Two faces - Zakończone

By kingsiaz

217K 9.2K 1.2K

Miłość nas połączyła. Uczucie, które nie ma definicji, uczucie, które jest najlepszym uczuciem pod słońcem. P... More

Rozdział 1 - Nowy Początek
Rozdział - 2
Rozdział - 3
Rozdział - 4
Rozdział - 5
Rozdział - 6
Rozdział - 7
Rozdział - 8
Rozdział - 9
Rozdział - 10
Rozdział - 11
Rozdział - 12
Rozdział - 13
Rozdział - 14
Rozdział - 15
Rozdział - 16
Rozdział - 17
Rozdział - 18
Rozdział - 19
Rozdział - 20
Rozdział - 21
Rozdział - 22
Rozdział - 23
Rozdział - 24
Rozdział - 25
Rozdział - 26
Rozdział - 27
Rozdział - 28
Rozdział - 29
Rozdział - 30
Rozdział - 31
Rozdział - 32
Rozdział - 33
Rozdział - 34
Rozdział - 35
Rozdział - 36
Rozdział - 37
Rozdział - 38
Rozdział - 39
Rozdział - 40
Rozdział - 41
Rozdział - 42
Rozdział - 43
Rozdział - 45
Rozdział - 46
Rozdział - 47
Rozdział - 48
Rozdział - 49
Rozdział - 50
Rozdział - 51
Rozdział - 52
Rozdział - 53
Rozdział - 54
Rozdział - 55
Rozdział - 56
Rozdział - 57
Rozdział - 58
Rozdział - 59
Rozdział - 60
Rozdział - 61
Rozdział - 62
Rozdział - 63
Rozdział - 64
Rozdział - 65
Rozdział - 66
Rozdział - 67
Rozdział - 68
Rozdział - 69
Rozdział - 70
Rozdział - 71
Rozdział - 72 ( ostatni)
EPILOG

Rozdział - 44

2.2K 102 10
By kingsiaz

#44

Philip, Maya, Ian, Dylan, Will i ja. Impreza z okazji nowego początku. Nowe mieszkanie już niestety nie wygląda jak za pierwszym razem. Pełno okruchów, butelek turla się po podłodze. Jako jedyna osoba trzeźwa łapię się za głowę, widzę, co oni wyprawiają i sama już nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Mężczyźni tańczą właśnie kankana. To nic, że prawie się wywalają i zataczają. Ważne, że myślą, że są piękni. Ja z Mayą siedzę na sofie i kamerujemy wszystko.

- Ale masz pięknie.. Takie życie to marzenie. Ten dach to cudo i w ogóle Will... Ty to masz farta. – bełkocze. Wypiła zdecydowanie za dużo – A wiesz co! – roześmiała się – Mama Ian'a dała mi pierścionek – wystawiła rękę przed mój nos, uderzając go przy okazji. Zaśmiała się i po chwili wstała łapiąc równowagę.

- Juleczko. Will chyba się źle czuje. – usłyszałam śmiech Philipa i Dylana. Popatrzyłam na ich trójkę i widzę jak mój chłopak siedzi na klęczkach na panelach z krzywą miną. Podchodzę do niego.

- Chyba muszę iść do łazienki. – ja wiedziałam, że z tego tańca nie wyjdzie nic dobrego. Philip pomaga mi go podnieść i zaprowadziłam go do naszej sypialni. – Kociaczku. – mruknął, ściągając koszulkę. Wychodzi na to, że kładzie się spać – Jesteś piękna. Mam nadzieję, że nasze dzieci będą podobne do ciebie. – uśmiechnął się. To miłe, ale wolałabym to usłyszeć, gdy jest trzeźwy. – Mówiłęm ci już, że chyba za dużo alkoholu wypiłem? Ale ja cię kocham. – podchodzi do mnie, ale w połowie drogi wywala się i zaczyna śmiać. – Wyjdziesz za mnie? – klęczy. Nie wstał po upadku. Przywalam sobie w czoło, a on ponownie zaczyna się śmiać.

- Will idź spać. Gorzej z tobą niż z dzieckiem. – powiedziałam.

- Nie wstanę dopóki nie odpowiesz na moje pytanie. Ja jestem trzeź-wy. – połknął głośno ślinę, a po chwili machnął ręka i położył się całkiem na podłodze.

Usnął. Jak niemowlę. Przykrywam go kocem i wychodzę do gości. Jednak zastaje tylko Philipa i Dylana. Ian z przyjaciółką leżą na sofie. Śpią.

- Siostrzyczko? – chwieje się mój braciszek – Ja pójdę spać. – macha mi palcem przed oczami i kieruje się do pokoju. Mam nadzieję, że nic nie zrobi. Ręce mi już opadają.

Zaczynam sprzątać. Biorę naczynia i wkładam je do zmywarki. Nagle podskakuje.

- Przepraszam. – roześmiał się. Zaproponował mi pomoc. Byle nie zrobił sobie krzywdy w tym pomaganiu.

- Dobra, ty może też udasz się do łóżka? – mówię mu, a on zaczyna się śmiać i przybliża się do mnie.

- Zawsze odbierał mi laski, ale wiesz co. Ze mną byłoby ci lepiej. Możesz mieć wille, zamiast jakiegoś tam mieszkania. Możesz mieć wszystko, nie musisz pracować, nic byś nie musiała robić. – nie wierzę, co słyszę.

- Zdajesz sobie sprawę, że jesteś przyjacielem mojego chłopaka? Uznajmy, że tej rozmowy nie było. – próbuję go wyminąć, ale zagradza mi drogę. Patrzę się na niego złowrogo.

- Jestem też twoim szefem. – mówi, a jego wzrok jest przerażający.

- W tym momencie nie jesteś. Zostaw mnie. – tym razem go omijam i kieruję się do sypialni. Nie mogę uwierzyć, że on się tak do mnie zwraca...

Następnego dnia oczywiście wszyscy mają kaca. Ja jako jedyna zdrowa robię śniadanie. Jednak od razu, gdy widzę Dylana bierze mnie na wymioty. On głupio na mnie spojrzał i podszedł do nie wiedzącego nic Willa i Philipa. Ian z May są w łazience. Osobnej.

- Gotowe. Siadajcie. – oznajmiłam i podałam na stół jakieś różnorodne rzeczy. Niech każdy je, co mu pasuje. Zgadnijcie kto usiadł naprzeciwko mnie. Dylan. Ja wiedziałam, że będą z nim problemy. Próbując nie zwracać na niego szczególnej uwagi jadłam kanapki.

- Strasznie wczoraj było? – zapytała się Maya, trzymając się za głowę.

- Szczerze? Nie. To znaczy Will.. – nie dokończyłam.

- Ja dobrze wiem, co robiłem. To ty zachowałaś się egoistycznie. Nie przyjęłaś moich oświadczyn. – no tak, zapomniałam. Will się obraził. Oczywiście nie na serio, ale ma focha. Każdy pękł ze śmiechu przy stole, dopóki wspaniały blondyn nie wtrącił się.

- Nie chcesz mieć takiego wspaniałego męża? Dziwne. Może on ci już nie wystarcza. – przyjaciele popatrzyli na niego dziwnie, a później na mnie. Przy stole zrobiła się niemiła atmosfera.

- Żartowałem przecież. Mam mądrą dziewczynę i nie przyjmie takich żałosnych oświadczyn. – pocałował mnie w czubek nosa Will, siedzący obok, a ja się delikatnie uśmiechnęłam.

- Jakby kochała to by przyjęła. – roześmiał się. Nie wytrzymuje.

- Dylan, możesz mi powiedzieć o co ci kurwa chodzi. Nie pojmuje czegoś. Kocham go, mam to wykrzyczeć, zrobić telebim, czy co?! To, że ciebie nikt nie kocha, nie znaczy, że masz się wyżywać. – wstaje i idę do sypialni trzaskając drzwiami.

- Ej, uspokój się.- wchodzi do pokoju Maya i obejmuje mnie. – Co jest? Wal go.

- Nie umiem. On jest odrażający. – sykam.

- Nie wygląda, aby to robił specjalnie. On żartuje pewnie. – mówi, a ja odrywam się od niej.

- Ty sobie ze mnie żartujesz? On nie mówi na serio niby? Popatrz na niego.

- Może jesteś przewrażliwiona. Chodź. Zjemy i wyrwiemy się z domu.

- Sorry, ale nie. Zresztą nie mam ochoty. – odpowiadam jej, a ta wychodzi.

Oni tego nie widzą. Nie widzą, jak on mnie traktuje. Chce dogryzać mi ze wszystkich stron.

Po paru minutach jak zawsze bez pukania wchodzi Philip. Ten tu czego.

- Chodź. Idziemy na spacer. – idzie do pomieszczenia obok i po chwili przynosi mi ciuchy. – Ubieraj się. – rzuca.

- Nigdzie nie idę. Ten dureń już poszedł? – Philip zaczyna się śmiać.

- Serio? Będziesz pokazywać humorki. Idziemy, powiesz mi, co nie gra. A ten dureń gra z twoim chłopakiem. – zajebiście.. – A i masz nie zmieniać stroju. Wiem, co robię. – mrugnął i wyszedł.

Ostatnio ma dużo racji, więc robię, to co każe. Lecz najpierw zbieram się do łazienki. Maluje się i myję zęby.

Nie wierzę.

Znowu.

Czy ja mam to ubrać.. Pff

- Philip! – krzyczę, a on momentalnie stawia się w drzwiach. Ma durny uśmieszek na twarzy. – Jesteś głupi, czy głupszy?

- Głupszy. Nie gadaj tylko mnie słuchaj.

Ze złą miną ubieram to coś na siebie. Czarna, krótka spódniczka i biała bluzeczka. Do tego wyższe botki i skórzana kurtka.

Staję przez wielkim lustrem z ponurą miną. Wyglądam bezsensu. Może i całość wygląda pięknie, ale nie na mnie. Wychodzę z pokoju, delikatnie zamykając drzwi.

- O jesteś! – krzyknął Philip, przy tym zwracając uwagę wszystkich w salonie. – Uważają, że masz focha. – szepnął mi przy okazji do ucha. Wszyscy na mnie patrzą, ale ja kieruję spojrzenie tylko na jedną osobę. Na osobę, która powinna mnie wspierać, a on nie raczył nawet do mnie podejść. Porozmawiać ze mną, albo opieprzyć Dylana za jego uwagi. Jednak nie. Mogę liczyć tylko na brata.

- Idziecie gdzieś? – Will odłożył pada na stół i zlustrował mnie z góry na dół. Nie uwierzycie, ale to samo zrobił Dylan.

- Tak, wychodzimy. – odpowiedział Philip.

- Gdzie? W takim stroju raczej na miasto się nie wybieracie. – odparł i podszedł do nas. Wziął mnie za rękę i głęboko spojrzał mi w oczy.

- Idziemy do knajpy. Wrócę jeszcze dziś. Mam nadzieję. – odparłam i uśmiechnęłam się do wszystkich. Will za to ma zdezorientowaną minę i widzę, że jest delikatnie wkurzony.

Wyszliśmy. W sumie to się uśmiecham. Mam lekkie poczucie winy z tego, co robię, bo wiem, że nie wyglądam na grzeczną dziewczynkę idącą na spacer. Szczerze? Nie wiem, co ja wyprawiam.

- Słucham. – odezwał się Philip ze swoim uśmieszkiem.

- Dylan mnie wkurwia. – syknęłam.

- Łoo, Jeżeli Julia White przeklina, to jest naprawdę źle. – roześmiał się.

- Zaczęło się w pociągu. Tak mnie irytował.. Myślałam, jednak, że to koniec..

- Czekaj, że co! – przerwał mi. Stanął w miejscu na środku chodnika. – Ja wiedziałem, że skądś go znam! – krzyknął i ludzie przechodzący obok się na nas popatrzyli jak na nienormalnych.

- Ty go nie poznałeś? – jestem zdziwiona. – Zaczęło się wszystko w pociągu, potem szukałam pracy i... - zaczęłam mu wszystko streszczać na tym środku chodnika, a on z każdego słowa na słowo coraz mniej czaił.

- Kurwa. Tego się nie spodziewałem. Czyli faktycznie jestem głupi. Idziemy na lody? – jakby nigdy nic zaproponował.

- Porąbało cię? Ja ci tu wszystko mówię, że składa mi jakieś pierdolone propozycje, a ty chcesz jeść?! – wściekam się.

- Chcesz dalej tak stać? Ja nie. Zresztą idziemy, bo każdy facet się na ciebie lampi. A ty już masz facetka. – zaczął poruszać brwiami i udaliśmy się do najbliższej kawiarni.

Weszliśmy do małej, przytulnej knajpki i zamówiliśmy sobie szarlotkę z lodami oraz lemoniady.

- Powiem ci tak. Will to zauważy. Kocha cię, jestem o tym przekonany. Powinnaś mu to powiedzieć, ale z drugiej strony on wcześniej nie wiedział, że jesteś z naszym przystojniaczkiem. Zresztą był pijany. Logicznie myśląc, to nie powinno się już powtórzyć. Nawet jeśli, to ty nie zwracaj na to uwagi. Robi to po to, aby cię wkurzyć. Jedz i lej na niego. – rzekł.

- Serio? No dobra masz rację, ale nawet to przy śniadaniu.. Philip no, Will powinien coś powiedzieć, a nie zacząć grać z nim w te pieprzone gry na konsoli..

- Masz rację. Miej na niego focha jak prawdziwa kobieta, albo jak zwyczajna, wyjątkowa pogadaj z nim. – odparł. – Powiedz mu to co mi.

- Ale to jego przyjaciel. Jeśli mi nie uwierzy? – boję się i mówię mu o tym.

- Jak myślisz. Kogo bardziej kocha? Ciebie, czy tego blondynasia. Jedz i przytyj, bo wyglądasz coraz lepiej. – pochwalił mnie.

- Nie powiedziałabym tak. Jestem okropna. – odłożył widelec.

- Chyba mam problemy ze słuchem glizdo. – zaśmiałam się.

- Musisz udać się do lekarza.

- Też tak sądzę.

Zjedliśmy i zapłaciliśmy. Potem poszliśmy prosto do domu. Okazało się, że przyjaciółki z Ian'em już nie ma. Za to ci dwaj dalej grali. Pierwsze, co zrobiłam to przebrałam się w spodenki dresowe i założyłam t-shirt sprzed mojego przyjazdu tutaj.

- Dobra, to ja już pójdę. – wstał z kanapy Dylan.

- Musimy to koniecznie powtórzyć stary. Zapraszamy oboje. Nie Julia? – zwrócił się do mnie Will. Uśmiechnęłam się, bo nie jestem obrażalska i wiem, że nic tym nie ugram.

- Tak, pewnie. Zapraszamy. – Dylan przybliżył się do mnie.

- Nie pożegnasz się nawet? – stoi i pyta.

- Nie będę zazdrosny kocie.

Przytuliłam się z Dylanem i chciałam się szybko odsunąć, ale przycisnął mnie.

- Do zobaczenia jutro w pracy. Będę czekał z niecierpliwością. – mruknął i odszedł ode mnie z wielkim uśmiechem. Will zaprowadził go do wyjścia. Dylan mówił to takim głosem.. Jestem przerażona.

Pożegnali się i Will przytulił mnie. Przy jego klatce uspokajam się. Chcę być tylko z nim, tylko przy nim.

- Kocie, dlaczego jesteś taka spięta. Przepraszam, że rano tak dziwnie wyszło. Nie gniewasz się już? Dylan już taki jest, trzeba mieć dystans do siebie. – wyplątuję się z jego ramion.

- Dystans mam. On po prostu nie umie trzymać języka w gębie. – mówię.

- Oho, ktoś tu ma zły dzień. On już taki jest. Na pewno żartował. To mój najlepszy kumpel. Taki, co dla ciebie Maya. Nigdy by mnie nie skrzywdził, a tym bardziej nie próbowałby komplikować mi życia. Kocham cię kocie.

- Też cię kocham Wil, ale ...Nieważne.

- Jak uważasz. Słyszałaś, że Jace z Vickey wyjechali? Następna dobra wiadomość. Zaczynamy wszystko od początku. Razem na wieki. Nikt nas nie rozdzieli.

Kingsiaz ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

52.9K 1.5K 23
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
1K 136 22
Amelia, 23-letnia kobieta pełna marzeń i nadziei, po pięciu latach spędzonych w Londynie, wraca do Los Angeles, aby zmierzyć się z przeszłością i odk...
683K 24.1K 73
ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dosta...
52.5K 1.4K 50
[ ZAKOŃCZONE ] 1 część: "Gdybyś tylko wiedział" 2 część: "Potrzebuję Cię" KSIĄŻKA ZOSTANIE POPRAWIONA! To moje pierwsze opowiadanie i zdaję sobie...