Rozdział dziesiąty

4.7K 275 83
                                    




Dzień minął mi na zabawie, na dworze z moją kochaną paczką. Dziwnie czułam się w towarzystwie Freda, ale musiałam zachowywać się normalnie. Dzisiaj miał się odbyć Bal Bożonarodzeniowy, więc prędzej czy później musiałam zostać z bliźniakiem sam na sam, czego naprawdę się bałam. Dlaczego? No dlatego, że przyznał, że mu się podobam..? Niby wiedziałam o tym wcześniej, ale kiedy zostało to powiedziane prawie oficjalnie to strasznie się denerwuje. Kiedy zostały cztery godziny do rozpoczęcia balu Hermiona pociągnęła mnie za rękę.

- No to my już znikamy i idziemy się szykować - powiedziała radośnie.

- Ma być seksownie! - krzyknęli chórem bliźniacy. Chłopcy oczywiście zaczęli się śmiać, a ja jak i moja przyjaciółka zaczerwieniłyśmy się i biegiem weszłyśmy do zamku.

Przygotowania były bardzo długie i męczące. Stwierdziłam, że to nie mój klimat. Wzięłam prysznic, umyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Nigdy nie lubiłam bawić się w takiego typu sprawy. Mój codzienny makijaż składał się raczej z błyszczyka i tuszu. Tutaj jednak dziewczyny stwierdziły, że musi być coś więcej, więc zrobiłam tak jak mówiły. Kiedy byłam już gotowa efekt końcowy nawet mi się podobał.

- Z kim idziecie? - zapytałam poprawiając koka.

- Harry - odezwała się zadowolona Parvati rozczesując włosy.

- Braian Curtis - powiedziała radośnie Lavender i poprawiła sukienkę.

- Bramkarz z Huffulpuffu? - zapytałam zdumiona. Chłopak był na naszym roku, a wiedzą niżej niż pierwszoroczniak.. Czyli jedna wielka masakra. Pomijając to wszyscy się z niego nabijali. Jak można być tak głupim?

- Tak - odpowiedziała dumnie dziewczyna. Wymieniłyśmy tylko porozumiewawcze spojrzenia z Hermioną i wróciłyśmy do przygotowań.

- Ja idę z Wiktorem Krumem - odezwała się moja przyjaciółka, nasze dormitorium wypełniły westchnienia i śmiechy.

- Meghan, a ty? - spytała Parvati. Moje policzki automatycznie się zaczerwieniły.

- Idę z Fredem - mruknęłam i zaczęłam poprawiać sukienkę. Nie miałam zamiaru patrzeć teraz na dziewczyny.

- Uważaj, żeby Ci tylko jakiegoś kawału nie wykręcił - zaśmiała się Lavender.

- Wtedy zemszczę się tysiąc razy mocniej - spojrzałam na dziewczyny pewnym wzrokiem, wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.

Razem z Hermioną wyszłyśmy z sypialni i powolnym krokiem udałyśmy się pod Wielką Salę. Umówiłam się z bliźniakiem, że będzie tam na mnie czekał. Kiedy stanęłyśmy na koću schodów wszystkie oczy automatycznie zwróciły się na nas. Ludzie szeptali i w ogóle. Było to naprawdę bardzo krepujące. Kiedy stanęłam przed Fredem miał otwartą buzię. Spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem.

- Przepięknie wyglądasz - wymamrotał lustrując mnie od góry do dołu.

- Dziękuję - spuściłam wzrok na buty. Bliźniak szybko wziął mnie pod rękę.

- Wyglądasz lepiej niż mogłem sobie wyobrazić - mruknął mi do ucha. - Wszyscy się teraz na ciebie patrzą, co mi się nie podoba. Jesteś tylko moja.

- Jestem niczyja - odparłam lekko podenerwowana.

- Moja - szepną i pocałował moje czoło. Westchnęłam tylko. Nie chciało mi się z nim kłócić. Zaraz potem drzwi Wielkiej Sali się otworzyły i wszyscy z wielką gracją weszli do środka.

Na samym początku odbył się taniec rozpoczynający, w którym udział brał Harry i Hermiona. Reprezentanci z osobą towarzyszącą rozpoczynali w ten sposób wydarzenie. Pomijając to wszystko, po jakimś czasie bal wyglądał raczej jak jakaś wielka impreza. Siedziałam właśnie przy stole. Sama. Fred poszedł do łazienki czy coś, a ja czekałam.

To kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now