29."Tak twierdzisz?"

2.9K 179 51
                                    


Muszę powiedzieć, że te wakacje minęły strasznie szybko. 

Kilka dni temu odbyło się przyjęcie z okazji tego, że Ron i Miona są prefektami. 

Harry poczuł się chyba trochę urażony, ale szybko mu przeszło, gdyż postanowiłam z nim o wszystkim porozmawiać. Oczywiście jak to Potter, na początku zaczął się wydzierać, że to on powinien być prefektem, a skoro nie jest to Dumbledore mu wystarczająco nie ufa, jednak w miarę szybko ogarnęłam sprawę i powiedziałam, że pewnie Drops nie chce go stresować czy coś związku z wydarzeniami z końca roku szkolnego. Dzięki temu Harry się uspokoił i można było dalej śwętować.

Jutro już wyjeżdżamy do Hogwartu, będzie trzeba się z wszystkimi pożegnać. Będzie mi brakowało wujka Alastora, Syriusza, Lupina oraz państwa Wealseyów.

Z tego co mi wiadomo to przyjeżdżam na święta na Grimmauld Place. To chyba będą jedne z najlepszych świąt. Coś mi tak podpowiada, zresztą ostatnie święta spędziłam w szkole z powodu Turnieju i w ogóle tego balu.

Był właśnie późny wieczór, już dawno po kolacji, ale ja i tak byłam nadal głodna. Stwierdziłam, że pójdę po kuchni po jakiś owoc... Albo kawałek ciasta pani Wealsey.

Na dole nikogo nie było, no może oprócz Stworka, który chodził od pokoju do pokoju mamrocząc coś pod nosem. Ach no tak, zapomniałabym o matce Syriusza, a właściwie o jej portrecie... Ona się o wszystko czepia, już nie raz słyszałam od niej, że jestem tylko plugawym „mieszańcem" i tylko zawadzam w jej domu. A właśnie! Status krwi... Chyba o tym nie wspominałam. Więc tak, jestem półkrwi. Ojciec jest krwi czystej, zaś moja matka półkrwi.

Wracając... Pomyślałam sobie, że skoro i tak nikogo nie ma to sobie zjem w kuchni. Z dala od wszystkich. No i oczywiście z mojego owocu, wyszedł kawałek sernika pani Wealsey.

-Och, witaj Saro! – nagle zaskoczył mnie pan Weasley.

-Dzen dobły panu – rzekłam z pełną buzią, co widocznie go rozbawiło. Przypominałam trochę Rona.

-Jak mija dzień?

-Jak nałazie to nie ma na co nazekać – powiedziałam, przełykając kawałek ciasta.

-No u mnie tak samo – zaśmiał się. – Molly świetnie piecze, prawda?

-No tak.

-Aż chyba też się poczęstuje – rzekł, po czym nałożył sobie kawałek ciasta.

-Może czas jej powiedzieć Alastorze? Przecież i tak dowiedziała się o Lupinie – usłyszeliśmy jakieś głosy.

-No nie wiem, ale skoro tak nalegasz...

-Już jest chyba wystarczająco dojrzała, ile chcesz ją trzymać w kłamstwie?

-Tak twierdzisz?

-Myślę, że to jest odpowiedni czas – do rozmowy dołączył się ktoś kolejny.

-Och, Sara, Artur! Witajcie! – nagle do kuchni wszedł Syriusz wraz z Remusem i Alastorem. Czyli to oni rozmawiali, ale o czym?

-Możemy za chwilę porozmawiać? – wujek zwrócił się do mnie.

-Oływiście – powiedziałam dokańczając ciasto, na co Black, Lupin i pan Wealsey się zaśmiali.

Po skończonym posiłku udałam się z wujem do sąsiedniego pokoju.

-Więc nie będę niepotrzebnie tego przedłużał, zresztą raczej i tak co nieco usłyszałaś jak byłaś w kuchni – zaczął.

-No fakt, więc o co chodzi? – zapytałam.

Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now