Rozdział 19

1.1K 66 9
                                    

Ruth zadrżała, kiedy obejmująca jej ramię dłoń mocniej się na nim zacisnęła. Kiedy spojrzała na Ralpha, zrozumiała, że niezbyt spodobała mu się odpowiedź jej ojca. Był przecież nieobliczalnym demonem, a jego teatralny wywód tak po prostu zignorowano. Miała co do tego złe przeczucia.

- Ale jesteście upierdliwi... Zupełnie jak moja puella - burknął, w ciągu sekundy robiąc coś, co w życiu nie przyszłoby jej na myśl.

W krótkiej chwili jej rodzice oraz James opadli na stół, brudząc twarze w nietkniętym jedzeniu. Ruth usłyszała także tępy huk, który świadczył o tym, że nawet Maria nie zachowała świadomości.

- Coś ty zrobił?! - krzyknęła, kiedy dotarło do niej, co się właśnie stało. - Zabiłeś ich?!

Ralph spojrzał na nią z wyraźną irytacją, momentalnie gasząc wszelkie pozytywne rysy na swojej twarzy.

- Nie. Na chwilę ich uśpiłem - burknął, wrzucając do ust trochę kurczaka. - Jak się obudzą, każę im dać Ci spokój i spierdalamy stąd.

- Że co? - szepnęła, nie mogąc w to uwierzyć. Ledwo co potrafiła zrozumieć, że postanowił udawać jej chłopaka, a teraz chciał rozkazywać jej rodzicom i najprawdopodobniej im grozić.

- Nie grozić, głupia człowieczko, tylko dobitnie uświadomić - odparł, jak zwykle odczytując jej myśli.

Ruth posłała mu pełny wyrzutu wzrok i pospiesznie włócząc nogami po panelach, podeszła do swojej matki, następnie lekko potrząsając ją za ramiona. Przeraziła się, kiedy to nie poskutkowało, a Marlene zaczęła po prostu chrapać. Pocieszające było jedynie to, że żyła i najwyraźniej naprawdę tylko spała...

- Cholera... - wymruczała pod nosem, kiedy nie udało jej się obudzić nikogo siedzącego przy stole.

- Nie dramatyzuj. To twoja wina - mruknął demon, zarzucając nogi na stół.

- Moja?! Po cholerę tu wparowałeś?!

- A kto wymyślił sobie chłopaka, co?! Łaskawie ci pomogłem, a ty robisz mi wyrzuty?!

- Choć raz mogłeś się nie wtrącać!

- Jesteś tak upierdliwa, że mam ochotę odciąć ci język!

- Mogłam pozwolić ci umrzeć z głodu, zapchlony kocurze!

Ralph spojrzał na nią z wyraźnym zawodem, ale zamiast kontynuować, chwilę później doskoczył do jej szyi.

- Jeszcze raz powiesz coś takiego, a naprawdę cię zabiję - warknął wprost do jej ucha. Ruth od razu domyśliła się, że musiał usłyszeć jej myśli po walce z demonem Jacoba. - Nie będzie mnie interesować Pakt, kiedy oderwę ci skórę od kości.

Skuliła się w sobie, na samo wyobrażenie czując podnoszącą się zawartość swojego żołądka. Nie chciała nawet dopuszczać do siebie takiej opcji. Łudziła się, że Ralph rzeczywiście nic jej nie zrobi, skoro są połączeni Paktem, ale po jednym jego zdaniu wiedziała, że nie mogła czuć się przy nim bezpieczna.

W duchu ganiła się za to, że znowu podniosła na niego głos. Ale jak miała się nie wściekać, kiedy coraz bardziej wszystko niszczył? Kiedy pomyślała o tym, że mogła jak gdyby nigdy nic pracować w swoim mieszkaniu zamiast oglądać ten dramat w jej rodzinnym domu, w oczach stanęły jej łzy.

Gdyby nie on, nie miałaby praktycznie żadnych zmartwień.

Demon skrzywił się nieznacznie, kiedy tylko przeszło jej to przez głowę. Jego rysy nieznacznie złagodniały i wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale od razu zamknął usta, kiedy tylko dostrzegł pierwsze oznaki przebudzenia u Donovana.

Demon PactOù les histoires vivent. Découvrez maintenant