Invincible || h.s [1/3] ✔

By xlittleanimal

136K 5.5K 149

Historia Ruby Hamblett. Nastoletniej dziewczyny z Glucoster. Po śmierci matki, wraz z ojczymem (Charlie) i st... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Epilog
Podziękowania + sequel

Rozdział 32

2.1K 83 1
By xlittleanimal

Miłego czytania! Chyba pierwszy raz taki długi :) Mam nadzieje, że się spodoba x

________________________________________________________

-Ruby wstawaj!

-Co? – powiedziałam ospale próbując otworzyć sklejone oczy.

-Zaraz spóźnisz się do szkoły!

-Ehh.. Która godzina?

-Siódma czterdzieści.

Zerwałam się z łóżka spoglądając pośpieszne na zegar powieszony na ścianie, żeby upewnić się czy aby na pewno jest ta godzina. Kiedy potwierdziły się słowa Charliego podbiegłam do szafy i zaczęłam rozwalać idealnie poukładane ubrania w poszukiwaniu odpowiedniego stroju.

-Jak się pośpieszysz to cię zawiozę, czekam na dole.

-Okej! – odkrzyknęłam wchodząc do w końcu wyremontowanej łazienki w moim pokoju. Cieszę się, że wreszcie ją skończyli i nie muszę dzielić z nimi tego jakże prywatnego pomieszczenia. Przebrałam się w czarne rurki i luźną, niebieską podkoszulkę z wizerunkiem supermana centralnie na środku. Na nogi włożyłam świeże skarpetki w kolorowe paski. Włosy przeczesałam i związałam w koka, a na twarz nałożyłam lekki makijaż. Po umyciu zębów spakowałam plecak i zeszłam na dół. To wszystko zajęło mi koło 20 minut. Jakiś rekord normalnie. Wzięłam jabłko do ręki i wraz z Charlie'm ruszyłam do jego czarnego terenowego samochodu.

-Jesteś przygotowana na dziś? – spytał kiedy jechaliśmy w stronę mojej szkoły. Przerwał ciszę, która była mi potrzebna. Dzięki...

-Daj sobie spokój.

-Tylko pytam.

-Jakoś nigdy cię to nie interesowało – prychnęłam i odwróciłam głowę patrząc na widok zza bocznej szyby.

-Chce to zmienić.

-Trochę już za późno, nie uważasz?

-Lepiej późno niż wcale.

-W tym przypadku to się nie sprawdza. – włożyłam moje słuchawki do uszu i włączyłam muzykę nie chcąc z nim rozmawiać.

Boże zmian mu się zachciało. Idiota czy co? Trzeba było o tym pomyśleć wtedy kiedy go potrzebowałam, a nie teraz. Zrobię prawo jazdy i już nic nie będzie musiał dla mnie robić.

Wyszłam z samochodu donośnie trzaskając drzwiami na znak tego, że mnie wkurwił. Weszłam do szkoły już trochę bardziej spokojna. W oczy rzuciłam mi się grupka znajomych mi osób.

-Hej wszystkim! – powiedziałam przyjaźnie i przytuliłam każdego po kolei.

-O! Ktoś sobie o nas przypomniał! – powiedziała Alice spoglądając na mnie po czym uśmiechnęła się szeroko.

-Miło cię znów widzieć wśród nas! – tym razem odezwał się Mark, który zmierzwił mi włosy.

-A mi miło to słyszeć. Bardzo was przepraszam, ale miałam napięty grafik.

-Tak, na każdej stronie miałaś napisane wielkimi literami 'Harry' z trzema wykrzyknikami na końcu? – spytała złośliwie Radlynn po czym głośno się zaśmiała. – spokojnie tylko żartuje.

-Wiem, nie wzięłam tego do siebie. – uśmiechnęłam się szeroko w jej stronę.

-Masz jakieś plany na dziś? – spytał mnie Mark.

-Nie, raczej nie. A co?

-Robię dziś imprezę i pomyślałem, że wpadniesz.

-Czemu na początku tygodnia?

-Przecież jutro mamy wolne. Zapomniałaś?

-Kompletnie wyleciało mi to z głowy! – walnęłam się mocno w czoło.

-No więc jak? Przyjdziesz?

-Chętnie.

Zadzwonił dzwonek kończący przerwę. Pożegnałam się z przyjaciółmi i ruszyłam do klasy. Pierwsza była chemia. Weszłam do pomieszczenia i usiadłam na moim stałym miejscu w przed ostatniej ławce w środkowym rzędzie. Nie zobaczyłam Harry'ego więc pomyślałam, że nie idzie dziś do szkoły. Kiedy pani zaczęłam swój jakże nudny monolog o kwasach i solach do klasy wparował zdyszany Niall.

-Przepraszam za spóźnienie. – powiedział do pani.

Obrócił głowę w moją stronę i jego twarz rozjaśniała kiedy zobaczył, że siadłam w ławce, w której siedziałam z nim.

-Hej. – wyszeptał kiedy zajął miejsce koło mnie.

-Cześć.

-Czemu nie chodzisz już do pracy?

-Um, zrezygnowałam. Nie miałam czasu.

-Aha. Myślałem, że to z mojego powodu.

-Nie no co ty, ogłupiałeś?

-Przepraszam, po prostu tak to wyglądało. Zaczęłaś zadawać się z Harry'm i myślałem, że skończyłaś się ze mną kumplować.

-Nie...

-Przeszkadzam państwu? – odparła nauczycielka patrząc na nas.

-Przepraszam – powiedzieliśmy równo.

-Pogadamy na przerwie – dodał Niall, kiedy pani przestała się na nas gapić i kontynuowała mówienie.

Kiedy zadzwonił dzwonek wyszliśmy z klasy. Podeszłam do mojej szafki i włożyłam do niej książki od chemii.

-Idziesz na imprezę do Marka? – spytał mnie Niall, opierając się o inną szafkę.

-Raczej tak, a ty?

-Skoro ty idziesz to ja też.

-Gdybym powiedziała, że nie..

-To bym nie poszedł.

-Oh, fajnie wiedzieć – uśmiechnęłam się słabo i wyciągnęłam duży zeszyt do j. angielskiego.

-Kurde...

-Co?

-Zapisałam napisać tej rozprawki na dziś!

-Masz moją. – wyciągnął zeszyt i wręczył mi kartkę złożoną na pół.

-Nie no co ty. Nie mogę. Będziesz mieć jeden.

-To nic. Dla mnie to norma. Jedna jedynka więcej nic nie zmieni. Nauczyciele są przyzwyczajeni do mojego lenistwa.

-No nie wiem. Napracowałeś się nad tym. Nie mogę.

-Możesz. Nie gadaj tylko trzymaj. – podał mi kartę. Schowałam ją do mojego zeszytu.

-Dziękuje – objęłam jego kark i przytuliłam mocno.

Chłopak niepewnie położył ręce na mojej tali i odwzajemnił uścisk. Położył głowę na moim ramieniu. Kiedy mnie puścił uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam pod salę, w której miała odbyć się następna lekcja. Do dzwonka jeszcze dziesięć minut, więc weszłam jeszcze szybko do łazienki żeby się odświeżyć. Nagle zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam burczący przedmiot z mojej kieszeni w spodniach i odebrałam.

-Halo?

-Cześć Ruby. Tu Harry.

-Hej, czemu nie ma cię dziś w szkolę?

-Zrezygnowałem z niej.

-Co? Jak to 'zrezygnowałeś'?

-Normalnie. Wypisałem się z niej. To możliwe kiedy ma się skończone dziewiętnaście lat.

-Dobra mniejsza o szkołę. W jaki celu dzwonisz?

-Słyszałem, że idziesz na imprezę do Marka...

-Skąd niby?

-Mam swoje dojścia. Kontynuując, idziesz sama?

-Z przyjaciółmi.

-Jakimi?

-No Alice, Radlynn i pewnie Eve też pójdzie. Mark to mój kumpel i pewnie będzie trzymał się w naszym gronie, a jak to jego impreza to Niall też chyba przyjdzie, bo się przyjaźnią. A czemu właściwie pytasz?

-Przyjdę.

-Co? O czym ty gadasz?

-Jak ma być Niall to przyjdę.

-Ale ja nie wiem czy Mark chcę...

-Jak nie to się przekona, że nie warto mi odmawiać. Do zobaczenia.

-Ale czekaj Harry... - rozłączył się.

-Super.

Wyszłam z łazienki i weszłam do sali. Siadłam z Alice i wyciągnęłam ksiązki. Lekcje ciągnęły się nieubłaganie długo, a ja już chciałam wrócić do domu.

***

Zmierzałam w stronę swojego domu, kiedy, zawołała mnie Ali.

-Rue! Czekaj! – zdyszana podbiegła do mnie.

-Co?

-Idziesz dziś na kurs przed imprezą?

-O której jest ta impreza?

-Dopiero o dziesiątej w nocy.

-To się wyrobię. Do zobaczenia na kursie. – uśmiechnęłam się i kontynuowałam drogę do mojego domu.

Nie było tłoczno. Wszyscy byli w pracy, przejeżdżały tylko pojedyncze samochody. Było po trzynastej, a do domu było jeszcze sporo metrów. Ta cisza była przyjemna, ale i tak postanowiłam włożyć słuchawki do moich uszu. Kiedy wcisnęłam start popłynęła cicha spokojna muzyka, która mnie jeszcze odprężyła.

Kiedy weszłam do przedpokoju nikogo nie widziałam. Zerknęłam do salonu, a potem do kuchni nikogo nie było. Wyciągnęłam z lodówki sok i nalałam do czystej szklanki leżącej na blacie. Usłyszałam kroki na górze, a potem jak ktoś schodzi po schodach.

-Nie wiedziałam, że jesteś w domu. – powiedział zaskoczony JJ.

-Właśnie przyszłam – rozluźnił się lekko. Był w samych rurkach. Dziwnie.

-JJ! Widziałeś gdzieś moją koszulkę?! – usłyszałam krzyk dziewczyny z góry, schodów.

Zbiegła ze schodów i zatrzymała się kiedy mnie zobaczyła. Była tylko w koszuli JJ i bieliźnie.

-Hej Cat. – uśmiechnęłam się w jej stronę i kontynuowałam picie soku. Zapadła cisza, a kiedy skończyłam sok podeszłam do Jamie'go i poklepałam go po klacie.

-Nie masz się co czerwienić, to normalne – uśmiechnęłam się głupio i weszłam na górę do pokoju.

Usłyszałam tylko jak rozmawiają między sobą i zamknęłam drzwi. Usiadłam na łóżku i ściągnęłam buty, po czym wsunęłam je pod łóżko. Do zajęć zostało jeszcze jakieś półtorej godziny. Wyciągnęłam moją sportową torbę z szafy i włożyłam do niej niebieski, frotowy ręcznik, szarą bluzę, dużą butelkę wody i trampki na zmianę. Zmyłam obecny makijaż i nałożyłam wodoodporny, żeby podczas ćwiczeń nie spływał ze mnie, bo się spocę. Popsikałam się znaczącą ilością dezodorantu, włożyłam czarne legginsy, białą bokserkę, a na nogi włożyłam czarne conversy. Włosy spięłam w wysokiego kucyka i byłam gotowa do wyjścia. Wzięłam torbę i zeszłam ze schodów.

-Ja idę! – wychyliłam głowę zza framugi żeby zobaczyć co robią.

Cat siedziała na kanapie i głaskała głowę JJ, która spoczywała na jej udach. Druga ręka była spleciona z ręką JJ.

-Okej, uważaj na siebie – spojrzał na mnie unosząc głowę.

-Dobrze. –wyszłam z domu. Było trochę zimniej niż się spodziewałam. Wyciągnęłam bluzę z torby i nałożyłam ją na siebie. Zmierzałam w stronę domu Alice, bo mówiłam, że po nią przyjdę. Więc jestem. Zapukałam donośnie w drzwi, które otwarł mi Liam.

Odszedł od razu od drzwi i wszedł do piwnicy gdzie mieli siłownie. Nawet nie zdążyłam mu powiedzieć 'cześć'.

-Hej Rue, już idę. – powiedziała moja przyjaciółka, wkładając na noki znoszoną parę vansów.

-Okej.

Wyszliśmy z jej mieszkania. Zaczęliśmy zmierzać w stronę Akademii Sztuki, gdzie miały się odbyć kolejne zajęcia.

-A tak w ogóle, to jak z tobą i Zayn'em?

-Co ma być?

-Mi mówiłaś, że się rozstaliście, a inni mówią, że jesteście jeszcze razem.

-W sumie to obie są prawdą. Rozstaliśmy się, ale wróciliśmy do siebie. Za bardzo go polubiłam.

-To się nazywa miłość Alice.

-Ja nie wiem czy go kocham.

W sumie to ja nie wiem czy to co czuje do Harry'ego to miłość, może to tylko zauroczenie, nigdy tak właściwie nie byłam zakochana więc nie mam odnośnika. Nie będę się teraz nad tym zastanawiać.

Doszliśmy do budynku, a do rozpoczęcia zajęć było jeszcze dziesięć minut. Weszliśmy do pojemnej szatni. Otworzyłam szafkę i włożyłam tam moją torbę. Wyciągnęłam z jej trampki i włożyłam je na stopy uprzednio ściągając poprzednie. Wraz z bluzą powędrowały do szafki. Zamknęłam ją, a kluczyk włożyłam do małej kieszonki w bluzce. Weszliśmy na salę, a ja siadłam po turecku. Reszta dziewczyn wraz z Alice prężyły swoje ciała do Chase, który stał w rogu sali. Niby się rozciągały, ale to widać, że specjalnie wypinały przy tym dupy i cycki, żeby zwrócił na nie uwagi. Nie ogarniam Ali, przecież jest z Zayn'em, tak? Wole się nie mieszać w ich sprawy, ale to trochę nie etyczne.

-Witam wszystkich ponownie! To nasza druga lekcja. Dzisiaj będziemy znów ćwiczyć podstawowe kroki, które trzeba umieć. Potem przejdziemy do tych bardziej trudniejszych, a na końcu oczywiście do zaawansowanych ruchów. Kurs skończy się wraz z końcem roku szkolnego, tych najzdolniejszych weźmiemy do konkursu, który jest w sierpniu. Oczywiście, jeśli się zgodzą – uśmiechnął się ochoczo – wszyscy wstają, pierwsze się rozciągniemy.

Chase włączył muzykę i pokazywał nam kolejne kroki, do nauczenia się figur. Ja to wszystko znałam, musiałam tylko sobie przypomnieć.

Kiedy tak powtarzałam każdy ruch idealnie po instruktorze jedna z uczestniczek paliła we mnie dziurę wzrokiem. Lubię kiedy ktoś mi czegoś zazdrości, ale bez przesady. Zamiast tak gapić się an mnie, mogłaby powtarzać powoli i nauczyć się tego, a nie mnie wkurwiać.

Dzisiejsze zajęcia były krótsze niż zazwyczaj, a to dlatego, że każdy - łącznie z tą idiotką –pojął wszystko szybciej, niż ostatnio.

-Dziękuje za przyjście. Do zobaczenia za tydzień – uśmiechnął się szeroko i biorąc swoją czapkę z krzesła wyszedł z sali. Poszłam w jego ślady i skierowałam się do szatni. Wyciągnęłam kluczyk z kieszonki i otworzyłam szafkę, po czym wyjęłam ręcznik i otarłam nim swoje spocone ciało. Zmieniłam trampki i założyłam bluzę. Wyszłam z sali zostawiając kluczyk w zamku. Stanęłam przed wyjściem czekając jeszcze na Alice, kiedy podszedł do mnie Chase.

-Hej.

-Hej. – uśmiechnęłam się i odwróciłam głowę w stronę drzwi, z których miała wyjść Alice.

-Nieźle ci dzisiaj szło.

-Dzięki.

-Mam wrażenie, że to wszystko to dla ciebie pikuś. Tańczyłaś już kiedyś?

-Stare czasy. – wreszcie spojrzałam na niego. Uśmiechał się szeroko i patrzył mi w oczy.

-Skoro to wszystko umiesz, czemu przyszłaś na kurs dla początkujących?

-Obiecałam koleżance, że jej potowarzyszę.

-Aha.

-Hej Rue! Możemy już iść.

-Będę lecieć, pa Chase.

-Pa. – mrugnął w moim kierunku i wszedł do jednego z pomieszczeń budynku.

-Widzimy się za dwie godziny na imprezie, tak?

-Tak, na razie Alice.

-No pa.

Continue Reading

You'll Also Like

2.8K 171 31
Norbert Huber nie żyje. Tragiczna śmierć znanego siatkarza w tak małej społeczności, jaką jest Bełchatów staje się główną pożywką lokalnej gawiedzi...
9.9K 998 13
- Kochanie- odezwał się łagodnym głosem, chcąc zwrócić jej uwagę. - Tak? - odwróciła twarz w jego stronę, a on ujrzał te cudowne ciemne tęczówki, p...
4.1K 1K 33
Bo są na tym świecie rzeczy, na które nie mamy wpływu. Możemy tylko kochać. Już zawsze, na zawsze. #1 zawsze
24.7K 1.6K 40
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...