Rozdział dwudziesty pierwszy

3.4K 200 50
                                    


Fred's pov

Przemierzałem korytarze Hogwartu w poszukiwaniu tego sukinsyna. Jak on śmiał zrobić coś takiego Meghan?! Ja się pytam jak?! Nienawidzę gościa. Zamorduję go, kiedy tylko go zobaczę.

- Hej Fred - usłyszałem głos Evelyn. Spojrzałem na nią groźnie.

- Gdzie Braian? - wycedziłem przez zęby.

- Na boisku. Hufflepuff ma dzisiaj trening - wzruszyła ramionami. - Po co ci to? - nie raczyłam jej odpowiedzieć. Dotarłem na miejsce w kilka minut. Puchoni właśnie rozgrywali próbny meczyk. Stanąłem na środku boiska.

- CURTISSSS! - wydarłem się. Wszyscy zatrzymali się w miejscu.

- CZEGO CHCESZ WEASLEY?! - odkrzyknął blondyn. Braian znajdował się blisko pętli, w końcu był bramkarzem Huffelpuffu.

- ZŁAŹ TU, W TEJ CHWILI! -Chłopak wylądował obok mnie i zeskoczył z miotły.

- Czeg... - nie zdążył dokończyć, gdyż przywaliłem mu z całej siły w szczękę. - Co ci... - uderzyłem go prosto w brzuch.

- To za Meghan - wysyczałem.

- FRED! - odwróciłem się. Wszyscy, którzy znajdowali się przed chwilą w Pokoju Życzeń biegli w moim kierunku. Poczułem ból z boku. Braian postanowił mi oddać. Odwróciłem się w jego kierunki i od razu oberwałem w twarz. Krew zaczęła mi lecieć z nosa. Nie minęła chwila i rzuciłem się na puchona.

- IMPEDIMENTO! - usłyszałem głos Hermiony i odleciałem do tyłu lądując na ziemi.

- Fred idioto co ty narobiłeś - Meghan kucnęła przy mnie.

- Oddałem temu palantowi - wychrypiałem. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Braian miał podbite oko i brak kilku przednich zębów. Klęczała przy nim jego siostra, która przybiegła z razem z resztą.

- Chodź trzeba Cię opatrzyć - powiedziała moja dziewczyna. Wstałem na nogi i zmierzyłem rodzeństwo Curtis morderczym wzrokiem.

- Tylko spróbuj jej dotknąć jeszcze raz - wycedziłem i wraz z przyjaciółmi zacząłem iść w stronę zamku podtrzymywany przez Rona i Georgea.

Pani Pomfrey nie była zadowolona. Krew leciała mi z nosa, miałem rozcięta wargę... Niezbyt ciekawie, ale czy to się liczyły, że trochę mi się oberwało? Oddałem temu debilowi. Siedziałem w pokoju wspólnym na kanapie, Meghan spała na moich kolanach. Czego więcej mi trzeba?

~*~

Meghan's pov

Biblioteko. Mówiłam Ci już, że Cię kocham? Nie? To mówię teraz. A tak serio... W tym roku przebywam w niej zdecydowanie dłużej niż w pozostałych latach razem wziętych. Są tego plusy i minusy. Mam swoje stałe miejsce, którego nikt nie zajmuje, nauczyłam się rozmieszczenia praktycznie większości książek, mogę się uczyć ze znajomymi. Minusy? Zdycham tu już praktycznie. Jeden, ale konkretny.

- Meggg - koło mnie walnął się Fred na krzesło. W tym roku ma OWUTEMY, czyli jeszcze gorzej niż ja. Mimo to uczy się zdecydowanie mniej, za co na niego krzyczę. Z Georgem jest tak samo.

- Tak? - przekręciłam kolejną stronę książki.

- Idźmy stąd - zaczął marudzić i zamknął ksiązkę, którą właśnie przeglądałam.

- Muszę się uczyć. Tobie też by nie zaszkodziło - skorciłam go spojrzeniem.

- Ale Meggg - chłopak zrobił minę szczeniaczka.

To kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now