To kłopoty zwykle znajdują mn...

By crazzzyeyess

183K 9.6K 2.4K

Dziewczyna z mugolskiej rodziny dostaje list z Hogwartu. Tym oto sposobem zaczyna swoją przygodę w świecie ma... More

Prolog
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty szósty
Rozdział dwudziesty siódmy
Rozdział dwudziesty ósmy
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Rozdział trzydziesty
Rozdział trzydziesty pierwszy
Rozdział trzydziesty drugi
Rozdział trzydziesty trzeci
Rozdział trzydziesty czwarty
Rozdział trzydziesty piąty
Rozdział trzydziesty szósty
Rozdział trzydziesty siódmy
Rozdział trzydziesty ósmy
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Epilog
DODATEK
Nowa książka

Rozdział szesnasty

3.8K 205 18
By crazzzyeyess




Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca w sali od Obrony Przed Czarną Magią. Usiadłam z Hermioną. Nikt nie wiedział jakie kobieta ma metody, więc każdy siedział cicho czekając na nauczycielkę.

- Skoro wszyscy już usiedli, dzień dobry! - przywitała się kobieta. Dzisiejszego dnia również miała cały różowy strój. Kilka osób powiedziało cicho "dzień dobry", a reszta milczała wpatrując się w Różową Landrynkę. - Ojojoj... coś wam nie wyszło, prawda? Więc bardzo proszę powtórzyć: "Dzień dobry, pani profesor Umbridge." - klasa niechętnie powtórzyła zdanie. - To nie było takie trudne, prawda? A teraz chować różdżki i wyjąć pióra - rozkazała. Wymieniłam spojrzenia z przyjaciółmi i następnie popatrzyłam na kobietę jak na idiotkę. Niechętnie wyjęłam pióro i schowałam różdżkę do mojego kozaka. Miałam zwyczaj nosić różdżkę w bucie, kozaku... Jak kto woli. Umbridge stuknęła różdżką w tablice. Pojawił się głupi tekst, który mieliśmy przepisać. Niechętnie zaczęłam skrobać piórem po pergaminie.

- Nie podoba mi się to - szepnęłam do Hermiony.

- Kiedy już przepisaliście - machnęła różdżką, a z tablicy zniknął tekst. - proszę przeczytać temat z podręcznika na stronie piątej - otworzyłam podręcznik i zaczęłam powoli czytać. Zaraz jednak przestałam, bo to co było tam napisane równało się z wykładami profesora Binnsa. Odwróciłam wzrok w stronę Hermiony. Nie miała otworzonego podręcznika. Siedziała z ręką w górze mordując nauczycielkę wzrokiem.

- Miona zacznij czytać, bo będzie drama - szturchnęłam ja w bok. Brunetka nie zwróciła uwagi na mój komentarz i siedziała dalej w tej samej pozycji. Wymieniłam zdziwione spojrzenie z Harry'm, który również przyglądał się dziewczynie. Teraz już praktycznie wszyscy patrzyli się na Hermionę. Umbridge nie mogła dalej ignorować jej zachowania, więc przemówiła:

- Czy chcesz zapytać o coś dotyczącego rozdziału, moja droga? -odezwała się kobieta swoim przesłodzonym głosem.

- To nie dotyczy rozdziału - odparła Hermiona.

- Teraz czytamy - oznajmiła nauczycielka ukazując swój sztuczny uśmiech. - Innymi pytaniami możemy się zająć pod koniec lekcji.

- Mam pytanie dotyczące celów programu nauczania - oświadczyła moja przyjaciółka.

- Nazywasz się..?

- Hermiona Grenger - uśmiechnęła się sztucznie dziewczyna naśladując Umbridge.

- Myślę, że zasady są jasne. Trzeba je tylko dokładnie przeczytać Panno Grenger.

- Nie są. Nie ma tam nic o użyciu zaklęć obronnych - odbiła piłeczkę Hermiona.

- O używaniu zaklęć obronnych? Nie wyobrażam sobie, żeby uczniowie używali ich w mojej klasie. Kto miałby Cię tu zaatakować? - zapytała.

- To nie będziemy używać czarów? - wypalił Ron bez zastanowienia.

- Uczniowie podnoszą rękę kiedy chcą coś powiedzieć  na mojej lekcji panie...

- Weasley - chłopak i podniósł rękę.

- Czy Panna Grnnger chce zapytać o coś innego? - spojrzała na Hermionę, która ponownie miała podniesioną rękę w górze.

- Czy nauczanie Obrony Przed Czarna Magią nie ma na celu nauczyć opanowania zaklęć obronnych?

- Nie jesteś ministrem od spraw nauczania, więc nie masz odpowiednich kwalifikacji, by decydować czego powinniście się uczyć na tych zajęciach - odparła Umbridge obdarzając Hermionę najgorszym uśmiechem jaki do tej pory widziałam.

- Co to da? - zakpiliśmy jednocześnie z Harry'm.

- RĘKĄ! - wrzasnęła Flądra. Podnieśliśmy ręce do góry.

- Meghan Roger. Nie sądzi Pani, że powinniśmy uczyć się zaklęć w praktyce, a nie tylko w teorii? Jak mamy się obronić podczas ataku? - zapytałam zanim zdążyła się odwrócić.

- Kto miałby cię niby zaatakować?

- No nie wiem, może LORD VOLDEMORT! - krzyknął  zdenerwowany Harry. Umbridge odjęła Gryffindorowi dziesięć punktów.

- On powrócił - powiedziałam. - Zabił Cedrika oraz moich rodziców i siostrę w czerwcu! - krzyknęłam podenerwowana.

- Myśli Pani, że zginęli na własne życzenie?! - wrzasnął Harry.

- Roger, Potter podejdźcie tu - wskazała miejsce obok biurka, a sama za nim usiadła. Napisała szybko jakąś treść na kartce i zapieczętowała. - Zaniesiecie to waszej wychowawczyni - podała mi list i wskazał ręką na drzwi.

- Wredna Różowa Małpa - mruknęłam do siebie i chłopaka kiedy wychodziliśmy z sali.

W milczeniu kierowaliśmy się do gabinetu opiekunki naszego domu. W myślach spychałam Umbridge z wysokiego klifu, gdzie czekało na nią stado morskich potworów gotów ją pożreć. Kiedy zapukaliśmy do drzwi od razu się otworzyły, Przywitaliśmy się z nauczycielka i podałam jej list nim zdążyła zapytać, co nas tu sprowadza w trakcie lekcji, na której powinniśmy być.

- To prawda, że podnieśliście głos na Profesor Umbridge? -Zapytała Mcgonagall po przeczytaniu wypocin Umbridge.

- Tak - odparliśmy jednocześnie.

- I, że zarzuciliście jej kłamstwo?

- Tak.

- I powiedzieliście, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił?

- Tak - McGonagall usiadła za biurkiem i zmierzyła nas surowym wzrokiem.

- Weźcie sobie ciasteczko - powiedziała i podsunęła nam pojemnik z czekoladowymi ciastkami.

- Co proszę? - zapytał Harry. Na naszych twarzach zagościło zdziwienie.

- Weźcie ciasteczko i usiądźcie - wykonaliśmy jej polecenie. - Musicie być ostrożni. Złe zachowanie u tej kobiet na lekcja może was dużo kosztować. I nie chodzi mi tu o szlaban czy utratę punktów. Wiecie skąd przyszła i wiecie komu donosi -Zakończyła swoja wypowiedź. Przytaknęliśmy głowami. Wzięłam kęs ciastka.  - Macie u niej szlaban przez cały tydzień o piątej - poinformowała nas.

Przez resztę dnia chodziliśmy z Harry'm jak zombie. Świadomość, że już pierwszego dnia szkoły zarobiliśmy szlaban i to na cały tydzień była okropna. Przyjaciele próbowali nas pocieszyć, ale nic z tego nie wyszło. Zamiast zjeść kolację w Wielkiej Sali odrabiałam na szybko prace domowe na jutro. SUMY namieszały nauczycielom w głowach, żeby tyle zadać już pierwszego dnia?

- Nie masz teraz szlabanu? - zapytał Fred siadając obok mnie.

- O piątej - mruknęłam i postawiłam ostatnią kropkę w wypracowaniu do Snapea o właściwościach kamienia księżycowego i jego wykorzystaniu w eliksirach.

- Meghan chodź, bo się spóźnimy! - krzyknął Harry wbiegając do pokoju wspólnego.

- A nie mówiłem? - zaśmiał się bliźniak.

- Oj zamknij się - mruknęłam podnosząc się i zaczęłam biec za Harry'm. Po chwili staliśmy już przed jej gabinetem. Spojrzałam na zegarek. Wybiła właśnie piąta. Zapukałam do drzwi.

- Proszę - usłyszałam ten przesłodzony głos. Niechętnie weszliśmy z Harry'm do środka. To co zobaczyłam mnie przeraziło. Całe pomieszczenie było różowe. Na ścinach wisiały talerzyki z ruszającymi się kotami. Na środku tego czegoś siedział ubrana na różowo Umbridge popijająca herbatkę.

- Merlinie - pomyślałam z przerażeniem wpatrując się w ten różowy syf.

-Usiądźcie proszę tutaj - wskazała ręką ławkę tuż przed biurkiem. Niechętnie, ale jednak usiadłam wraz z Harry'm. Przed nami pojawiły się pergaminy. Sięgnęliśmy do torby po pióra. - Nie waszymi! - powiedziała nagle Umbridge i podał nam dwa swoje.

- A atrament? - zapytałam.

- Nie będzie wam potrzebny - uśmiechnęła się jadowicie.

- Co mamy napisać? - burknął Harry.

- Nie będę opowiadać kłamstw.

- Ile razy?

- Dopóki NIE WSIĄKNIE - powiedziała tajemniczo kobieta. Napisałam zdanie szybko kilka razy. Lewa dłoń zaczęła mnie piec. Spojrzałam na nią. Lekką czerwoną kreską, jakby krwią był na niej napis "Nigdy nie będę opowiadać kłamstw." Spojrzałam najpierw na przyjaciela, który również patrzył na mnie, a następnie na Różową Flądrę.

- Coś nie tak? - zapytała ze sztuczną troską.

- Nie, nic - powiedzieliśmy z Harry'm. Niechętnie wróciłam do odrabiania szlabanu... Tortury... w myślach przeklinałam kobietę na wszelkie możliwe sposoby starając się nie myśleć o krzywdzie, która właśnie nam wyrządza.

- To jest chore - burknęłam w stronę Harry'ego kiedy wracaliśmy korytarzem do wieży Gryffindoru.

- Nic mi nie mów - zaczął ściskać dłoń, na której pozostał ślad po dzisiejszym szlabanie.

- Mimbulus mimbletonia - powiedziałam szybko zanim Gruba Dama zdążyła zapytać o hasło.

- Mówiłam wam już rano, że nie możecie tego testować na innych! - dotarł do mnie głos Hermiony. Pomimo dość późnej pory pokój wspólny pękał w szwach. Wokół tablicy ogłoszeń zrobiło się małe kółeczko. Przepchałam się i stanęłam obok przyjaciółki.

- Co się dzieje? - zapytałam.

- Hermiona się nudzi i robi dramę - szepnął mi Ron do ucha.

- Testują te swoje wynalazki na uczniach! - Hermiona uniosła ręce do góry z frustracji.

- Płacimy im...

- ...więc to nie jest nic złego! - bronili się bliźniacy.

- Miona uspokój się troszeczkę. Płacą im, czyli te "króliki doświadczalne" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - się na to zgodziły dobrowolnie - założyłam ręce na piersi i podniosłam lewą brew do góry.

- Mogą się pochorować! - ciągnęła dalej brunetka.

- Wracają do normalności - powiedział George.

- Spójrz - pokazał ręką Fred na pierwszorocznych, którzy wyglądali już lepiej niż jakąś minutę temu.

- Mam dość! - krzyknęła dziewczyna.

- I co nam zrobisz?

- Dasz nam szlaban?

- Każesz przepisywać zdania? - wzdrygnęłam się słysząc ten rodzaj kary.

- Czyścić puchary? - mówili na zmianę bliźniacy tonem typu "Tylko spróbuj, a pożałujesz."

- Nie. Napiszę do waszej matki - powiedziała ze zwycięskim uśmiechem.

- Nie zrobisz tego! - krzyknęli przerażeni bliźniacy.

- Zrobię - uśmiechnęła się.

- Przesadzasz - mruknęłam w jej stronę. Hermiona tylko wzruszyła ramionami i wróciła do dziergania czapek dla domowych skrzatów.

- Rozejść się! - wrzeszczał Ron w stronę tłumu, który przyglądał się całemu zajściu. Uczniowie powoli zaczęli wracać do swoich poprzednich zajęć.

- Meghan - zaczęli marudzić bliźniacy.

- Spokojnie pomogę wam. Pod jednym warunkiem - chłopakom zrzedły miny. - Pomożecie mi zemścić się na Umbridge - potarłam dłoń o dłoń jak czarny charakter w mugolskich filmach.

- Masz jak w banku - uśmiechnęli się złowieszczo chłopcy.

Continue Reading

You'll Also Like

51.3K 1.8K 18
Rose miała zaledwie 16 lat kiedy uznała że coś się w niej zaczyna zmnieniać. Jej figura praktycznie z dnia na dzień wyglądała co raz lepiej a kolor j...
3.2K 54 11
Hejcia w tej książce będą pojawiały się różne shoty do poszczególnych postaci. Nie będą one jedynie z sw aa jeśli chcecie daną postać to proszę piszc...
74K 3.1K 23
Never dostała się do Legii . Straciła przez to przyjaciół czy się pozbiera? Czy znajdzie nowych przyjaciół ? Czy znajdzie miłość ? A może dostanie n...
42.7K 2.1K 42
Erin Evans zaczyna swoją przygodę z gimnazjum Raimona. Nie może już sie wręcz doczekać pierwszego dnia i w tym eliminacji do drużyny. Lecz pierwszy d...