Two faces - Zakończone

By kingsiaz

217K 9.2K 1.2K

Miłość nas połączyła. Uczucie, które nie ma definicji, uczucie, które jest najlepszym uczuciem pod słońcem. P... More

Rozdział 1 - Nowy Początek
Rozdział - 2
Rozdział - 3
Rozdział - 4
Rozdział - 6
Rozdział - 7
Rozdział - 8
Rozdział - 9
Rozdział - 10
Rozdział - 11
Rozdział - 12
Rozdział - 13
Rozdział - 14
Rozdział - 15
Rozdział - 16
Rozdział - 17
Rozdział - 18
Rozdział - 19
Rozdział - 20
Rozdział - 21
Rozdział - 22
Rozdział - 23
Rozdział - 24
Rozdział - 25
Rozdział - 26
Rozdział - 27
Rozdział - 28
Rozdział - 29
Rozdział - 30
Rozdział - 31
Rozdział - 32
Rozdział - 33
Rozdział - 34
Rozdział - 35
Rozdział - 36
Rozdział - 37
Rozdział - 38
Rozdział - 39
Rozdział - 40
Rozdział - 41
Rozdział - 42
Rozdział - 43
Rozdział - 44
Rozdział - 45
Rozdział - 46
Rozdział - 47
Rozdział - 48
Rozdział - 49
Rozdział - 50
Rozdział - 51
Rozdział - 52
Rozdział - 53
Rozdział - 54
Rozdział - 55
Rozdział - 56
Rozdział - 57
Rozdział - 58
Rozdział - 59
Rozdział - 60
Rozdział - 61
Rozdział - 62
Rozdział - 63
Rozdział - 64
Rozdział - 65
Rozdział - 66
Rozdział - 67
Rozdział - 68
Rozdział - 69
Rozdział - 70
Rozdział - 71
Rozdział - 72 ( ostatni)
EPILOG

Rozdział - 5

5.7K 199 28
By kingsiaz

Zapoznałam się z regulaminem uczelni oraz życzono mi powodzenia. Potem Maya pojechała z siostrą do galerii, a ja wróciłam publiczną limuzyną do domu.

Będąc w mieszkaniu przebrałam się w stary, sprany T-shirt i spodenki należące do tych dłuższych. Założyłam szybko czarne trampki i zamknęłam dom na klucz.

- Dziękuję, do widzenia. – powiedziałam do miłej ekspedientki w osiedlowym sklepiku. Z opowieści mamy wiem, że to nie taka łatwa praca. Cały czas obok plątają się pijacy, a aby coś zjeść potrzebny jest cud. Nie ma na nic czasu, cały czas trzeba coś robić, jednak wielkim plusem podobno są ludzie. Mama mówiła mi kiedyś, że gdyby nie uśmiechy i rozmowy było by z nią nieciekawie.

Wracam do domu z brzmiącą muzyką w uszach i myślę. Myślę o przeszłości. Czy ja naprawdę byłam taka głupia? Philip Cooper największy idiota świata mógł mnie interesować. Jest przystojny, nawet bardzo, ale wystarczy go poznać i wiadomo, co to za człowiek. Mówię, że nie mam pojęcia jakim cudem laski do niego lgną, ale sama latałam za nim od wakacji przed liceum. Hasztag nowa ja, nowa ty rządził naszą paczką i miałyśmy zostać popularne, bo przecież to takie fajne. Przynajmniej tak mi się kiedyś wydawało. Victoria mi pomagała, a ja robiłam wszystko aby być tą najładniejszą, tą najlepszą. Udało się. Do czasu imprezy, na której powietrze dopłynęło do mózgu i zmądrzałam. Tak naprawdę to przez gwałt nie pije wcale, bo ojciec to ojciec, ale mój bunt doprowadził mnie do abstynencji alkoholowej. Wtedy piłam cały czas. Wódka, wino czy spirytus, byle by miało procenty.

Droga minęła mi w miarę szybko, bo po niecałych dziesięciu minutach jestem pod mieszkaniem. Zaczęłam wyciągać klucze kiedy drzwi się otworzyły, a w nich stanął obcy dla mnie chłopak.

- Impreza? – zapytał i bardziej uchylił mi drzwi. Weszłam do środka. Jest tu dużo obcych twarzy, a alkoholu jest jeszcze więcej. Rok akademicki się nie zaczął, a już imprezy. Odłożyłam zakupy na blat, ściągnęłam buty i przed moimi oczami pojawił się nieznajomy. Podał mi czerwony kubeczek i szeroko się uśmiechnął. Od razu odłożyłam kubek na stół w kuchni i zaczęłam iść do pokoju.

- Julia? – usłyszałam swoje imię i odwróciłam się. – Co tu się stało?

- Maya? Co ty tu robisz?

- Ja pierwsza zadałam pytanie. – odparła naburmuszona. Jeszcze jakby miała o co to ok, no ale ja niczemu nie jestem winna. Ja tu tylko mieszkam.

- Sama nie wiem, weszłam i już zastałam ten burdel.

- Burdel powiadasz? – zaśmiała się sztucznie.

- Czemu jesteś zła.

- Opowiem ci w pokoju, bo zaraz wybuchnę. – powiedziała i obie poszłyśmy w stronę pomieszczenia.

Będąc w pokoju zmyłam dzisiejszy makijaż i spakowałam jakieś zeszyty na jutro. Mam na popołudnie, więc raczej zdążę się przygotować. Piętnaście minut i po sprawie.

- Matt tu jest. – wypaliła Maya, a mnie wbiło w dywan.

- Co? Gdzie? Jak? - zaczęłam zadawać pytania.

- Matt tu przyjechał. Dzisiaj w galerii go widziałam, a przed chwilą otworzył mi drzwi. – odparła przygnębiona. Była w nim zakochana w gimnazjum, potem jej się przestawiło na Philipa i dalej jest nim zainteresowana, ale chyba jednak uczucia nie wygasają całkowicie. – Boję się, że będzie chciał ze mną rozmawiać czy coś. Na razie tylko się patrzył i przywitał się ze mną, ale wiesz no... - nie dokończyła tylko położyła się na poduszkach. Wskoczyłam na nią przygniatając jej nogi, na co lekko pisnęła i ułożyłam się tuz obok niej.

- Nie jestem dobra w tych sprawach, nie pomogę ci. Mogę ci tylko powiedzieć, że czas zrobi swoje.

- Ale ty nie wiesz co ja czuję... - głośno wypuściła powietrze.

- Nie wiem i w tym jest problem Maya. – Philip siedział mi w tej chwili  w głowie, ale co mam poradzić na to, że to ignorant i gbur.

- Ale i tak dziękuję. Nie pomogłaś, ale przynajmniej mam komu się wygadać. Siostra ciągle przesiaduję z tym Thomasem, czy jak on ma na imię i w sumie nie wiem, czy dobrze zrobiłam zamieszkując z nimi. Nie czuję się swobodnie w tamtym domu.

- Powiedziałabym mieszkaj ze mną, ale wiesz jaka sytuacja.

- Wcale na to nie liczę, wiem jak jest. – Uśmiechnęła się i podparła na łokciu sprowadzając swój wzrok na moją twarz. – Ale ty jesteś ładna. – parsknęłam śmiechem. I właśnie tak zaczęła się nasza wymiana słów.

Jest już wieczór, wszyscy prawdopodobnie poszli, włącznie z Mayą. Wyszłam z pokoju, bo zgłodniałam. Nieprawdopodobne. Wypakowałam z siatki serek waniliowy i chciałam wyjść kiedy nagle Philip popchnął mnie na lodówkę i położył swoje ręce po dwóch stronach mojej głowy.

- Zostaw mnie. - mówię cicho jak myszka.

- Co? - pochyla się bardziej, a ja czuję, że moja przestrzeń osobista została za bardzo naruszona. W dodatku czuć od niego odór alkoholu.

- Odejdź. - syknęłam, nabierając odwagi.

- Nie pamiętasz? Oczywiście, że nie. Mając siedemnaście lat byłaś bardziej pewna siebie. Pamiętasz? Pokój, ty, ja. Już nie bądź taka święta glizdo. W domu nie byliśmy nigdy sami, nie mówiłem nikomu co się wtedy stało, a powinienem. - mruknął, a ja sobie wszystko przypominam. Łzy czuję, że za niedługo się wyleją, jestem głupia to mam za swoje. - Pamiętasz to? - zrobił to, pocałował mnie jak kiedyś, ale nagle poczułam siłę. Odepchnęłam go od siebie, że wywrócił się do tyłu.

- Nienawidzę cię... – syknęłam i wyszłam zostawiając serek na blacie.

Tak, to było na samym początku. Chciałam żeby był ze mnie dumny, jakkolwiek to teraz brzmi, ale głupiej nie zrozumiesz. Podczas jednej z imprez chciałam iść na całość. Już przechodziło do poważniejszych czynów kiedy Victoria pijaną wyciągnęła mnie z tego pokoju. Później na trzeźwo nie odważyłam się. Spotykaliśmy się potajemnie, ale on chciał tylko jednego. Zawsze tylko się całowaliśmy, jego usta są takie przyjemne. Na całe szczęście wszystko się zakończyło, no prawie. Wspomnień nie da się niestety wykasować. Z nieprzyjemnymi myślami poszłam pod szybki prysznic i od razu położyłam się spać.

Wstałam z wielkimi worami pod oczami, ale nie przejmując się tym pomalowałam oczy tuszem, założyłam na siebie czarny komplecik składający się z czarnych ciuchów nic nie odsłaniających. Ubrałam spodenki, ale z odpowiednią długością i zwykłą koszulę. Nie jedząc śniadania wyszłam z domu i zaczęłam iść na przystanek.

- Dasz sobie radę. – powiedziałam do siebie i otworzyłam duże, drewniane drzwi. Na korytarzu znajduje się pełno ludzi i muszę przepychać się, aby podejść pod odpowiednią salę. Kiedy odnalazłam salę z numerem 19 weszłam do środka i zajęłam miejsce w drugim rzędzie. Sala zaczęła się zapełniać po pięciu minutach i tak jak się spodziewałam większość usiadła w ostatnich miejscach. Pierwszy wykład, a ja się stresuję nie zajęciami, a ludźmi tu obecnymi. Co jeśli ktoś wie. Co jeśli jest tu ktoś, kto wszystko rozpowiedział. Będę wspaniałym okazem do plotkowania. Cicha dziewczynka skrywa w sobie diablice. Słyszałam to tyle razy, że kiedy usłyszę chociaż jeden wyraz z tego zdania serce niemiłosiernie zaczyna walić, a ja zaczynam mieć czarne mroczki przed oczami. Teraz też je mam, ale przeżyję, nic mi nie będzie.

- Witam państwa, sądzę, że jesteście dorośli i nie muszę wam przypominać jakie zasady panują we wszystkich miejscach publicznych. Nie mam zamiaru powtarzać, więc od razu powiem, że nienawidzę spóźnialskich. – zaczął swój monolog, a zaraz potem zaczął wykład.

Wyszłam na korytarz i całkowicie nie wiem, co ze sobą zrobić . Wokół mnie stoją paczki przyjaciół, a ja sama jak palec. Szkoda, że jednak nie ma tu Mayi. Philip to Philip jego nie potrzebuję, tym bardziej po wczorajszym. Co to miało być, nie spałam całą noc przypominając sobie tamte imprezy, moje zachowanie, dlatego wstałam w takim stanie, jak widać. Stojąc zauważyłam jak jakaś pani w okularach zawiesiła karteczkę na tablicę korkową. Chyba nikt nie przejął się tym za bardzo, bo wszyscy stoją w tym samym miejscu, dlatego podchodzę bliżej i czytam dużą czcionkę. ,, Zapisy na zajęcia dodatkowe ,, Pod spodem widnieją różne kategorie, ale ja do niczego się nie nadaję, więc po prostu wracam do poprzedniej pozycji.

- Przepraszam, że dopiero teraz, ale ten facet z przedsiębiorstwa jest taki gorący. – powiedziała szeptem Maya. Obie jesteśmy po wykładach i spotkałyśmy się w pobliskim parku.

- Mówisz, że gorący? - poruszałam brwiami – Opowiadaj. – wyprostowałam się.

- Nazywa się Ian. Taka sztuka, że ja nie mogę. Podobno ma dziewczynę, no alee... - uśmiechnęła się chytrze.

- Nie pakuj się w kłopoty. Jak Philip? – po co ja się nim interesuję. Razem z Mayą chodzi na wykłady. Obydwoje wybrali taki sam kierunek.

- Ian.. Co? Philip? – jej uśmiech nabrał innego znaczenia. – Już? Tak szybko? Ja wiedziałam! – podniosła ramiona do góry.

- Co? Nie! Jeszcze raz, co? – mam nadzieję, że nie myśli o tym, co myślę, że ona myśli.

- Jesteście razem! – krzyknęła i przytuliła mnie. – No myślałam, że ja z nim coś stworzymy, ale Ian ahhh – rozmarzyła się.

- Nie! – wstałam z ławki i wyprostowałam się. – Nienawidzę go i zapamiętaj to sobie raz na zawsze.

- No dobra, dobra. Zobaczymy. A wracając do Ian'a ... - mówiła, a ja modliłam się, aby nie zrobiła czegoś głupiego.

Jestem już w domu i zaczynam przygotowywać sobie pierwszy posiłek, zarazem ostatni. Rano nie zdążyłam sobie wziąć leków, dlatego muszę je zjeść za parę minut.

- Jestem! – usłyszałam jego głos. – O dzięki. – wziął mi jednego tosta.

Nie odzywam się do niego, raz, że nie mam siły, a dwa nad zwyczajniej w świecie nie warto.

- Co ty taka małomówna? Pomóc ci? – jest za pewny siebie, to na pewno. Czy już tak będzie do końca ukończenia tych studiów? – Glizda wstawaj, jedziemy?

- Nigdzie nie jadę. – odpowiedziałam połykając.

- O, ty mówisz, dobra zbieraj się. Jedziemy na zakupy. Nie możesz tak wyglądać– wskazał na mnie ręką. – przy moich kumplach i przy mnie. Dziś zrobimy wyjątek. – jego twarz wyraziła pogardę. Nic sobie z tego nie robiąc skoczyłam ze stołka i otworzyłam szafkę z lekami. Wysypałam potrzebne mi tabletki na blat i za sekundę połknęłam je przy użyciu wody.

- Nie to nie, tylko potem nie płacz. – usłyszałam trzask drzwi, obróciłam się, a jego już nie było.

Poszłam do swojego pokoju i włączyłam rozmowę wideo. Chwilę porozmawiałam z Victorią i Veronicą. Mówiły, że są przeszczęśliwe, a ich dom jest tak ogromny, że same się w nim gubią. Trochę im zazdroszczę, ale wiem, że one tak mają od zawsze i jakoś wielkiej różnicy im to nie sprawia, gdzie mieszkają, ważne, aby była to duża willa z basenem. Po niepełnej godzinie rozmowy zeskoczyłam z łóżka i zaczęłam bawić się moimi długimi, brązowymi włosami. Chciałabym zmiany. Nabrałam motywacji, rozłożyłam koc na podłogę i zaczęłam robić brzuszki. Po setnym już wysiadałam, ale ciągnęłam to dalej. Przestałam kiedy zamek w drzwiach wydał charakterystyczny dźwięk. Rzuciłam koc na łóżko i pobiegłam do łazienki wziąć prysznic. Jestem cała spocona, nie może mnie tak zobaczyć. Dość, ze jestem brzydka to teraz jeszcze brzydsza. Odkręciłam wodę, która zaczęła spływać po moim mokrym ciele.

- Szlak. – serio, jestem taka głupia. Już po raz kolejny nie biorę jakiejś rzeczy do łazienki, tym razem nie wzięłam nic. Dość że brzydka to jeszcze głupia. Wypuściłam głośno powietrze i podeszłam do drzwi. Zaczęłam nadsłuchiwać jakiś dźwięków, jednak nic nie wskazywało na to, aby w domu był ktoś jeszcze oprócz mnie. Delikatnie otworzyłam drzwi i wyjrzałam przez szparkę upewniając się, ze Philip jednak poszedł.

- Akuku. – krzyknął, a ja zaczęłam się trząść. Roześmiał się głośno i przegryzł wargę na mój widok.

- Stary nie mówiłeś, że twoja laska jest taka kusząca. – nienawidzę mężczyzn. Nadużywam tego słowa, ale ono jedyne wyraża moje uczucia. Stoję przed Harrym jedynie owinięta ręcznikiem z mokrymi włosami.

- To nie – przerwał i zlustrował mnie wzrokiem – moja dziewczyna.

- Rozumiem. – zaśmiał się. – Nie taka święta jesteś jak mi się wydawało, kotku. – szłam kiedy wypowiadał te słowa, ale wszędzie rozpoznam kotka.

- To ty. Ty do mnie piszesz. – syknęłam.

- Uważaj, bo wybuchniesz. Jesteś gorąca, a ja dolałem oliwy do ognia jak widzę.

- Skąd mnie znasz Harry. – wybuchnął śmiechem. Co w tym śmiesznego.

- Jestem Will kocie. Harry to ten mój braciszek, żeby mnie do niego porównywać, o matko... - powiedział z uśmieszkiem na twarzy.

Nic nie mówiąc zamknęłam się u siebie i ubrałam się na szybko. Już przyodziana w przepiękny dres zauważyłam pełno toreb na dywanie. Zaglądnęłam do środka. Jest w nich pełno ubrań i kosmetyków.

- Philip, co to ma kurwa być! – krzyknęłam wybiegając z pokoju i  podeszłam do niego.

- Nie musisz dziękować, chociaż.. – zaczął się zastanawiać – należały by się malutkie podziękowania. – zrobił z ust dziubek.

- Nie wiem przed kim ty się popisujesz, ale zapamiętaj jedno. Nie jestem dziwkom, aby ubierać takie rzeczy. – powiedziałam prosto w jego usta i odwróciłam się.

- Jesteś pewna?  - moja mina zrzedła, ale poszłam dalej nie odwracając się.

  Kingsiaz ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

64.5K 2K 28
Może to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobil...
207K 4.8K 32
Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoim bratem bliźniakiem Johnatan'em. W tym...
9.5K 308 28
Millie Brown mieszka z matką bo jej rodzice się rozwiedli. Mieszka na przeciwko wroga... Chłopaka Davida bawi się dziewczynami traktuje je jak zabawk...
883 114 14
Życie Glo to bałagan. Zdążyła się już jednak przyzwyczaić do nieustannego szukania własnej drogi, gonienia terminów poprawkowych na uczelni i robieni...