An accident that changed our...

By allalove

351K 18.9K 6.3K

Loius Tomlinson przeciętny Brytyjczyk przyjeżdża z Doncaster do Londynu po długoletnim związku zakończonym fi... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Epilog
Dodatek 1.
Dodatek 2
Dodatek 3.

Rozdział 37

4.9K 264 15
By allalove

Ten dzień zapowiadał się wyjątkowo słonecznie. Słońce wstało bardzo wcześnie i rozpromieniło cały Londyn. Wpatrywałem się już dłuższy czas w widok za oknem. Piękny ogród, w którym kwitły różnorodne kwiaty, małe oczko wodne, przy którym została ustawiona pergola z wplecionymi wybranymi przez nas kwiatami. Wszędzie rozstawione były wazony z ślicznymi śnieżnobiałymi kwiatami. Zamiast dywanu zostały usypane piękne wzory z płatków kwiatów a wzdłuż tego ustawione były rzędy jasnych krzeseł. 

Co jakiś czas ktoś przechodził tamtędy poprawiając wszelkie niedoskonałości. Przymknąłem oczy i uszczypnąłem się, aby sprawdzić realność tej chwili. Stoję właśnie w jednym z hotelowych pokoi i wpatruje się w mój własny plener ślubny. Jeszcze kilka godzin a stanę tam w idealnie skrojonym garniturze od Versace a obok mnie będzie stała miłość mojego życia. Znając go pojawi się w jakimś niecodziennym wydaniu. Nie wierze, że założy klasyczny garnitur tak jak ja. Obstawiam czerń, dlatego, że zawsze mu powtarzam jak dobrze w niej wygląda. Moje rozmyślenia przerywa mi ciało przytulające się do moich pleców. Od razu rozpoznaje zapach Hazzy.

- Nie grzeczny!- karcę go kręcąc głową.- Miałeś się tu nie pokazywać. Wiesz przesądy...

- Ta jasne.- przerwał mi- Tęskniłem to przyszedłem. Zresztą nie jesteś jeszcze ubrany.

- Zawiodłeś się?- zapytałem wiedząc, że postanowienie o nie wiedzy jak będziemy ubrani na ślubie zżerało go od środka.

- Oczywiście, znasz mnie liczyłem, że wejdę tu zobaczę jak wyglądasz a potem nie pozwolę Ci zobaczyć mnie w ramach kary za ten głupi pomysł.

- To nie jest głupi pomysł.- obroniłem się.- Tak mówi tradycja. Para zakochanych nie może się widzieć przed ślubem.

- Nie kochanie! To pan młody nie może widzieć panny młodej.- zripostował kładąc brodę na moim ramieniu a jego usta natychmiast zaczęły całować moją szyję.

- Cokolwiek.- sapnąłem z przyjemności jaką mi dawał.

- Podoba ci się?- zapytał odrywając się i wskazując ręką na widok za oknem.

- Jest idealnie. Brakuje tam tylko nas.

- Jeszcze chwila. Jadłeś coś?

- Tak Zayn wmusił we mnie tosta. – skrzywiłem się na samą myśl o jedzeniu.

- I bardzo dobrze.- odpowiedział odwracając mnie w swoją stronę. – Muszę iść zanim ktoś mnie tu znajdzie.- zaśmiał się składając pocałunek na moim czole. Następnie podszedł do śpiącej w łóżeczku Melanie i ją też ucałował. Potem ponownie wrócił do mnie.

- Do zobaczenia.- szepnął przy moich ustach.

- Do zobaczenia.- odpowiedziałem i połączyłem nasze wargi w wolnym pocałunku.

- Mój ostatni pocałunek z Tomlinsonem.- zaśmiał się a ja spojrzałem na niego zdziwiony.- Kiedy następnym razem cię pocałuję będziesz już Styles.- sprostował a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Tak. Będę. Tak.

- Mam nadzieję, że to nie ostatnie twoje „tak" dzisiejszego dnia. Nie zawiedź mnie i pamiętaj, że obiecałem Ci nauczkę za głupi pomysł z brakiem możliwości wyboru wspólnie garniturów - dodał i posyłając mi uśmiech wyszedł z pokoju.

***

Potem czas jakby przyspieszył dziesięciokrotnie. Zanim się spostrzegłem pojawili się u mnie Zayn, Lottie i moja mama, która zabrała Mel ze sobą. Przyjaciel i moja siostra pomogli założyć mi mój garnitur. Lottie ułożyła mi fryzurę a Zee na sam koniec wpiął mi kwiatka w butonierkę. Moje ręce z minuty na minutę trzęsły się jeszcze bardziej. Chodziłem po całym pokoju nie mogąc znaleźć miejsca a teraz czas oczywiście stanął w miejscu. Kiedy miałem wrażenie, że minęła godzina- minęło dziesięć minut. Lottie siedziała przed toaletką i poprawiała swój makijaż a Malik wyszedł na taras zapewne na papierosa. Podążyłem natychmiast za nim. Pojawiłem się obok niego i wyrwałem mu fajkę z ręki. Od razu włożyłem ją do swoich ust i zaciągnąłem się. Przyjemny i uspokajający dym wypełnił moje płuca, przytrzymując go dłużej w moim ciele cieszyłem się relaksującą chwilą. Tak dawno nie paliłem. Chyba ostatnim razem kiedy rozstałem się z Ethanem, ale po zebraniu się w sobie i zaczęciu spotykania się z Hazzą, który nie lubi zapachu tytoniu rzuciłem to. Powoli wypuściłem z siebie chmurę dymu i ponowiłem mój wcześniejszy ruch. Po dwóch zaciągnięciach się oddałem go Zaynowi, który patrzył na mnie z rozbawieniem. Pomachałem przed sobą dłońmi w celu rozgonienia dymu tak, aby mój garnitur nim nie przesiąknął.

- Styles i tak się domyśli.- oznajmił śmiejąc się mój przyjaciel.- Wyczuwa to z kilometra.

- Wezmę gumę.- powiedziałem i już chciałem skierować się do pokoju, kiedy mój nałóg dał znać o sobie. Ponownie wyrwałem papierosa z ręki mulata i tym razem spaliłem go do końca. Szybko wyrzuciłem niedopałek do popielniczki i ruszyłem z zamiarem wyszczotkowania zębów. Zayn tylko wybuchnął śmiechem i odpalił sobie kolejną fajkę. Za to go kochałem. Nigdy nie ocenia, zawsze stoi po mojej stronie. Kiedy już wyszedłem z łazienki moja siostra oznajmiła, że czas się zbierać. Podszedłem szybko do okna i zobaczyłem, że wszystkie krzesła ustawione w ogrodzie są już zajęte. Mój wzrok skierował się w stronę centrum. Stała tam tylko Gemma i Niall.

- Nie licz na to.- odezwał się stojący za mną Zayn.- Styles zna cie za dobrze wiedział, że w ten sposób będziesz chciał go zobaczyć. Obiecał ci za to nauczkę. Wyjdzie dopiero jak dam mu znać, że wyszliśmy z pokoju. – zaśmiał się.

- Ty Brutusie.- oznajmiłem udając oburzonego.

- To był twój pomysł. – odpowiedział przyjaciel podążając za mną i wysyłając mojemu ukochanemu wiadomość jak tylko zamknęły się za nami drzwi pokoju.

Zeszliśmy na dół. Tuż przed samym wyjściem do ogrodu stała moja mama z naszą córką. Melanie ubrana była w obrzydliwie uroczą różową sukieneczkę.

 Cóż pozwolenie na przygotowanie jej przez nasze mamy okazało się całkowitą porażką. Owszem wyglądała pięknie, nasza córka zawsze wygląda pięknie ale to takie tandetne. Dobrze, że mam w pokoju śliczną sukieneczkę, którą kupiłem ja. Wymyśle coś, żeby móc ją przebrać. Hm.. może nakarmię ją marchewką? Albo jagodami? Tak jagody będą idealne. Mam nadzieje, że mają je w kuchni. Szybko potrząsnąłem głową wybudzając się z moich myśli. Odebrałem Melanie od mojej mamy i podziękowałem jej całusem w policzek. Moja rodzicielka zniknęła za drzwiami a zaraz za nią Lotts. Zostałem tylko ja Zayn i Mel. Malik odwrócił się w moją stronę i położył dłonie na moich ramionach.

- Policz do dwudziestu, weź głęboki oddech i kiedy muzyka zacznie grać wyjdź. – oznajmił powoli jakbym był niedołężny.- Okej?- upewnił się.

- Okej.- szepnąłem coraz bardziej przerażony.

- Dasz radę. Kocham cię skarbie.- powiedział.- Życzę wam wszystkiego najlepszego. Chcę, żebyś wiedział, że zawsze jestem z tobą a część mojego serca należy do ciebie przyjacielu.- dodał a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Zayn! Boże.

- Ej nie płacz, nie płacz.- zaczął panikować.

- To po co mi to mówiłeś?- pisnąłem.

- Myślałem, że podniesie cie to na duchu.

- Rozczuliłeś mnie.- wyrzuciłem mu ścierając spływającą po moim policzku łzę.- Ja ciebie też kocham bracie. – dodałem i przytuliłem się do niego. Kiedy już trochę się uspokoiłem oderwałem się od jego ciała.

- Pamiętaj licz, oddychaj i wyjdź na muzykę.- powiedział i wyszedł rzucając mi ostatni pokrzepiający uśmiech.

Zgodnie z jego wskazówkami spokojnie policzyłem do dwudziestu i wziąłem kilka głębokich oddechów, położyłem dłoń na klamce i czekałem na rozpoczęcie melodii. Kiedy już nasza orkiestra zaczęła grać pierwsze nuty piosenki nacisnąłem na nią i popchnąłem drzwi. Znalazłem się na początku wysypanego płatkami kwiatów dywanu. Jasne słońce oślepiło mnie delikatnie. Po przyzwyczajeniu się do niego rozejrzałem się. Wzrok wszystkich gości był skierowany na nas. Melanie grzecznie siedziała na moim biodrze. Jednak nie interesowali mnie w tym momencie nasi goście, teraz liczył się tylko on. Spojrzałem wprost przed siebie. Na zakończeniu mojej drogi stali Zayn i Lottie po jednej stronie a po drugiej Niall i Gemma po środku stał postawny mężczyzna w podeszłym wieku, zapewne urzędnik. Brakowało jednak jego. Nie było tam Harrego. Przerażony cofnąłem się o krok natrafiając na zimną fakturę drzwi. Już miałem zamiar złapać za klamkę, aby wrócić z powrotem do środka, kiedy przerażający wzrok Zayna zgromił kogoś stojącego po przeciwnej stronie. Momentalnie pojawił się tam mój narzeczony. Stanął przed urzędnikiem, skupił swój wzrok na nas i uśmiechał się ukazując swoje dołeczki. Wtedy dopiero otrząsnąłem się z przerażenia. Był tam. Stał i czekał na mnie. Wtedy też dopiero dotarł do mnie jego ubiór. Czarny garnitur, czarna koszula niezapięta do końca, stylowa apaszka przewieszona przez szyję i kapelusz. Styles założył pieprzony czarny kapelusz na nasz ślub. Wyglądał tak seksownie. Wiedziałem, że będzie chciał dać mi nauczkę, ale nie przypuszczałem, że aż taką. Powolnym krokiem kierowałem się w jego stronę. Po dojściu do niego odebrał ode mnie Melanie, ucałował ją a następnie oddał Anne. Odwrócił się w moją stronę pociągnął bliżej urzędnika i przytulił się do mnie. Wtuliłem się w jego ciało. Czułem się taki bezpieczny, czułem się tak jakbyśmy byli sami tylko on i ja.

- Paliłeś!- zarzucił mi jak tylko się odsunął ode mnie a ja zaniemówiłem. Spojrzałem tylko zdezorientowany na Zayna.

- Mówiłem.- oznajmił przyjaciel wzruszając ramionami i uśmiechając się.

- Możemy zaczynać?- powiedział donośnym głosem starszy pan. Odwróciłem wzrok na Hazzę i obydwaj zgodnie pokiwaliśmy głowami.

Continue Reading

You'll Also Like

2.4M 94.4K 60
Nigdy nie kochał, nigdy nie był kochany, ale.. pokocha? >
419K 17.3K 12
Wyobraźcie sobie, że wasz ideał chłopaka biegnie spóźniony na lekcje przez park, w którym wy leniwie idziecie z nadzieją dotarcia chociażby na drugą...