Spokojnie jak na wojnie

By Karolina_eM

169K 5.9K 13K

Młoda brunetka wkracza w dorosłość w najgorszym czasie - w czasie wojny. To właśnie wtedy w jej życiu nastają... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Dodatek | Hanna Miller
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
✨ROK✨
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56

Rozdział 4

3.7K 145 222
By Karolina_eM

Wrzesień 1939r.

Wojna trwa już od jakiś trzech tygodni. Na każdej ulicy można spotkać przynajmniej dwie twarze w niemieckich mundurach. Zachowywali się, jakby byli u siebie. U fotografa są porozwieszane zdjęcia Niemców. W parku siedzą na co drugiej ławce. Ustanowiono nawet godzinę policyjną, która trwała od dwudziestej drugiej do szóstej rano.

Była godzina piętnasta, kiedy wracałam ze szkoły. Szłam szybkim krokiem i byłam już na dziedzińcu. Byłam zapłakana, a w ręce trzymałam torbę wypełnioną książkami. Płakałam, ponieważ na zajęciach oznajmiono nam, że Niemcy chcą zgermanizować naszą szkołę, a nauczyciele się na to nie zgodzili, przez co postanowiono ją zamknąć.

Szłam szybko, aż nagle wpadłam na kogoś. Wypuściłam z ręki torbę, a kilka moich książek rozsypało się na ziemi.

– Prze.. Przepraszam.. – powiedziałam wyrwana z zamyślenia.
– Nic się nie stało. – odpowiedział męski głos.

W tamtej chwili przykucnęłam, aby pozbierać książki. Nie podnosiłam głowy, przez co nie miałam okazji zobaczyć, na kogo wpadłam. Nagle zauważyłam, że on też przykucnął i zaczął zbierać moje książki. Kiedy złapałam ostatnią z nich, poczułam jego dłoń na mojej. Podniosłam głowę, aby spojrzeć na niego.

– Dzień dobry. – powiedział uśmiechnięty Janek.

Podniósł delikatnie moją dłoń, którą trzymał i pocałował ją w geście powitania.

– Dzień dobry. – powiedziałam, szybko wkładając ostatnią książkę do torby.

Obydwoje podnieśliśmy się i otrzepaliśmy nasze ubrania.

– Czemu płaczesz? – zapytał, przyglądając mi się uważnie.

Odwróciłam głowę czując, jak nadal spływają mi łzy po policzkach.

– Czy ktoś ci coś zrobił? – dodał, a ja miałam ochotę po prostu się ulotnić.

Poczułam, jak delikatnie złapał mnie za podbródek i odwrócił tak, abym na niego spojrzała. Patrzyłam w te jego błękitne oczy. Puścił mnie, a jego ręka powędrowała na moją dłoń, którą trzymał delikatnie.

– Nie.. Po prostu... – westchnęłam, przymykając lekko oczy. – Po prostu zamykają moją szkołę.. – oznjamiłam.

Łzy same zaczęły mi spływać po policzkach. Nawet tego nie kontrolowałam.

– Anastazja.. – odetchnął lekko z wyczuwalną ulgą.

Przytulił mnie szybko. Objął mnie tak, jakby bał się, że coś mi się stanie. Odwzajemniłam jego gest.

Tak bardzo tego teraz potrzebowałam.. Tak bardzo potrzebowałam bliskości..

Moja głowa była oparta o jego tors. Płakałam. Teraz wreszcie wypuściłam z siebie wszystkie emocje. Nawet się nie powstrzymywałam, nie hamowałam się. Najzwyczajniej w świecie wypłakiwałam się mu w klatkę piersiową.

Nagle poczułam, jak delikatnie całuje mnie we włosy. Po czym oparł głowę o moją, a dłonią gładził mnie po plecach. Wtedy miarka się przebrała, a rozdrażnienie wzrosło. Byłam rozdarta emocjonalnie, a wszystkie niekontrolowane sytuacje działały na mnie obecnie jak płachta na byka. Odepchnęłam go szybko. Poczułam się tak źle. Stałam na wprost niego i jedną ręką szybko otarłam łzy z mojego policzka. Byłam czerwona i czułam to.

Jak on mógł?! To było bezczelnie! Byłam zła. W sumie nawet nie potrafię określić, co czułam. Byłam zła na niego, bo posunął się za daleko. Byłam zła na siebie, bo pozwoliłam mu na to, a równocześnie czułam się załamana, bo nie powinnam go do siebie dopuścić, a jednocześnie podobało mi się i czułam się dobrze. Powtarzam – kompletne rozdarcie emocjonalne. Sama już nie wiedziałam, czego chciałam i czemu zachowywałam się tak.. irracjonalnie.

Szybko złapałam moją torbę wypełnioną książkami i pobiegłam jak najszybciej do domu. Nie odezwałam się do niego. Nie odwróciłam się. Miałam dość dzisiejszego dnia. Miałam dość jego, siebie, własnych myśli, własnych czynów. Miałam po prostu dość.

*Pov.Janek*

Objąłem ją. Widziałem, że tego potrzebowała. Było mi jej tak szkoda. Czułem się przy niej tak dobrze i chciałem, żeby ona też poczuła się dobrze, bo właśnie na to zasługiwała. Odwzajemniła mój gest. Czułem jej łzy na moim torsie. Chciałem, żeby jej ulżyło, żeby wreszcie uwolniła to z siebie. Wtedy pocałowałem jej włosy i oparłem swoją głowę na jej. Jej włosy miały piękny malinowy zapach. Zacząłem gładzić jej plecy swoją ręką.

I wtedy poczułem odepchnięcie. Anastazja stała na wprost mnie. Widziałem żal w jej oczach. Wzięła swoją torbę i pobiegła. Stałem sam na dziedzinicu i wgapiałem się w jej sylwetkę, która z każdą chwilą oddalała się coraz bardziej.

– Cholera! – krzyknąłem sam do siebie.

Zacząłem iść w stronę mojej kamienicy. Przyśpieszyłem kroku, a ręce miałem w kieszeni. Byłem zły. Ale nie byłem zły na Anastazję. Byłem zły na siebie. Jakim ja byłem cholernym dupkiem! Co ja sobie myślałem! Dziewczyna płacze, bo rujnują jej się plany na przyszłość, a ja zawsze muszę zjebać!

Boże.. Przecież wystarczyło ją tylko przytulić.. Przecież czułem się tak dobrze w jej objęciach.. Nie jestem zdziwiony jej reakcją. Choć może tylko trochę..

Mam nadzieję, że mi tylko szybko wybaczy, bo nie zniósłbym, gdyby się na mnie gniewała. Nie zniósłbym gdybym nie mógł patrzeć w te jej piękne niebieskie oczy.

*Pov.Anastazja*

Wparowałam do domu jak burza i wbiegłam do mojego pokoju. Zamknęłam się na klucz i usiadłam na łóżku. Przez okno zobaczyłam Janka. Szedł szybkim krokiem, a ręce miał w kieszeni. Był zły i był to widać.

Był zły na mnie czy na siebie? Czy powinnam tak zareagować? Może postąpiłam zbyt pochopnie? A może wogóle nie powinnam na to pozwolić?

Opadłam na łóżko pogrążona w myślach. Kiedy mnie objął czułam się tak dobrze! Czułam, że znikają wszystkie moje smutki. Ale kiedy pocałował moje włosy. Ostro przesadził. Nie znałam dobrze Janka, a nawet jeżeli to nie powinniśmy przekraczać koleżeńskich granic. Poza tym chciałam się tylko zparzyjaźnić, bo nigdy nie było między nami kolorowo. Nie chciałam, aby do tego doszło. Rozumiem.. Chciał mnie pocieszyć, ale samo przytulenie wystarczyłoby.

Najgorsze było dla mnie poczucie winy. Czułam się niesprawiedliwe względem dwóch osób. Względem siebie, bo pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć i nie odmówiłam mu. Oraz względem Maćka.

Od czasu tego pamiętnego tańca byliśmy z Alkiem bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Dużo się zmieniło. Dużo się spotykaliśmy i rozmawialiśmy. Był dla mnie opiekuńczy i troskliwy. Był prawie jak Tadeusz! Byliśmy czymś więcej niż przyjaciółmi, ale mniejszym niż kochankami. Kochaliśmy się po przyjacielsku. Nie mogłam nazwać go chłopakiem, ale źle mi było nazywać go przyjacielem. Nie wiem, jak to się rozwinie. Nie wiem, co czuje Maciek. Nie wiem, co czuję ja.

Ale byłam pewna, że czułam się źle po sytuacji z Jankiem.

W końcu zasnęłam. Byłam zmęczona całym tym dniem. Całą tą sytuacją.

Obudziłam się o dwudziestej trzeciej. Byłam ciągle nieprzebrana, a mój pokój był nadal zamknięty. Odczuwałam niemały głód. Wstałam z łóżka i przejrzałam się w lustrze. Byłam rozczochrana, a moje oczy czerwone od płaczu. Otwarłam pokój i weszłam do kuchni, żeby zjeść coś na szybko. Zrobiłam sobie kanapkę z serem żółtym. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

– Wyglądasz, jakby cię ktoś napadł! – usłyszałam czyjś głos.

Przewróciłam oczami na kolejną docinkę Tadeusza. Jakoś nie miałam ochoty na dogryzanie sobie.

– Dziękuje braciszku, też pięknie wyglądasz. – powiedziałam, uśmiechając się sztucznie.
– Żartuje. – przewrócił oczami. – Czemu płakałaś? – zapytał .
– Zamykają moja szkołę.. – westchnęłam, przecierając twarz dłońmi.

Skłamałam, ale tylko połowicznie. Prawda, że płakałam przez zamknięcie szkoły, ale obecnie moim największym powodem do płaczu był Janek. Nie wspominałam o tym, bo naprawdę nie miałam ochoty dziś na wielce wykłady od Tadka na jego temat.

Wstałam odkładając talerz do zlewu. Umyłam go i wyszłam z kuchni. Tam czekał na mnie brat.

– Nie martw się. Wszytko będzie dobrze. – powiedział, przytulając mnie.

Pocałował mnie delikatnie w czoło i wytarł moje łzy kciukami.

– Dziękuje.. – powiedziałam, wysilając się na mały uśmiech.

Poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i wyszłam, ponowienie wracając do pokoju. Tam spędziłam już całą noc.

***

Następnego dnia wstałam w lepszym humorze. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Odpowiedziałam mamie o całej sytuacji ze szkołą. Miałam wrażenie, że nawet mnie nie słuchała, tylko przytakiwała, sama będąc w swoim świecie. Była już inna niż z samego rana. Umyła naczynia, pogadała z nami jeszcze chwilę i poszła do piekarni.

Tadeusz powiedział, że za niedługo idzie do Alka. Przytaknęłam i poszłam do pokoju. Miałam zamiar spędzić tam cały dzień i nie wychodzić nigdzie. I tak nie miałam nic innego do roboty.

Do szkoły nie chodziłam – bo zamknęli. Lekcji nie odrabiałam – bo nie miałam.

Z jednej strony – masa wolnego czasu. Z drugiej zaś – nuda, nuda i jeszcze raz nuda.

Po jakiejś godzinie usłyszałam zamykające się drzwi wejściowe. Tadeusz już poszedł. Chwilę leżałam nieruchomo na łóżku wpatrując się pustym wzrokiem w sufit. Wtedy wpadłam na pomysł.

Wyszłam z pokoju. Podeszłam do drewnianego kredensu. Stał tam telefon stacjonarny. Podniosłam słuchawkę i zaczęłam wykręcać numer do Anieli. Postanowiłam się wreszcie komuś wyżalić. Nie mogłam tego w sobie dłużej dusić. Zabiło by mnie to w końcu.

– Halo? - usłyszałam głos w słuchawce.
– Aniela? To ja Anka. – powiedziałam. - Mogłabyś przyjść? Potrzebuję porozmawiać, a akurat nie ma nikogo w domu.
– Dobrze i tak nie mam nic do roboty. Powinnam być za jakieś piętnaście minut.
– Dobrze, do zobaczenia! – odparłam, odkładając słuchawkę.

Poszłam szybko do pokoju. Ciągle byłam w piżamie! Otwarłam szybko szafę. Wyjęłam z niej szarą sukienkę z białym kołnierzykiem. Była lekko rozkloszowana od dołu, a talię podkreślała czarna wstążka. Ubrałam też czarne balerinki. Uczesałam się. Miałam rozpuszczone włosy.

– Anastazja? Już jestem! – usłyszałam nawoływania blondynki w salonie.

Wyszłam szybko z pokoju. Dziewczyna była ubrana w cytrynową sukienkę na ramiączkach. Podeszłam do niej szybko i wzięłam ją w ramiona. Tak bardzo tego potrzebowałam.

– Oj.. Widzę, że masz mi dużo do powiedzenia! – powiedziała, śmiejąc się delikatnie.

Puściłam ją i usiadłyśmy na kanapie. Jeszcze na chwilę szybko wstałam, żeby  zaparzyć herbatę. Po chwili położyłam ją na stoliku przed nami.

– Zamknęli szkołę, ale to dobrze wiesz. – powiedziałam.
– Wiem, byłam tam razem z tobą. – prychnęła. – Przecież nawet miałyśmy razem wracać, gdyby Ula mnie nie zatrzymała. – oznajmiła, biorąc łyk herbaty.

Opowiedziałam jej wszystko. Aniela patrzyła na mnie ze zdziwieniem, ale nie przerwała mi. Słuchała uważnie, tak jak zazwyczaj. Kiedy skończyłam ona zaczęła mówić, a ja umilkłam.

- Odepchnełaś go!? Czy ty jesteś normalna!? - krzyknęła.
- Przecież wiesz, co o nim sądzę! Jest kob.. - nie dokończyłam.
- Tak wiem jest kobieciarzem ble ble ble - skończyła moje zdanie.
- Poza tym nie zna.. - ponownie nie dokończyłam.
- Nie znasz go, chcesz go lepiej poznać i zaprzyjaźnić się. - powiedziała.

Już miałam coś powiedzieć, kiedy Aniela zaczęła ponownie mówić. Wstałam z miejsca i podeszłam do okna, by choć trochę zaczerpnąć powietrza. Robiło mi się duszno.

–  Kochana.. Nie trzeba być przyjaciółmi, żeby się zakochać. – spojrzała na mnie. – Sądzę, że mu się podobasz.. i widać to.
– Ale.. Ja tak nie mogę.. Przecież Maciek.. Ja..
– Rozumiem.. – przytaknęła. – Może Janek nie jest taki jak Alek. Może jest kobieciarzem. Ale nie możesz go przekreślać, bo kilka osób powiedziało Ci, że ugania się za dziewczynami. – oznajmiła, odkładając filiżankę.
– Maciek.. – mruknęłam bezradnie.
– Maciek to inna sprawa. – pokręciła glową i wystawiła rękę, dając znak, zero koniec tego tematu. – Anastazja masz czas. Nikt nie karze ci wybierać. Sama mówisz, że nie kochasz Maćka. Może się to kiedyś zmieni? Musisz poczekać. Czas pokaże.
– A co z Jankiem? – zapytałam.
– Wydaje mi się, że nic się nie stało. – wzruszyła ramionami. – Po prostu się przestraszyłaś. Nic wielkiego. Janek przecież zrozumie.

Aniela podeszła do mnie. Teraz obie stałyśmy w otwartym oknie. Blondynka wyjęła paczkę papierosów i wyciągnęła z niej jednego dla siebie.

– Mogę? – zapytałam.
– Myślałam, że jako przyszły lekarz nie chcesz sobie niszczyć płuc. – zakpiła.
– Najpierw pasuje skończyć ostatnią klasę liceum, a obecnie będzie to trudne. – zaśmiałam się. – Po drugie jeden mi nie zaszkodzi.
– Jasne – przewróciła oczami i wyciągnęła paczkę papierosów przede mnie.
– Dzięki.

Aniela wyjęła zapałki i podała mi je. Teraz obie paliłyśmy papierosa, patrząc przez okno i rozmawiałyśmy na jakieś bezsensownych tematach. Później, jakieś trzy godziny od przyjścia Anielii, zaczęła się zbierać. Pożegnałam się z nią, przytuliłam i podziękowałam za wszytko. Znów zaszyłam się w swoim pokoju.

Był późny wieczór, może nawet już początek nocy. Siedziałam na łóżku wpatrując się w otwarte okno. Na dworze było ciepło. Patrzyłam na ludzi, którzy idąc ulicą przyspieszali kroku na widok SS-manów.

– Anastazja! – zawołała mama.

Oderwałam wzrok od okna i przetarlam dłońmi twarz. Wyszłam z pokoju, po czym poszłam do kuchni, żeby dowiedzieć się, co chciała.

– Tak, mamo? – powiedziałam.
– Czy możesz pójść po Tadeusza? – zapytała.

Tadeusz był u Alka razem z Rudym, nadal nie wrócił, choć poszedł już dobre kilka godzin temu.

– Ale po co? – spytałam, marszcząc brwi.
– Zaraz będzie godzina policyjna. Chcę, żeby wrócił na kolację, bo mam wam coś ważnego do powiedzenia. – oznajmiła.

Nie widziało mi się najmocniej spotykać dziś ponownie Janka. Ale przypomniałam sobie słowa Anielii. Janek nie był głupi. Mam nadzieję, że zrozumiał moje zachowanie.

Nie zakładałam żadnego płaszcza, bo było ciepło na dworze. Po prostu wyszłam z mieszkania. Szłam szybko ulicą, po czym skręciłam w ulicę, na której mieszkał Dawidowski. Raz, dwa znalazłam się przed drzwiami do jego mieszkania. Zapukałam delikatnie.

– Prosze poczekać! – usłyszałam.

Po chwili otwarły się przede mną drzwi do mieszkania. Otwarł je nie kto inny jak Maciek. Uśmiechnął się widząc mnie i zaprosił mnie do środka. Weszłam, a moim oczom ukazali się Janek i Tadeusz siedzący na sofie i śmiejący się wniebogłosy. Alek zamykał drzwi. Chciałam podejść do Tadeusza i Janka, kiedy potknęłam się o ich buty. Już widziałam moje bliskie spotkanie z podłogą, kiedy poczułam czyjąś rękę, która objęła mnie w pasie.

To był Maciek. Złapał mnie w ostatniej chwili i przyciągnął do siebie.

– W końcu sobie obijesz ten ładny nosek. – powiedział, uśmiechając się.
– Dziękuje – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.

Zarumieniłam się, przez co skarciłam siebie w myślach. Zdałam sobie sprawę, że jego ręce wciąż obejmowały mnie w pasie. Kiedy zobaczył moje zakłopotanie, wreszcie puścił i zaprowadził mnie do salonu, łapiąc delikatnie za rękę. Rudy dziwnie na mnie patrzył. Zapewne widział zaistaniałą scenę.

– Zaparzę herbaty. – zaproponował dryblas.
– Nie trzeba! – zawołałam.
– Ależ nalegam! – zanim coś powiedziałam, on był już w kuchni.

Tadeusz przeprosił i poszedł do łazienki. Usiadłam na sofie trochę oddalona od Janka. Przez chwilę panowała między nami niezręczna cisza.

– Dobry wieczór, Janku. – wydukałam.
– Nie widziałem, że jesteś z Maćkiem. – powiedział półgłosem, tak żeby nikt nas nie słyszał.
– Że ja jestem co..? – zapytałam, nie będąc pewna, czy dobrze usłyszałam.
– To dlatego wczoraj uciekłaś? – kontynuował, nie odpowiadając na moje pytanie.
– Janek ja nie.. Ja nie jestem z Maćkiem. – powiedziałam i tym samym spojrzałam na niego.
– Nie jesteś? – zdziwił się. – Więc czemu uciekłaś? – zapytał ozięble.
– Nie jestem. – powtórzyłam stanowczo.
– Nie jestem głupi Anka!
– Janek! – zawołałam półgłosem.

Złapałam go za rękę, po czym on odwrócił się do mnie zdziwiony.

– Wiem, że nie jesteś głupi. – westchnęłam. – Ale mówię prawdę. Nie jestem z Maćkiem.
– Więc, czemu uciekłaś? – chłopak nie odpuszczał.
– Po prostu.. – zmarszczyłam brwi. – To było dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Miałam już dość. Nie chciałam tak zareagować, samo tak wyszło. – wzruszyłam ramionami. – Przepraszam jeżeli cię uraziłam. Naprawdę nie chciałam.

Teraz to on złapał moją dłoń. Siedzieliśmy tak trzymajc się za ręce, co zapewne z perspektywy kogoś innego mogło wyglądać co najmniej.. dziwnie.

– Nic się nie stało. – westchnął. – To ja powinienem cię przeprosić. Zachowałem się chyba trochę nieodpowiednio.
– Trochę? – zaśmiałam się cicho.
– Wybacz mi, proszę.
– Wybaczam. To była też po części moja wina. – zaśmiałam się.

Uniósł moją dłoń do sowich ust i pocałował ją.

– A ty wybaczysz mi? – zapytałam.
– Wybaczyłem już dawno. – uśmiechnął się.

To był piękny szczery uśmiech.
Nagle z łazienki wyszedł Tadeusz, a my jak poparzeni zabraliśmy od siebie ręce. Chwilę po tym przyszedł Maciek i podał mi herbatę.

– Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego – A więc, po co przyszłaś? – zapytał Tadeusz.
– Mama poprosiła mnie, abym przyszła po ciebie. – wzruszyłam ramionami. – Chciała, żebyś wrócił przed godziną policyjną, bo chce nam powiedzieć coś ważnego. – powiedziałam. – Ale nie pytaj, o co chodzi, bo sama nie mam pojęcia.
– Godzina policyjna zaczyna się za pół godziny. – oznajmił Janek, spoglądając na zegar.
– Zbierajmy się. –powiedział Tadeusz.
– Poczekajcie, ja też już powinienem iść. – powiedział Rudy.

Wstaliśmy i po chwili byliśmy już przy drzwiach. Chłopaki pożegnali się i wyszli, a ja jeszcze chwilę zostałam w mieszkaniu.

– Dobranoc, Maćku. – uśmiechnęłam się.
– Słodkich snów, Anka. – powiedział, całując moją dłoń.

Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i dołączyłam do chłopaków, którzy stali już przed kamienicą. Szliśmy razem rozmawiając, po czym Bytnar się pożegnał i skręcił w swoją ulicę. Razem z Tadeuszem wróciliśmy do domu. Mama czekała na nas z kolacją.

– Jesteście! – zawołała, kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania.

Zasiedliśmy do kolacji i zaczęliśmy jeść. Nikt nic nie mówił, a ja i Tadek spojrzeliśmy na siebie.

– Co chciałaś nam powiedzieć? – zapytał wreszcie chłopak.
– Chciałabym wdrożyć tajne nauczanie. – oznjamiła wprost.

Zamurowało nas. Nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Błądziłam wzrokiem po stole, a Zawadzki zmarszczył lekko czoło.

– Mam doświadczenie w nauce młodzieży. – dodała. – Pouczyłabym was fizyki i matematyki. To wam się przyda w życiu.

Mama była kiedyś profesorką na uniwersytecie. Jednak po śmierci ojca zaprzestała pracować tam i otworzyła piekarnie, jako lepsze źródło dochodu.

– Pierwsza lekcja odbyłaby się za tydzień. Musiałabym się przygotować. – powiedziała. – Tadeuszu zaproś kolegów z harcerstwa. A ty Anastazja, zaproś Anielę.

Skończyliśmy jeść. Razem z Tadeuszem nic nie mówiłam przez resztę posiłku. Byliśmy naprawdę w szoku. Tajne nauczanie było dość niebezpiecznym posunięciem. W końcu po dłuższej chwili poszliśmy spać. Jednak chyba nikt z nas nie zasnął od razu. Każdy próbował ułożyć sobie w głowie myśli i to, że już niedługo mamy zacząć tajne nauczanie. A takie coś wiązało się obecne z naprawdę dużym ryzykiem.

Nie koncentruj się na ryzyku. Koncentruj się na rezultatach. Żadne ryzyko nie jest wystarczająco wielkie, by zapobiegło wykonaniu tego, co konieczne.”

____________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!

Przepraszam za wszelkie literówki!

Cytat ~ Chuck Yeager

dodany – 26 grudnia 2019r.

ostatnia poprawka – 30 grudnia 2020r.

Continue Reading

You'll Also Like

5K 170 22
Katarzyna Zawadzka wraz ze swoją matką wraca do Warszawy po śmierci swojego ojca. Dziewczyna jest średniego wzrostu brunetką z niebieskimi oczami. Je...
Szczurzy Towarzysze By lomba

Historical Fiction

8.9K 614 54
Następca tronu Monako zostaje porwany przez kapitana statku pirackiego. W zawiłych okolicznościach nie zostaje jednak sprzedany ani wymieniony na oku...
191K 8.3K 31
Nie jestem autorem, ja tylko tłumaczę 🤗
107K 11.4K 63
Głośne imprezy, alkohol, lejący się strumieniami, wykładowca, rzucający w studentów markerami... To tylko niektóre z problemów, z którymi na pierwszy...