17."Jaka niezdara"

3.3K 206 21
                                    

Maraton 7/10


Cały czas myślałam o przepowiedni Trelawney. Mogę stracić coś dla mnie ważnego, ale mogę temu zapobiec? O co tu chodzi? Nie, to chyba nie odnosi się do mojego snu... Muszę się uspokoić, przecież przepowiednie tej kobiety rzadko się spełniają, mogę nawet się pokusić do stwierdzenia, że wcale.

Właśnie zmierzałam na ostatnią lekcję, czyli eliksiry. Snape zabiłby mnie gdybym się spóźniła, a do sali jeszcze kawał drogi. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest godzina 13:55. Czyli mam 5 minut, a jeszcze sporo drogi do klasy. Pora przyspieszyć.

Biegłam przez korytarze mijając innych uczniów, którzy patrzyli się na mnie jak na głupią, ale nie przejęłam się tym, tylko pędziłam dalej. Nagle przy najbliższym zakręcie wpadłam na jakąś rzeźbę i się przewróciłam, a książki leżały wokół mnie.

-Jaka niezdara - płakał ze śmiechu Irytek.

-Ehh... Bardzo zabawne - zgromiłam go wzrokiem.

-Gdzie tak pędzisz gazelo? - zaśmiał się po raz kolejny.

-Nie mogłeś się powstrzymać? - zapytałam z wyrzutem. - Biegnę na lekcję eliksirów, bo za chwilę się spóźnię - warknęłam.

-Właściwie to już punktualnie 14:00, więc już jesteś spóźniona - po raz kolejny się roześmiał.

-Co?! Niemożliwe - rzekłam, po czym się podniosłam i pozbierałam podręczniki, które leżały wokół mnie i pobiegłam do wyznaczonego miejsca. Nienawidziłam tego poltergeista, ale w tym momencie mu dziękowałam. Gdyby mi nie powiedział, która godzina pewno jeszcze bym tam siedziała.

Dotarłam pod drzwi sali od eliksirów. Stresowałam się i to jeszcze bardziej, niż podczas Tiary Przydziału. Dobra. Raz się żyję. Zapukałam i weszłam do środka.

-No proszę, panna Moody. Już myślałem, że się nie doczekamy pani obecności na dzisiejszej lekcji - powiedział chłodnym głosem Snape.

-Ja zaraz wszystko wytłumaczę...-próbowałam się obronić. Gdyby nie ten wypadek i Irytek, to bym na pewno się nie spóźniła.

-Widocznie pani myśli, że skoro jest się krewnym nauczyciela, to można wszystko - wiedziałam, że jest wredny, ale nie, że aż tak.

-To nie tak...

-Dobra, koniec tłumaczeń - taa, gdybyś mnie do głosu dopuścił, to może bym coś powiedziała... - Minus dziesięć punktów dla Hufflepuffu. A teraz siadaj, nie będziemy sobie lekcji marnować - powiedział bezuczuciowo, po czym zajęłam miejsce obok Rona.

-Chyba ma gorszy dzień niż zwykle - szepnął rudzielec. - Dziś Gryfoni stracili już dwadzieścia pięć punktów, a to dopiero początek.

-Co? Za co? - zapytałam.

-No wiesz... Seamus rozmawiał z Deanem na początku lekcji, Lavender zadawała za dużo pytań na samym wejściu, a Harry... No wiesz, to Harry. Snape go nie lubi, więc coś wymyślił.

-Jak ja go nie lubię. Jeszcze wykorzystuję to, że nie przepada za moim wujem.

-No proszę. Dopiero co przyszła i już rozwala lekcję, a pan Weasley jej w tym pomaga - usłyszeliśmy głos Snape'a. - Po minus pięć punktów dla każdego z domów - znajmił chłodnym tonem.

-Coś go ugryzło? Może ktoś mu umył włosy jak spał? - szepnął Ron. - A nie, wszystko w porządku. Włosy dalej tłuste, jakby oblał je olejem. - powiedział rudzielec, na co się zaśmiałam.

-Coś chcecie dodać? - zgromił nas wzrokiem Snape, a my tylko szepnęliśmy, że nie i opuściliśmy głowy.

Przez resztę lekcję siedzieliśmy z Ronem praktycznie nieruchomo. Postanowiliśmy się już nie odzywać, no chyba, że nietoperz o coś zapyta, bo nie chcieliśmy narobić sobie szlabanu przed samym finałem Turnieju.

Gdy zadzwonił dzwonek odczuliśmy ulgę, że mogliśmy opuścić już to więzienie zwane salą od eliksirów. Wraz z Ronem, Harrym i Hermioną udaliśmy się do biblioteki.

Wiedziałam, że orzechowowłosa wraz z rudzielcem pomagają Potterowi w przygotowań do Turnieju, więc stwierdziłam, że ja i też mu pomogę. I tak nie mam nic lepszego do roboty, bo z Cedrikiem widzę się dopiero jutro.

W bibliotece siedzieliśmy już od dwóch godzin, a Hermiona twierdziła, że jeszcze chwilę i zakończymy. Taaa... Mówiła to co pięć minut.

-No Sara, to jakie jeszcze znasz zaklęcia? Takie, które przydadzą się w labiryncie - zapytała Hermiona.

-Zaraz sobie coś przypomnę... Przecież wujek nie raz mi opowiadał o różnych zaklęciach, a podczas wakacji nawet podbierałam mu książki z różnymi urokami - chwilę się zastanawiałam. - Dobra, może to będzie odpowiednie. Spójrzcie na tamtego pająka - powiedziałam, a Ron się wzdrygnął, gdyż insekt ten nie należał do najmniejszych, a rudzielec i tak za nimi nie przepada. - Expulso - skierowałam różdżkę na wcześniej wyznaczony cel, a pająka odepchnęło.

-Świetnie! - powiedziała Miona. - Zaklęcie odpychające przeciwnika, no nie?

-No tak - zaśmiałam się. - Myślę, że się przyda w labiryncie.

-Ale w czym dokładnie ma pomóc? - zapytał Ron, a ja chciałam mu udzielić odpowiedzi, jednak Hermiona mnie wyprzedziła.

-Jak spotka jakieś magiczne stworzenie, z którym nie będzie mógł sobie poradzić to go odepchnie - odpowiedziała.

-Więc myślę, że w labiryncie będzie użyteczne. Pewno będą tam te wszystkie zwierzęta i w ogóle- stwierdziłam.

-Dobra, teraz musicie mnie tego nauczyć - zaśmiał się Harry.

Chwilę potem zaczęliśmy naukę, a my byliśmy oczywiście królikami doświadczalnymi Harry'ego. Na początku nie szło to za dobrze. Zamiast Rona odepchnięto krzesło od stolika, które z dość dużą siłą przewróciło regał z książkami, po czym musieliśmy to posprzątać. Gdy Potterowi przyszło rzucić zaklęcie na mnie, to jedynie się zachwiałam, ale i tak upadłam. Gdy przyszła kolej Hermiony, to Harry jakimś dziwnym trafem wycelował w siebie, po czym upadł z wielkim hałasem. Po wielu próbach mój przyjaciel opanował zaklęcie, a my przybiliśmy sobie piątki.

Gdy wyszliśmy z biblioteki było już dosyć późno więc skierowaliśmy się do swoich Pokoi Wspólnych. Harry, Hermiona i Ron odprowadzili mnie za co byłam im wdzięczna, gdyż korytarze były zupełnie puste, a ja sama iść nie chciałam. Po pożegnaniu się weszłam do środka. W dormitorium moje współlokatorki już spały, a ja zastałam list na swoim łóżku. Czym prędzej go przeczytałam.

Mam nadzieję, że pamiętasz o naszym jutrzejszym spotkaniu. Nie omawialiśmy szczegółów, więc stwierdziłem, że możemy spotkać się o godzinie 11:30 w Pokoju Wspólnym. Następnie możemy udać się na błonia czy coś... Zadanie jest dopiero wieczorem, więc mamy sporo czasu.
Cedrik

Po przeczytaniu tego listu uśmiech momentalnie pojawił się na twarzy. Było mi miło, że pamiętał. Jutro będzie ciekawy dzień. Czuje to.

***
Hejo,
Ten rozdział nie jest chyba tak dobry jak pozostałe, ale mam nadzieję, że choć trochę wam się spodobał.
Chciałam jeszcze wam powiedzieć, że do końca maratonu rozdziały będą się pojawiać i rano, i wieczorem, a później to jeszcze zobaczymy😃
To tyle i do następnego🙈💗

Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now