Rozdział 9

1.4K 78 13
                                    

Kiedy rano zmuszona była wyjść do pracy, nie potrafiła nawet znaleźć odpowiednich słów na to, co działo się w jej salonie. Jak widać demon zdążył się już u niej zadomowić, bo ciągle zasłonięte rolety i w kółko lecący telewizor wcale nie wydawały się dla niego czymś nieodpowiednim. Ruth załamywała ręce, widząc także tworzący się naokoło bałagan.

Gdyby wiedziała, że tak bardzo lubił marshmallow, na pewno nie szłaby po cały zapas do sklepu. Nawet jeśli groziło jej to gniewem demona, wolała na przyszłość uniknąć tylu porozrzucanych opakowań na podłodze. Nawet na lampie znalazł się jakiś zagubiony papierek po limitowanej edycji pianek o smaku czekoladowego budyniu.

Spięła się w nerwowym oczekiwaniu, aż Ralph wreszcie chociażby na nią spojrzy. Już wcześniej zauważył, że szykuje się do wyjścia, ale z niewiadomych powodów wolała poczekać, aż da jej swoje przyzwolenie i zapewni, że mieszkanie nie pójdzie z dymem po pierwszej próbie odgrzania sobie jedzenia z wczoraj. Odchrząknęła cicho, na moment odrywając jego uwagę od telewizora i kolejnego, tandetnego filmu dla nastolatków.

- Jestem zajęty - burknął, poprawiając poduszkę pod swoją głową. - Nie widać?

- Idę do pracy. Wrócę około siedemnastej - oznajmiła i sama nie wiedziała, czy bardziej była przez niego znerwicowana, czy po prostu nadal się go bała. Jedno było pewne, jej serce ciągle wybijało bardzo nerwowy rytm.

Demon dopiero wtedy obrzucił ją oceniającym spojrzeniem, od którego miała ochotę po prostu stamtąd zwiać. Zanim jednak zdążyła to zrobić, Ralph znalazł się tuż przed jej twarzą.

- Weź wolne. Dopóki łączy nas Wczesny Pakt, nie powinnaś się oddalać - mruknął, zakładając ręce na torsie.

W Ruth momentalnie zawrzało. W jej zielonych oczach zabłysnął skrywany dotąd gniew i nie bała się pokazać przy demonie swojego niezadowolenia. Owszem, wiedziała, że wciąż mógł zrobić jej krzywdę, jednak coraz mniej na to zważała.

- Ktoś musi zarobić na twoje pianki, wiesz? Nie interesuje mnie to, co masz do powiedzenia - odparła twardo. - Zresztą i tak już długo u mnie jesteś. Nie możesz wyłączyć tego paktu wcześniej?

- Jakby to zależało ode mnie, już dawno wróciłbym do Piekła - warknął, nie zwracając uwagi na to, że jego oczy niebezpiecznie zabłysły. - Poza tym tego nie da się tak po prostu wyłączyć.

- Więc ile ma to niby trwać? Nie dość już namieszałeś?

Demon zawarczał ostrzegawczo, więc momentalnie straciła całą odwagę i wycofała się o jeden krok.

- Minęły cztery dni. Z reguły Wczesny Pakt trwa mniej niż tydzień - oznajmił z irytacją. - Nie piłem zbyt dużo twojej krwi, więc lada moment powinien się zerwać.

- Świetnie, więc ja pójdę do pracy, a ty poczekasz, aż ten cały Pakt się skończy i wrócisz tam, skąd przyszedłeś - burknęła i nie czekając na jego odpowiedź, po prostu wyszła na korytarz.

Ostatnie, co widziała, to niezadowolone spojrzenie demona i jakiś dziwny błysk w jego ślepiach. Gdy wyparła to na sam koniec swoich myśli, poczuła się o wiele lepiej.

***

Niestety praca przy komputerze i rozmowy z możliwymi przyszłymi klientami nie zdołały znacząco uspokoić jej starganych nerwów. Miała nadzieję, że gdy tylko oddali się od bezczelnego i niebezpiecznego Ralpha, przestanie czuć się taka zmęczona i przytłoczona zarazem. Niestety ciągle zdawało jej się, że widziała jakieś ruchy na ścianie i nawet tabletki uspokajające na nic się nie zdały. Była pewna, że przez burzliwy weekend, jej mózg zdążył po prostu ześwirować. Nie, żeby rozmowy z niby demonem były czymś normalnym.

Demon PactWhere stories live. Discover now