Two faces - Zakończone

By kingsiaz

217K 9.2K 1.2K

Miłość nas połączyła. Uczucie, które nie ma definicji, uczucie, które jest najlepszym uczuciem pod słońcem. P... More

Rozdział 1 - Nowy Początek
Rozdział - 2
Rozdział - 3
Rozdział - 4
Rozdział - 5
Rozdział - 6
Rozdział - 7
Rozdział - 8
Rozdział - 9
Rozdział - 10
Rozdział - 11
Rozdział - 12
Rozdział - 13
Rozdział - 14
Rozdział - 15
Rozdział - 16
Rozdział - 17
Rozdział - 18
Rozdział - 19
Rozdział - 20
Rozdział - 21
Rozdział - 22
Rozdział - 23
Rozdział - 24
Rozdział - 25
Rozdział - 26
Rozdział - 27
Rozdział - 28
Rozdział - 29
Rozdział - 30
Rozdział - 31
Rozdział - 32
Rozdział - 33
Rozdział - 34
Rozdział - 35
Rozdział - 36
Rozdział - 37
Rozdział - 38
Rozdział - 39
Rozdział - 40
Rozdział - 41
Rozdział - 42
Rozdział - 43
Rozdział - 44
Rozdział - 45
Rozdział - 46
Rozdział - 47
Rozdział - 48
Rozdział - 49
Rozdział - 50
Rozdział - 52
Rozdział - 53
Rozdział - 54
Rozdział - 55
Rozdział - 56
Rozdział - 57
Rozdział - 58
Rozdział - 59
Rozdział - 60
Rozdział - 61
Rozdział - 62
Rozdział - 63
Rozdział - 64
Rozdział - 65
Rozdział - 66
Rozdział - 67
Rozdział - 68
Rozdział - 69
Rozdział - 70
Rozdział - 71
Rozdział - 72 ( ostatni)
EPILOG

Rozdział - 51

1.8K 114 13
By kingsiaz

#51

Budzę się, a w dłoni schowany mam naszyjnik. To od razu przypomina mi wczorajszą noc. Wiem, że to nie sen, ale z chęcią chciałabym żeby jednak nim był. Boję się życia. Po raz kolejny w ciągu tych dwudziestu lat nie mam ochoty na nic. Czuję się fatalnie, jakbym straciła wszystko, co mam. W sumie straciłam wszystko, co mam i to mnie załamuje. Wpadam w stan nie do opisania. Nie chcę wstawać z łóżka, nie chcę jeść, nie mam ochoty na nic. Chciałabym zasnąć i dowiedzieć się, że byłam w śpiączce. Tak naprawdę nic się w moim życiu nie wydarzyło, miałam wypadek. Will siedzi przy moim łóżku i czeka, aż się wybudzę i wszystko powróciłoby do normalności. Nagle moje myśli przerywa głośny dźwięk wiadomości. Chwytam telefon.

Od Maya:

Jak bankiet, Will ma niezłego kaca? Szczęśliwa?

Czytam to po raz kolejny i odpisuję krótko, że śpimy, a na twarzy wypisany mam wielki uśmiech.

Od Maya:

W takim razie gratuluję kochana!

Napisała jeszcze raz. Tym razem blokuję telefon. Gratuluje mi mojej głupoty. Tak, jestem głupia. Zmarnowałam sobie wszystko. Wiem, że nawet jeśli kocham Willa, on kocha mnie, to nasz związek nie będzie wyglądał tak samo. Ja akceptuję dziecko, ale nie umiem sobie wyobrazić tego wszystkiego. Hannah znowu miesza komuś w życiu..

- Wstałaś? – do pokoju wchodzi Philip z miską truskawek. Uśmiecham się do niego sztucznie i okrywam bardziej kocem, ponieważ nagle poczułam chłód.

- Cześć. – przywitałam się – Nie zjem tego braciszku. – śmieję się, choć nie mam na to najmniejszej ochoty.

- Pomogę ci. – siada obok mnie i kładzie owoce pomiędzy naszymi miejscami – Słabo z tobą. –odzywa się, a ja już przybieram pesymistyczną minę – Harry dzwonił. Will rozwalił bankiet i tak jakby ślad o nim zaginął. Nie odbiera, nikogo nie wpuszcza do domu i jakby ci to powiedzieć.. – patrzy intensywnie w moje oczy – Tylko ty masz klucze, czy jakiś tam kod do mieszkania.

Zamykam oczy. Chcę go zobaczyć, ale na myśl o brunecie łzy napływają mi do oczu. Jego widok całkowicie mnie zniszczy. Jeszcze nie jestem gotowa. Na początku sama muszę się pogodzić z tym, że go straciłam.

- Mogę dać wam klucze. – odzywam się.

- Może pojedziesz z nami?

- Nie. – odpowiadam i kręcę głową.

- Na pewno? Musisz z nim porozmawiać. Znając ciebie wyolbrzymiasz i od razu wszystko skreślasz. To, że tak się stało, to akurat na plus. Udowodniłaś mu, że dla niego zrobisz wszystko, a on.. z pewnością cię kocha. – dodał.

Szczerze? Nie wiem nawet jak on zareagował. Wybiegłam z tamtego pokoju nie zważając na nic. Nie pomyślałam o nim, w jakim on jest stanie.. Taki cios, taka ciężka wiadomość spadła na jego barki. Nie ma nikogo kto mógłby mu pomóc. Choć wiem, że zrobię duży krok w przód, pomogę mu, to zniszczę siebie. Ale co się robi dla miłości życia?

- Pojadę. Sama. – milknę. Philip również siedzi, jakby nie dowierzał.

- Ale... - nie dane mu jest skończyć.

- Muszę. Dla niego. On musi poznać prawdę, wyobrażam sobie, co czuję. Wiem, że jestem zmienna, wiem, że nie jestem gotowa, ale postawiłam się w jego sytuacji. Kiedy policjanci powiedzieli mi, że ojciec nie żyje pamiętam jak zamknęłam się w sobie. Poznałam prawdę, ale nikt nie chciał mi wyjaśnić okoliczności śmierci. Powiedziano tylko, że miał wypadek, ale nic więcej przez pewien okres czasu nie wyciągnęłam. Wiem, że moja mama była w bardzo ciężkim stanie, jednak poświęciła się dla mnie, aby mnie wspierać, po prostu być. Nigdy tego nie zapomnę. Cierpiała, ale nie kładła swojej postaci na pierwszym miejscu. Nie doceniałam tego, ale po czasie zrozumiałam. Bo przecież ona straciła męża. Był on beznadziejny, z pewnością są gorsi mężowie, na pewno nie był tym, za jakiego go uważali i na pewno nie był dobry, ale był bliską osobą, którą kochałam. Kochaliśmy go razem z mamą. Robiłam różne świństwa. Nienawidzę się za to, ale to był okres, który z pewnością nauczył mnie wielu rzeczy. Byłam chora, robiłam cyrki, nie zauważałam najważniejszych rzeczy, skupiałam się na sobie, ale wiem, co oznacza wsparcie drugiej osoby. Dlatego zrobię wszystko, ile mam sił, aby mu pomóc, aby przybliżyć mu te kłamstwa, aby był choć odrobinę szczęśliwy.

- Wiesz co? Jesteś najlepszą osobą jaką znam. – on płacze? Przytula mnie i szepcze do ucha – Nie chcę tego dziecka, nie chcę żadnego rodzeństwa, ale postaram się być najlepszym bratem, jakiego mogło by mieć. Wiem, że i tak ciebie będzie bardziej kochać, ale zrobię to dla ciebie.. dla nas.

Tym razem moje oczy robią się szkliste. Nie wiem, co tu właśnie zaszło, ale jestem szczęśliwa. Przynajmniej tyle dobrego. Moje serce pęka, ale zarazem się cieszy.

- Jesteś tego pewna? – stoję przed lustrem w łazience i maluję się kosmetykami, które jednak tu zostały. Miałam też ciuchy w szafie, w które się przebrałam. Ubrana w czarne dresowe spodnie, białą koszulkę i pomalowana delikatnie czuję się strasznie. Ledwo wytuszowałam rzęsy, ponieważ ręka mi się do tej pory trzęsie.

- Nie jestem. – odpowiadam zgodnie z prawdą. Nie jestem na nic gotowa, ale robię to dla niego, nie dla siebie. Powtarzam sobie, że będzie dobrze, ale jakoś mnie to nie przekonuje. Zawsze znajdowaliśmy rozwiązanie, ale to nie jest taka prosta sprawa. Boję się, że to będzie nasze ostatnie spotkanie.

- Zawiozę cię. – mówi.

- Nie. – kiwam głową, a po chwili biorąc kluczyki do auta Philipa schodzę na dół.

Moje włosy od razu po wyjściu zaczęły wirować w powietrzu. Jest wiatr, ale przyjemny. Otwieram auto i ruszam w stronę mojego obecnego, czy też starego mieszkania. Obstawiam to drugie. Po parunastu minutach parkuję pod blokiem. Nie wjeżdżam do podziemnego parkingu. Podchodząc pod drzwi wejściowe wstukuję kod i kieruję się do windy. Wpisuję następny rząd cyfr i maszyna rusza w górę. Wchodzę do mieszkania. Widzę rozwalone rzeczy na podłodze. Rozglądam się.

- Will? Jesteś tu? – krzyczę, ale nie widzę go, ani nie słyszę. Podchodzę pod kanapę i zauważam pod telewizorem rozbity telefon. Podnoszę go i odkładam na stół. Porozrzucane poduszki i przedmioty również odkładam i idę do wszystkich pomieszczeń. Nigdzie go jednak nie ma. Zostaje tylko jedno miejsce. Znowu wpisuję kod w windzie i po paru sekundach widzę pełno kwiatów oraz piękny widok ulic Los Angeles. Ruszam dwa kroki do przodu i staję w miejscu. Will leży pomiędzy roślinami. Na jego twarz padają promienie słońca. Podchodzę bliżej i wyciągam rzecz, spod jego dłoni. Obracam ramkę i mam ochotę wybiec z płaczem. Szkło jest popękane, a moja twarz jest podrapana. Nie potrzebnie się malowałam, wiedziałam, że to się tak skończy. Zaczynam płakać. Łzy spadają na zdjęcie uśmiechniętych się osób. Kochających, chcących dla siebie wszystkiego, co najlepsze.

- Julia? – wzdrygam się . On się podnosi i przeciera twarz rękoma. Wygląda teraz jak bobas, wstający z drzemki – Co ty tu robisz? – pyta się. Ja nic nie mówiąc oddaje mu ramkę. Spogląda na nią, a jego oczy robią się większe.

- Już wszystko rozumiem. Pozwól, że zabiorę swoje rzeczy. Przynajmniej część. – mówię.

- Co! – podskakuję, ponieważ krzyknął mi prosto do ucha.

- Nie chcesz mnie znać, rozumiem. Moja twarz już swoje wycierpiała. – odwracam się do drzwi.

- Stój. – chwyta mnie za łokieć, a po chwili czuję jego słodkie wargi na moich. Odwzajemniam pocałunek i zatapiam się w nim. Nie wiem ile ta chwila trwała, ale ten pocałunek był inny niż wszystkie. Po tym mocno mnie przytula, jakby bał się, że odejdę. Chciałam, ale teraz nie wiem, co robić. – Kocham cię i nie pozwolę ci odejść. Zdjęcie widocznie potłukło się w nocy, w końcu beton robi swoje. – uśmiechnął się, ale to nie jest prawdziwy uśmiech.

- Przepraszam. – to słowo definitywnie musiałam powiedzieć jako pierwsze.

- Ty? Nie masz za co. Ja zachowałem się jak głupek. Powinienem od razu do ciebie pojechać. Powiedzieć ci, jak bardzo cię kocham. – całuje mnie po raz kolejny.

- Chcę ci wszystko wyjaśnić. – mówię.

- Nie chcę. – przeczy – To znaczy chcę, ale nie teraz. Pozwól mi się tobą nacieszyć. Naprawdę chujowo się czuję i tylko ty powodujesz uśmiech na mojej twarzy. Uwierz, że nikt mi ciebie nie zastąpi. Nie chcę żebyś wyjeżdżała, nie chcę cię stracić. Chcę cię dla mnie, na zawsze.

- Ja też, ale musze ci to powiedzieć, bo nie mogę dalej cię okłamywać...

- To nie ty mnie okłamywałaś tylko oni. To moja rodzina ukrywała wszystko. Ja mam dziecko! – podnosi i obraca mnie. Zaczynamy się oboje śmiać, aż wywracamy się na twardy beton. – Obiecuję ci, że nikt i nic cię nie zastąpi. Pamiętam, że powiedziałaś, że akceptujesz to i domyślam się, że chodzi o dziecko. Dlatego cię kocham. Zrobię wszystko, abyśmy tworzyli wspaniałą rodzinę. Będę się starał o opiekę częściową, przynajmniej chcę go, ją, nie wiem poznać. – uśmiecham się. Mówi z takim głębokim uczuciem.

- Kocham cię. – mówię mu to prosto w oczy.

- Dziękuję, że jesteś. – nagle przerywa i zaczyna szukać czegoś w kieszeni spodni. Odnajduje małe czerwone pudełeczko. – Może i miało to wyglądać inaczej, może i to nie jest wymarzona chwila, ale wiem jedno. Kocham cię, a ty kochasz mnie. Zawsze i wszędzie będziemy razem. Dlatego kocie. – uklęka, a ja zatykam twarz dłonią. – Wyjdziesz za mnie? – pyta, a ja skaczę na niego i wbijam się w jego usta. Kiwam głową, bo tylko na to mnie stać. Wyciąga z pudełeczka piękny, srebrny pierścionek z kryształem i nakłada mi go na palec.

- Tak! – krzyczę pod koniec i zatapiam się ponownie w jego ustach.

Nigdy bym nie powiedziała, że oświadczyny przyjmę na dachu, w dresach i w rozmazanym makijażu. Nigdy bym nie powiedziała, że dzień zaczęty od wielkiej depresji będzie najlepszym dniem w moim życiu do tej pory. Tym bardziej jeszcze parę lat temu nigdy nie powiedziałabym, że będę z takim chłopakiem.

Hmm Spodziewaliście się? Jak myślicie, co się stanie w najbliższym czasie?
Dziękuję za przeczytanie, wszystkie gwiazdki i komentarze.
Buziaki 😘
Kingsiaz ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

15.7K 309 5
Nie wiem czy wiele tu do mówienia. Po prostu druga część "without love", zapraszam do czytania. --- Okładkę wykonała: @supersadworld Love me now t...
32.3K 665 25
Ona- piękna, ma ładne duże zielone oczy, jest niska, ma metr 60,ma długie do pasa blond włosy ombre z szarymi końcówkami , nie chce się zakochać , dl...
80.2K 4.8K 6
Nina przylatuje na wakacyjny kurs hiszpańskiego do Barcelony. Wyjazd staje się koszmarem, gdy na jej drodze staje rodzeństwo wampirów. Odkrywają, że...
156K 12.7K 45
Luke Hemmings nie znosi nudy. Zwalcza ją na wszystkie możliwe sposoby, przy czym często sięga po te najbardziej zwariowane i najmniej odpowiedzialne...