Prolog

3.6K 117 13
                                    

Ruth przetarła zmęczone od wpatrywania się w ekran powieki i z cichym kliknięciem zamknęła klapę swojego służbowego laptopa. Jej obecny klient zdawał się bardzo wymagający i niezbyt przyjemny jeśli o wszelkie negocjacje chodzi, ale wiedziała, że nie mogła tak po prostu odpuścić. Sprzedanie dużej działki niedaleko miasta mogło dać jej sporą prowizję do marnej wypłaty. Zupełnie jakby studia ekonomiczne w ogóle nie widniały w jej CV.

Nic nie mogła poradzić na to, że szef jedynej w mieście agencji nieruchomości całkowicie jej nie lubił. Znali się jeszcze za czasów szkoły, kiedy de facto uznał ją za dziewczynę godną swoich głupich żartów. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego tak bardzo upierała się na pracę w zawodzie ani z jakich powodów zgodziła się na tak niską pensję, choć wiedziała, że powinna zarabiać o wiele więcej.

Biuro było już dawno zamknięte dla klientów, ale wolała nadrobić ostatnie dni jeżdżenia po domach na sprzedaż i zachęcanie dwuosobowej rodziny do kupna któregoś z nich. Niestety ostatnio miała w życiu tak ogromnego pecha, że nawet najbardziej wyrozumiały i życzliwy klient po prostu jej odmawiał. Dziwiła się, że Colt nie uznał tego za dostateczny powód, by się jej pozbyć ze swojej rodzinnej firmy.

- Do jutra, Ruth!

Odwróciła się na niespodziewany dźwięk i sztywno pomachała jednej ze sprzątaczek, która najwyraźniej zbierała się już do domu. Spoglądając na porozrzucane dokumenty na swoim biurku i przypominając sobie, ile spała ostatniej nocy, szybko porzuciła plan efektywnego spędzania dodatkowych godzin pracy. I tak nie dostałaby za nie pieniędzy, więc zdecydowała się na powrót do mieszkania.

Skrzywiła się nieco, wychodząc na ostre słońce i parne powietrze, dziękując w sobie w duchu za włożenie spódnicy. Niezbyt lubiła się w nie ubierać, ale choć lekki podmuch wiatru na nogach potrafił przynieść sporą ulgę w letnim upale. Wolnym krokiem ruszyła do domu, ostrożnie stawiając kroki, by jeszcze bardziej nie obetrzeć sobie stóp w cholernie niewygodnych szpilkach. Ich zakup nie był chyba zbyt dobrym pomysłem...

Zerknęła w stronę swojej ulubionej kawiarni, przez oszklone wnętrze dostrzegając znajomego sobie kelnera. Chłopak uśmiechnął się do niej promiennie, niemo zapraszając ją do środka. Pokręciła głową, zdając sobie sprawę, że picie kawy o tej porze zdecydowanie zaburzy jej postanowienie o wcześniejszym pójściu do łóżka. Poza tym dosłownie za kilka minut powinni już zamykać.

Zignorowała zawód malujący się na twarzy chłopaka, tłumacząc go sobie brakiem kolejnego napiwku. Zawsze zostawiała studentowi trochę pieniędzy, doskonale wiedząc, jak ciężko było jej radzić sobie samej w tamtych czasach.

Praktycznie wchodziła już po schodkach do swojej kamienicy, kiedy jej uwagę przyciągnął ruszający się punkt gdzieś pomiędzy śmietnikami. Przełknęła swoją niepewność i powoli podeszła bliżej, próbując doszukać się czegoś podejrzanego. Prawie zaklęła na głos, kiedy przez drogę przebiegł jej mały, czarny kot. Zupełnie, jakby nie dość pecha ostatnio miała.

Mimo wszystko zrobiło jej się żal wychudzonego kocięcia, które dopiero po chwili uniosło na nią swój obojętny wzrok. Wpatrywała się w jego intensywnie żółte ślepia, czując się, jakby dosłownie wmurowało ją w ziemię.

Szybko wzięła się w garść i starając się nie przejmować swoją dziwną reakcją na zwykłe, bezdomne zwierzę, przeszła wprost do swojego mieszkania na trzecim piętrze.

Nie spodziewała się, że spotkanie tego jednego kota może tak bardzo namieszać w jej życiu.

_________

Witam w nowej książce! Jeśli lubicie demoniczne klimaty i maleńką nutkę romansu, powinna przypaść Wam do gustu😏

Publikacja (póki będę się wyrabiać) w poniedziałki, środy i piątki🥰

Do następnego!💕

Demon PactWhere stories live. Discover now