby dawać mu buzaki na przywitanie. W ogóle żeby dawać mu buziaki.

Janek musi sobie zasłużyć. – pomyślałam.

Uśmiechnęłam się na tę myśl.

Siedzieliśmy na sofie dłuższą chwilę, aż wreszcie przyszła reszta przyjaciół Tadeusza.

– Paweł! Jak ja cię dawno nie widziałam! – krzyknęłam widząc chłopaka w okularach.
– Anka! – zawołał, dostrzegając mnie.

Rzuciłam mu się na szyję, a on obrócił nas wokół własnej osi, przez co zaczęliśmy się śmiać.

– Boże, ale urosłaś! – zaśmiał się Paweł.
– Nie przesadzaj! Aż tak długo się nie nie widzieliśmy! – zaśmiałam się.
– Proszę, to na później.

Kazik podał mi małe pudełeczko, w którym znajdowały się pączki. Położyłam je na stoliku w salonie, żeby każdy mógł się poczęstować.

Kazimierz Pawelski, pseudonim "Paweł". Sądzę, że Paweł to teraz nawet jest jego oficjalne imię. Prawie wszyscy tak na niego mówią. Kazik nosi okulary. Jest zawsze elegancki. Ma czarne włosy i brązowe oczy. Kiedy byłyśmy trochę młodsi, widywaliśmy się częściej. Był najlepszym i jednym przyjacielem Tadeusza zanim ten, poznał Janka i Maćka. Chłopak również należy do Buków. Wcale nie zdziwiło mnie to, że przyniósł pączki. Zawsze bardzo lubił piec i świetnie mu to wychodziło. Wszystko co wyszło z pod jego ręki było doskonałe.

Tadeusz i chłopaki przywitali resztę znajomych im harcerzy. Znałam niektóre twarze, jednak kilka z nich było dla mnie nowych. My z Anielą również wszystkich przwitałyśmy. Kiedy wszyscy byliśmy w salonie, a gwar rozmów unosił się zapewne po całej Warszawie, do domu wreszcie weszła mama.

- Dzień dobry! - powiedzieli wszyscy chłopcy, niczym dziecaki w przedszkolu.
- Ah dzień dobrzy, dzień dobry. - powiedziała. - Proszę bądźcie trochę ciszej, bo zaraz w końcu ktoś nas przyłapie.

Przyszła do salonu i stanęła na wprost nas. My staraliśmy się siedzieć w miarę tak, aby każdy z nas widział wszystko co pisze. Przynieśliśmy wszystkie krzesła jakie były w domu. Te z kuchni, z mojego pokoju, Tadeusza i mamy. Siedziałam na sofie razem z Tadeuszem i Jankiem. Ja siedziałam po lewej stronie, a obok mnie Aniela na fotelu. Tadeusz siedział w środku, a po prawej Janek, natomiast obok Janka siedział Maciek na fotelu. Reszta siedział za nami. Teraz wszyscy wyglądaliśmy jak mała widownia.
Za mamą stała mała przenośna tablica. W ręce trzymała kredę.

- Witam was wszystkich serdecznie na pierwszej lekcji tajnego nauczania. - zaczęła mówić. - Postanowiłam, że naszą pierwszą lekcję, czyli 2 godziny, które tu spędzimy, poświęcimy na matematykę. Widzę, że wszyscy macie kartki i długopisy, więc ja przejdę do tematu.

Była cisza jak makiem zasiał. Czasami można było tylko usłyszeć małe szepty, ale nikt nie śmiał przerywać. Widać było, że chłopcy wzięli to na poważnie i naprawdę chcieli się nauczyć i dowiedzieć czegoś nowego.

Kiedy już byliśmy na etapie rozwiązywania zadań, początkowo dobrze mi szło. To było do przewidzenia. Na początku zawsze są łatwe zadania. Później były coraz trudniejsze i trudniejsze. W końcu moje tempo pracy zmalało i nie rozumialam już jak mam zrobić kolejne zadania. Nie chciałam pytać mamy, bo była zajęta tłumaczeniem chłopcom, który nic nie rozumieli.

- Ej Tadeusz - szepnęłam.
- Co? - zapytał szeptem.
- Rozumiesz to? - zapytałam
- A weź przestań! Kto to wymyślił! - powiedział trochę głośniej, ale wciąż szeptem.
- Czyli też nie rozumiesz? - zapytałam
- Tak - przyznał się.

Wtedy zapaliła mi się lampka w głowie. Spojrzałam na Anielę, która szybko rozwiązywał każde zadanie.

- Poczekaj chwilę. - powiedziałam do Tadeusza.

Odwróciłam się w stronę Anieli.

- Ej Aniela - szepnęłam.
- Tak? - zapytała odwracając głowę w moją stronę.
- Słuchaj wpadłam na pomysł. - powiedziałam.
- Jaki znowu pomysł? Mieliśmy robić zadania.. - przerwałam jej.
- I bedziemy. Słuchaj.. Tadeusz czegoś nie rozumie. Wytłumacz mu to. Przy okazji będziecie mieli chwilę do pogadania.
- No dobrze, ale co z tobą? Jak mam mu tłumaczyć jak on siedzi obok ciebie. - powiedziała.
- Zamienię się miejscami z Tadeuszem. W ten sposób on będzie obok ciebie, a ja obok Janka.
- Chcesz siedizec obok Janka? - zapytała zdziwiona unosząc jedną brew.
- Tak, chciałabym aby mi coś wytłumaczył. A ciebie o to nie poproszę, bo masz się zająć moim bratem. To co? Zgadzasz się?
- Jasne - zaśmiała się cicho.

Odwróciłam się ponowienie do Tadeusza.

- Słuchaj robimy tak: zamieniamy się miejscami. W ten sposób ty siedzisz koło Anielii, a ja obok Janka. Aniela bedzie tłumaczyć tobie, a Janek mi.
- A Janek nie może mi wytłumaczyć? - zapytał.
- Nie. - westchnęłam. - Nie niszcz moich planów. Po prostu zrób co mówię.
- No dobrze. - zgodził się wreszcie.

Zamieniliśmy się miejscami.

- Anastazja? - zapytał Janek.
- Tak, słuchaj mógłbyś mi wytłumaczyć to zadanie? Nie mam pojęcia gdzie co mam podstawić i co zrobić później. - powiedziałam.
- Dobra. Pokaż to.

Przyglądał się zadaniu przez chwilę, a potem zaczął mi tłumaczyć.

- Żebym wiedział, czy rozumiesz muszę widzieć twoja twarz. - powiedział odbarniajac kasmyk moich włosów za ucho. Uśmiechnęłam się.
- Nie widziałem, że masz piegi. - powiedziała.

Miałam je, jednak tylko kilka na policzkach. Natomiast Rudy! Rudy miał ich pełno na twarzy.

- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz. - zaśmiałam się cicho.
- Ale chciałbym się dowiedzieć. - powiedział.

Poczułam ciepło na policzkach. Zarumieniłam się. Nienawidzę tego. Zaczęłam przeklinać pod nosem te piekielne rumieńce. Janek to zauważył.

- Wyglądasz uroczo, gdy się rumienisz. - powiedział uśmiechając się.
- Możemy przejść do zadania? - zapytałam, aby nie drążyć dalej tego tematu.

Janek zaśmiał się cicho na moje pytanie.

-Tak jasne. - odpowiedział.

Dokończył tłumaczenie mojego zadania.

- Teraz zrób to zadanie sama. - pokazał palcem na inne zadanie.
- Ale.. Ale jak ja mam to zrobić? - zapytałam.
- Tak jak to. Widzę, że powoli rozumiesz. Musisz zrobić je sama żebym zobaczył w czym jeszcze popełniasz błędy.

Zaczęłam robić to zadanie. Nie powiem, że należało do najprostszych. Trochę zajęło mi dojście do tego jak mam się za nie zabrać. W końcu po paru minutach udało mi się skończyć zadanie.

- Rozumiesz już? - zapytał zanim sprawdził moje zadanie.
- Chyba tak. Ale sprawdź proszę.

Zaczął sprawdzać. Widziałam jak powoli na jego twarzy pojawia się uśmiech.

- Jest całe dobrze - wyszczeżył się do mnie zadowolony.
- Naprawdę?! - zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak - zaśmiał się.

Rzuciłam mu się na szyje.

- Dziękuje Janek! Naprawdę dziekuje!

Odwzajemnił mój gest i teraz on również lekko mnie obejmował.

- Powinnaś dziękować sobie. Naprawdę dobrze ci poszło. Jesteś bardzo inteligentna, tylko trzeba cię naprowadzić na dobrą drogę, a wtedy idzie ci świetnie.

Puścił mnie. Byłam taka szczęśliwa. Dałam mu małego buziaka w policzek w ramach podziękowania. Naprawdę byłam mu bardzo wdzięczna. Popatrzył na mnie zdziwiony, po czym uśmiechnął się. Tym razem sobie zasłużył.

*Pov.Aniela*

- Więc w czym problem? - zapytałam patrząc na Tadeusza.
- Nie wiem jak zrobić to zadanie. To jakaś czarna magia! - powiedział.
-Sspokojnie. Ze wszystkim damy sobie radę. - powiedziałam uśmiechając się.

Pokazałam mi zdanie. Zaczęłam mu je powoli tłumaczyć, tak żeby widział jak to zrobić krok po kroku.

- Rozumiesz już coś? - zapytałam.

Zabaczylam jego minę.

- Jeszcze raz?
- A mogłabyś? - poprosił.

Zaśmiałam się. Tym razem zmieniłam trochę taktykę. Pokazywałam mu, jak to robić i zadawałam pytania, aby sam też wiedział co i jak.

- No teraz już jest lepiej. - zaśmiał się.
- Dobrze, to teraz zrób proszę to zadanie. - wskazałam palcem na zadanie.
- Ale sam? - zapytał.
- No tak.. W ten sposób będę wiedzieć w czym jeszcze popełniasz błędy.

Zaczął robić zadanie. Zerknełam szybko na Ankę. Rzuciła się właśnie na Janka. Zaśmiałam się.

- Może ja jednak dobre daje te rady? - pomyślałam.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Tadeusza.

- Skończyłem. - powiedział uśmiechając się lekko.
- Super, daj sprawdzę. - powiedziałam.

Pokazal mi zadanie. Zaczęłam je powoli sprawdzać.

-Wwszystko jest dobrze. Widzę, że rozumiesz już o co chodzi. - powiedziałam.
- Dziękuje - powiedział Tadeusz.

Po chwili poczułam jak daje mi buziaka w policzek. Poczułam dreszcz i nagłe ogarniające mnie ciepło.

- Naprawdę bardzo ci dziękuję. - powiedział.
- Nie.. Nie ma za co - nie mogłam wydusić z siebie słowa.

*Pov.Anastazja*

- Zasłużyłem? - zapytał unosząc brew.
- Tak, a przynajmniej tym razem. - odpowiedziałam.
- A więc muszę sobie zasłużyć na buziaka? - zapytał.
- Owszem. Jak to kiedyś powiedziałeś: "coś za coś". - zaśmiałam się i puściłam mu oczko.
- To mam nadzieję, że częściej będziesz mnie o coś prosić. - zaśmiał się.

Śmiałam się teraz razem z nim. Naprawdę fajnie się z nim rozmawia. Czuje, że z każdą rozmową poznaje go coraz lepiej.

- Anka zamieniamy się? - odwrócił się do mnie Tadeusz.
- Tak, tak. - powiedział pośpiesznie.
- Aha? - powiedział cicho z wyrzutem Rudy.
- No przestań już! - powiedziałam do niego po cichu.

Zamieniliśmy się ponowienie miejscami. Zobaczyłam Anielę, która była jakby nieobecna.

- Ej? Stało się coś? - zapytałam machając jej ręka przed oczami.
- Oj stało się! Dużo się stało! - powiedziała.

Zaczęła mi po cichu, bardzo po cichu tłumaczyć co zaszło. Powiedziała też, że widział jak się "rzuciłam" na Janka.

- Nie rzuciłam się! Po prostu go przytuliłam! - powiedziałam naburmuszona.
- Tak, tak właśnie widziałam. - powiedziała.
- Dobra mniejsza o to. Cieszę się, że idziecie do przodu, a nie stoicie w miejscu.
- Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa! Czuje się jak w niebie! - powiedziała.
- Widać. - zaśmiałam się.

Spojrzała na mnie i zaczęłyśmy się śmiać.

- Dobrze moi drodzy, na dziś to tyle. - mama zabrała głos. - Cieszę się, że pomagaliscie sobie nawzajem. Wydaje mi się, że następna lekcja odbędzie się za tydzień jak dobrze pójdzie. Dziś kończymy. Możecie jeszcze zostać, bo widzę, że dobrze się bawicie. - zaśmiała się.
Zaniosła tablice do swojej sypialni.

- Tadeusz idę do piekarni. Proszę dopilnuj tu porządku. - powiedziała zanim wyszła.
- Dobrze - powiedział.

Stałam teraz w oknie z Anielą i opowiadałam jej o rozmowie z Jankiem. Niektórzy siedzieli na sofie i zajadali przekąski. Tadeusz, Maciek, Janek oraz Paweł stali oparci o kredens niedaleko nas i rozmawiali o czymś. Odwróciłyśmy się i patrzyłyśmy teraz obie na nich. Była już chyba 15.00. Niektórzy zaczęli się zbierać, więc ja i Tadeusz jako gospodarze, żegnaliśmy wszystkich.

Zostaliśmy teraz tylko ja, Aniela, Tadeusz, Janek, Maciek i Paweł.

Podeszłyśmy z Anielą do chłopaków.

- Oj Anastazja wyładniałaś od czasu, kiedy cię ostatnio widziałem! - zaśmiał się Paweł.
- Ty też Pawełku! Ty też! - zaśmiałam się razem z nim.
- Zmądrzała też trochę. - zasmiał się Tadek.
- Ale wciąż czasami zdarza jej się nie myśleć. - zaśmiała się Aniela.
- Ah przestańcie! - naburmuszyłam się.
- Przecież wiesz, że żartujemy! - usłyszałam głos Maćka.

Chwilę potem poczułam jak przewiesił ręce przez moje ramiona, a głowę oparł o moją.

- Wy to się nigdy nie zmienicie! - zaczęłam się śmiać.
- A żebyś wiedziała! - zaśmiał się Janek.

Teraz śmialiśmy się wszyscy.

- Maciek puść mnie już! - zaśmiałam się.
- Oj nie puszczę cię. Chyba, że dostanę coś w zamian. - wszyscy się zasmiali.
- Oj chyba nie masz wyjścia Anka! - zaśmiał się Tadeusz.

Dopiero kilka godzin temu tłumaczyłam Jankowi, że na buziaka trzeba zasłużyć, a teraz miałam go dać Maćkowi tylko po to, żeby mnie wypuścił? Nie ma mowy!

Chwilę się zastanawiałam i wpadłam na pomysł. Wyślizgnełam się z jego objęć dołem i chwilę potem stałam już obok niego. Patrzył na mnie zdziwiony.

- Ale żeby nie było, że jestem zła i niedobra to masz. - dałam mu małego buziaka w policzek.

Wszyscy zaczęli się śmiać.

- A to spryciula! - powiedział Janek.
- Ona to zawsze musi zrobić po swojemu. - powiedział Tadeusz.

Gadaliśmy tak jeszcze jakieś dwie, może trzy godziny, kiedy w końcu pożegnaliśmy wszystkich. W mieszkaniu zostaliśmy tylko ja i Tadeusz.

- To co robimy? - zapytał.
- Może posprzątamy to? - spojrzałam na filiżanki i talerzyki na stoliku.

Wzięliśmy się szybko za sprzątanie. Ja zmywałam, a Tadeusz podawał mi ciagle nowe naczynia.

- Skończyłam! - powiedziałam i odetchnęłam z ulgą.

Usiadłam ciężko na sofie obok Tadeusza.

- Rozumiesz już wszystko? - zapytałam.
- Ale co? - zapytał zdziwiony.
- No zadanie. - powiedziałam.
- Tak, tak Aniela mi świetnie wszystko wytłumaczyła. - uśmiechnął się.
- Cieszę się. Tadeusz.. Czy tobie podoba się Aniela? - zapytałam.
- Co? - zdziwił się
- No to co usłyszałeś. Podoba ci się?

Westchnął ciężko.

- Jak ci to powiedzieć? - zamyślił się chwilę - Znam Aniele od kiedy obie zaczęłyście chodzić do podstawówki. I skłamał bym, gdybym powiedział, że mi się nie podoba. Ale ja nikogo teraz nie szukam. Jest wojna. Skupmy się na razie na tym aby przeżyć.
- Rozumiem.. A gdy wojna się skończy? - zapytałam patrząc na niego.
- Wtedy.. Nie wiem.. Może wtedy coś z tego będzie.. - westchnął.
- Nie możesz tracić życia myśląc o tym, że jak wojna się skończy będzie lepiej. Nie wiadomo kiedy się skończy! Nie możesz tracić życia! Powinieneś działać! - powiedziałam.
- Aniu, wiem co mam robić. - westchnął.
- Właśnie widzę! - zakpiłam z niego.
- Dobrze. Może masz trochę racji. Na dziś koniec tematu.

Wstał i poszedł do swojego pokoju. Postanowiłam zrobić to samo.

Po jakiejś godzinie wróciła mama, więc wyszłam z pokoju, żeby zjeść kolację. Tadeusz przyłączył się do nas trochę później. Rozmawialiśmy o tym, jak przebiegła pierwsza lekcja. Byliśmy dumni z mamy, że tak dobrze jej poszło. Opowiedziała nam też o incydencie w piekarni. Jak to przyszli dwaj pijani SS-mani i musiała ich jakoś wyprosić, bo straszyli klientów.

Po kolacji weszłam do łazienki. Przebrałam się w piżamę i wróciłam do salonu. Tadeusz i mama słuchali radia. Słucham go przez chwilę razem z nimi, a potem poszłam do swojego pokoju. Jak co dzień, siedziałam na łóżku, patrząc na pustoszejące ulice. Było coraz bliżej do nadejścia godziny policyjnej. W końcu pogrążona myślami związanymi z dzisiejszym dniem, zasnęłam.

____________________________________________

Nareszcie koniec! Hah ostateczne poprawki zajmują mi więcej czasu, niż samo pisanie! Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba!

dodany ~ 27 grudnia 2020

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

20.8K 1.3K 34
- Na łodydze mojego życia, wyrosły dwa kwiaty. Jeden zazdrości i dumy, ten więdnieje; drugi miłości ku tobie, świeżo rozkwity. Schyl się i zerwij go...
280K 16.6K 78
Nie jestem autorem ja tylko tłumacze..
1.7K 275 16
druga część sezonu pierwszego Tylko tłumaczę! Uciekając przed dziadkiem, szalonym naukowcem, młoda oraz błyskotliwa Xi ginie w eksplozji i zostaje pr...
63.4K 4.4K 200
Tylko tłumaczę! Uciekając przed dziadkiem, szalonym naukowcem, młoda oraz błyskotliwa Xi ginie w eksplozji i zostaje przeniesiona do innego świata, p...