An accident that changed our...

Bởi allalove

348K 18.9K 6.3K

Loius Tomlinson przeciętny Brytyjczyk przyjeżdża z Doncaster do Londynu po długoletnim związku zakończonym fi... Xem Thêm

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Epilog
Dodatek 1.
Dodatek 2
Dodatek 3.

Rozdział 43

4.2K 241 47
Bởi allalove

Obudziło mnie natarczywe szarpanie za ramię. Kiedy uchyliłem zaspane powieki moim oczom ukazała się przestraszona Hannah.

- Zayn zaczęło się!- oznajmiła a mnie zamurowało. Dopiero kiedy brunetka strzeliła mnie w głowę z otwartej dłoni otrzeźwiałem.

- Błagam Zayn. Nie mogę obudzić Nialla.- powiedziała a ja odwróciłem się w stronę śpiącego Irlandczyka. Nic nie jest w stanie obudzić go w środku nocy. Oprócz jednego. Szybko zerwałem się z łóżka i złapałem za prześcieradło. Szarpnąłem nim z całej siły a Niall jak kłoda wylądował na podłodze.
- Co jest? Co się dzieje?- zapytał spanikowany wiedząc, że musiałem mieć powód do takiej pobudki.

- Zaczęło się.- powiedzieliśmy równocześnie z Hannah.

- O Boże.- i wtedy się zaczęło naprawdę. Przerażony Niall biegał po całym domu ni wiedząc co ma robić. Od czego powinien zacząć. Przypomniał mi się momentalnie poród Lou, kiedy to blondyn również panikował. Wiedziałem, że podczas porodu Han będzie panikował trzy razy bardziej i tak też się stało. Dopiero kiedy dziewczyna wrzasnęła na niego, że zaraz urodzi w domu bo on nie wie jakie kocyki zabrać opanował się. Jak już wcześniej uzgodniliśmy nasza surogatka urodzi również w tej samej klinice co Tomlinson, właściwie to już Styles, ale wtedy jeszcze Tomlinson. Wracając. Mimo, że Hanah zaczęła rodzić dwa tygodnie przed terminem ucieszyłem się. Emma, nasz ginekolog za tydzień wyjeżdżała na kilkutygodniowe zastępstwo do filli naszej kliniki w Ameryce i to nie ona miała odbierać poród naszych bliźniaków. Jednak teraz jest jeszcze obecna w Londynie i już czeka na nas w szpitalu.

Wszystko odbywało się w błyskawicznym tempie. Zanim się spostrzegliśmy byliśmy już na sali porodowej, ubrani w specjalne fartuchy dodając otuchy zwijającej się z bólu Han. Niestety było już za późno a na cesarskie cięcie, dlatego dziewczyna zmuszona była urodzić naturalnie. Jednak nie było to dla niej problemem. Ona sama często mówiła, że nie chciałaby mieć widocznej blizny bo później może to się odbić na jej życiu prywatnym.

Dopiero po ciężkich pięciu godzinach usłyszeliśmy, że Emma widzi pierwszą główkę. Ekscytacja rosła z minuty na minutę. Postanowiliśmy nie znać płci naszych dzieci. Dlatego też ciekawość zżerała nas od środka. Chwilę po tym w pokoju rozniósł się donośny płacz.

- Chłopczyk.- powiedziała Emma i przekazała dziecko pod opiekę pediatrów znajdujących się w naszej sali.- Dalej Hannah jeszcze jedno.- zachęciła ginekolog.

Hanna chcąc jak najszybciej pozbyć się bólu zaczęła przeć i już po kolejnych piętnastu minutach usłyszeliśmy kolejny płacz.

- Dziewczynka.- zachichotała lekarka. – Macie parkę.- dodała oddając drugie dziecko pod opiekę lekarzy. Spojrzeliśmy z Niallem na siebie i wiedzieliśmy, że teraz jesteśmy kompletni. Tego nam tylko brakowało do szczęścia. Horan rzucił się w moje ramiona i zaczął płakać.

- Chłopcy.- przerwał nam zmęczony głos Han.

- Boże Hannah, nigdy ci tego nie zapomnimy.- wyrzuciłem padając przy łóżku dziewczyny.

- Jesteś wspaniała.- dodał mój narzeczony odgarniając jej z czoła kosmyki spoconych włosów i całując ją w nie.

- To ja wam dziękuję za wybranie mnie. Nawet nie wiecie jak mi pomogliście.

- Przestań.- oznajmiłem czując jak i ja się rozklejam.

- Chcesz je zobaczyć?- zapytał blondyn.

- Nie.- powiedziała pewnie.

- To wasze dzieci. Będziecie wspaniałymi rodzicami. – powiedziała pewnie.

- Chcesz żeby mała miała twoje imię?- zapytałem tym razem ja. W związku z tym, że nie znaliśmy płci dzieci nie wybieraliśmy też imion. Mam nadzieje, że Niall nie będzie miał o to pretensji i kiedy spojrzałem w jego oczy on pokiwał głową.

- Nie! Błagam to takie nudne imię.- zaśmiała się.- Ale moja babcia miała na imię Zoe i była wspaniałą kobietą.- zasugerowała.

- Zoe?- spytałem mojego narzeczonego.

- Zoe!- odparł stanowczo. Ucałowaliśmy po raz kolejny dziewczynę a następnie zabrano ją do innej sali. Nas natomiast Emma pokierowała do pokoju, w którym już czekają nasze dzieci.

Sala była jasna i przestronna. Ozdobiona różnymi dziecięcymi wzorami. Znajdowała się tam mini kuchnia, wejście do osobnej łazienki i kanapa a po środku stały dwa łóżeczka. Szybko podeszliśmy do nich. W jednym z nich leżała otulona w różowy kocyk dziewczynka. Miała jasną karnacje i włosy, zadarty nosek taki sam jak u Nialla i już wtedy wiedziałem, że na pewno dzieci będą jego. W drugim łóżeczku spał natomiast chłopiec. Nie potrafiłem ukryć szczęścia, kiedy okazało się, że maluch ma ciemną cerę i kruczoczarne włosy. Udało się. tak bardzo pragnęliśmy, aby dzieci były podobne do nas obu. Emma powiedziała, że takie przypadki zdarzają się raz na kilka tysięcy, że przeważnie jedne plemniki są dominujące i one zapładniają oba jajeczka. Nam jednak się udało. Teraz mamy już pewność, że to było przeznaczenie.

- Hej Zoe.- szepnął Niall gładząc delikatnie policzek naszej córki.

- A tego tutaj pana jak nazwiemy?- zapytałem łapiąc w palce jego delikatną rączkę.

- Myślałem już o tym. Wiem, że najważniejszym mężczyzną na świecie dla ciebie zawsze będę ja, no i od dziś ten oto tu człowieczek, ale jest jeszcze jedna osoba, która zajmuje miejsce w twoim sercu.- powiedział.- Chce żeby mały miał jego imię.

- Chcesz nazwać naszego syna Louis?- zapytałem od razu wiedząc, że to o nim mowa. To prawda. Lou był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem.

- Błagam nie.-zaśmiał się.- Ale może William?- zasugerował.

- Lou się ucieszy. – powiedziałem

- Nie wątpię. Myślisz, że nazwie syna James?- zaśmiał się.

- Prędzej Javadd.- odpowiedziałem również się śmiejąc.

- Trzeba do nich zadzwonić.

- Ja to zrobię.- wyrzuciłem podekscytowany

- Oczywiście, że ty. Ja zadzwonię do naszych rodziców.- powiedział a ja już miałem telefon w ręcę. Jednak szybko zmieniłem zdanie i najpierw zrobiłem zdjęcie naszym dzieciom.

****

Obudził mnie dzwoniący telefon. Podniosłem jedną powiekę i zauważyłem, że zegarek na szafce nocnej wskazuje czwartą rano.

- Co jest?- zapytałem sam siebie i zobaczyłem kto dzwoni. Moim oczom ukazało się roześmiane zdjęcie Zayna.

- Skarbie my tu mamy czwartą rano.- powiedziałem na dzień dobry. Harry śpiący obok również się przebudził i patrzył na mnie zdezorientowany. Nie musiałem mu mówić kto dzwoni, bo tylko do jednej osoby mówię skarbie.

- Przepraszam nie mogę spać.- powiedział smutno. Gdyby nie to, że go kocham zabiłbym go.

- U was jest już dziewiąta. – powiedziałem spokojnie.

- Faktycznie. Miałem ciężką noc. – oznajmił.- Jak już nie śpisz to coś ci wyślę. Wpadliśmy na genialny pomysł z Niallem. – dodał bardziej entuzjastycznie.

- Serio? Przypominam, że w Miami jest...- zacząłem, ale Zayn już się rozłączył.

- Przypomnij mi za co ja go tak kocham.- powiedziałem wtulając się w ciało mojego męża.

- Zawsze mnie to zastanawiało.- zaśmiał się loczek. Chwilę potem mój telefon zabrzęczał ponownie oznajmiając przyjście wiadomości. – Leż potem to zobaczysz.- poprosił Harry przyciskając mnie bardziej do siebie.

- Błagam cie. Nie znasz ich? Zaraz będą dzwonić znowu.

Usiadłem na łóżku i włączyłem wiadomość od Malika.

William Horan- Malik i jego siostrzyczka Zoe Horan- Malik dziękują za życie najwspanialszemu wujkowi na świecie. William to takie piękne imię nieprawdaż? Kocham cię Lou Xxx.

Chwilę potem pisnąłem jak oszalały.

- Boże.- powiedziałem a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Co się dzieje?- zapytał przerażony Styles a ja podałem mu mój telefon. On tylko uśmiechnął się i przytulił do mnie.

- Wiesz teraz, że będą chcieli, aby nasz syn miał na imię James albo co gorsza Javadd.

- Może będzie jednak córka.- zasugerowałem łapiąc się za lekko odstający brzuch.

- Przypominam ci, że robiłem syna.- powiedział pewnie.

- Harry to tak nie działa.- zaśmiałem się.

- Pff. Obiecałeś mi syna. Jeśli to córka to będziemy mieć więcej dzieci niż dwójkę.

- Nie błagam. Wiesz co to jest mieć tyle dzieci? Nie masz o tym pojęcia!

-Więc módl się, żeby to był syn.- powiedział Harry kładąc uprzednio mnie na łóżku i całując w brzuch.


  @emmajohnes  <3<3

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

63.8K 4.3K 34
You have to go back. You have to go back to the world. I don't want the world. I want you. 07.08.2017 - #345 w fanfiction 20.09.2017 - #265 w fanfict...
32.6K 3.1K 33
Filozofia. Niezobowiązujące spotkania. Pozerstwo. Sam lubi każdą z tych rzeczy bardziej, niż można przypuszczać. Nie lubi jednak brania od...
177K 15.9K 63
uwaga bo cringe w chuj (pisane w 2021..) [ZAKOŃCZONE] George Davidson stara się o przyjęcie do pracy u sławnego biznesmena Claya WasTakena. Na począt...
705K 35.1K 94
[UKOŃCZONE] •Dylan zmusza Lukę do pójścia na imprezę• •Dwójka nastolatków, usiłuję zakupić alkohol bez dowodu• •Seth jest pełnoletni• [+18] texting...