Immortals girl

By -justi-

75.7K 2.5K 859

Śmierć rodziców nie była niczym przyjemnym, ale co poradzić? Po tym wydarzeniu moje życie obróciło się o 360°... More

Prolog
bohaterowie
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
~Informacja~
BARDZO WAŻNA I Z PEWNOŚCIĄ WYCZEKIWANA INFORMACJA
38
39
40

37

1.3K 33 14
By -justi-

pov: Victoria

Mimo, że na wstałam dopiero po 13, ani trochę się nie wyspałam. Przez całą noc co chwilę się budziłam, a później miałam problem z ponownym zaśnięciem. Przez głowę nawet przeszła mi myśl, żeby pójść do Nathana, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu, nie wiedząc, jak zareaguje. 

Wstałam ociężale z łóżka I poszłam do garderoby wziąć jakieś ubrania. Przeszłam do łazienki, w której ubrałam się w zwykłe szare dresy I jasną koszulkę. Zrobiłam moją codzienną rutynę i wróciłam do pokoju.
Wzięłam telefon I na spokojnie zeszłam na dół.

Od razu weszłam do kuchni I zjadłam śniadanie. Ciekawe, czy ktoś oprócz mnie jest teraz w domu. Możliwe, że jest Liam, ale z nim nigdy nic nie wiadomo. 

Wzięłam telefon I weszłam na wiadomości z Maxem. Dawno z nim nie pisałam, więc trzeba się dowiedzieć, co ciekawego się działo. 

Ja
Hejka 

Dawno nie pisaliśmy 

Co tam u ciebie?

Maxiu 
Hej

To fakt 

Nic się u mnie nie dzieje cały dzień, tylko się uczę 

Ja
Woow 

Ty się uczysz 

Maxiu 
Woow 

No

Ja
A jak w szkole? 

Od: Maxiu 
Gdyby nie to, że jest to szkoła, byłoby super

Kiedy będziesz? Nudno bez ciebie 

Ja
Dasz radę

Powinnam być we wtorek 

Maxiu 
Czemu nie w poniedziałek? 

Ja
Jadę na ostatnią kontrolę

Jak chcesz możesz jechać ze mną 

Maxiu 
DO SZPITALA??? 

NIGDY W ŻYCIU! 

Ja
Haha 

No dobra 

Z Maxem pisałam, aż chłopacy nie wrócili ze szkoły. Kiedy weszli do kuchni, wszyscy się ze mną przywitali, co było mega dziwne, bo... No po prostu nie jest to normalne. Wzięłam na chwilę telefon i napisałam jeszcze jedną wiadomość do przyjaciela 

Do: Maxiu 
Dobra muszę kończyć 

Moi współlokatorzy wrócili ze szkoły 

Odpowiedź od niego dostałam niemalże natychmiast 

Od: Maxiu 
Ale nie było ich dzisiaj w szkole 

Rozejrzałam się po twarzach chłopaków, którzy cały czas z czegoś się śmiali. Złapałam kontakt wzrokowy z Nathanem i wpadłam na pomysł, by zapytać go, gdzie byli. 

Do: Nathan 
Gdzie byliście? 

Wszyscy usłyszeliśmy dźwięk przychodzącej wiadomości z telefonu Nathana I na niego spojrzeliśmy. 

- Uu, kto do ciebie pisze?- zapytał ciekawy Oliver. 

- Nieważne- mruknął I zobaczył wiadomość. 

Od razu spojrzał na mnie I lekko się uśmiechnął. 

Od: Nathan 
W szkole, a co?

Do: Nathan 
Nie kłam 

Podniosłam wzrok na chłopaka, który cały czas lekko się uśmiechając, kręcił głową. 

Od: Nathan 
Idź do mnie, zaraz tam przyjdę 

Wiecie, że mi nie trzeba dwa razy powtarzać, a skoro chce się dowiedzieć, co robili, tym bardziej bez zastanowienia wstałam od stołu I zaczęłam zmierzać w stronę schodów. 

- Gdzie idziesz?- zatrzymał mnie głos mojego brata. 

- Do siebie. 

- Nie jadłaś obiadu. 

- Przed chwilą jadłam śniadanie, więc nie jestem głodna- powiedziałam spokojnie i zaczęłam wchodzić na górę. 

Skierowałam się do pokoju Nathana. Weszłam do środka I usiadłam na łóżku. To jest nie fair, że ma takie wygodne łóżko. Moje nie jest dużo gorsze, ale jego jest idealne.

Nic w jego pokoju się nie zmieniło, oprócz tego, że jest większy porządek, niż jak byłem tu wczoraj. 

Kilka minut po mnie, przyszedł chłopak i uśmiechnął się, chowając ręce to kieszeni. Stanął przede mną I patrzył na mnie rozbawiony. 

- Skąd wiedziałaś?- zapytał w końcu. 

- Mam znajomości- zaśmiałam się. 

- Widzę właśnie. 

- To gdzie byliście?- zapytałam jak gdyby nigdy nic. 

- W bazie, żeby namierzyć Dragona oczywiście na twoją prośbę, ale nikt o tym nie wie. 

- Dzięki. Wiesz już, gdzie jest? 

- Mniej więcej. 

- Co im powiedziałeś?

- Że dobrze byłoby wiedzieć, gdzie jest- odpowiedział I usiadł obok mnie. 

Odwróciłam się do niego przodem. Nie jest ani trochę zły na mnie, chyba że dobrze to ukrywa. 

- Czemu tak na mnie patrzysz?- zapytał. 

Potrząsnęłam głową i zamrugałam kilka razy. 

- Tak, czyli jak?

- No tak, jak patrzyłaś. 

Kiedy chciałam coś powiedzieć, do pokoju wszedł Justin. Jak tylko mnie zobaczył, zatrzymał się i położył rękę na biodrze. Pokręcił głową zrezygnowany, a ja spojrzałam na Nathana, nie wiedząc, dlaczego tak zareagował. 

- Mówiłaś, że idziesz do siebie. 

- Mówiłam- mruknęłam spokojnie. 

- Ale jesteś u Nathana. 

- No, jestem. 

Zachowuje się dziwnie spokojnie, co nie zawsze wróży dobrze. 

- Po co przyszedłeś?- zapytał Nat. 

- Chciałem, żebyś pojechał do sklepu z Oliverem, bo ja muszę coś załatwić, ale spoko, poproszę Liama- machnął ręką. 

- Nie no spoko, może jechać- mruknęłam I chciałam wstać, żeby wyjść, ale Nathan położył rękę na moim udzie, żebym nie wstawała. 

Justin spojrzał na to miejsce, a później na Nathana próbując dowiedzieć się, co robi. 

- Musimy coś obgadać, a później już tego nie zrobimy. 

- Dobra to idę do Liama, a ty trzymaj ręce przy sobie- wskazał na niego palcem i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. 

- On się dobrze czuje?- zapytałam. 

- Czemu? 

- Nie nawrzeszczał na ciebie ani nic. 

- Rozmawiałem z nim dzisiaj o jego zachowaniu i o tym, że jak nie będzie tak gwałtownie reagował w tego typu sytuacjach, nie będziesz dla niego taka wredna. A poza tym, to twoja sprawa z kim się zadajesz i co robisz, więc on nie ma nic do gadania. 

- A, okej- mruknęłam. - Dzięki. 

- Luzik, od tego ma się przyjaciół- powiedział nieśmiało. 

- Tak...

Auć, zabolało. Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej, rozumiem. 

- Co dzisiaj robiłaś? 

- Spałam. 

- Cały dzień?- zapytał, unosząc wysoko brwi ze zdziwienia. 

- Tak. 

- A wyspałaś się przynajmniej?

- Nie- mruknęłam obojętnie. 

- Czemu?

- Nie umiałam spać I co chwilę się budziłam. 

Chłopak spojrzał na mnie zmartwiony, a chwilę później się uśmiechnął. 

- Mogłaś przyjść do mnie- wzruszył ramionami. - Sama mówiłaś, że moje łóżko jest wygodniejsze. 

- Bo takie jest. 

- Jakbyś nie potrafiła zasnąć czy coś, to przyjdź do mnie. Praktycznie nigdy nie zamykam drzwi na noc, więc śmiało możesz wchodzić. 

- Dzięki- uśmiechnęłam się lekko I założyłam włosy za ucho, bo zaczęły mi przeszkadzać. 

- A gadałaś z chłopakami?

- Po co? 

- Bo jak wychodzili wczoraj od ciebie, byli wkurwieni i smutni jednocześnie. 

- Oł... To już ich sprawa- wzruszyłam ramionami tak, jakby wcale mnie to nie interesowało. 

- Dobra, rozumiem, że wracasz do zachowania Dark Devil, ale bez przesady. Nie interesuje się to, jak teraz czują się twoi przyjaciele?- zapytał, z pretensjami. 

- A czy ich interesowało to, jak ja się czułam? Nie- warknęłam. 

Jego mina po usłyszeniu tego, co powiedziałam, stała się dużo łagodniejsza, a wzrok stał się troskliwy. 

- Masz ciężki charakter, a oni najwidoczniej nie potrafili niczego z ciebie wyciągnąć. 

- Nawet nie próbowali. Wysłali mnie tu, a później przestali informować mnie na bieżąco. 

- Musieli mieć powód. 

- Tak, urwać kontakt, żebym nie dowiedziała się prawdy o Harrym! To było ich celem, a tak się składa, że to ja wiem więcej. 

- Chcieli cię chronić- powiedział łagodnie. 

Nie podoba mi się to, że ich broni. Rozumiem, że mógł ich polubić, ale to nie zmienia faktu, że zwyczajnie o mnie zapomnieli. 

- Przed czym? Przed prawdą?

- Czasami prawda jest gorsza, niż kłamstwo w słusznej sprawie. 

- Czemu ty ich bronisz?

- Bo chce, żebyś się z nimi pogodziła. Wiem, że są dla ciebie jak bracia, a rodziny w potrzebie się nie zostawia- położył mi rękę na policzku, cały czas intensywnie patrząc w moje oczy. 

- Im to powinieneś powiedzieć, bo to oni mnie zostawili kiedy najbardziej ich potrzebowałam. Ja nie mam zamiaru wydzwaniać, żeby się z nimi pogodzić- powiedziałam poważnie. 

- Jeśli nie zadzwonią, będzie to oznaczało, że się tobą nie interesują. Wiesz o tym, nie?

- Wiem- wymamrotałam. 

- Nie boisz się, że nie zadzwonią?

- Oczekuj rozczarowania, a nigdy się nie zawiedziesz- odpowiedziałam bez zastanowienia. 

To jest moje życiowe motto, którego się trzymam i dzięki któremu doszłam tu, gdzie jestem. Nie mogę tak po prostu wszystkiego zepsuć, zbyt ciężko nad tym pracowałam. Poza tym, chłopcy o tym wiedzą, więc nie powinni być zdziwieni, gdyby nie wyglądało na to, żebym przejęła się brakiem kontaktu z nimi. 

- Mogę?- zapytał, będąc bardzo blisko mojej twarzy. 

Potrzebowałam chwili, żeby zrozumieć, o co mu chodzi, ale gdy tylko spojrzałam na jego usta, zrozumiałam i kiwnęłam głową. Nat delikatnie przyłożył swoje usta do moich, a ja tak samo lekko oddałam pocałunek, który z każdym ruchem naszych warg, stawał się mocniejszy. 

Chłopak zaczął delikatnie na mnie napierać, więc powoli położyłam się na plecach, nie przerywając pocałunku. 

Teraz leżałam na poduszkach, a Nathan zwisał nade mną. 

Zaczął kreślić wzroki na moim brzuchu, kiedy zadzwonił mój telefon. 

Odsunął się ode mnie rozbawiony, ale też trochę zawiedziony i podał mi mój telefon, a ja usiadłam w siadzie skrzyżnym. 

- Serio? Znowu on?- zapytałam, widząc twarz Sama na wyświetlaczu. 

Odebrałam I od razu włączyłam tryb głośnomówiący, bo później Nat I tak by o to prosił. 

- Cześć- przywitałam się obojętnie. 

- Hej. Co ty taka nie w humorze? 

- A nieważne- mruknęłam, ukradkiem patrząc na Nathana. - Po co dzwonisz? 

- Pisałaś wczoraj, że to przemyślałaś i chciałabyś spotkać się z Harrym. 

- A no, zapomniałam o tym.

- Rozmawiałem z nim o tym dzisiaj i woli, żeby chłopacy nie wiedzieli o nim. 

- No okej, ja nic im nie powiem, tylko on musi mieć świadomość tego, że coś podejrzewają i za niedługo sami mogą dojść do tego, że on żyje- powiedziałam dosyć obojętnie. 

- A co już wiedzą?

- Nie wiem, nie dzielą się ze mną takimi informacjami. 

- Przecież się przyjaźnicie- w jego głosie wyczułam duże zdziwienie. 

Nat parsknął, a ja spojrzałam na niego znacząco. 

- Można tak powiedzieć- wymamrotałam. - Odsunęli mnie od wszystkich spraw gangu, a wszystkie informacje ty mi przekazywałeś. 

- To słabo z ich strony. 

- No cóż, bywa. 

- Znając ciebie, nie będziesz do nich dzwonić i będziesz czekać, aż sami to zrobią. Jak to zrobią, postaraj się ich jakoś zmylić czy coś, żeby nie doszli do tego, że Styles żyje I jest w naszym gangu 

- Jasne- mruknęłam

Zmarszczyłam brwi, bo Nathan zrobił dziwną minę. Chwilę później kichnął, a ja zacisnęłam usta w cienką linię. 

- Na zdrowie- szepnęłam. 

Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się nieśmiało. 

- Przeszkadzam?- zapytał, a bardziej stwierdził Sam. 

- Nie. 

- Mhm, słyszę- mruknął. 

- Serio. Tak w ogóle to zadzwoń do Matta- powiedziałam, próbując zmienić temat. 

- Dobra, tylko po co? 

- Tak o- wzruszyłam ramionami, czego nie mógł zobaczyć- Dawno nie rozmawialiście. 

- Zadzwonię do niego jutro. 

- Tylko nie mów, że o tym z tobą gadałam. 

- Tak jest- powiedział poważnie I zaśmiał się na końcu. - A jak wam się układa?

Zmarszczyłam brwi I spojrzałam na Nathana, który tak samo jak ja, nie za bardzo rozumiał pytania.  

- Ale w jakim sensie? 

- No ogólnie. Zawsze jakoś tak dobrze się dogadywaliście i blisko byliście. 

- Znaczy, wiesz, przyjaźnimy się- nerwowo się zaśmiałam, bo wiem, że Mattowi podoba się Sam, a nie ja

Nagle rozległo się pukanie do drzwi, przez które chwilę później wszedł Justin. Popatrzył na nas podejrzliwie, a następnie na telefon w mojej ręce. 

- Chodźcie na obiad- powiedział w końcu. 

- Chwila- mruknęłam. 

- Sam, muszę kończyć. 

- Jasne, odezwę się później, jak porozmawiam z Mattem. 

- Ta pa- pożegnałam się. 

- Papa. 

Rozłączyłam się I spojrzałam na Justina znudzonym wzrokiem. 

- Nie patrz tak na mnie, tylko idź na dół jeść- uniósł ręce i wyszedł z pokoju Nathana. 

- Ciekawe, co twój brat sobie pomyślał, kiedy usłyszał, że rozmawiasz z kimś na głośniku w mojej obecności. 

- No- zaśmiałam się. 

Po zjedzeniu obiadu, wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Pomyślałam, że mogłabym wysłać maila lub napisać do Harry'ego na Instagramie. Wybrałam tę pierwszą opcję, ponieważ wydawała mi się rozsądniejsza. 

Usiadłam przy biurku i uruchomiłam laptopa. Zalogowałam się na maila I już miałam pisać do chłopaka, gdy zobaczyłam, że on zrobił to pierwszy, a treść jego wiadomości była dość... Dziwna. 

"26 kwietnia godzina 22
Twoje ulubione miejsce"

Nie jestem pewna, ale chyba chodzi o datę naszego spotkania. Jeśli tak, mam mniej niż miesiąc, a to oznacza, że jest bardzo dużo czasu, żeby zrezygnować, później znowu się zdecydować i tak pewnie będzie dosłownie co chwilę. 

Przez następne kilka minut, siedziałam I wpatrywałam się we wiadomość, rozważając wszystkie za i przeciw wobec spotkania z Harrym. 

Harrym, czyli chłopakiem, którego kochałam nad życie i który zwyczajnie mnie zostawił. Doszłam do wniosku, że się z nim spotkam, bo w końcu co będzie, to będzie. 

Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, pisnęłam cicho i podskoczyłam, od razu się odwracając. Za moimi plecami stał Justin, Liam i Peter, a obok mnie Nathan. Położyłam rękę na klatce piersiowej, próbując unormować oddech. 

- Wszystko dobrze?- zapytał Nathan. 

- Tak, tylko następnym razem nie strasz mnie tak, ok?

- Co robiłaś?- spojrzałam na Justina, ale kątem oka widziałam, jak Nat powoli zamyka mój komputer. 

- Eee... Siedziałam? 

- Mhm, co się dzieje?- zapytał, podchodząc. 

- A co miałoby się dziać?- zaśmiałam się krótko. 

- Nie wiem, ale siedziałaś przed komputerem dobre dziesięć minut, nie zauważając, że tu jesteśmy. 

- Oł. 

- Wiesz, że możesz nam wszystko powiedzieć, nie? Nieważne, co by się działo, my zawsze cię wysłuchamy i pomożemy, jeśli będziemy w stanie- powiedział powoli I spokojnie. 

Poczułam, jak do moich oczu napływają łzy, bo pamiętam, jak kiedyś chciałam porozmawiać z bratem o czymś ważnym, ale on tylko mnie wyśmiał i kazał sobie nie przeszkadzać. 

- Hej, mała- mruknął, przytulając mnie mocno- nie płacz. 

Kiedy to powiedział, rozkleiłam się jeszcze bardziej. Zawsze, ale to zawsze, kiedy ktoś zapyta, czy wszystko jest w porządku, a jest serio chujowo, albo powie, żeby nie płakać, łzy same zaczynają lecieć. 

Wiem, że miałam być silna, ale on zawsze jak jebnie jakimś tekstem, przypominają mi się chwilę, zanim uciekłam i poznałam chłopaków. 

- Mała to jest, twoja pała- wymamrotałam i oboje cicho się zaśmialiśmy. 

- Chcesz o tym pogadać?- zapytał, nawiązując do rozmowy sprzed chwili. 

- Chyba wystarczy mi na razie poważnych rozmów. 

Odsunęłam się od niego I wycierając policzki, stanęłam obok Nathana. Oparłam się o biurko i skrzyżowałam ręce na piersi. Przeniosłam wzrok na chłopaka obok i zobaczyłam, że uważnie mi się przygląda. Zmarszczyłam brwi I dźgnęłam go łokciem w żebra, na co od razu zareagował, rumieniąc się lekko I odwracając wzrok. 

Zaśmiałam się cicho I pokręciłam głową. Z powrotem spojrzałam na chłopaków, którzy stali ze skrzyżowanymi rękami na klatkach piersiowych. 

- Jakbyś chciała porozmawiać, to mam pokój obok ciebie i zawsze możesz przyjść- powiedział lekko zakłopotany Justin. - Ale chyba masz kogoś innego do tego typu zwierzeń...

- Nie przesadzaj- mruknąłem, przewracając oczami. 

- No dobrze już dobrze- podniósł ręce w geście poddania i odwrócił się do chłopaków. - Chodźcie. 

Liam, Peter i Justin podeszli do drzwi i już mieli wychodzić, kiedy mój brat zatrzymał się I spojrzał na naszą dwójkę. 

- Byłbym zapomniał, paczka do ciebie przyszła- powiedział I wyszedł. 

- Jaka paczka?- zapytałam Nathana. 

- Nie wiem, nie otwieraliśmy. 

- A, dobra później po nią zejdę- machnęłam ręką I otworzyłam klapę laptopa. - Harry pisał. 

Pokazałam mu wiadomość, którą pewnie już wcześniej widział i usiadłam na łóżku. Patrzyłam na niego wyczekująco, chcąc się dowiedzieć, co o tym sądzi. 

- Powinnaś iść- odezwał się w końcu, siadając na krześle. 

- A co jeśli...

- Nie, nie ma co jeśli- przerwał mi. - Znasz go i Sam też go zna, a nawet z nim rozmawiał, więc nie masz się czego bać. Do spotkania został jeszcze jakiś miesiąc, więc masz czas, żeby dokładnie się przygotować. 

- Ale...

- Jak coś, zadzwonisz do mnie lub napiszesz, a ja po ciebie przyjadę. 

- Masz rację, powinnam się z nim spotkać. Mamy dużo do obgadania, a jeśli bym nie poszła, żałowałabym tego do końca życia. 

- No właśnie. 

- Tylko martwię się, że nie będziemy umieli się dogadać- mruknęłam smutno. 

- No weź, przecież się znacie, więc nie powinno być problemu z tym- pocieszył mnie, uśmiechając się uroczo. 

- Pewnie się zmienił... 

- Dobra, koniec tematu, bo zaraz się rozmyślisz- powiedział I zaczął iść w stronę drzwi. - Przyniosę paczkę. 

- Okej. 

Nathan wyszedł, a ja zostałam sama ze sobą w moim pokoju. Bycie w gangu nauczyło mnie, żeby przed otworzeniem tajemniczej paczki, najpierw dokładnie sprawdzić, czy nie jest niebezpieczna. 

Chwilę później wrócił chłopak z dużym pudełkiem opakowanym w srebrny ozdobny papier w kropki. Ostrożnie położył je na biurku I spojrzał na mnie wyczekująco. Jęknęłam przeciągłe I podeszłam do niego.

Zaczęłam, powili odwijać papier, który od razu wyrzuciłam do kosza znajdującego się pod biurkiem. 

- Dziwne, że opakowali je w papier- mruknęłam nieprzekonana. - Chyba wolę, żebyś Ty je otworzył, a ja zwyczajnie popatrzę z bezpiecznej odległości. 

- Fakt, dziwne, ale paczka jest do ciebie, więc to ty powinnaś ją otworzyć. 

- Ugh, no dobra- jęknęłam przeciągłe. 

- Nie musisz jęczeć, jeszcze nic nie zrobiłem- zaśmiał się.

Ostrożnie odwróciłam karton, oglądając go z każdej strony. Nie zauważyłam niczego podejrzanego, ale to raczej normalne, bo oglądałam go z zewnątrz. 

W końcu otworzyłam pudełko i... 

- Oh shit!

______________________________

-justi-

Continue Reading

You'll Also Like

8.1K 178 22
historia opowiada o grupie przyjaciół nagrywających materiały na YouTube, może będzie więcej związków w tej grupie? Zapewniam was że będzie ciekawie...
77.7K 2.8K 29
„Gdzie byłeś sześć lat temu?" Gdzie Blake Remington był kiedy Charlotte Wilson go potrzebowała? Tego nikt nie wie. Przepadł z dnia na dzień, a nikt n...
152K 4.7K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
8.2K 373 16
3 CZĘŚĆ TRYLOGII INFINITE ~Nieskończoność to długo ale nie jeśli w grę wchodzą uczucia~