Demon Pact

By black_candy1711

60.3K 3.5K 398

Ruth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyja... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Epilog i Podziękowania

Rozdział 27

1.1K 80 15
By black_candy1711

Gdy tylko przekroczyła próg swojego mieszkania, nagle zderzyła się z potwornym zmęczeniem, jakie ją dopadło. Nie zaszczyciła Ralpha nawet jednym spojrzeniem, a od razu zgarnęła rzeczy z szafy i zamknęła się w łazience.

Demon patrzył na to wszystko z niemałą niechęcią, praktycznie od razu uwalając się na swoje stałe miejsce na kanapie. Kiedy jednak chwycił za wciśniętego w róg pilota, nagle stracił chęć na rutynowe oglądanie telewizji. Odwrócił się w stronę ściany, za którą znajdowała się cicho szlochająca Ruth. Już nawet nie chciał wiedzieć, co takiego wywołało u niej łzy, aczkolwiek domyślał się, że pewnie wszystko naraz.

W końcu była tylko jego marną człowieczką.

Westchnął, przetarł jeszcze błyszczące od nadmiaru emocji oczy i na dobrą chwilę się zamyślił. Może powinien tam do niej pójść i chociaż w formie kota spróbować do niej dotrzeć? Niestety choć jego feromony były bardzo dobrej jakości, to zdawał sobie sprawę z jej niechęci do tej formy. Z drugiej strony, gdyby wszedł jej do łazienki tak po prostu, pewnie zaczęłaby na niego krzyczeć.

Nie rozumiał, co powinien w tej sytuacji zrobić. Choć wciąż był poniekąd na nią zły i nie przyznawał się do faktu, że ten sojusz rzeczywiście był im potrzebny, szybko znudziło mu się myślenie o jej podłym humorze. Gdyby to było zależne od niego, wolałby nie czuć ukłuć na swojej szyi za każdym razem, kiedy jego pani czuła się gorzej.

Między innymi dlatego tak bardzo nienawidził rytuału. Nie chciał mieć nic wspólnego z ludzkimi emocjami, nawet jeśli miałby je odczuwać tylko i wyłącznie sporadycznie. Ale w rzeczywistości działało to tak, że czuł dosłownie każdą zmianę w nastroju Ruth. A skoro tak tego nie cierpiał, często stawał się nadmiernie rozdrażniony.

A może powinien zrobić człowieczce coś do żarcia?

- Chyba cię słońce przypaliło, Ralph - wymruczał do siebie, choć i tak w ciągu jednej sekundy znalazł się w kuchni.

Nie sądził, by jego umiejętności były zatrważająco dobre, ale przekonywał go fakt, że skoro był demonem, to na pewno przewyższał w tym marne popisy swojej pani. Cóż, jego pewność siebie z pewnością przekraczała normę, skoro finalnie ułożył na talerzu kawałek surowego mięsa i lekko przypiekł go swoim błękitnym ogniem.

Zapamiętał te wszystkie dziwne reklamy z telewizji, więc w drobnym przejawie chęci, ułożył na środku jeszcze listek mięty, czy też czegoś, co po prostu rosło w doniczce na parapecie. Choć miał niesamowicie dobry węch, nawet przez swoje ponad trzysta lat nie nauczył się tych wszystkich niepotrzebnych mu do szczęścia roślin.

Gdy zaniósł wszystko do salonu, czujnie nasłuchiwał każdego chlustania wody w wannie Ruth. Po charakterystycznym biciu serca domyślił się, że dopiero co się uspokoiła i wraz z upływem kolejnych minut wyraźnie dochodziła do względnej normalności.

Po kilku głośniejszych odgłosach wystarczyło odczekać niecałe pięć minut, a jego pani wyszła z łazienki ubrana w luźną koszulkę i nie aż tak krótkie, jak mu się zdawało, spodenki. Niestety miał coś w sobie z dorosłego mężczyzny i widok jej gładkich nóg od razu przykuł jego uwagę. Skarcił się za to w myślach, udając, że wcale na nią nie patrzył.

Kątem oka widział jednak, co dokładnie robiła, dlatego chrząknął, kiedy miała zamiar skryć się w swojej sypialni.

- Co? - spytała niechętnie, pocierając swoje ramiona. W jej mieszkaniu było bardzo ciepło, ale przez ostatnie wydarzenia co chwilę przechodziły ją dreszcze.

Ralph skrzywił się z niezadowoleniem, że niczego nie zauważyła. Nie chcąc wyjść na potulnego pupilka, lekceważącym ruchem głowy wskazał jej talerz z jedzeniem. Zdezorientowana Ruth zaczęła kierować się w jego stronę, w międzyczasie z zastanowieniem wdychając zapach z mieszkania.

- Sąsiadka coś przypaliła, czy...?

Demon przewrócił oczami, kiedy stanęła jak wryta na tak niecodzienny i wręcz dziwny widok. Przez dobry moment patrzyła na jego kulinarny popis, nie mając pojęcia, jak powinna zareagować.

- To węgiel? - mruknęła.

- Mięso - odparł, nie kryjąc przy tym oburzenia. - Specjalnie dla ciebie. Zasługuję chyba na trochę krwi?

Ruth spojrzała na niego z uniesionymi brwiami, starając się nie okazać swojego obrzydzenia do spalonego na wiór kawałka wieprzowiny.

- Pogrzało cię? - spytała poważnie.

- Też się nad tym zastanawiałem - przyznał całkowicie szczerze. - Ale tym razem zrobiłem ci niespodziankę, żebyś musiała mi się odwdzięczyć.

Oczywiście, że jego początkowy plan wcale tego nie zakładał, jednak widząc jej niemrawą minę, jakoś samo tak wyszło. Oczywiście Ruth nie zamierzała jeść niczego z jego ręki, więc bezceremonialnie wyrzuciła wszystko do kosza.

- No wiesz?! Zmarnowałem na to całe dwie minuty życia! Mogłabyś chociaż podziękować, głupia człowieczko!

- A ty mógłbyś przestać się rządzić! Podobno to ja jestem tu panią, a nie znam nawet podstawowych zasad rytuału!

- I co? Polecisz do tego blondasa z płaczem? - prychnął. - Daj mi robić swoje, to zapewnię ci jeszcze trochę lat życia.

Ruth, nie zamierzając jeszcze bardziej stresować się w tym dniu, szybko wycofała się do swojego pokoju i zamknęła drzwi na klucz. Doskonale wiedziała, że ściana nie była dla demona żadną przeszkodą, ale miała nadzieję, że po prostu da jej spokój. Niestety kiedy tylko odwróciła się w drugą stronę, dostrzegła go na swoim łóżku.

- Wyjdź. Chcę zostać sama - oznajmiła, nie zwracając uwagi na łamiący się głos.

Czuła się fatalnie i naprawdę nie mogłaby znieść kolejnej wymiany krzyków. Miała ochotę zakopać się pod cienkim kocem i dać upust kolejnym łzom, które jak na złość pokazały się akurat w chwili, gdy demon bardzo uważnie jej się przyglądał.

- Daj mi spokój, Ralph. Przynajmniej dzisiaj sobie odpuść - dodała, nie doczekując się z jego strony żadnej odpowiedzi.

Tak, jak się spodziewała, niczego to nie zmieniło. Postanowiła postarać się nie zwracać na niego uwagi i usiadła przy biurku, chowając twarz w dłoniach. Nie musiała długo czekać, by to, od czego starała się odciąć podczas kąpieli ponownie do niej wróciło i to ze zdwojoną siłą. Nie pomagał jej fakt, że miała zarówno pentagram oraz łańcuch na nadgarstku w zasięgu swojego wzroku.

Naprawdę nie pragnęła niczego innego, niż wrócić do tego, co jeszcze do niedawna mogła nazywać spokojnym i wręcz nudnym życiem. Wolała wciąż pracować dla wymagającego Colta, uganiać się za klientami i coraz bardziej pogrążać się w swojej rutynie, koniec końców nie potrafiąc już z niej wyjść. Była pewna, że taki sposób byłby dla niej o wiele lepszy niż martwienie się o rytuał i to, czy następnego dnia żaden z demonów nie postanowi jej zaatakować.

- Puella... Drżysz - mruknął Ralph, prawie od razu się przy niej znajdując. - Możesz mieć ciepłoty, a to w dłuższej mierze prowadzi do śmierci, więc...

Odrzuciła jego dłoń od swojego czoła, nie pozwalając mu na żaden kontakt ze swoją twarzą.

- Przecież byłoby ci to na rękę - szepnęła, czując, jak łzy spływają po jej policzkach. - Zostaw mnie, Ralph. Proszę.

Demon zamilkł, a Ruth przez chwilę miała wrażenie, że nawet przestał oddychać. Kiedy już pomyślała, że jakimś cudem jej posłuchał i po prostu się stamtąd ulotnił, nagle dostrzegła kota tuż przed swoimi oczami.

- Ralph... - szepnęła z przestrachem, odruchowo lekko się cofając. Niestety zdawał się nie rozumieć, że niekoniecznie miała ochotę na jego dziwne sposoby rozweselania, bo od razu zaczął tarzać się po jej biurku.

- Cicho bądź. Wytwarzam odpowiednie feromony, żeby cię uszczęśliwić - mruknął, nawet na nią nie spoglądając.

Ruth przetarła oczy, starając się nie myśleć o jego dziwnym zachowaniu. To, że odprawiał te kocie czary kilka centymetrów przed nią nie zaskoczyło jej bardziej niż to, że wyraźnie chciał poprawić jej humor. Nie było to do niego podobne, skoro zwykł raczej po prostu jej grozić albo kompletnie nie zwracać na nią uwagi i jeść te swoje pianki przed telewizorem.

- I te twoje feromony są tak fantastyczne? - spytała mimo ogólnej niechęci.

- Cały jestem fantastyczny, człowieczko - burknął, zwinnie obracając się z pleców i siadając blisko jej twarzy. - A ty właśnie się uśmiechnęłaś.

- Nie uśmiechnęłam się - odparła zdziwiona.

- O tu. - Nie oponowała, kiedy trącił łapką jej policzek. - Mięsień ci drgnął.

- To nie znaczy, że się uśmiechałam - mruknęła, odwracając wzrok.

- Twierdzisz, że mi się przewidziało? Dobre sobie, puella.

- Twierdzę, że nic takiego nie miało miejsca.

Ralph przekrzywił główkę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Dość długo siedzieli w kompletnej ciszy, więc zdziwiła się, kiedy tak po prostu wskoczył na jej ramię i wtulił pyszczek w zagłębienie jej szyi. Początkowo myślała, że chciał ją ugryźć i odruchowo pragnęła go z siebie zrzucić, ale kiedy nic takiego się nie stało, nawet z ulgą potraktowała jego starania.

- Mogę sprawić, że zaśniesz - oznajmił poważnie. - To jedna z moich umiejętności.

Ruth pociągnęła nosem, skupiając się na tym, by nie wypuścić z powiek już ani jednej łzy. Mając kocura tak blisko siebie, jakoś podświadomie zaczęła się uspokajać.

- Co jeszcze potrafisz? - spytała, na razie nie zamierzając dawać mu jednoznacznej odpowiedzi.

- Już o tym wiesz. Czasami mam przebłyski przyszłości i w jakimś stopniu potrafię manipulować ludźmi. - odparł zupełnie szczerze.

- Mną już wiele razy manipulowałeś - stwierdziła z niesmakiem.

- Nie w ten sposób. Nie potrzebujesz moich zdolności, żeby się słuchać - powiedział, choć zdawał sobie sprawę z tego, że nie brzmiało to ani odrobinę dobrze. - Ale niedawno widziałem, że coś ci się stało. Nie mam pojęcia, kto dokładnie chce zrobić ci krzywdę, ale nie możesz już wychodzić sama.

Nie wiedziała, czy domyślał się tego, że właśnie zrzucił na jej barki kolejny ciężar. Czy nie dość pod górkę już miała?

- Nawet jeśli mi się to nie uśmiecha, jesteśmy już na takim etapie, że nie mogę cię opuścić - dodał, nagle stając za nią już w swojej normalnej postaci i kładąc dłoń na jej czole. - Będę cię chronił, puella. Mogę ci to obiecać.

Jedyne, co zapamiętała, to senność, jaka nagle ją otuliła i przyjemna ciemność, kiedy spokojnie zasnęła.

Continue Reading

You'll Also Like

10.2K 1.1K 28
Drugi tom. Lily wciąż zmaga się z nową, nieznaną rzeczywistością, w jakiej przyszło jej żyć. Stara się dostosować do surowych warunków Krainy Gniewu...
2M 112K 35
Carmen znalazła się na polanie w niewłaściwym czasie - a przynajmniej tak myślała. Młoda wampirzyca nie zdawała sobie jednak sprawy, że ten niewłaści...
334K 12.9K 48
„Żyje w świecie gdzie każdy kto ukończył osiemnaście lat dostaje swojego własnego stróża. Strażnicy żyją jak normalni ludzie z tą różnicą, że zawsze...
208K 13.7K 28
On zaczął, a ja nie mogłam tego zakończyć. Nie wiedziałam, jaki miał cel w tym, co mi robił. Znał mnie lepiej, niż moja własna rodzina. Z...