22."Lubisz pływać?"

3.3K 195 65
                                    

-Sara! Pan Diggory już jest! – usłyszałam wuja.

-Zaraz! – krzyknęłam, po czym zabrałam ostatnie rzeczy z mojego pokoju i zbiegłam po schodach na dół. Jak to ja, „nie wyhamowałam" i wpadłam na Cedrika. Jak się okazało on też się pojawił. – Przepraszam – mruknęłam na co brunet się zaśmiał.

-Gotowa? – zapytał Amos Diggory.

-Raczej tak.

-To udanego wyjazdu – rzekł Alastor. – To kiedy wracasz?

-Za tydzień powinnam być – zaśmiałam się.

-Za tydzień powiadasz... No dobra. Niech ci będzie.

-To do zobaczenia wujku – rzekłam i uścisnęłam go na pożegnanie.

-Do zobaczenia.

-Dobrze, to chodź Saro, zbieramy się – powiedział ojciec Cedrika, po czym wyszliśmy w domu i udaliśmy się w nieznanym mi kierunku.

-Gdzie my właściwie idziemy? – zapytałam bruneta.

-Wiesz, mój ojciec rzadko używa sieci Fiuu, czy mioteł. On, znaczy my, podróżujemy nieco inaczej.

-To znaczy? – i w tej chwili się zatrzymaliśmy.

-Zaraz się przekonasz – powiedział szeptem.

-No dzieciaki, to teraz tylko łapać się buta i nie puszczać dopóki nie powiem – rzekł pan Diggory z uśmiechem, a ja zrobiłam wielkie oczy. – A no tak, Saro. To świstoklik, chyba wiesz co to takiego?

-Tak, tak wiem. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ponieważ spędzając czas z Hermioną dowiesz się wszystkiego.

Złapaliśmy się starego buta i zaczęliśmy wirować w powietrzu. Nigdy wcześniej tak nie podróżowałam, więc trochę się bałam, no ale jak to powiedzieli kiedyś bliźniacy „świat do odważnych należy!".

Nagle usłyszałam polecenie ojca Cedrika i posłusznie puściłam się świstoklika, a my znaleźliśmy się przed domem Diggory'ch.

Budynek był trochę większy od tego, gdzie mieszkałam z wujem, ale dość podobny. Dom był z jasnego drewna, piętrowy. Dookoła budynku znajdował się dość pokaźny ogród z wszelkiego rodzaju gatunkami roślin – i tymi mugolskimi, i tymi „czarodziejskimi".

-No to zapraszam do środka – usłyszałam nagle Cedrika.

W środku było dość przytulnie. Dom urządzony był w jasnych odcieniach, co nadawało mu uroku. Na górę prowadziły drewniane schody. Tam znajdowały się trzy sypialnie – pana Diggry'ego, Cedrika i jedna gościnna, w której będę „urzędowała" przez najbliższy tydzień. W moim tymczasowym pokoju znajdowała się rozkładana, nieduża sofa, w kolorze pastelowego błękitu, zaś ściany były białe. W pokoju umieszczone było również biurko i szafa.

Postanowiłam się rozpakować, więc wyjęłam większość rzeczy z walizki i przeniosłam do szafy. Po chwili do pokoju wpadł Cedrik.

-Rozpakowałaś się już? - zapytał.

-No tak – odpowiedziałam.

-W takim razie pewno nie masz co robić...

-Do czego zmierzasz?

-Chodź, pokaże ci takie jedno miejsce.

-Mam się bać?

-Nie, no coś ty. – zaśmiał się.

Szłam, a właściwie to biegłam za brunetem, który prowadził mnie w stronę jakiegoś niewielkiego lasu. Chyba mu odbiło, jest około trzydziestu stopni, a my mamy chodzić po lesie. Przechodziliśmy przez jakieś zarośla, spotykając po drodze różne zwierzęta. Modliłam się o to by nie było tu centaurów, bo nie skończyło by się to dobrze. Im dalej, tym drzew było coraz mniej.

Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now