Paczka nie była duża, opakowana w biały ozdobny papier ze śnieżynkami oraz przewiązana srebrną wstążką z kokardą w takim samym kolorze. Szybko rozdarłam papier, po czym zajrzałam do środka prezentu. Dostałam coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Otrzymałam srebrną bransoletkę oraz dołączone do kompletu zawieszki: serce, testrala, miotłę, różdżkę, feniksa i kociołek. Pod biżuterią była także książka, którą od dawna chciałam przeczytać oraz coś co zszokowało mnie najbardziej. Mały, słodki... pufek. Ale chwila. Jak? Jak to biedne zwierzę wytrzymało w paczce bez tlenu? A no tak. Magia... Czarodzieje znajdą sposób na wszystko.
Był jeden problem. Prezent nie był podpisany. Ale ja, jak to ja muszę się dowiedzieć od kogo to. Mogę wyeliminować wszystkie osoby obecne na wigilii, gdyż od już podarunki otrzymałam. Cedrik też odpada, wujek również. W takim razie to musi być ktoś z Hogwartu. Możliwe, że to ktoś z mojego roku, bo raczej nie nauczyciel. Kto by od tak przysyłał uczniom prezenty? Mogłabym się w sumie pokusić o stwierdzenie, że to Hagrid, gdyby nie bransoletka i książka. W trakcie mojego intensywnego rozmyślania o nadawcy tej paczki mój pufek cały czas się na mnie patrzył swoimi wielkimi, okrągłymi szarymi oczami. Od razu go pogłaskałam, po czym przytuliłam. Widocznie mu się to spodobało, gdyż zamruczał.
Teraz kolejne pytanie. Jak ja nazwę tą cudowną, kremową kulkę? Boże, chyba trochę przesadzam... Toć to zwykłe zwierzę. No dobra, ale testral to też zwierzę. Postawcie je obok siebie: pufka i testrala. Widzicie różnice? No właśnie, tu nie ma porównania.
Ciekawiło mnie jeszcze jak zareaguje Tris na nowego przyjaciela. Gdy wrócę do Hogwartu to niemal od razu ich zapoznam, bo moja sowa w okresie świątecznym została w sowiarni. Mam nadzieję, że to spotkanie nie skończy się tragicznie...
-Hej, Sara – nagle do pokoju wpadła Ginny. – Idziesz na dół?
-No zaraz zejdę, bo... – nie dane było mi dokończyć, gdyż rudowłosa przerwała moją odpowiedź.
-O MÓJ BOŻE! Co to za cudo? – wykrzyknęła, po czym zabrała mi pufka i zaczęła się do niego przytulać, a ja wybuchłam śmiechem. – Nie śmiej się, tylko mów skąd go masz.
-No już dobrze – próbowałam się uspokoić. –Dostałam to „cudo" – zrobiłam cudzysłów w powietrzu. – w tej oto paczce – wskazałam na pudełko.
-Ale chwila... On się nie udusił?
-Też się zastanawiałam, jak to było możliwe, ale no wiesz... W końcu żyjemy w świecie czarodziei i nie ma rzeczy niemożliwych.
-No też racja, a od kogo to?
-Tego już nie wiem.
-Jak to?
-No po prostu. Nie było kartki, żadnego podpisu.
-A coś jeszcze dostałaś?
-Książkę i bransoletkę – rzekłam, po czym pokazałam Ginny pozostałe prezenty.
-Może to od Cedrika? – zapytała się rudowłosa.
-Nie, od niego już dostałam prezent.
-To może w takim razie masz jakiegoś tajemniczego wielbiciela? – rzekła, po czym śmiesznie poruszyła brwiami nadal głaszcząc pufka.
-Bardzo śmieszne – powiedziałam, a następnie rzuciłam w nią najbliższą poduszką.
-Ej, bo stanie mu się krzywda! – krzyknęła rudowłosa, a ja ponownie zaczęłam się śmiać.
-Dobra, połóż go gdzieś i zejdźmy na dół – oznajmiłam.
-Biorę go ze sobą.
-Jak tam wolisz.
Po chwili zeszłyśmy na dół... No my plus bezimienny, słodki, kremowy, okrągły pufek.
-Witam drogie panie – teatralnie ukłonili się bliźniacy.
-Po pierwsze jest wieczór, po drugie i tak zaraz wracamy do góry... - zaczęłam, lecz nie dokończyłam, bo przerwał mi George.
-Po trzecie co to za szczur? – zapytał się, po czym spojrzał na zwierzątko w rękach jego siostry.
-SAM JESTEŚ SZCZUREM! – wrzasnęła Ginny.
-Zadzierasz ze starszym? – rzekł rudzielec.
-To, że jesteś starszy, to nie znaczy, że mądrzejszy.
-Sugerujesz, że jestem głupi?
-Dokładnie, wyjąłeś mi to z ust.
Teraz nastąpiła chwila ciszy, w trakcie której rodzeństwo toczyło bitwę na wzrok. Wyglądało to dość śmiesznie, zwłaszcza gdy Ginny dodatkowo trzymała w rękach pufka. W pewnej chwili nie wytrzymałam i parsknęłam cichym śmiechem, zauważył to Fred, który też się roześmiał. Tylko, że pięć razy głośniej.
-O co wam chodzi? – zapytał George.
-Gdybyś tu stał braciszku i widział to z mojej perspektywy, to byś wiedział – zaśmiał się Fred.
-Słychać was nawet na górze – nagle do salonu wszedł zaspany Ron.
-Przepraszamy – rzekłam.
-Co to? – nagle zauważył pufka.
-No może się w końcu dowiem co to za szczur – przewrócił oczami George, a Ginny zgromiła go wzrokiem.
-Pufek. Dostałam go w paczce – odpowiedziałam.
-W paczce? – zapytał Fred.
-Tak. Uprzedzając kolejne pytania, to nie wiem jak udało mu się tam przeżyć.
-No dobra, a od kogo to? – zapytał Ron.
-Tego też nie wiem. Żadnej kartki, żadnego podpisu, nic.
-A nie podejrzewasz kogoś? – zadał pytanie George.
-Nie... Nie mam pojęcia od kogo to.
-Może Hagrid? – rzekł Ron.
-Odpada. W paczce była też książka i bransoletka – powiedziałam.
-A Cedrik? – odezwał się Fred.
-Też nie. Od niego prezent już otrzymałam.
-A wy czemu nie śpicie? – nagle pojawiła się pani Weasley.
-Już zaraz idziemy mamo – odezwała się Ginny.
-A cóż to? – rzekła patrząc na ręce córki.
-Pufek – odpowiedziała.
-Jutro mi wyjaśnicie o co z nim chodzi, a teraz do łóżek! – rzekła, a my wykonaliśmy polecenie.
W drodze na górę Ginny przekazała zwierzę mi, a ja wchodząc do pokoju wpadłam na Harry'ego.
-O hej Sara, co to? – rzekł.
-Wy dajcie mi w końcu święty spokój! – wrzasnęłam po czym weszłam do sypialni i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Odłożyłam pufka, po czym wychyliłam głowę zza drzwi.
-Jutro ci wyjaśnię. – powiedziałam, po czym z powrotem wróciłam do środka.
W pokoju zastałam śpiącą Hermionę, więc uczyniłam to samo.
Następnego dnia wszystkim opowiedziałam o sprawie tajemniczej paczki. Nikt nie ukrywał zdziwienia, a Lupin od razu chciał ujrzeć pufka.
-Jest jeszcze młody – powiedział.
-Widać – rzekłam.
-Czemu pufek?
-Słucham?
-Czemu akurat dostałaś taki prezent?
-W sumie to nie wiem. Kiedyś chciałam mieć pufka, lecz nikomu o tym nie mówiłam. Nie wiem skąd ktoś do wiedział.
-Dziwne... Z innej beczki, jak go nazwiesz?
-Nie mam pojęcia... - miałam dokończyć, lecz usłyszeliśmy jak pani Molly woła nas na obiad.
Reszta dni minęła zwyczajnie. Ginny oszalała na punkcie zwierzęcia, bliźniacy robili żarty, Miona się uczyła, Ron jadł, Harry rozmawiał z Syriuszem, a ja raz pomagałam pani Weasley w kuchni, raz zajmowałam się pufkiem, raz rozmawiałam z Lupinem... W końcu nadszedł czas wyjazdu do Hogwartu. Może dowiem się kto był adresatem tajemniczego prezentu?
***
Tak, powracam!! Jak obiecałam - maraton. Ile dziennie będą pojawiały się rozdziały? Raz jeden, raz dwa, to zależy. No, a teraz przejdźmy to obiecanego Q&A.
1.Skąd pomysł na książkę?
To pytanie pojawiało się baardzo dużo razy. W sumie to nie wiem skąd pomysł. Pamiętam tylko, że to było przed snem. Leżałam sobie i nagle takie BUM. I w mojej głowie pojawiła się Sara.
2.Czy możesz zrobić Q&A z postaciami z opowiadania?
Nie myślałam o tym i szczerze mówiąc, nie wiem czy dałabym radę. Może kiedyś takie coś zrobię. Z tego co pamiętam to wprowadziła to crazzzyeyess. Jeśli nie miałaby nic przeciwko i wy chcielibyście takie coś to czemu nie.
3.W której jesteś klasie?
2 gimnazjum.
4.Czy bohaterka będzie z Cedem?
Obecnie jest, jak to będzie później? Nie wiem. Szczerze, to nie planuję rozdziałów - siadam przed laptopem i piszę to co przyjdzie mi do głowy, więc sama nie wiem co będzie np. w kolejnym rozdziale.
5.Ja zrobisz maraton to będziesz dodawała kilka rozdziałów na dzień?
W zależności do tego ile będę miała napisanych.
Naprawdę dziękuję wam za pytania i na kolejne będę odpowiadała pod kolejnymi rozdziałami. Jak chcecie to możecie zadawać pytania również pod tym rozdziałem.
To na tyle i do następnego♥