To kłopoty zwykle znajdują mn...

Oleh crazzzyeyess

183K 9.6K 2.4K

Dziewczyna z mugolskiej rodziny dostaje list z Hogwartu. Tym oto sposobem zaczyna swoją przygodę w świecie ma... Lebih Banyak

Prolog
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdział trzydziesty
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdział trzydziesty drugi
Rozdział trzydziesty trzeci
Rozdział trzydziesty czwarty
Rozdział trzydziesty piąty
Rozdział trzydziesty szósty
Rozdział trzydziesty siódmy
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Epilog
DODATEK
Nowa książka

Rozdział trzydziesty ósmy

2.7K 173 16
Oleh crazzzyeyess




Dni mijały spokojnie. Praca, dom, praca, dom. Odkąd Fred dowiedział się, że zostanie ojcem jeszcze bardziej nalegał, żebym rzuciła pracę w Ministerstwie, bardzo nie chciał, żebym tam pracowała. Nie chcąc się z nim kłócić i sprawiać mu zawodu porzuciłam karierę Aurora.

- Pamiętasz, że dzisiaj idziemy na obiad do Nory? - zapytał Fred prosto w moją szyję. Mimo godziny dwunastej wciąż leżeliśmy w łóżku i leniliśmy się.

- Yhym - mruknęłam. - Jak im to powiemy? - zapytałam.

- Normalnie - mężczyzna położył swoją ogromna dłoń na moim jeszcze płaskim brzuchu i zaczął kreślić na nim jakieś wzorki.

- Fred, my nie mamy ślubu - powiedziałam cicho. - To wygląd...

- Jak? - przerwał mi.

- Dziwnie? - mruknęłam.

- Nim nasz mały brzdąc die urodzi będziemy już małżeństwem - złożył pocałunek na mojej szyi.

- Wstajemy - zażądałam i poderwałam się do góry. Chłopak patrzył na mnie z miną "Ja chce jeszcze zastać w łóżku..." - Już, podnoś dupsko - podeszłam do szafy i zaczekam się zastanawiać w co się dzisiaj ubrać.

- Załóż tą moją ulubioną sukienkę - poprosił Fred wciąż leżąc na łóżku.

Wyjęłam wieszak, na której wisiała pastelowa kreacja w kolorze błękitu. Zaczęłam się szykować. Nie starczyło mi jednak czasu i jak zwykle doprowadziłam do naszego spóźnienia.

- Pośpiesz się...

- Już idę - mruknęłam niezadowolona, że ponownie zjawimy się ostatni.

Mężczyzna chwycił mnie za rękę. Obrót, szarpnięcie pępka, wiele rozmazanych kolorów i... i wielkie rzyganie zaraz po wylądowaniu. Zawartość mojego żołądka znalazła się na trawie zaraz po tym jak moje stopy dotknęły podłoża.

- Chyba będziemy musieli skombinować inny transport - powiedział Fred pomagając mi się pozbierać po nieprzyjemnej sytuacji.

- Daj spokój, zdarzenie jednorazowe - złapałam go za rękę i pognaliśmy dalej. Przeszliśmy się kawałek i weszliśmy na podwórko Nory.

Kiedy weszliśmy do środka każdy siedział już przy stole. Zajęliśmy wolne miejsca obok rodziców i zaczęliśmy obiad. Rozmowy przepełniała cały dom, nie obyło się bez niezręcznych pytań.

- Na kiedy zaplanowaliście ślub? - zapytał pan Weasley, a wszystkie oczy skierowały się prosto na nas.

- Przed dzieckiem - wypalił Fred, a ja walnęła go łokciem w żebra.

- Fred - szepnęłam gniewnie.

- Mamo... - zaczął chłopak. - Ty lubisz dzieci prawda? Urodziłaś nas w końcu dość sporo - przeleciał wzrokiem po osobach wokół stołu.

- Hm? - na twarzy Pani Weasley pojawili się zaskoczenie, a oczy stały się wielkie jak spodki.

- Co się tak patrzysz? Będziesz babcią - oświadczył i uśmiechnął się id ucha do ucha chwytając mnie za rękę.

~*~

Blask księżyca oświetlała salon, który okrążałam chyba tysięczny raz. Słyszałam tykanie zegara, które mnie dobijało. Tyk... tyk... tyk... Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Nie mogłam się uspokoić, ślub był dla mnie czymś niepojętnym. Skrzyp schodów dotarł do moich uszu.

- Nie śpisz?

- Nie, George... - mruknęłam i oparłam się o oparcie. Chłopak ruszył do kuchni i zaczął brzęczeć naczyniami.

- Wszystkich obudzisz - spojrzałam w jego stronę.

- Wątpię, wszyscy śpią jak zabici - odparł. - No może oprócz ciebie, mnie i Freda, który próbuje ułożyć kostkę Rubika, mugole mają głupie zabawki - chłopak usadowił się obok i podał mi gorący kubek. - Czekolada - odpowiedział nim zdążyłam zapytać co to.

- Skąd Fred ma ten mugolski wnerwiacz? - zapytałam i spojrzałam na jego piegowatą twarz, była taka sama jak Freda, identyczna.

- Zwiedzaliśmy sobie ostatnio mugolskie sklepy, potrzebowaliśmy inspiracji - upiłam łyk gorącej czekolady, zadziałała jak lek kojący.

- Co u malucha? - położyłam dłoń na już sporym brzuchu, który rósł i rósł.

- Nie najlepiej, byłam dzisiaj u lekarza - westchnęłam, a George zrobił zdziwiona minę. - Miałam anoreksje, niedawno zabito we mnie horkruksa, który wyniszczył mi organizm, Exitus... - wyjaśniłam. - To nie jest nic dobrego dla rozwijającego się dziecka - dodałam.

- No trochę się pospieszyliście, myślałam, że będziecie gdzieś w środku z dziećmi, a tu pierwsi - zaśmiał się cicho. Zapanowała cisza, w której rozbrzmiewało tylko tykanie zegara i delikatne wycie wiatru na zewnątrz.

- Co u Julii? - chłopak uśmiechnął się na samo wspomnienie o dziewczynie.

- Stara się o pracę w Ministerstwie - upił łyk. - Chce naprawić edukacje - pokręcił głową tak jakby się śmiał i załamywał jednocześnie.

- Oby jej się udało - odstawiłam pusty kubek na stół.

- Idź spać Meghan, dzisiaj ważny dzień  - George poklepał mnie po plecach jak starego kumpla, a raczej kumpelę.

- Ty też - uśmiechnęłam się do niego najszerzej jak tylko mogłam i ruszyłam na górę. Kiedy weszłam do pokoju, w którym miałam spać z Fredem paliło się światło, a chłopak siedział po turecku i układał kostkę Rubika, tak jak powiedział jego bliźniak. - Chodź pójdziemy już spać - szepnęłam.

- Nie mogę ułożyć tego gówna - powiedział zdenerwowany.

Podeszłam do niego i przytuliłam się. Stresował się tak jak ja, czułam to i widziałam.

- Chodź już - mruknęłam mu do ucha i położyłam dłoń na jego dłoni. Spojrzał na mnie i głośno westchnął.

- Megggg... - jęknął i położył głowę na moim ramieniu. Coś go męczyło, a ja nie wiedziałam co. Zaczęłam bawić się jego rudymi kędziorami.

- Wszystko będzie dobrze, prawda? - jego dłoń znalazła się na moim brzuchu. Pocałowałem jego czubek głowy, zawsze robił tak kiedy coś trapiło mnie, czułam się wtedy lepiej, teraz on tego potrzebował.

- Jak je nazwiemy? - zapytałam. Uśmiech pojawił się na twarzy Freda.

- Nie możemy go nazwać Maleństwo, prawda? - zapytał.

- Nie - zaśmiałam się, wiedziałam że na twarzy Weasley'a gości teraz uśmiech.

- Chodźmy już spać - szepnął po chwili. - W wielki dzień nie możemy wyglądać jak trupy - zaśmiałam się na te słowa.

Położyliśmy się. Wtuliłam się w jego ramie. Chłopak delikatnie gładził mój brzuch.

- Kocham cię - szepnęłam i lekko odchyliłem głowę w jego stronę.

- Ja ciebie też - mruknął i złożył pocałunek na moim policzku.

~*~

Ze względu na słowa Freda na ślubie Billy'ego i Fleur nasza uroczystość miała się odbyć w codziennych ubraniach i tak też było, no prawie. Nikt nie chodził ubrany bardzo elegancko, w strojnych kreacjach.

Mimo obietnic, że wszyscy będą ubrani jak w każdy dzień coś nie pykło. Panie miały na sobie krótkie i zwiewne sukienki, a panowie koszule i dżinsy. Normalnie? Nie według Freda, który narzekał, że wszyscy się odstroili.

- Jest tak jak chciałeś - Ginny próbował uspokoić Freda.

- Jest zbyt oficjalnie! - ich rozmowę słyszał cały dom i podwórko.

- Jest uparty - mruknął Harry.

- Zdenerwowany - poprawiła go Hermiona.

- Oba - powiedziałam jednocześnie z Ronem.

- Chodź pomogę ci - Miona chwyciła wieszak z moją krótką, białą i zwiewną sukienką. Ruszyłam zaraz za nią do pokoju, w którym spała.

Dziewczyna pomogła mi założyć moją suknię i uczesała mnie. Kiedy byłam już gotowa do pokoju wpadła zdenerwowana Ginny.

- Pięknie wyglądasz - skomplementowała mnie.

- Dzięki - uśmiechnęłam się.

- Nie wiem jak ty wytrzymujesz z tym facetem, ja mam go dość - powiedziała i usiadła na swoim łóżku.

- Uspokoił się? - zaśmiała się Hermiona.

- W miarę - burknęła ruda.

Patrzyliśmy sobie w oczy trzymając się za ręce. Słychać było pochlipywanie pojedynczych osób i smarkanie w chustki. Kiedy padło pytanie "Czy ty..." równocześnie powiedzieliśmy głośno "TAK" nie dając skończyć pytania mężczyźnie odprawiającemu ceremonię i zaczęliśmy się śmiać. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku otwierając naszej miłości nowe drzwi przyszłości.

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

742 82 6
Nazywam się Altair Potter, tak wiem że to dość dziwne imię ale co poradzić. W każdym razie chodziłam do Durmstrangu całe 4 lata, niestety na mój 5 ro...
484K 3.1K 6
Wydane spod ramienia Wydawnictwa Niezwykłego!😍 Dostępne na Legimi, w sklepach internetowych oraz stacjonarnych! Uwaga! Zawarte tu opis i rozdziały s...
23.9K 1.5K 39
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
5.8K 310 24
Po zerwaniu z Luką, w Marinette ożywają uczucia do Czarnego Kota. Jednak ani ona nie wie że jej ukochany jest tak naprawdę jej dawną miłością- Adrie...