Ninjago...Nieodwracalny Bieg...

Od KremowaaPL

27.7K 3.2K 1.8K

Wakacje...wszystko zaczyna się od spotkania na obozie. To tam po raz pierwszy spotykają się nasi bohaterowie... Více

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Zapowiedź
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
Rozdział 147
Rozdział 148
Rozdział 149
Rozdział 150
Rozdział 151
Rozdział 152
Rozdział 153
Rozdział 154
NOC OCZYSZCZENIA
NOC OCZYSZCZENIA v2
NOC OCZYSZCZENIA v3
Rozdział 156
Rozdział 157
Rozdział 158
Rozdział 159
Rozdział 160
Rozdział 161
Rozdział 162
Rozdział 163
Rozdział 164
Rozdział 165
Rozdział 166
Rozdział 167
Rozdział 168
Rozdział 169
Rozdział 170
Rozdział 171
Rozdział 172
Rozdział 173
OGŁOSZENIE

Rozdział 155

84 11 23
Od KremowaaPL

Nya: Czy ja wiem...

-15 minut później-

Morro: *wychodzą z restauracji* (Prawie 17...)

Nya: *patrzy na zegarek* Ja się zbieram...

Morro: Odwiozę cię...

Nya: Nie musisz, przejdę się *uśmiecha się*

Morro: Muszę muszę... *otwiera drzwi samochodu*

Nya: Niech ci będzie...*wsiada* (Ten jeden raz)

Morro: *pod domem dziewczyny* Zobaczymy się jeszcze? *spojrzał na Nye*

Nya: Prawdopodobnie pojutrze *uśmiecha się i wysiada* Dzięki za wszystko...

Morro: Prawdopodobnie już za tobą tęsknię... *uśmiecha się* Do zobaczenia...

Nya: Do zobaczenia *wchodzi do domu* (Dziwnie się czuję...taka pełna w środku, nie od jedzenia...dziwne)

Morro: *odjeżdża* 

Seliel: *wraca zmęczona do domu*

Kai: Gotowa?

Nya: *kiwnęła głową*

Seliel: *wchodzi do mieszkania i z ulgą siada na kanapie, po czym słyszy dzwonek do drzwi*

Morro: Hej... *mówi mega szczęśliwy*

Seliel: A tobie co? *patrzy podejrzanie na czarnowłosego*

Morro: Nya dziś była u mnie...*uśmiecha się*

Seliel: I co chciała? *patrzy na przyjaciela*

Morro: Kogoś tam zabić... *mówi obojętnie* Ale później dała się wyciągnąć do restauracji.... *mówi szczęśliwy*

Seliel: *uśmiecha się* Dawno cię w takim humorze nie widziałam...

Nya: *w samolocie, siedzi ze słuchawkami i słucha rozmów francuskich* (Hiszpański jest łatwiejszy)

Morro: Ja sam tak dawno się nie czułem...

Seliel: Jeżeli ty nadal ją kochasz...a ona nie ma nic przeciwko...to mogę ci tylko powiedzieć...bierz ją ogierze... *zaśmiała się*

Morro: Tu jak coś palniesz... *śmieje się*

Stewardessa: Prosimy zapiąć pasy i wyłączyć telefony komórkowe...dziękujemy za wybranie naszych linii lotniczych

Nya: *wyłączyła telefon* (2 dni z tymi pojebami....)

Morro: Dobra spadam...jeszcze napad muszę zaplanować... *uśmiechnął się i wstał*

Seliel: Powodzenia... *uśmiechnęła się*

Morro: *wychodzi z mieszkania*

Nya: *patrzy się na chmury* (Śmiać mi się chciało...miałam mu powiedzieć, a on zapomniał...faceci)

Seliel: (No Nya...nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji...) *uśmiecha się sama do siebie*

Nya: (Będę tego żałować...ale za to przyśle pocztówki z Francji) *uśmiechnęła się sama do siebie*

Seliel: (Hm...co by można porobić...a no tak robotę miałam sobie znaleźć) *bierze laptopa i przegląda ogłoszenia o pracę*

Ash: Trochę mi szkoda, że gang się rozpadł *pali papierosa*

Liker: Mi też...ale zobacz, jesteśmy ustatkowani na minimum 10 lat *uśmiechnął się szeroko*

Ash: Kocham tą pracę...

Seliel: (Hm...to nie jest złe ogłoszenie...) *czyta*

Liker: Ale zobaczysz...jeszcze powstaniemy z grobu *uśmiechnął się szeroko*

Ash: Pff...no pewnie

Seliel: (Hm...nie jest jeszcze późno...może zadzwonię...) *wybiera numer*

Liker: Zły jestem za siebie..to tylko ja tak potrafię spieprzyć akcję...

Ash: *machnął ręką* Nikogo nie złapali...te FBI niczego nie potrafi *śmieje się*

Liker: Z tym się zgodzę, z tym się zgodzę...*uśmiechnął się*

Seliel: Dobrze...to przyniosę CV jutro...dobrze i dziękuje...dobranoc... *rozłącza się* (No...jest cień szansy ,że mnie przyjmą...)

Ash: A co oni potrafią, nic. Policja nie potrafi złapać szczeniaków, którzy malują ściany...

Liker: Słyszałem...

Ash: O której przylatuje?

Liker: Za 20 minut...

Ash: To chodź...

-20 minut później-

Ash: Jak podróż? *uśmiechnął się*

Nya: Jakoś zleciała, to o której mamy spotkanie?

Liker: 23:15...

Nya: 3 godziny...to czemu ja tak wcześnie przyleciałam!?

Liker: Idziemy zwiedzać...a przy okazji, ładnie wyglądasz

Nya: Oh dziękuję... *poszli na miasto*

Nya: Idziemy na wieżę Eiffla? *patrzy na konstrukcję*

Liker: A jak...w nocy jest najpiękniejsza *uśmiecha się*

Ash: *na wieży* Zajebisty widok...

Nya: *zrobiła kilka zdjęć* Bajecznie...(I być tu z ukochaną osobą, marzenia)

-3 godziny później-

Pan E: Miło mi was wszystkich widzieć...a teraz, trzeba się podzielić nagrodą *uśmiechnął się* Każdy otrzymuje tyle na ile zasłużył...

Nya: *dostaje kopertę i otwiera, czyta czek* (No to opłatę za studia mam z głowy...)

Liker: (Ile mamony...)

Ash: (Czyli mogę wyjechać, no i fajnie...)

Pan E: Będzie mi was brakować...ale, Gang Krwi powróci...za 5 lat, w tym dniu, o tej godzinie powstanie z grobu...*zaśmiał się*

Reszta gangu: A jak!

Nya: *poszła do pokoju, wyszła na balkon i oparła się o barierkę* (Księżyc w pełni, a ja jestem w Paryżu, najbardziej romantycznym mieście na świecie...sama) *patrzy się na księżyc* (Dlaczego nie potrafię kochać?) *weszła z powrotem i położyła się na łóżko, popatrzyła na księżyc i zasnęła*

-Następnego dnia-

Seliel: *obudził ją budzik* Zamknij się... *zaczęła pół przytomna szukać telefonu* Eh... *usiadła na materacu*

Morro: (Jutro zobaczę Nye...) *wzdycha* (To tylko 24 godzin...tylko...co ja wygaduje...aż 24 godziny...)

Nya: *leniwie otworzyła oczy* (Zapomniałam, że tu jest inny czas...) *wstała i otworzyła okno* (Jak tu pięknie....)

Seliel: *ubrała się i poszła do kuchni* (Trzeba zjeść śniadanie i lecimy na miasto...oj dziś się na latam...)

Morro: *wychodzi z psem na spacer*

Nya: *ubrana otwiera drzwi i zawał* Boże, wystraszyłeś mnie *zaśmiała się*

Ash: Ty mnie też...chodź *uśmiecha się i oboje idą*

Seliel: *idzie przez miasto*

Policjant: Witam...namierzyliśmy jedną osobę ,która jest prawdopodobnie jest autorem tego malowidła...

Zastępczyni dyrektorki: Nareszcie...czekałam na tą wiadomość z 3 miesiące... *mówi lekko zła*

Cole: No dawajcie...

Beta: Mi tam pasi...

Oks: *machnął ręką* A dzwoń...

Cole: *dzwoni do Jaya*

Jay: Halo? *mówi lekko podłamany*

Seliel: *wchodzi do baru* Witam miałam dziś przynieść CV... 

???: To daj... *powiedziała obojętnie blondyna żując gumę*

Seliel: Proszę... *kładzie na ladę i wychodzi*

Policjant: Z śledztwa wynika ,że mógł być zamieszany w to Cole Brookstone... 

Zastępczyni dyrektorki: Nasz uczeń... *mówi zła*

Cole: No hej ty depresańcie, masz ochotę zagrać z nami w...paintball?

Oks: Im więcej tym lepiej (nawet takich debili jak on)

Jay: Eh...sam nie wiem...

Edna: Wyjdź mi z domu... *wygania syna z domu* Idź się spotkaj z przyjaciółmi...a nie tylko siedzisz w swoim pokoju... *zamknęła drzwi*

Jay: Matka mnie z domu wywaliła... *zaśmiał się* Wiesz...chyba się skuszę na twoją propozycję...

Policjant: Czy bym mógł prosić o adres tego młodzieńca?

Zastępczyni dyrektorki: Oczywiście...

Cole: *zaśmiał się* Dobra...las Dilicki na pograniczu miasta...czekamy *uśmiechnął się i rozłączył*

Beta: *zakłada rękawiczki bez palców* Czyli przyjdzie

Oks: Dokopie mu

Jay: *idzie w wyznaczone miejsce*

Seliel: (Dobra złożyłam podanie do dwóch restauracji...eh...life jest taki do dupy...)

Oks: *napełnia magazynek kulkami farby*

Beta: *stoi oparta o drzewo* Szkoda, że dziewczyn nie będzie...

Cole: Jak nas pokonasz to będę miał bekę *śmieje się*

Jay: *jest na miejscu* Siema...

Beta: Hej...

Oks: *kiwnął głową*

Cole: Dobrze cię widzieć *uśmiechnął się*

Jay: Ciebie też... *odwzajemnia uśmiech*

Cole: Krótkie wskazówki....pole jest ograniczone czerwonymi flagami...gdzieś tu jest ukryta zielona flaga kto ją zdobędzie wygrywa...*podaje Jay'owi broń z niebieskimi kulkami farby i kamizelkę* I twój znak rozpoznawczy...*daje mu jego bandamkę*

Jay: Eee...i tak zaraz "zginę" *śmieje się*

Beta: Każdy idzie w inną stronę...więc zobaczymy *zawiązuje swoją bandamkę na włosy* Uwaga na białą farbę *uśmiechnęła się chytrze*

Oks: Pomarańczowa...już po was

Cole: Ciemno zielona...strzeżcie się *zaczęło się odliczanie i usłyszeli hałas mówiący o starcie, każdy pobiegł w swoją stronę*

Jay: (Jeszcze żyje to jakiś cud...) *śmieje się pod nosem i idzie obojętnie przed siebie* (Niech se wygrają...ja przyszedłem przewietrzyć się)*słychać krzyk*

Cole: (Sztuczne krzyki...ale fajnie...) *uśmiechnął się sam do siebie*

Beta: *weszła na drzewo* (Jest i flaga...trochę daleko)

Jay: *kopie szyszkę* (Bym się wyjebał przez tą głupią szyszkę...) *idzie dalej*

Oks: *rozgląda się* (Jeszcze jestem cały...a to nie możliwe...)

Cole: (Ale tu spokojnie...zbyt) *chodzi po lesie*

Jay: *widzi Oksa ,chytrze się uśmiecha i strzela w niego* (Ma za swoje...) *śmieje się pod nosem*

Oks: *syknął z bólu i popatrzył na farbę* (Fuck...niebieska) *odwraca się do Jay'a i kłania się z uśmiechem w akcie uznania, po czym siada na trawie* (Bolało jak cholera)

Cole: (Słyszałem...ciekawe kto ,,poległ") *idzie dalej ostrożnie*

Jay: *idzie dalej* (Heh...strzeliłem w niego...) *śmieje się pod nosem*

Beta: (Niech oni się pobawią, a ja poczekam...)

Cole: *jest mniej więcej w środku lasu* (Gdzie ta flaga?)

Jay: (Beta na drzewie...) *celuje w nią* (Żegnam) *strzela*

Beta: *trafił koło jej głowy* (Niebieska...shit...no to po mnie, ale nie wszystko stracone) *zaczyna strzelać*

Cole: (Kolejne strzały...) *przyśpiesza kroku*

Jay: *chowa się za drzewem* (Cholera...) *strzela drugi raz*

Beta: *szybko schodzi na dół i chowa się za drzewem, po czym strzela jeszcze raz*

Jay: (Jebać to...) *wyrzuca broń i biegnie szybko po flagę*

Beta: (Tchórz...a myślałam, że jest inny...pozory) *idzie powoli*

Cole: (Widzę ją) *zadowolony patrzy na polanę*

Jay: *zgarnia flagę i zaczyna się śmiać* Wygrałem!

Cole: (A ten tu skąd!?) *słychać syrenę, że gra się skończyła*

Cole: Gratulacje *uśmiecha się i staje koło Jay'a*

Oks: No, no...brawo

Beta: *idzie z dwoma karabinami* Coś zgubiłeś *zaśmiała się*


Do czytelników

Brawa dla mnie, bo zapomniałam was się zapytać...

Chcielibyście drugą część Nocy Oczyszczenia?


Pozdro

Fira

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

56.5K 2.5K 36
ᴅɪᴠᴇʀɢᴇɴᴛ; ᴛᴇɴᴅɪɴɢ ᴛᴏ ʙᴇ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴏʀ ᴅᴇᴠᴇʟᴏᴘ ɪɴ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴅɪʀᴇᴄᴛɪᴏɴꜱ.
32.8K 2.6K 30
Denique is an innocent virgin girl who met the young don and fell inlove. Read to find out more📚
123K 1.6K 50
Well i mean its just imagines of walker sooooo Also request are open so if you want one just let me know!
4M 86.5K 62
•[COMPLETED]• Book-1 of Costello series. Valentina is a free spirited bubbly girl who can sometimes be very annoyingly kind and sometimes just.. anno...