Rozdział 12

1.2K 73 2
                                    

Choć przez niemal trzy dni była uziemiona w łóżku, a przynajmniej tak przypuszczała, prawdziwy głód dotarł do niej dopiero po krótkiej wizycie w pracy. Myślała, że tak stresujące wydarzenie, jak jej utrata będzie się wiązać z kompletnym brakiem apetytu, jednak stało się na odwrót. Mimo nieprzyjemnej guli w gardle, pragnęła czymkolwiek zapełnić żołądek. Dziwna mieszanka wybuchowa.

Nawet kiedy na dobre rozsiadła się w ulubionej kawiarni, nie dostrzegła nigdzie Ralpha. Było jej to na rękę, bo ani trochę nie odpowiadała jej jego obecność. Chciała zjeść kawałek sernika bez żadnych zmartwień, ale wiedziała, że to niemożliwe.

Tym razem uważniej przyglądała się młodemu kelnerowi, który praktycznie zawsze ją obsługiwał. To, że czekała na obsługę około pięć minut można było zwalić jedynie na fakt, że w kawiarni kotłowało się wielu klientów. Co dziwne, nie dochodziła nawet jedenasta, ale Ruth zorientowała się, że to po prostu zwiedzający turyści. Niezbyt pewnie się czuła, praktycznie ciągle wgapiając się w studenta obsługującego zagraniczną rodzinę, ale usiłowała znaleźć sobie jakiś punkt zaczepienia.

Co prawda nie doszukała się w chłopaku żadnego niepokojącego zachowania i jedyne, co wpadało jej na myśl, to jego ostatnie słowa i przesadna życzliwość. Nie dostrzegła, by traktował tak innych ludzi odwiedzających kawiarnię. Już wcześniej wydawało jej się, że patrzy na nią z nutką zauroczenia i zaczęła utwierdzać się w przekonaniu, że tak właśnie było.

Szczególnie wtedy, kiedy w jednym momencie jego subtelny uśmiech przekształcił się w tak szeroki, że przez chwilę miała wrażenie, jakby naprawdę się znali. Odpowiedziała na krótkie przywitanie, kątem oka czytając napis na plakietce przyczepionej do białej koszuli. A więc nazywał się David... Nawet jeśli już wcześniej gdzieś mignęło jej to imię, zdążyła o nim zapomnieć.

- Co podać, Ruth?

Nie podobało jej się, że nagle zaczął zwracać się do niej po imieniu. Jakby nie patrzeć, choć była stałą klientką lokalu, kompletnie się nie znali. A może on wiedział o niej więcej, niż myślała? W końcu ostatnio dał jej do zrozumienia, że wie, jak się nazywa i powiedział, że powinna na siebie uważać akurat tego dnia, gdy została zaatakowana.

- Cokolwiek - mruknęła, jednocześnie przetwarzając w głowie informacje, które nagle się w niej zebrały.

Kelner skinął głową, praktycznie od razu zapisując w notesie mrożoną kawę i ciasta dnia. Słyszała, jak cicho szeptał jej zamówienie pod nosem.

Kiedy odszedł, nie mogła przestać myśleć o ich ostatniej rozmowie i możliwym powiązaniu z tamtą sytuacją. Poza tym nawet nie zdziwił się faktem, że przyszła o stanowczo za wczesnej dla niej porze. Skoro mógł mieć na jej punkcie jakąś obsesję, z pewnością wiedział, do której zwykle pracowała. Kiedy uświadomiła sobie, że mógł nie mieć dobrych zamiarów, postanowiła się od niego zdystansować.

Zapatrzyła się w widok za oknem, zastanawiając się, co takiego robił w tej chwili jej demon, skoro twierdził, że w każdej chwili mogła być w niebezpieczeństwie. Od razu wyrzuciła tę myśl z głowy, karcąc się za to, że znowu o nim myślała. A nie powinna, skoro wpakował ją w tak nieprzyjemny obrót spraw.

- Można się dosiąść?

Spojrzała na dość wysokiego mężczyznę, który na oko miał może z czterdzieści lat. Kojarzyła go. Miała wrażenie, że całkiem często pojawiał się w kawiarni w tych samych godzinach, co ona, najwyraźniej kończąc pracę o podobnej godzinie. Czym bardziej zdziwiła się, że był tu tak wcześnie. Chociaż miał torbę z laptopem, więc może po prostu przyszedł popracować. Chyba tak jak i ona nie spodziewał się takich tłumów przed południem.

Demon PactWhere stories live. Discover now