15.''Witaj wstrętna fretko!"

1K 88 15
                                    

Ten pożar, to wszystko, to było okropne. Czasami mam wrażenie, że wszystko chce zrobić mi na złość. To okropne, czemu akurat mnie i moich przyajciół spotkał taki los?

-Saro mówię do ciebie - nagle usłyszałam jakiś głos.

-Yyyy, tak? - spojrzałam na McGonagall.

-Znasz odpowiedź na moje pytanie?

-Pytanie? - nie miałam pojęcia o jakie pytanie chodzi. Szczerze? Nie słuchałam jej.

-Tak. Czekam na odpowiedź.

-Nooo... - spojrzałam na Harry'ego, który tak samo jak ja nie miał pojęcia co się dzieje w klasie. -Yyyy - nagle usłyszałam dźwięk zbawienia. Dzwonek. Wolność.

-Tym razem ci się upiekło moja panno, jednak bądź przygotowana na następna lekcje. Masz gwarantowane pytanie - powiedziała McGonagall. -Do widzenia wszystkim! - dodała i wyszła z klasy.

-Sara co jest? - zapytał mnie Harry.

-Nic, serio.

-Jesteś tego pewna?

-Muszę przemyśleć sobie tylko kilka spraw i wszystko będzie dobrze, tego jestem pewna.

-Chodzi ci o Malfoya?

-No między innymi.

-Nie podejmuj głupich decyzji Saro, pamiętaj - Potter spojrzał w moje oczy.

-Pamiętam - odparłam. - A teraz przepraszam, ale pójdę już do dormitorium.

Pędziłam przez korytarze jak najszybciej. Unikałam wszystkich znajomych, nawet założyłam kaptur od szaty, aby nikt mnie nie rozpoznał.

Gdy zorientowałam się, że na przeciwko mnie idzie Neville to szybko się odwróciłam. Może to dziwne, ale chociaż raz chciałam posiedzieć sama i zmierzyć się ze swoimi myślami. Potrzebowałam tego. Nie pamietam kiedy ostatnio przeczytałam książkę, wypiłam sama herbatę czy ucięłam sobie krótką drzemkę.

Z racji tego, że byłam już po lekcjach i był piątek to odpuściłam sobie naukę. Gdy znalazłam się w dormitorium to pierwszą rzeczą jaka zrobiłam był prysznic. Umyłam też włosy i rozebrałam się w piżamy. Była dopiero godzina siedemnasta, ale nie miałam ochoty nigdzie już wychodzić. Odpuściłam sobie nawet kolacje. W zamian otworzyłam słodycze, które dostałam na święta. Niezdrowo, ale czasami można.

Miałam jakieś dwie lub trzy godziny dla siebie, więc postanowiłam przeczytać książkę, jednak nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam tylko o tym wszystkim.

Odłożyłam więc książkę i zaczęłam dalej jeść jakieś mugolskie ciastka, które swoją drogą były przepyszne.

Nagle usłyszałam miauczenie. No tak, Krzywołap.

-No chodź tu - kot położył się obok mnie i momentalnie zasnął, a ja zaczęłam się nad wszystkim zastanawiać.

Byłam szczęśliwa, że znalazłam prawdziwych przyjaciół, w sumie nadal jestem, ale te wszystkie sytuacje mnie męczą. Ciągłe prześladowania ze storn śmierciożerców, Voldemorta i nawet Cedrika. Nie wiem czego ten biały tyran bez nosa chce od nas, ale to jest strasznie uciążliwe. Mam tego serdecznie dość, ale oczywiście on musi postawić na swoim. Czasami zastanawiam się nad tym, żeby zwyczajnie się poddać. Ostatnio mam wrażenie, że ta cała walka jest bez sensu, jesteśmy za młodzi i mniej doświadczeni. Po czasie dociera do mnie jednak, że nie mogę dać mu tej satysfakcji. Nie mogę.

Jeśli chodzi o Cedrika to nie wiem co mam o tym sadzić. Niby chłopak się stara i zależy mu na mnie, ale coś mnie w nim zniechęca. Tak. Dobrze myślicie. Chodzi o Cho. Czułabym się dziwnie, a nawet bardzo gdybym była dalej w związku z chłopakiem, który bezczelnie mnie zdradził i to na moich oczach.

W sumie to zastanawiam się czy do niego nie napisać. Nie chce odbudowywać naszego związku, ale nie chce aby nasza znajomość polegała na nienawiści. Chcę go wysłuchać, to co ma mi do powiedzenia, bo ani razu mu nie dałam szansy.

Stwierdziłam, że ostatnio dojrzałam. Zaczęłam dostrzegać swoje błędy, teraźniejsze i przeszłe. Nie mogę być dziewczynką, która boi się własnego cienia. Nie mogę. Czas zacząć myśleć jak człowiek, bo życie nie jest piękne i kolorowe. Postanowiłam wziąć się za siebie. I fizycznie i psychicznie. To chyba ten czas.

Moje przemyślenia przerwał dziwny dźwięk. Usłyszałam jak coś uderza o szybę. To była sowa z listem.

Jak najszybciej zeszłam z łóżka, co nie zadowoliło Krzywołapa, ale cóż, siła wyższa i otworzyłam okno. Wzięłam list, a sowie dałam coś do jedzenia.

Cześć łamago!
Co robisz jutro po południu? Moglibyśmy się spotkać nawet w tej durnej bibliotece i pouczyć się byle czego, ale chcę cię zobaczyć
~Draco

Mimo że ostatnio traktuje blondyna z dystansem to ucieszyłam się na tę wiadomość, serio.

Witaj wstrętna fretko!
Możemy się spotkać, w sumie dawno się nie widzieliśmy.
~Sara

Przypięłam list do nogi sowy i odesłałam ją z powrotem.

Moje okno jest praktycznie na przeciwko okna pokoju Dracona, tylko że dzieli je kilkanaście metrów. Mimo tej różnicy mogłam dostrzec blondyna w oknie, który mimowolnie uśmiechnął się na moją wiadomość.

Gdy chłopak mnie ujrzał to uśmiechnął się i tak jakby zasalutował. To był nasz znak powitania, wiem że dziwny, ale przyznajcie się, czego można się po mnie spodziewać?

Odpowiedziałam mu tym samym, po czym oboje się zaśmialiśmy.

-No Krzywołap, spadaj na łóżko Hermiony. Ja cię tu w nocy nie chce - rzekłam do kota, kiedy zasłaniałam okno.

Zwierzę nie ruszyło się, więc przeniosłam tego rudzielca sama.

Dziewczyn nadal nie było, a ja mimo wczesnej pory położyłam się spać, bo byłam wykończona. Jutro czeka mnie spotkanie z Draconem, co z pewnością nie ucieszy moich przyajciół. Wiem, że to niebezpieczne, że się z nim zadaje, ale co ja na to poradzę. Zwyczajnie się lubimy, a że jestem czystej krwi to Draco nie ma problemów z rodzicami. Powiem tylko tyle, moje życie jest zakręcone.

***
Mam nadzieje, że rozdział nie jest jakiś zły. Dziś s trochę innej formie, wzięłam pod uwagę samą Sarę. Jak są błędy to przepraszam, bo pisałam na telefonie = autokorekta. Przypominam też o snapie!! No to miłego dnia/wieczoru w zależności kiedy to czytasz x

Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now