33."Pomyluna?"

2.6K 179 42
                                    

                  

Blizna po szlabanie u różowej ropuchy piekła mnie niemiłosiernie, ale cóż, nie mogłam dać tego po sobie poznać. Na szczęście szaty mają długie rękawy, więc jest mała możliwość, że ktoś to zobaczy.

Postanowiłam się przejść na błonia, bo nic lepszego do roboty nie miałam. Ogarnęłam się, po czym wyszłam z dormitorium i skierowałam się na zewnątrz.

Dziś była ładna pogoda, więc przyjemnie mi się spacerowało. Gdy tak chodziłam nagle usłyszałam jak ktoś biegnie, krzycząc przy tym moje imię. Odwróciłam się i ujrzałam nie kogo innego jak Freda.

-Sara! – wydyszał, po czym się przy mnie zatrzymał.

-Musisz popracować nad kondycją – zaśmiałam się.

-Ja chce wszystko wyjaśnić – nadal widać było, że jest zmęczony.

-No dobra, ale najpierw się napij – rzekłam, a następnie wyjęłam z mojej torby butelkę wody i wręczyłam ją rudzielcowi.

-Bo ja... Ja... No... Głupio mi – wypalił.

-Mi w sumie też... – rzekłam.

-Tobie? Niby dlaczego? To ja zawiniłem.

-No niby tak, ale czuję się po części winna naszej kłótni?

-Dlaczego?

-No fakt. Uraziły mnie twoje słowa i w ogóle... Gdy wyszłam z waszego pokoju wpadłam na Syriusza no i wszystko mu opowiedziałam, a on stwierdził, że nie powiedziałeś tego świadomie i uznałam, że coś w tym jest. Dobra, wracając... Głupi mi jest dlatego, że ty tyle razy chciałeś pogadać, a ja cię unikałam, ignorowałam, nie dałam ci dojść do słowa. Ja, ja przepraszam.

-Wiesz w sumie to ja jestem wszystkiemu winny, bo gdybym wtedy tak nie nawrzeszczał to by tej sprawy nie było i byłoby tak jak dawniej. Ja cię przepraszam za to moje zachowanie, za mnie, za wszystko...

-Dobra, koniec wyżaleń – zaśmiałam się.

-Tęskniłem – rzekł, po czym mnie przytulił co odwzajemniłam.

-Ja też Fred, ja też... – mruknęłam.

***

Po tej całej sytuacji było wszystko po staremu i w sumie tak było lepiej. Cieszyłam się, że wszystko już wyjaśnione.

Zmierzałam właśnie do Pokoju Wspólnego Gryfonów w celu odwiedzenia Hermiony, gdy nagle coś wypadło mi z torby.

-Proszę – ktoś podał mi moją zgubę. – O witaj Saro.

-Cześć Luna - odpowiedziałam, gdy zauważyłam dziewczynę.

-Co u ciebie słychać? – zapytała rozmarzonym tonem.

-Wszystko w jak najlepszym porządku – uśmiechnęłam się.

-No nie jestem tego taka pewna – rzekła.

-Co masz na myśli?

-Gdy oddawałam ci zdjęcie – teraz zauważyłam, że to co mi wypadło było fotografią pierwotnego składu Zakonu. Mimowolnie się uśmiechnęłam. – to twój rękaw od szaty się odwinął i zauważyłam tam ranę. Od czego to?

-To nic takiego Luna, naprawdę – powiedziałam, jednak blondynka chwyciła moją prawą dłoń i przyjrzała się bliźnie.

-„Nie będę opowiadać kłamstw" – mruknęła pod nosem. – Kto ci to zrobił? – zapytała, a ja stwierdziłam, że jej powiem, bo i tak nie ma co przed nią ukrywać.

Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum