Rozdział 32

973 69 17
                                    

- Krew - rzucił Ralph, gdy tylko zakończyła połączenie.

- Co?

- Daj mi swojej krwi, dostaniemy się tam szybciej - oznajmił poważnie, tak naprawdę od razu znajdując się tuż za nią.

Kierowana strachem o Davida i jego demona, posłusznie odchyliła głowę w bok, dając mu idealny dostęp do swojej szyi. Przez krążące w niej emocje, nawet nie poczuła zbytniego bólu, po prostu poddając się nerwowemu ssaniu przekłutej kłami skóry. Zrobiło jej się trochę słabo, ale na szczęście Ralph nie miał zamiaru pić zbyt wiele.

- Lecimy, puella - oznajmił tylko, od razu po przetarciu ust wierzchem dłoni, mocno chwytając ją za ramiona.

W ekspresowym tempie znaleźli się na balkonie, a następnie na dachu kolejnej kamienicy. Ruth z całej siły złapała swojego demona za koszulę, którą miał na sobie, w duchu modląc się o to, żeby jej nie puścił. Zacisnęła powieki, czując nieznośny powiew wiatru i szarpanie od silnych wyskoków. Chciało jej się krzyczeć, ale powstrzymała się, wiedząc, że  mogli zostać przez to zauważeni.

Ciemna kopuła wyłoniła się przed nimi niecałe pół minuty później. Już stamtąd dostrzegła toczącą się walkę, więc jeszcze mocniej się przestraszyła. Lądując obok Davida, nie potrafiła uwierzyć, że to właśnie ten moment, kiedy będą walczyć ramię w ramię.

Był bardzo skupiony na swoim demonie, który właśnie oddawał cios niedźwiedziowi. Ruth dostrzegła nieco dalej jakąś kobiecą postać, więc domyśliła się, że była to Mistrzyni ich przeciwnika. Tym razem wszystko toczyło się według zasad i walka rzeczywiście rozgrywała się pomiędzy demonami.

- Ta kobieta, to Jolen. Jej rodzina bardzo często zawierała Pakty z demonami - oznajmił poważnie David. - Zwykle po to, żeby jeszcze bardziej się wzbogacić.

Rudowłosa zerknęła znów na szczupłą blondynkę, która wyraźnie nie była zadowolona z faktu, że za niedługo walka miała się toczyć dwa do jednego. Choć Ralph nie ingerował, a jedynie trzymał się swojej Pani, sytuacja mogła odwrócić się dosłownie w ciągu sekundy.

Ruth odwróciła wzrok, widząc, jak Carew obrywa mocnym pchnięciem włóczni. Nie zdawał się nad tym faktem bardzo ubolewać, bo zaraz potem zamachnął się swoim mieczem, odcinając niedźwiedziemu demonowi kawałek skóry.

- Matko... - sapnęła, odruchowo stając za Davidem. - To wszystko musi tak wyglądać?

Chłopak rzucił jej krótkie spojrzenie znad swojego ramienia. W tamtym momencie wydawał się zupełnie innym człowiekiem przez swoją powagę i chłodną kalkulację. Nieco przeraziło to Ruth, ale starała się tego nie okazać.

- Jeśli rozkażesz Ralphowi walczyć, sprawy potoczą się o wiele szybciej - oznajmił poważnie.

Nie była jednak pewna, co powinna zrobić. A jeśli jej demon skończyłby ranny? Już wielokrotnie przelewał przez nią krew.

Spojrzała na niego z niepewnością wymalowaną w oczach, zastanawiając się, czy naprawdę powinna wysyłać go na pole bitwy. Ralph najwyraźniej sam podjął za nią decyzję, bo po prostu usiadł na krawężniku i przeciągle ziewnął. To na chwilę ją zszokowało i nie wiedziała, co robić.

- To twoja decyzja, Ruth. Carew co prawda sobie poradzi, ale nie po to zawarliśmy sojusz, żeby twój demon ucinał sobie drzemki - mruknął David niepodobnym do siebie, twardym tonem.

Tym razem dołożyła wszelkich starań, by jeszcze mocniej się nie przestraszyć i z napięciem odwróciła się do Ralpha.

- Pomóż Carewowi - rozkazała niepewnie.

Demon PactWhere stories live. Discover now