Rozdział jedenasty

4.4K 243 24
                                    




Meghan's pov

Długo nie mogłam zasnąć. Fred smacznie chrapał przytulając się do mnie. "Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham." To zdanie cały czas brzmiało w mojej głowie. Powiedział to będąc pijanym, więc tym bardziej była to prawda. Pijani ludzie zawsze mówią prawdę. Zawsze. On mnie kocha, ale czy ja czuję to samo? Nie wiem tego. W każdym bądź razie nie jestem pewna. Zabawny, radosny, opiekuńczy, pomocny... I ma takie piękne czekoladowe oczy... Wow, wow, wow. Stop. Przestań o nim myśleć.

- Meghan - szepnął przez sen rudzielec, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jego wielka ręka przesunęła się wyżej jeszcze bardziej mnie przygniatając. Przyznam, że nie było to komfortowe.

Po jakiś dziesięciu minutach wydostałam się z mocnego uścisku chłopaka. Kiedy wstawałam, z jego strony wydobył się dźwięk niezadowolenia. Usiadłam ponownie na parapecie i zaczęłam przyglądać się Zakazanemu Lasowi, jezioru i błoniom. O szóstej nad ranem to wszystko naprawdę wyglądało pięknie. Śnieg prószył i przykrywał cały krajobraz białą kołderką. Dziewczyny nie wróciły na noc do dormitoriów i bardzo dobrze, bo nie wiem jak wytłumaczyłabym im bliźniaka śpiącego na moim łóżku. Zaczęłam bawić się naszyjnikiem. Po jakimś czasie zasnęłam oparta o szybę.

Coś, a raczej ktoś próbował mnie wziąć na ręce, co mi się w ogóle nie podobało. Zaczęłam jęczeć z niezadowolenia.

- Ciiii - usłyszałam tylko szept. Wtuliłam się w klatkę piersiową bliźniaka. - Dlaczego ty w ogóle wylazłaś z łóżka? - zapytał, na co jeszcze bardziej się przytuliłam i mruknęłam z niezadowolenia. - Już, już spokojnie - mówił chłopak. Zostałam ułożona na łóżku. Wciąż miałam zamknięte oczy i nie miałam zamiaru ich otwierać. Fred ułożył się obok mnie i zaczął bawić się moimi włosami. Było to nawet przyjemne. - Przespaliśmy śniadanie - mruknął chłopak.

- Mam to gdzieś - szepnęłam, na co się zaśmiał.

- Z ciebie zawsze był śpioch.

- Powinieneś się przyzwyczaić - skuliłam się "w kulkę", gdyż zrobiło mi się naprawdę zimno.

- I że jesteś zmarźluchem też powinienem pamiętać - dodał i okrył mnie szczelnie kocem.

- Która godzina? - zapytałam.

- Gdzieś po dwunastej - odparł.

- Fred, wciąż jest mi zimno - szepnęłam. Materac ugiął się bardziej i sekundę później byłam zamknięta w ciepłym uścisku bliźniaka.

- Ani mi się waż spać ponownie przy oknie - mruknął mi do ucha i pocałował moje czoło. Czułam się przy nim tak bezpiecznie jak nigdy wcześniej.

~*~

Czas upływał strasznie szybko i zanim się obejrzałam był już maj. Minęło drugie zadanie, na którym prawie umarłam ze strachu. Spędzałam czas z Robertem, moim kuzynem. Emily oczywiście, wciąż twierdziła, że zabrałam jej faceta i cały czas się mściła. Ja jednak nie zostawałam jej dłużna i oddawałam dwa razy mocniej. Miałam przecież po swojej stronie dwie rude łepetyny. Jeśli chodzi o moją chorobę. Przytyłam może siedem kilogramów od grudnia? W każdym bądź razie pielęgniarka wciąż uważała, że powinnam leżeć w skrzydle szpitalnym zamiast chodzić na lekcje. Dumbledore jednak stwierdził, że mam chodzić na zajęcia, gdyż Skrzydło Szpitalne może tego nie przetrwać. Racja. Cedrik przepraszał mnie kilka razy. Musiałam mu wybaczyć. Kto zniósłby przeprosiny jakieś trzydzieści razy w tygodniu? Mniejsza z tym. Fred ciągle ze mną flirtował i powtarzał, że mnie kocha. A ja co? Ja głupia powiedziałam mu, że nie jestem gotowa na związek kiedy mam piętnaście lat. Szczere prawda? Pogratulować tylko i wyłącznie mojemu mózgowi.

Szłam właśnie do biblioteki, żeby się pouczyć na zbliżające się testy. Hermiona była właśnie na randce z Wiktorem, więc musiałam udać się tam sama.

- Co robicie w bibliotece? - zdziwiłam się widząc bliźniaków w bibliotece. Zawsze kiedy czegoś chcieli się dowiedzieć szli do mnie, a ja streszczałam im całą moją wiedzę.

- Widzisz tą dziewczynę? - George wskazał palcem na brunetkę. Szła i czytała książkę.

- Zaraz się wywali o tą stertę książek - dodał Fred.

- Idioci - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę dziewczyny, żeby ostrzec ją przed stertą książek znajdujących się przed nią. Nie chciałam, żeby się wywaliła. - Hej! - krzyknęłam. Było jednak za późno. Wywróciła się i dziewczyna leżała jak długa na ziemi. Weasley'owie wybuchli śmiechem. Podałam jej rękę i pomogłam wstać.

- Dzięki - wydyszała.

- Nie ma za co. Jestem Meghan - przedstawiłam się.

- Evelyn, ale mów mi Ev - powiedziała i posłała mi uśmiech.

- Moglibyście się przestać śmiać?! - krzyczała jakaś dziewczyna za mną. Razem z Evelyn odwróciłyśmy głowy w stronę gdzie wydobywał się głos.

- Julciuuu - zaczął George. - Śmiech to zdrowie. -  puścił do niej oczko, a ja wreszcie zobaczyłam ukochaną bliźniaka, która nie była nim kompletnie zainteresowana.

- Ile razy mam Ci mówić, że nie chcę, żebyś się do mnie odzywał?! - szatynka wyjęła różdżkę.

- Ej, ej, ej spokojnie! - podbiegła do niej koleżanka.

- Eva nie wtrącaj się! - dziewczyna naprawdę była wściekła. Obserwowałam całą sytuację z boku. George miał przesrane.

- Merlinie! - krzyknął ktoś za mną, a ja wylądowałam na ziemi. Moja głowa znalazła się przy butach Julii.

- Złaź ze mnie - wymamrotałam. Leżał na mnie Braian Curtis, największy ułom w szkole. Poderwał się do góry. Niestety zbyt szybko i zaraz potem wywinął orła do tyłu. Dziewczyna, której podpadł bliźniak pomogła mi wstać.

- Dziękuję - mruknęłam. - Odpuść Georgeowi - poprosiłam. - Będę musiała mu rany opatrywać - dodałam cicho.

- No dobra - odparła po chwili ciszy.

- Co wyście zrobili?! Cała siódemka wynocha z biblioteki! - wrzasnęła bibliotekarka, która jakimś cudem się tu przedostała niezauważona.

- Wszystko wasza wina - wycedziła przez zęby Julia. Wyszła razem z koleżanką i walnęła Georga w ramię.

- Ja się będę zwijać - odparła Evelyn. - Braian ruszaj dupę! - krzyknęła do blondyna, który wciąż leżał na podłodze.

- Już, już nie sraj się Ev - powiedział i podniósł się.

- Przepraszam za niego. Mój brat to debil.

- Nic się nie stało - wymamrotałam i zaszokowana patrzyłam na... Rodzeństwo Curtis!

- Chodź Meg - zostałam szarpnięta w stronę wyjścia przez Freda.

- Curtis ma siostrę - mamrotałam.

- Dla nas to też szok - powiedział George. Nikt nie sądził, że największy idiota w szkole ma bliźniaczkę.

To kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now