Dream Biggest #3 ✔ 18+

By RozaVioletBarlow

8.4K 1.1K 56

PRZED POPRAWKAMI OPIS NIEOFICJALNY: "Dream" to nigdy nie była historia samej Alice, co najwyraźniej widać... More

Wstęp
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Epilog

Rozdział 45

145 16 0
By RozaVioletBarlow

Alice

Dopiero opuściwszy salon pozwoliłam sobie na okazanie prawdziwych emocji. Wzięłam trzy głębokie wdechy i próbując siłą woli uspokoić drżenie rąk, wyciągnęłam telefon komórkowy. Natychmiast wybrałam numer Keitha i niecierpliwie czekałam aż odbierze.

Nie odebrał. Od tego czasu leżę i wpatruję się w sufit, próbując wymyślić co teraz. Co dalej. Wierzę, że Jamesowi uda się przemówić do rozsądku Douglasa. Przecież nie powinien urządzać takich scen. Co z tego, że Jenny jest jego siostrą? Jest dorosła i będzie miała dziecko z ukochanym mężczyzną. To przecież nie jest koniec świata!

Telefon rozdzwania się tuż przy mojej głowie, co jest zdecydowanie nieprzyjemnym dla ucha dźwiękiem. Podnoszę się i przeciągam zieloną słuchawkę po ekranie.

– Tak?

– Już wiesz, prawda? – Głos po drugiej stronie jest tak niepodobny do głosu mojego przyjaciela, że niemal sprawia mi to ból.

– Wiem – odpowiadam najłagodniej jak potrafię – tylko zastanawiam się, dlaczego nie dowiedziałam się wcześniej. Od ciebie.

– Ally. Tak bardzo cię przepraszam. Nawet sobie nie zdajesz sprawy ile razy prawie przypadkiem się wygadałem. Nawet próbowałem świadomie ci to wyznać, ale zawsze coś przeszkadzało, a ja później przekonywałem samego siebie, że po prostu nie mogę... To było tak cholernie męczące, tak trudne. Bez przerwy musieliśmy kłamać, kręcić, robić oszukane drinki. A twoje urodziny nad basenem? Dobrze, że Jenny ściemniła z tym okresem. Czułem się tak przytłoczony. Spojrzenie Douglasa mnie paliło. I tak bardzo chciałem móc ci powiedzieć, ale zrozum...

Przerywa. Nie mówi nic więcej, dlatego nie do końca wiem, co według niego powinnam zrozumieć. Podnoszę się z łóżka i podchodzę do okna, jednak szybko się cofam i wduszam przycisk spuszczania rolety zewnętrznej, ponieważ przeraża mnie ciemność, w której na dobrą sprawę może ukryć się każdy. Mimo naszych systemów ochrony.

– Bałeś się mi na tyle zaufać? – pytam, próbując ukryć żal w głosie, a jednak przebija się gorzką nutą.

– Nie chodziło o ciebie, tylko o Jenny. To moja dziewczyna, przysiągłem jej, że nie pisnę nikomu ani słowa. Nikomu. James to najbliższa ci osoba, a on z kolei trzyma z Dougiem, który jak wiemy, niestety jest bratem Jen. Rozumiesz, zbyt wiele powiązań. To było niebezpieczne. W innej sytuacji byłabyś pierwszą osobą, której bym powiedział. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, Ally i kiedy tylko Doug wyrzucił mnie dziś z domu Jen, niemal rozkwaszając mi nos, pierwsze co chciałem zrobić, to przyjechać do ciebie, ale wiedziałem, że on na pewno prędzej czy później pojawi się u Jamesa. I jak rozumiem miałem rację.

Słowa Keitha są całkowicie szczere. Wierzę w każde z nich. Zrobiło mi się przykro, że przez dziewięć miesięcy nie podzielił się ze mną tak wielką i szczęśliwą nowiną, która całkowicie zmieni jego życie. Ja przychodzę do niego z każdą, najmniejszą nawet pierdołą. Byłoby jednak głupstwem, złościć się o to. Miał naprawdę mocne powody, by trzymać buzię na kłódkę i słysząc jego załamany głos, wiem że kosztowało go to bardzo wiele, a mimo to był tym samym Keithem co zawsze.

– Tak, jest u nas. Darł się jak opętany, ale James go chyba ogarnął. Albo upił. Jedno z dwóch.

Keith wzdycha do telefonu, a ja, jakby zarażona, robię to samo. Milczymy, jeszcze raz analizując w głowie całą sytuację. Bardzo chciałabym móc teraz spojrzeć mu w oczy, a później przytulić go i dodać otuchy, zapewnić, że wszystko będzie jak najlepiej, bo to przecież cudowna chwila. Powinniśmy cieszyć się z cudu narodzin, a nie załamywać. Kiedy pomyślę o tej biednej Jenny, która przez dziewięć miesięcy ukrywała jeden z najpiękniejszych okresów życia, serce łamie mi się na pół. Nie powinno tak być.

– Nie uważasz, że coś jest bardzo nie tak z naszym zespołem? – pytam, czując jak w moich oczach wzbierają łzy.

– Czuję, Ally. Nie chciałem mówić tego głośno, żeby samemu bardziej w to nie uwierzyć, ale skoro nie tylko ja tak twierdzę, to... – mówi, ale urywa w pół słowa.

Nie musi nic dodawać. Doskonale rozumiem jego uczucia.

– Myślałam, że najgorsze mamy ze sobą. Tyle przecież razem przeszliśmy. Od porażek po sukcesy. Od kłótni po wspólne rozmowy, zabawy, imprezy. Myślałam, że jesteśmy rodziną. – Wyznaję ze smutkiem, a pierwsze mokre ślady znaczą moje policzki.

– Bo jesteśmy, Alice. Nigdy o tym nie zapominaj. Ale w każdej rodzinie są problemy. Nie można żyć ze sobą niemal dzień w dzień i nie mieć się czasami dość. Wiesz, co myślę? Myślę, że ludziom, którzy się ze sobą nie kłócą, tak naprawdę na sobie nie zależy.

– Mnie na was zależy, ale jak o nas świadczy, że nie zauważyliśmy, że Mike bierze? Nie zwróciliśmy uwagi, że twoje zachowanie się zmieniło, że masz problemy i stresy. Że Jen jest w ciąży...

– Nie najlepiej to o nas świadczy, ale to chyba nie przekreśla wszystkiego, co razem przeżyliśmy, prawda? Przecież nawet w małżeństwie da się ukryć różne sprawy, nawet dziecko przed matką... Nie ma osoby, której nie da się oszukać. Boli mnie to, że musiałem was okłamywać, tym bardziej ciebie, ale czasami nie można inaczej... Nie powinniśmy się teraz przez to zatruwać. Wiem, że my już tak mamy, że chcielibyśmy by było dobrze i miło, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Musimy poważnie pogadać całą piątką i tyle. A nie ten z tym, ten z tamtym.

Już mam zgodzić się ze słowami mojego przyjaciela, kiedy przystawiony do mojego ucha telefon zaczyna wibrować.

– Poczekaj chwilę. – Proszę, po czym odsuwam komórkę od ucha.

„Zostawcie Mike'a i wracajcie na scenę. On już wybrał. Wróć Alice, skoro to teraz jedyne miejsce, gdzie będę mógł Cię zobaczyć".

– Znowu ten cholerny psychopata wysyła do mnie wiadomości – mówię zbulwersowanym tonem.

Zimny dreszcz przebiega moje ciało. Choć wiem, że James jest w domu, bardzo się boję przebywać teraz sama w sypialni. Nie chcę jednak przeszkadzać mu w spotkaniu z Douglasem, bo być może są właśnie na dobrej drodze w swojej dyskusji. Zamiast tego zamykam drzwi na klucz i wracam na łóżko. Dobrze przynajmniej mieć na linii Keitha.

– Znów? Trzeba coś z tym zrobić, Ally, to robi się przerażające.

– Tak, James już się tym zajął. Czekaj, chyba znowu coś przyszło.

„Jeśli on zmusił Cię do małżeństwa, mogę pomóc Ci się uwolnić. Wiem, że on nie traktuje Cię tak jak powinien, tak jak ja mógłbym."

– Kurwa, posłuchaj tego. – Klnę, włączając tryb głośnomówiący i odczytując na głos te dwie, absurdalne wiadomości.

– Czekaj, ale co Mike wybrał? I dlaczego akurat, kurwa, Mike? Nikt o tym nie wie.

– Matko, nawet nie zwróciłam na to uwagi. Ten ktoś musi być bliżej mnie niż mi się wydawało. – Przyznaję przerażonym głosem.

Chłód ogarnia moje ciało, jakby temperatura w pokoju obniżyła się o kilka stopni. Chowam nogi pod kołdrą i słucham mojego przyjaciela.

– Musi być albo był. Co niby ma oznaczać fragment: „skoro teraz to jedyne miejsce, gdzie będę mógł cię zobaczyć"? To jasne...

– Myślisz, że... – Zaczynam, łącząc w głowie wszystkie fakty. Dlaczego, do cholery, tak późno?!

– Tak. A nawet jestem pewien. Tylko pomyśl. Tamto włamanie na posesję? Podsłuchiwanie naszej rozmowy?

– Kurwa, ale byłam głupia. – Podsumowuję. – Naiwna jak dziecko.

– Spoko, o mnie można powiedzieć dokładnie to samo.

Niewiele, naprawdę niewiele, myśląc natychmiast idę do salonu. Moje ramiona pokrywa gęsia skórka, ponieważ buzują we mnie najróżniejsze emocje. Miałam swoje przeczucia, ale żeby aż tak dać się oszukać? Myślałam, że Matt uratował mnie przed psychofanem, a tak naprawdę wrzucił mnie w ramiona jeszcze gorszego psychofana – swoje. I kto wie, nawet bym się nie zdziwiła jeśli całe tamto zajście było tylko pieprzoną ustawką! Tak, na pewno tak było. Poprosił przypadkowego gościa, zapłacił mu odpowiednią sumę i zaczął swoją chorą grę. A ja myślałam, że trafił mi się rycerz na białym koniu. Tak się dać omamić...

– James! – krzyczę, wpadając do pomieszczenia, w którym mój mąż upija się z najlepszym kumplem. Telefon wciąż przyciskam do swojego ucha. – Właśnie odkryliśmy z Keithem kto mnie prześladuje.

Doug prostuje się na dźwięk imienia naszego kumpla, ale mało mnie to obchodzi. James za to błyskawicznie podnosi się z sofy i podchodzi do mnie. W jego oczach widzę prawdziwy gniew i zaczynam żałować, że przyszłam tutaj taka wzburzona, kiedy on wlał w siebie tyle whiskey.

– Kto? – pyta chłodnym jak lód głosem.

Przełykam ślinę. Keith w słuchawce poleca mi, żebym powiedziała to jak najzwyczajniej, bez dramatyzowania. Normalna sprawa. Nic wielkiego.

– Kochanie – mówi James, przejeżdżając dłonią po moim ramieniu. Jego głos ma znacznie cieplejszą barwę, kiedy zwraca się do mnie pieszczotliwie, jednak wciąż pozostaje przerażająco spokojny. – Po prostu powiedz mi kto.

– Matt – odpowiadam.

– Sukinsyn. – Warczy James, zaciskając pięści. – Słyszałeś, Doug? Jedziemy.

– Trzeba dorwać skurwiela.

Jak zwykle. Dwóch kumpli. Pierwsi do picia, pierwsi do bicia. Cholera jasna! Cholera, cholera, cholera.

– James, czekaj, co ty robisz? Keith, przepraszam, muszę się rozłączyć.

– Rozumiem, Ally, uważajcie na...

– James! Dokąd wy, do cholery, idziecie?

Mój mąż ściąga z wieszaka kluczyki do swojego Dodge'a i rusza ku drzwiom, prowadzącym do garażu.

– James! – drę się przerażonym głosem.

Dopiero słysząc moją rozpacz cofa się do mnie, kładzie swoją męską dłoń na mojej delikatnej twarzy i przywiera ustami do moich ust. Jego pocałunek jest brutalny.

– Idziemy załatwić męską sprawę, kochanie. Przygotuj sobie długą kąpiel, bo może nas trochę nie być. – Poleca, składając pocałunek w czubek mojej głowy.

Jestem przerażona, absolutnie przerażona.

– Piłeś – mówię cicho.

Może to i mocny argument, ale wypowiedziany tak słabym głosem ma zerową moc... James ostatni raz przejeżdża kciukiem po moim policzku, po czym odwraca się i odchodzi.

– Poprowadzę – wołam za nim, ale jest głuchy na moje słowa.

– Nie możesz brać w tym udziału, Alice – odpowiada dopiero po chwili, naciskając klamkę.

– Boję się zostać sama – mówię, chwytając się ostatniej deski ratunku. – A co jeśli on jest w pobliżu? Co jeśli chciał, żebyśmy go zdemaskowali, bo wiedział, że wtedy do niego pojedziesz, a ja zostanę sama?

Wygrałam. Z tym nie będzie się kłócił, a jest zbyt późno, by mógł mnie gdzieś podrzucić, na przykład do Dana.

– Bierz kluczyki. – Poleca, odwracając się w moim kierunku.

Trzymający się go jak cień Doug bez przerwy tylko wodzi wzrokiem między nim a mną.

Nie zamierzam nawet dyskutować z tym, że zamiast jego autem, pojedziemy moim Mini. Zabieram kluczyki i narzucam na siebie sweter, bo z nerwów cała się trzęsę, więc liczę, że chociaż miękki materiał, okrywający moje ciało, choć trochę zniweluje moje drgawki.

Wychodzę z chłopakami do garażu, a kiedy odpalam, z trudem pojmuję, co się właśnie dzieje. A najtrudniej uwierzyć mi w to, co właśnie chciał zrobić James... Chciał po pijaku prowadzić samochód. Może powinnam się cieszyć, że jest dla mnie gotów skoczyć w ogień, ale takie bohaterskie czyny w ogóle nie są bohaterskie... To byłaby najbardziej nieodpowiedzialna rzecz, jakiej by się dopuścił... Gdyby nie ja, gdyby nie ten ostatni argument, naprawdę zaryzykowałby życiem swoim i innych. Nie jestem dumna, jestem rozczarowana.

Continue Reading

You'll Also Like

15.1K 269 36
ONA obiecała sobie że nigdy żaden mężczyzna nie zdobędzie jej serca.. One było zarezerwowane tylko dla NIEGO. Gdyby tylko wiedziała że obietnice nie...
2.6K 151 52
Rose Gate jest dziewczyną z dobrego domu. Pewnego dnia poznaje Liama Thomsona, który ratuje jej życie, gdy ta wpada do wody. Rose i Liam zakochują s...
274K 10.5K 7
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
439K 36.7K 24
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...