Two faces - Zakończone

By kingsiaz

217K 9.2K 1.2K

Miłość nas połączyła. Uczucie, które nie ma definicji, uczucie, które jest najlepszym uczuciem pod słońcem. P... More

Rozdział 1 - Nowy Początek
Rozdział - 2
Rozdział - 3
Rozdział - 4
Rozdział - 5
Rozdział - 6
Rozdział - 7
Rozdział - 8
Rozdział - 9
Rozdział - 10
Rozdział - 12
Rozdział - 13
Rozdział - 14
Rozdział - 15
Rozdział - 16
Rozdział - 17
Rozdział - 18
Rozdział - 19
Rozdział - 20
Rozdział - 21
Rozdział - 22
Rozdział - 23
Rozdział - 24
Rozdział - 25
Rozdział - 26
Rozdział - 27
Rozdział - 28
Rozdział - 29
Rozdział - 30
Rozdział - 31
Rozdział - 32
Rozdział - 33
Rozdział - 34
Rozdział - 35
Rozdział - 36
Rozdział - 37
Rozdział - 38
Rozdział - 39
Rozdział - 40
Rozdział - 41
Rozdział - 42
Rozdział - 43
Rozdział - 44
Rozdział - 45
Rozdział - 46
Rozdział - 47
Rozdział - 48
Rozdział - 49
Rozdział - 50
Rozdział - 51
Rozdział - 52
Rozdział - 53
Rozdział - 54
Rozdział - 55
Rozdział - 56
Rozdział - 57
Rozdział - 58
Rozdział - 59
Rozdział - 60
Rozdział - 61
Rozdział - 62
Rozdział - 63
Rozdział - 64
Rozdział - 65
Rozdział - 66
Rozdział - 67
Rozdział - 68
Rozdział - 69
Rozdział - 70
Rozdział - 71
Rozdział - 72 ( ostatni)
EPILOG

Rozdział - 11

4.2K 154 10
By kingsiaz

#11

- Smakuje ci? – odwrócił temat w całkowicie inny temat.

- Harry. – popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Domyślam się o co chodzi, więc nie ciągnę już tego tematu, no ale mi też się coś należy. On mnie praktycznie poznał, a ja wiem jak ma na imię. Na tym kończy się nasza relacja. – Smakuję. – odpowiedziałam na jego pytanie udając, że jego wielkie sekrety o sobie wcale mnie nie obchodzą.

Jedliśmy w niezręcznej sytuacji. Ale może i dobrze. W lokalu brakowało miejsc, dlatego starsze małżeństwo dosiadło się do nas i opowiadało jak dobrze było kiedyś. No wiecie. ,, Za naszych czasów,, Uwielbiam to. Potem po prostu wyszliśmy i dotarliśmy pod blok. Otworzył mi drzwi wejściowe i szłam przed nim na górne piętra.

- Jeszcze raz dziękuję. Kiedyś się odwdzięczę. – jego oczy zajaśniały od iskierek skaczących po gałce ocznej. Te porównania...

- Nie wątpię. – podrapał się po karku – No to cześć? – bardziej zapytał niż oznajmił.

- Cześć. Do jutra. – chwyciłam klamkę i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i ściągnęłam buty. Philipa nie ma. Wyjęłam ściszony telefon z kieszeni spodni i zdziwiłam się kiedy na wyświetlaczu wyświetliły się wiadomości o nieodebranych połączeniach. Szybko wykręciłam numer do przyjaciółki.

- Maya, coś się stało? – cisza po drugiej stronie. Czy ja aby na pewno wykonałam połączenie? – Jesteś? – już miałam się rozłączyć kiedy usłyszałam jej głos.

- Julia, ja, ja zrobiłam coś złego. – słyszę jej płacz – Pomóż mi. – bez wahania zaczęłam ubierać z powrotem buty, co szło mi marnie, bo z użyciem tylko i wyłącznie jednej ręki szło mi to tragicznie. Kiedy już zamykałam dom przypomniałam sobie, że muszę komuś dać znać, no i ciekawe jak ja się dostanę o tej godzinie na drugi koniec miasta. I to proszę państwa nie małego miasta. Nie zostaje mi nic innego jak wybranie się do mieszkania pod numerem 55. Niestety nikt nie otwierał mi przez dłuższą, albo krótką chwilę, dlatego w stanie bezradności weszłam do ich domu. Jestem tu pierwszy raz i serio jestem pod wrażeniem, ale tak się składa, że nie mam dużo czasu. Zwiedzanie zostawię na następny raz, gdyby taki nastąpił.

- Harry? Will? – zaczęłam wołać ich imiona. No jeden z nich musi tu być inaczej drzwi nie byłyby otwarte.

Otworzyłam drzwi do jednego z pokoi, ale to co zobaczyłam przeraziło mnie. Po pierwsze Philip tu jest, a po drugie bliźniacy szarpią i wyrywają sobie jakąś rzecz.

- Harry, co ty robisz? – zaczęłam odciągać go od Willa. – Zostaw go! – krzyknęłam i dopiero wtedy załapał kto przed nim stoi. Szybko schował coś za plecy i odłożył szklankę chyba z alkoholem na komodę obok.

- Co ty tu robisz? – zapytał poprawiając swoje ubranie.

- Nie na to pora. Potrzebuję pomocy, ale raczej nie u ciebie. – jego oczy ułożyły się w pytajnik. Dla wyjaśnienia po prostu ,, dlaczego?,, było widoczne na jego pięknej twarzy. Normalnej twarzy.

- Czy ktoś z was nie pił? – prawdopodobnie wszyscy próbowali jakiś trunków. Nie mam niestety na kogo liczyć. Może taksówka? Ale ona mnie będzie tyle kosztować, że zbankrutuję.

- Ja. – usłyszałam ten niski głos. Will....

- Potrzebuję cię. – powiedziałam i wszystkim zlustrowałam twarz. Harry zacisnął usta w wąską linię. Philip przybrał poważną postawę. W oczach Willa można dostrzec przerażenie, ale jego usta podniosły się delikatnie w górę. – Musisz mnie zawieść... - wyjaśniłam mu wszystko i po chwili znajdowaliśmy się na oświetlonej przez latarnie drodze.

- Co się stało? No wiesz, w mieszkaniu. - zaczęłam dopytywać.

- Co? Aaa. Kompletnie nic. Bawiliśmy się. - podniósł ramiona do góry i zatrzymał się na światłach. Popatrzył na mnie, a ja wiem, że kłamie. Nic o nim nie wiem, nie znam go, ale mam przeczucie, że coś mu jest. Z czymś bije się w środku.

-Możesz mi zaufać. - ja Julia, która nikomu nie ufa i skrywa swoją mroczną stronę przekonuje kogoś, że warto ufać.

- Zapamiętam w razie potrzeby. - zmienił bieg i skręcił w lewo. Zamknęłam na chwilę oczy. Martwię się. Martwię się o chłopaków i o przyjaciółkę, która brzmiała poważnie. - Jesteśmy. - otworzyłam oczy i ujrzałam piękny biały dom. Jest mały, ale wydaje się przytulny. Wokół posadzone są drzewa, na których porozwieszane są światełka.

-Dziękuję i przeproś wszystkich. - sama nie wiem, dlaczego mam przepraszać, ale czuję, że zraniłam kogoś. Wyszłam z auta i bez wciśnięcia dzwonka weszłam do środka. Od razu zostałam zatłoczona blaskiem w tym domu. Zaczęłam ściągać te nieszczęsne buty kiedy drzwi się uchyliły.

- Mam na ciebie czekać czy coś? - wychylił z małej szpary głowę Will.

- Nie, jedź. - jeszcze raz podziękowałam i szybko pobiegłam do góry. Idę za dźwiękiem zaciągania nosa i płaczu.

- Matko... Chodź do mnie. - podeszłam do niej i zamknęłam ją w stalowym uścisku.

- Zrobiłam coś okropnego. - odezwała się po chwili milczenia.

- Cii. - uspokajam ją. - Powiedz spokojnie, co się stało.

- Pamiętasz Matta, Philipa, Ian'a. Oni wszyscy siedzą mi w głowie no i przed chwilą wróciłam do domu. Ja nic nie pamiętam Julia. - zaczęła płakać.

- Ale od początku Maya. Nic nie rozumiem. Dlaczego wróciłaś do domu.

- No bo ja. O matkoo. - chwyciła chusteczkę i wydmuchała nos. - Ja przespałam się z tym nauczycielem. Jestem szmatą.

- Ej, nie mów tak. - mówię spokojnie głosząc ją po głowie.

- Tak jest, kocham Matta, ale no byłam pijana i ja nic nie pamiętam. Obudziłam się w jego łóżku nie wiadomo w jakiej części miasta. Spanikowałam...

- Maya ty kochasz Matta?! - nie pora na to, ale ja to ja. Zawsze w nie odpowiednim momencie.

- Co?! Nie. Tak. Nie wiem. - opadła na plecy. - Chyba dalej coś do niego czuję, ale to idiota. Nie warty idiota.

Moje słowa o Philipie.

- Opowiedz mi wszystko od początku.

- Poszłam na imprezę w klubie. Moja siostra stwierdziła, że po szkole przyda mi się rozrywka. Zgodziłam się. - przerwała aby wydmuchać nos - Ale do niej przyjechał ten narzeczony i poszła zostawiając mnie. Poszłam do baru i piłam w samotności.

- To skąd ten nauczyciel. - złapała się za głowę.

- No nie wiem. Pamiętam, że piłam i on zagadał do mnie, ale tylko rozmawialiśmy. To się nie powinno stać... - łza popłynęła jej po policzku.

- Rozmawiałaś z nim?-zapytałam.

- No nie.... - odpowiedziała.

- Musisz z nim pogadać. Czasu nie cofniemy.

A chciałabym.

Leżałyśmy na łóżku jeszcze dobre parę godzin. Próbowałam jej wyjaśnić, że nie wie co się stało skoro jednak obudziła się w bieliźnie. Nie miałam jak wrócić do domu, dlatego zostałam u Mai na noc. Jej siostra nie zaglądała do niej, więc czułam się swobodniej.

Następny dzień.

Obudziłam się i spojrzałam na przyjaciółkę obok. Widać, że płakała.

- Śpisz? - zapytała.

Nie, śpię z otwartymi oczami.

- Maya....

- No dobra. Co jemy na śniadanie? - podniosła się i zaczęła ubierać szlafrok.

- Ej, dopiero wstałam. Nie jestem głodna. - odparłam chwytając ją za rękę.

- Puść mnie. Zjesz i kropka. A to twoje,, nie jestem głodna,, zostaw dla mamusi. Albo Harrego. - uśmiechnęła się. Nie komentuję, ponieważ myślę, że powiedzmy dogryzając mi zapomina o sobie.

Maya zaczęła hałasować garnkami w całym domu, a ja w tym czasie ubrałam się we wczorajsze ciuchy. Tak obrzydliwe, ale co mam zrobić. Pościeliłam ładnie łóżko i dołączyłam do Mai w kuchni.

- Parówki trochę się rozgotowały. - położyła mi talerz z jedzeniem przed oczami. - Chcesz kanapkę do tego? - zapytała.

- Nie, a parówki przynajmniej widać, że zjadliwe. - roześmiałam się.

- I tak ci zrobię. - uśmiechnęła się - Dziękuję. - odparła.

Zaczęłyśmy w ciszy jeść śniadanie. Stwierdziłam, że nie pójdę na uczelnie. Raczej dzień nieobecności mi nie zaszkodzi. Zwłaszcza na lekcjach z Willem. Chcę zostać i przynajmniej być przy Mai. Chociaż zachowuje się jakby było w porządku, ja wiem, że nie jest. Maya to osoba pomocna, mądra, piękna. Wszystko umie, a wielbicieli jej nie brakuje. Zawsze przy niej wyglądałam jak przybłęda. No dobra, nie zawsze, ale o tym zapomnijmy. Jej rodzice chcieli za wszelką cenę udowodnić jej miłość i troskę. Zazdrościłam jej, ale po pewnym czasie wszystko się zmieniło, co już wiadomo. Dalej jest rozsądna, ale umie zaszaleć. Widać to na załączonym obrazku. Albo widać było wczoraj. Przechodząc do rzeczy, Maya to dobra dziewczyna i aż czasem się dziwię, że akurat ja jestem jej przyjaciółką. Dziewczyna z bogatego domu z takim kimś jak ja, szczęście do mnie zawitało.

Po śniadaniu wygłupiałyśmy się, rozmawiałyśmy i nawet oglądałyśmy film z jej siostrą, której narzeczony poszedł do pracy. Jak to zawsze bywa na horrorach ja się śmiałam, a tamte umierały. Dziwne, że horror wleciał powiedzmy wczesnym popołudniem, ale nudy wykańczają człowieka. W końcu po czasie poszłyśmy zebrać moje rzeczy, czytaj telefon, klucze i bluzę. Maya zaproponowała mi podwózkę, a tego się nie odmawia.

- Porozmawiaj z nim. – powiedziałam wsiadając do auta, a następnie zapięłam pasy.

- Boje się, że to prawda. – rzekła smutna – Co jeśli naprawdę się to stało i będę dla niego dziwką?

- Przestań. Najpierw porozmawiaj, a później zobaczymy obie co z tym zrobić. A może zamieniłabyś słówko z Mattem? – zaproponowałam – Jest impreza za parę dni, ja akurat jadę z Willem, ale z chęcią cię zgarnę. Tak nie mam co robić przy tych wszystkich pijakach. – próbowałam poprawić jej humor.

- Willem? Że co? A Harry? – zaczęła zadawać pytania.

- Tylko z nim tam pojadę. Harry, sama nie wiem. Jest cudowny, – tak ja mówię, że chłopak jest cudowny – ale muszę go bardziej poznać. Wiesz co, wczoraj zabrał mnie do universal studios. Było mega. Później zabrał mnie na jedzenie, no i tyle.

- Zepsułam ci randkę. – odparła smutniejąc.

- Nie. – powiedziałam głośniej – Nic nie zepsułaś. Pamiętaj, że przyjaźń jest ważniejsza niż jakiś chłoptaś. – poprawiłam się na fotelu i więcej się nie odzywałam. Kłamię mówiąc to. Byłam przekonana jeszcze nie tak dawno, że dla chłopaka zrobię wszystko, niezależnie od ceny. Tak bardzo się przeliczyłam...

W domu byłam około siedemnastej. Zjadłam batonika i szybko poszłam pod prysznic. Ogarnęłam swoje włosy, ciało, twarz i po godzinie byłam piękna i pachnąca. No dobra.. Nie piękna. Przesadziłam. Po prostu ładna.

Napisałam do dziewczyny z wykładów, która wysłała mi dzisiejsze tematy. Niestety nie chodzi ona na lekcje, które mam z jednym z bliźniaków. Trudno, nadrobię kiedy indziej. Po nauce zażyłam podwójną dawkę leków i położyłam się spać.
~
~
Dziś jest dzień imprezy. Tak mi się nie chcę iść, że masakra. Ale Philip mi każe. Tak, ma mnie pod włoskiem i mną rządzi, bo skoro obiecałam to muszę to spełnić. Jestem po szkole i stoję przed szafą. Mam ponad cztery godziny, bo odwołano ostatnie dwugodzinne wykłady. Mam tu taki bałagan, zresztą nie rozróżniam już co jest czym. Białe i czarne kolory są wszędzie. Spontanicznie wyrzucam wszystkie ubrania z szafy, na samym spodzie znajdują się torby od Philipa. Mam czas, dlatego ciekawa zaglądam i oglądam wszystko po kolei. W pierwszej torebce znajdują się same spódniczki. Prawdopodobnie ledwo zakrywałyby pośladki. W następnej są bluzeczki z dekoltami i sięgające wyżej pępka. Wszystkie pozostałe trzy były podobne, jednak otwierając ostatnią dostrzegłam rzecz, która nie jest wyzywająca, kusząca. Jest dziewczęca, ale z pazurem. Nie odkrywa niczego, jest wyjątkowa. Odkładam ją na bok. Wyciągam następne ubranie, a mój szok rośnie. Tego się nie spodziewałam. Philip .... Oczywiście, że musiał wszystko zepsuć. Kupił jedna rzecz spośród dwudziestu nadającą się do chodzenia na ten moment, ale nie zapomniał o najlepszym. Oczywiście najlepszym z jego punktu widzenia. Biała, koronkowa bielizna z pończochami. Podnoszę ją do góry, ale słysząc dźwięk otwieranych drzwi wpycham ją z powrotem na swoje miejsce. W pośpiechu chowam rzeczy pod łóżko i wstaję z podłogi. Wychodzę z mojego pokoju na powitanie Philipa. Nikt inny nie ma kluczy. Moje ciśnienie nagle się podnosi. Zamiast Philipa stoi tu....

- Niespodzianka! – krzyknęła uradowana trzymając partnera za rękę.

- Mama? – moja mina musi być bezcenna.

Kingsiaz ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

136K 2.4K 187
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.
92.6K 5.3K 26
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...
52K 2.7K 8
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...
9.5K 308 28
Millie Brown mieszka z matką bo jej rodzice się rozwiedli. Mieszka na przeciwko wroga... Chłopaka Davida bawi się dziewczynami traktuje je jak zabawk...