An accident that changed our...

By allalove

348K 18.9K 6.3K

Loius Tomlinson przeciętny Brytyjczyk przyjeżdża z Doncaster do Londynu po długoletnim związku zakończonym fi... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Epilog
Dodatek 1.
Dodatek 2
Dodatek 3.

Rozdział 33

4.5K 270 48
By allalove

Wolna sobota :) Nadrabiam braki :) Enjoy :* 

Harry Pow.

Minął tydzień od powrotu Louisa ze szpitala. Nasze życie zmieniło się całkowicie. Louis od tych siedmiu dni nie wypowiedział słowa. Nie chce jeść, nie śpi. Rozumiem, że starta dziecka mogła go przytłoczyć ale aż tak. Musiałem na chwilę odpuścić sobie pracę bo szatyn nawet nie stara się zauważyć Melanie. Moje prośby i próby zmuszenia go do zjedzenia czegokolwiek kończą się na zamknięciu się przez niego w jego gabinecie. Mówiąc, że jestem załamany skłamałbym. Załamany to zbyt mało powiedziane. Jednego dnia straciłem nienarodzone dziecko i narzeczonego. Na nic nasze próby rozmów z nim. Jedyną moją nadzieją był Zayn albo Gemma, ale ich starania też spaliły na panewce. Louis znikał z dnia na dzień. Jego oczy były przekrwione a pod nimi formowały się coraz większe sine worki spowodowane brakiem snu, twarz nie wyrażała żadnej emocji a mój sweter, który założył na siebie zaraz po powrocie stawał się coraz bardziej rozciągnięty. Z powodu braku jedzenia przestawał mieć siłę na jakiekolwiek czynności, siedział tylko w swoim gabinecie i z tego co zauważyłem przeglądał strony dla osób, które poroniły. Kiedy ja kładłem się spać on wracał na chwilę do łóżka ale zaraz potem zamykał się w łazience i płakał. Każda moja próba dotknięcia go, przytulania czy dodania otuchy kończyła się szybkim odskoczeniem i przerażeniem w oczach. Miałem wrażenie, że on zwyczajnie się mnie boi. Tak bardzo dziękowałem Liamowi, że zgodził się wrócić i zająć się wytwórnią. Przyjaciel zrozumiał nasze problemy i zaraz następnego dnia pojawił się w Londynie. On też próbował rozmawiać z Lou ale również bez skutku. Moją ostatnią nadzieją pozostawała Jay, ale tak bardzo nie chciałem jej i Anne do tego mieszać. Skończyłoby się to przeprowadzką mojej mamy do nas i zamartwianiem się Jay na odległość. Razem z Zaynem daliśmy Lou półtora tygodnia. Jeśli do tego czasu nie zacznie przynajmniej jeść wzywamy jego mamę. Malik codziennie zjawiał się u nas sprawdzić stan mojego narzeczonego.

- Jak dziś?- zapytał pojawiając się w kuchni gdzie gotowałem obiad.

- Bez zmian. Zjesz ze mną?- zapytałem

- Jasne.

- Wczoraj zjadł jabłko.- oznajmiłem ale widząc nutkę nadziei w oczach przyjaciela od razu dodałem.- I zwymiotował je po pięciu minutach.

- Harry to przestaje być zdrowe.

- Wiem Ze. Wiem, ale przecież nie przypnę go do łóżka i nie nakarmię na siłę.- powiedziałem stawiając przed nim talerz z obiadem i zaczęliśmy jeść.

- Może trzeba tak zrobić.- zasugerował a ja spojrzałem na niego wymownie.- Dobra głupi pomysł. Chyba naprawdę musisz zadzwonić po Jay.

- Muszę. Tak bardzo nie chciałem jej w to mieszać.

- Louis to jej dziecko Hazz będzie miała ci to za złe jeśli dowie się o tym ostatnia a wiesz ciężka ręka mamy J. może pomóc.- zaśmiał się.

- On nie potrzebuje ciężkiej ręki a miłości.

- Ty go przecież kochasz.

- On się mnie boi Zayn. Nie pozwala się zbliżyć na kilka centymetrów a już o dotknięciu go zapomnij.- powiedziałem smutno a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Boże mam ochotę iść i mu przyłożyć.- oznajmił zezłoszczony.

- Zayn!- skarciłem go.- On stracił dziecko ma prawo to przeżywać.

- A ty nie?- zapytał dość głośno wstając od stołu.- Ty nie go nie straciłeś? Samo się znalazło w jego brzuchu? Nie broń go Harry. Masz takie samo przeżywać to poronienie jak on. Zrozumiem, że jest to naprawdę ciężkie przeżycie ale nie można się tak zachowywać. Odtrącił ciebie, mnie, Gemms a co gorsza Melanie!

- Zee proszę.- powiedziałem błagalnym głosem nie powstrzymując już płaczu a Malik szybko znalazł się za mną i przytulił mnie.

- Ty też nie wyglądasz najlepiej. Jesteś na skraju wykończenia. – szepnął w moją szyje.

- Jest dobrze.- zaprzeczyłem.

- Nie jest i sam dobrze o tym wiesz. Może zabiorę Melanie do nas na jeden dzień? Odpoczniesz sobie.

- Nie błagam! Nie zabieraj mi jej.- powiedziałem szlochając.

- Nie mam takiego zamiaru, ale mógłbyś sobie odpocząć.

- Została mi tylko ona. Jej brak doprowadziłby mnie do szaleństwa.

- Dobrze. Idę jeszcze do Lou jest u siebie?- zapytał a ja tylko pokiwałem głową ocierając łzy. Zabrałem się za sprzątanie po obiedzie. Włożyłem wszystkie naczynia do zmywarki i włączyłem ją. Po dziesięciu minutach usłyszałem trzaśniecie drzwi. Zaraz za rogu pojawił się wściekły mulat.

- Nie potrafię Hazz. Wybacz.- oznajmił trzęsąc się cały.

- Mówiłem bez zmian.- odpowiedziałem i posłałem mu pokrzepiający uśmiech.

- Wychodzę, bo jeszcze jestem gotów zrobić mu krzywdę.

- I tak go kochasz wiem to. Widzę w twoich oczach.

- Nienawidzę siebie za to. Na razie.- oznajmił i skierował się do wyjścia.

Ja natomiast udałem się do pokoju Melanie. Całe popołudnie spędziłem z małą na zabawie. Lou przemknął kilka razy do łazienki. Chwała bogu, że szatyn nie stracił reszty rozumu i chociaż pije. Dziennie wypija trzy a nawet cztery herbaty z mlekiem i cukrem co daje mu jakiekolwiek wartości odżywcze i trochę energii. Kiedy wieczorem uśpiłem córkę i siedziałem przy jej łóżeczku, aby jak najpóźniej pojawić się w naszej pustej sypialni usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła w kuchni. Upewniając się, że Mel nadal śpi zszedłem powoli na dół. W kuchni zastałem Lou pochylającego się nad zbitym kubkiem.

- Daj kochanie ja to zrobię.- odpowiedziałem kucając przy nim. On zaraz odsunął się ode mnie i patrzył przenikającym wzrokiem. Zacząłem zbierać odłamki stłuczonego szkła. – Zrobić ci herbatę?- zapytałem a szatyn nadal patrzył na mnie jak na ducha.- Taką jaką lubisz najbardziej hm? Z mlekiem i dużą ilością cukru.- kontynuowałem jak gdyby nigdy nic. Wstałem i wyrzuciłem do kosza resztki po kubku i wstawiłem wodę w czajniku. Lou nadal siedział na podłodze otulając swoje nogi rękoma. Wyjąłem inny kubek z szafki i wrzuciłem do niego torebkę Earl Graya. Już miałem zalewać ją wrzątkiem, kiedy mój narzeczony zerwał się do pozycji stojącej i chciał wyjść z kuchni. Załapałem go za nadgarstek i zatrzymałem.

- Masz wypić tą herbatę.- powiedziałem ostrym tonem a Lou stanął jak wmurowany. Chyba nie spodziewał się tego po mnie. – Chcę tylko oznajmić ci, że jeśli od jutra nie zaczniesz jeść to dzwonie do Jay. Możesz się nie odzywać do mnie czy Zayna. Możesz całkowicie olać mnie i Melanie przez ten tydzień przyzwyczailiśmy się do tego, ale masz zacząć normalnie jeść. Jeśli jutro nie zjesz śniadania, obiadu i kolacji dzwonie po pomoc do twojej mamy.- oznajmiłem mu stanowczo.

- To szantaż.- wydusił z siebie zachrypniętym ledwo słyszalnym głosem.

- Odbieraj to jak chcesz. Może ona do ciebie dotrze. Zrozumiem, że jest ci przykro stratą jaką ponieśliśmy oboje. Podkreślam oboje. Nie mogę pozwolić sobie na stratę ciebie Lou a swoim postępowaniem do tego dążysz. Tego chcesz? Umrzeć?- zapytałem coraz bardziej łamiącym się głosem. Szatyn wyrwał swoją rękę z mojego uścisku i rozbił krok w tył. – W dodatku się mnie boisz. Może Jay do siebie dopuścisz.

- Ty myślisz... - zaczął ostrożnie ale głos ugrzązł u w gardle.- Ty myślisz, że się ciebie boję?- zapytał po odkaszlnięciu.

- A jak inaczej wytłumaczysz to?- zapytałem wskazując na przestrzeń między nami. Louis uniósł wzrok i spojrzał prosto w moje oczy.

- Boże Hazz.- szepnął i dwoma szybkimi krokami znalazł się w moich ramionach. Zdezorientowany objąłem jego wątłe ciało i zaciągnąłem się jego zapachem. Tak bardzo mi go brakowało. Ciało szatyna zaczęło się trząść od płaczu jaki z siebie wydobywał. Złapałem go więc i zaniosłem na kanapę. Usiadłem i usadowiłem Lou sobie na kolanach. Mężczyzna nie przestawał płakać a ja spokojnie czekałem na jego ruch napawając się bliskością naszych ciał.

- To moja wina. – powiedział po dłuższym czasie.- Gdybym był ostrożniejszy...

- Kochanie nie mów tak. Mówiłem ci już to był wypadek.

- Gdybym był ostrożniejszy.- powtarzał jak mantrę.

- Lou! Przestań!

- Jestem taki beznadziejny.- zaskomlał.

- Nie jesteś. Jesteś wspaniały. Kochamy cie. Ja, Ze, Gemm i Melanie.

- Melanie? Boże co ja zrobiłem?- powiedział tak, jakby dotarło do niego co się działo przez ten tydzień.

- To nic. Poradzimy sobie z tym. Mel trochę tęskni ale jest mała niczego nie rozumie.

- Odtrąciłem własne dziecko.- szlochał w moją koszulkę.

- Miałeś gorszy czas. Obaj mieliśmy. Już ciii.- uspokoiłem go całując go w głowę.

- Jestem wyrodnym rodzicem. Zabiłem jedno dziecko a drugie odrzuciłem. Boże.

- Lou!- uniosłem głos.- Nikogo nie zabiłeś. Jesteś najwspanialszym ojcem jakiego Melanie mogła sobie wymarzyć. Ile razy mam ci powtarzać, że to nie twoja wina. Równie dobrze mógłbym obwiniać siebie, że nie usłyszałem twojego wołania i to przeze mnie musiałeś zejść na dół.

- Nie prawda.- zaprzeczył.

- No właśnie! Taki był los. Nie możemy nikogo obwiniać.

- Przepraszam.

- Błagam cię Lou wróć do nas. Błagam.- wyrzuciłem płaczliwie a szatyn wtulił się bardziej we mnie.

- Jestem głodny.- zasugerował po chwili ciszy i posłał mi delikatny uśmiech, na który czekałem ponad tydzień.

J424CMhCw+/e

Continue Reading

You'll Also Like

9.9K 862 35
Nie usunelam tego tylko ze względu na sentyment xD *Bardzo kreatywny opis* Czy jeden przypadkowy SMS zmieni życie Andreasa i Stephana ? ...
20K 1.1K 29
Geralt jest bardzo dobrym detektywem śledczym. Pracuje sam do czasu, gdy jego szef informuje go o nowym i ostaynim już partnerem dla niego. Przyparty...
134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
24.4K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...