Immortals girl

By -justi-

75.7K 2.5K 859

Śmierć rodziców nie była niczym przyjemnym, ale co poradzić? Po tym wydarzeniu moje życie obróciło się o 360°... More

Prolog
bohaterowie
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
35
36
37
~Informacja~
BARDZO WAŻNA I Z PEWNOŚCIĄ WYCZEKIWANA INFORMACJA
38
39
40

34

1.2K 48 30
By -justi-

pov: Liam

Po wyjściu z pokoju Vici byłem wściekły. Kiedy tylko wróciłem do siebie, wziąłem papierosa i go odpaliłem. Otworzyłem okno I oparłem się o parapet.

Spojrzałem w lewo I zobaczyłem Vici, siedzącą na zewnętrznym parapecie, palącą papierosa.

Od kiedy ona pali?

Nie wyglądała na złą, tylko smutną, dziwne.

Zamknąłem okno I położyłem się do łóżka, niemalże od razu zasypiając.

___

Rano obudził mnie budzik, więc wstałem I poszedłem do łazienki, wziąć prysznic.

Ubrałem się w granatowe dżinsy I jasną bluzę. Włosy przeczesałem ręką I spryskałem się perfumami.

Wyszedłem z pokoju I zszedłem na dół. Nikogo tam jeszcze nie było, więc mam trochę czasu, żeby pomyśleć.

Wziąłem z miski jabłko I usiadłem przy blacie, zaczynając jeść. Ciekawe, jaki Vici będzie miała dzisiaj humor. Pewnie będzie zła o to, że wchodzę z butami w jej życie. Jest też możliwość, że wymyśli jakąś wymówkę, żeby nie iść do szkoły i nie musieć ze mną rozmawiać.

Chłopacy zeszli na dół, a ja wyrzuciłem ogryzek i poszedłem do pokoju. Spakowałem się do szkoły i wziąłem telefon do ręki.

Przez pół godziny sprawdzałem media. Muszę iść do szkoły.

Wziąłem plecak I wyszedłem z pokoju. Na korytarzu stał Justin I chyba czekał, aż Vici otworzy drzwi do swojego pokoju.

Kiedy ta tego nie zrobiła, otworzył je I wszedł do środka.

Tak jak myślałem, Vici źle się czuję I nie idzie do szkoły. Dziwne, że Justin tak szybko jej uwierzył.

Zszedłem na dół, ubrałem buty I wyszedłem z domu. Wsiadłem do mojego auta I pojechałem do szkoły.

Na miejscu byłem kilka minut przed dzwonkiem. Poszedłem do szafki, by schować niepotrzebne książki, a później do sali, w której będę mieć pierwszą lekcję.

___

Cały dzień, chłopacy z drużyny, pytali, co z Vici. Zaczęło mnie to irytować, więc zwyczajnie uciekłem z ostatniej lekcji.

Przyjechałem do domu i żeby Vici nie wiedziała, że ktoś przyszedł, postanowiłem wejść tyłem, bo taras przeważnie jest otwarty.

Zobaczyłem, że Vici siedzi w altanie, a ponoć była chora.

Zacząłem iść w jej stronę i akurat, kiedy miałem wchodzić, ta wyszła i uderzyła we mnie. Złapałem ją w pasie, żeby nie upadła i na nią spojrzałem. Pisnęła cicho I spojrzała w górę.

- Nie powinieneś być w szkole?- zapytała, marszcząc brwi i lekko przekrzywiając głowę.

- Powinienem- powiedziałem obojętnie.

- To, czemu nie jesteś?- położyła ręce na mojej klatce piersiowej.

- Bo nie chciało mi się tam dłużej siedzieć. A ty ponoć byłaś chora- niemalże wysyczałem przez zaciśnięte zęby I mocniej ją do siebie przycisnąłem.

Próbowała się ode mnie odepchnąć, ale ja nie dałem jej za wygraną I napiąłem mięśnie.

- Jak się czujesz?- zapytałem z zadziornym uśmiechem.

Przewróciła oczami I mrużyła powieki.

- Wspaniale- mruknęła. - Możesz mnie puścić? Wbijasz mi palce.

- Nie, nie mogę. Czemu nie chciałaś iść do szkoły?

Wiem czemu, ale chce, żeby sama to przyznała.

- Bo...- zacięła się.

- Bo?- zapytałem, podnosząc jedną brew do góry.

- Bo...- powtórzyła i spuściła głowę

Zaczęła bawić się moją koszulką.

- Bo?- powtórzyłem pytanie, tym razem nieco poważniej.

- Bo po naszej nocnej kłótni, nie chciałam się z tobą widzieć...- powiedziała cicho i niepewnie. - Wybacz za to, ja...

- W porządku- poluźniłem nieco uścisk.

- Nie, serio nie powinnam tak reago...

- Daj spokój- przerwałem jej. - Wszedłem z butami w twoje życie. Rozumiem, że mogło ci się to nie podobać.

- Oh... Cieszę się, że rozumiesz- podniosła głowę I uśmiechnęła się lekko.

- Skoro to mamy już wyjaśnione, to powiedz mi, dlaczego rzuciłaś tą książką? I nie mów mi, że to nie mój interes.

- Zbyt dużo myśli krążyło w mojej głowie, przez co nie wytrzymałam I rzuciłam książką, którą wcześniej czytałam- powiedziała bardzo niepewnie, jakby była zamyślona.

- Czemu tak dziwnie mówisz?

- Ee... Nie wiem...?

- Okej...?

Zacząłem, powili się do niej przybliżać, w celu pocałowania jej. Nawet w takich ubraniach wyglądała cudownie.

Lekko pocałowałem Vici, a ona prawie od razu oddała pocałunek.

Odsunęliśmy się od siebie I spojrzeliśmy sobie w oczy. Widzę, że coś jest nie tak i muszę się dowiedzieć, co.

- Wszystko w porządku?- zapytałem.

- Tak, a co?

- Wyglądasz na smutną.

- Nie jestem smutna- uśmiechnęła się lekko.

- Twoje oczy- powiedziałem.

- Co z nimi?- zapytała, wyraźnie nie rozumiejąc, o co mi chodzi.

- Wszystko zdradzają. Co się dzieje?

- Nic- mruknęła.

- Mów.

- Później...

- Tak, a Twoje "później" nigdy nie nadejdzie- powiedziałem, patrząc na nią z uniesioną brwią.

Dziewczyna westchnęła I oparła czoło o moją klatkę piersiową. Nie przeszkadza mi to, bo kocham kiedy jest blisko.

- Chodzi o to, że...- zacięła się.

- Nie musisz się spieszyć, mamy czas- powiedziałem spokojnie.

- Wiem, że już o to pytałam, a ty nie udzieliłeś mi jednoznacznej odpowiedzi. Co my tak właściwie robimy?- zapytała, dalej będąc w tej samej pozycji.

- Też się zastanawiam- mruknąłem.

W zasadzie to wiem, co robimy. Ja próbuje jakoś ją zdobyć, a ona myśli, że gadam z nią tylko przez nasz układ.

Spojrzała na mnie I lekko się uśmiechnęła.

- Reszta zaraz wróci i chyba powinniśmy iść do środka, bo wiesz... Jestem chora- powiedziała I sztucznie zakaszlała.

Uśmiechnąłem się i podniosłem ją lekko do góry, przez co owinęła się nogami wokół mojego pasa.

- Co ty robisz?- zapytała, kiedy zacząłem iść.

- Nie widzisz? Idę.

Zatrzymałem się przy brzegu basenu i spojrzałem na nią z uśmiechem.

- Możesz mnie postawić?- zapytała, spoglądając mi w oczy.

Nic nie odpowiedziałem, tylko zacząłem przymierzać się do skoku.

- To nie jest śmieszne, postaw mnie- powiedziała spanikowana.

Wziąłem lekki rozbieg I skoczyłem do wody, z dziewczyną na rękach.

Kiedy się wynurzyliśmy, odpłynęła ode mnie I przetarła twarz, patrząc na mnie morderczym wzrokiem.

- Czy ty jesteś normalny!?

Zaśmiałem się i pochlapałem ją wodą. Zaczęła płynąć do drabinki, żeby wyjść z wody.

- Co ty robisz?- zapytałem, podpływając do niej.

Wyszła z basenu I podeszła do jednego z leżaków, by wziąć ręcznik.

- Nie widzisz? Wycieram się- powiedziała, udając mój głos.

Wyszedłem z wody I podszedłem do niej od tyłu, dając ręce na jej biodra.

- Chcesz?- zapytała, odwracając się i podając mi ręcznik.

Spojrzałem na nią i wziąłem materiał.

- Idę do domu- mruknęła po chwili ciszy i zabierając telefon, zaczęła iść.

- Tak beze mnie?- zapytałem, podchodząc do niej.

- Tak, bez ciebie.

Podniosłem ją tak, jak wcześniej i poszedłem do domu.

- Wiesz, że jak wcześniej nie byłam chora, to teraz pewnie będę?- zapytała, gdy byliśmy już na schodach.

Chciałem powiedzieć, że przynajmniej oby dwoje będziemy chorzy, ale usłyszałem przekręcający się klucz w drzwiach wejściowych. Vici spojrzała na mnie spanikowana, a ja od razu pobiegłem do swojego pokoju I tam postawiłem ją na ziemi. Poszedłem do garderoby po ubrania dla Vi I siebie.

- Trzymaj- rzuciłem jej jakąś koszulkę. - Spodnie będą na ciebie za duże, ale ty i tak śpisz bez więc jeśli nie będziesz miała nic na nogach, to nie będzie to podejrzane.

Wiem, to trochę samolubne, że ja przebieram się w garderobie, a ona musi w pokoju, ale nie mogę jej teraz tu wpuścić, bo mam broń na widoku.

Wyszedłem z szafy i zobaczyłem Vici, dalej w tych samych ubraniach, rozglądającą się po pokoju.

- Czemu się nie przebrałaś?- zapytałem, podchodząc do niej bliżej.

- Mogę iść do łazienki?- zapytała cicho.

- Mogłaś tu się przebrać.

- No nie za bardzo- mruknęła niepewnie.

- Co masz na myśli?

- Bo ja...- przerwało jej pukanie do drzwi. - Nie mam stanika- dokończyła szybko, patrząc na mnie wystraszona.

Mój wzrok nieświadomie powędrował na przemoczoną koszulkę dziewczyny, przez którą było lekko widać jej sutki.

- Liam? Mogę wejść?- zapytał Nathan zza drzwi.

- Chwila!- krzyknąłem i spojrzałem na Vici. - Przebieraj się.

- Nie mogę tutaj- krzyknęła szeptem.

Przewróciłem oczami I stanąłem przodem do drzwi.

- Idź za mnie i się przebierz- szepnąłem.

Zrobiła to, co powiedziałem I ściągnęła koszulkę.

- Daj tą mokrą- wystawiłem do niej rękę.

Podała mi ją, a ja rzuciłem ją na krzesło.

Do pokoju wszedł Nathan, a Vici od razu wstrzymała każdy swój najmniejszy ruch.

- Cześć?- zapytał Nathan, patrząc za mnie.

- Hej- mruknąłem I dźgnąłem Vici łokciem, żeby się ubrała.

Szybko założyła koszulkę I stanęła obok mnie.

Nat spojrzał na nią zdziwiony. Pewnie myślał, że sprowadziłem do domu jakiąś dziwkę.

- Czy wy?... Znaczy, przeszkodziłem wam w czymś?...- zapytał zdezorientowany.

- Nie.

- Tak- powiedzieliśmy w tym samym czasie.

Vici spojrzała na mnie, a ja wzruszyłem ramionami. Przecież powiedziałem prawdę. Przeszkodził nam.

- To w końcu tak, czy nie? Bo nie wiem.

- Nie- tym razem tylko Vici się odezwała.

- Em, okej... Skoro wam nie przeszkodziłem, to czemu przed chwilą Vici była w samych majtkach? Dosłownie samych?- zapytał.

Spojrzała na mnie I zaczęła mówić.

- Bo wiesz...- nie dokończyła, bo Nathan jej przerwał.

- I czemu macie mokre włosy? Co wy się razem myliście?- zapytał, marszcząc brwi.

Dziewczyna uniosła wysoko brwi, widocznie nie wiedząc, jak ma to wytłumaczyć.

- Nie, my...- zacząłem i spojrzałem na nią wzrokiem, proszącym o jakąkolwiek pomoc.

- Co jest między wami?- zapytał chłopak, a my dwoje westchnęliśmy.

- Coś jest- zaczęła Vici, podchodząc do niego- ale żadne z nas- kontynuowała, prowadząc go w stronę drzwi- nie wie, co i chyba wolimy nie wiedzieć.

Skończyła mówić i zamknęła mu drzwi przed nosem. Zakluczyła je i odwróciła się przodem do mnie.

- Jeśli chodzi o mnie, to nie przeszkadzałoby mi, gdybyś przebrała się całkiem przy mnie- powiedziałem z uśmiechem.

Przewróciła oczami, ale zaśmiała się cicho. Podeszła do mojego łóżka I usiadła na nim.

- Wiesz, że wpadliśmy?- zapytała, patrząc na mnie.

- Wiem- zacząłem do niej podchodzić- ale czy to jest ważne?- zapytałem.

- Tak?- zapytała lekko oburzona.

- Czemu ty się tym tak przejmujesz?

- Sama nie wiem- wzruszyła ramionami- Może to dlatego, że nie chce, żeby cała szkoła uważała mnie za puszczalską.

- Przecież to tylko Nathan- powiedziałem tak, jakby to było oczywiste.

- Tylko albo aż- mruknęła.

- Zna dużo więcej twoich sekretów, a jakoś się tym nie przejmujesz.

Spojrzała na mnie zdziwiona. Pewnie nie wiedziała, że wiem o ich tajemnicach.

- Skąd wiesz, że on coś wie?

- Widzę, że wie więcej, niż cała reszta razem wzięta.

- Masz rację, wie więcej, niż wy, ale to tylko dlatego, że sam do tego doszedł. Całkiem sam.

Pewnie udało mu się włamać do jej bazy danych, tylko nam o tym nie powiedział.

- Czyli z żadnym z nas nie porozmawiasz szczerze, póki sami nie poznamy twoich sekretów?- zapytałem, siadając obok.

- Dokładnie- uśmiechnęła się lekko. - Ale ostrzegam, że jeśli będziesz grzebał w spawach, które ciebie nie dotyczą, pożałujesz, że kiedykolwiek mnie poznałeś- powiedziała poważnie.

- Jakoś to wszystko z ciebie wyciągnę- powiedziałem pewnie i położyłem się na poduszkach.

___

Przez następną godzinę próbowałem wyciągnąć z Vici jakieś informacje, ale nie dowiedziałem się niczego oprócz tego, że nie pierwszy raz ma z kimś taki układ jak ze mną.

Gdy dziewczyna wyszła, od razu poszedłem pod prysznic.

Kiedy już się umyłem i ogarnąłem, zszedłem na dół I wszedłem do kuchni. Usiadłem obok chłopaków na jednym z wolnych miejsc I starałem się wyłapać, o czym rozmawiają.

- Liam- zaczął Justin. - Czemu nie było cię na ostatniej lekcji?

- Nie chciało mi się na niej siedzieć- wzruszyłem ramionami.

- A ja myślę, że powód twojej nieobecności był inny- powiedział Nathan, patrząc na mnie wściekle.

O co mu chodzi?

- To lepiej nie myśl, bo nie wychodzi ci to na dobre.

- O czym ty mówisz?- zapytał Oliver Nathana.

- Jak przyjechaliśmy, poszedłem do nich i w czymś im przeszkodziłem.

- W czym?- zapytał Justin, patrząc na mnie.

- W niczym- mruknąłem, patrząc na Nathana z uniesioną brwią.

- Na pewno?

- Tak. Działo się coś ciekawego na ostatniej lekcji?- zapytałem, zmieniając temat.

- W sumie to nie.

Do pomieszczenia weszła Vici, obdarzając nas krótkim spojrzeniem.

- Jak się czujesz?- zapytał Justin.

- Dobrze- mruknęła, biorąc z lodówki serek.

Wyjęła łyżeczkę I wróciła do siebie. Zaśmiałem się I pokręciłem głową ze zrezygnowaniem. Dlaczego oni tak łatwo jej uwierzyli?

- Z czego się śmiejesz?- zapytał Justin.

- Z was- powiedziałem I wstałem z krzesła. - A dokładniej z wszej głupoty- dodałem I poszedłem do siebie.

Zamknąłem drzwi I stwierdziłem, że jak zwykle nie mam nic do roboty, więc obejrzę sobie film.

W trakcie oglądania usłyszałem kroki na korytarzu, a chwilę później uderzanie w drzwi.

- Nathan- krzyknęła szeptem Vici I zapukała.

- Nathan. Nathan. Nathan- mówiła, cały czas uderzając w drzwi.

- Nathan- mruknęła płaczliwym tonem.

- Nat?- załkała cicho.

Uderzyła jeszcze raz w drzwi I znowu zapłakała. Drzwi się chyba otworzyły, a pukanie ustało.

- Co się dzieje?- zapytał zaniepokojony Nat.

- On żyje.

- Choć do mnie.

Chwilę później drzwi do pokoju Nathana się zamknęły, a na korytarzu nastała cisza.

Kto żyje i dlaczego Vici tak zareagowała?

pov: Victoria

Po przeczytaniu maila, od razu zaczęłam szukać urządzenia, z którego był on napisany, by potwierdzić jego autentyczność.

Nie było łatwo, ale dowiedziałam się, że był wysłany z jednego z komputerów bazy gangu w LA. Tam wszystko jest bardzo silnie strzeżone i nikt nieupoważniony nie ma dostępu do urządzeń takich jak komputer. Muszę sprawdzić, czy chłopacy nie mają jakieś problemu i czy nie potrzebują naszej pomocy.

Wzięłam telefon I szybko wybrałam numer do Sama, czyli aktualnie "szefa" bazy w LA.

Czekając, aż odbierze, przygryzłam policzki od środka. Boję się, że mogą mieć poważne problemy.

- Hejka- przywitał się wesoło chłopak, przez co odetchnęłam z ulgą I nieco się rozluźniłam.

- Cześć.

- Co tam u ciebie, dawno nie rozmawialiśmy.

- U mnie wszystko w porządku, a u was?- zapytałam.

- U nas w sumie też. Wszystko idzie zgodnie z wszystkimi planami, a informacje o akcjach powinnaś mieć na mailu.

- Wiem, widziałam wszystko- powiedziałam spokojnie. - Jeśli jesteśmy w temacie mailów, to wiesz może, kto ma dostęp do komputerów?

- A po co ci to wiedzieć?- zapytał podejrzliwie.

- Dostałam dość... Ciekawą wiadomość, która została wysłana z twojej bazy- powiedziałam bez zbędnego przedłużania.

- W takim razie, dostęp mają tylko ci bardziej zaufani. Nikogo innego nie było w centrali.

Czyli to ktoś ważny. Nikt nie robiłby takich żartów na mnie, bo każdy wie, jak na nie reaguje. To chyba serio był Harry...

- Dobra, dzięki- mruknęłam cicho. - Pogadamy kiedy indziej, bo teraz muszę coś zrobić.

- Jasne, miłej nocy.

- Miłej nocy- odpowiedziałam I się rozłączyłam.

Muszę z kimś o tym pogadać. Teraz. Tylko nie mam z kim. Chłopcy są u siebie i znając ich, śpią, a przez telefon to trochę kiepsko. Zostaje mi tylko Nathan.

Zeszłam z parapetu i szybko wyszłam z pokoju. Poszłam do ostatnich drzwi na korytarzu i zapukałam.

- Nathan- krzyknęłam szeptem I zapukała.

- Nathan. Nathan. Nathan- powtarzałam, cały czas uderzając w drzwi.

- Nathan- mruknęłam płaczliwym tonem.

Jak Harry mógł mi coś takiego zrobić? Przyjaźniliśmy się przecież...

- Nat?- załkałam cicho.

Uderzyłam jeszcze raz w drzwi I rozpłakałam się na dobre.

Drzwi się otworzyły, a w progu stanął Nathan, w samym ręczniku.

- Co się dzieje?- zapytał zaniepokojony, uważnie mi się przyglądając.

- On żyje- mruknęłam, przecierając policzki.

- Choć do mnie- powiedział, szerzej otwierając drzwi.

Weszłam do środka I od razu wtuliłam się w chłopaka. Po chwili zdezorientowania oddał uścisk, głaszcząc mnie uspokajająco po plecach.

Po kilku minutach odsunęłam się od niego I wytarłam mokre od łez policzki.

- Kto żyje I dlaczego tak zareagowałaś?- zapytał, siadając na łóżku.

- Harry- powiedziałam cicho, a Nat spojrzał na mnie pytająco. - Chłopak, którego ponoć zabił Ben.

- Przecież... Byłaś przy jego śmierci- powiedział, marszcząc brwi.

- To był jego brat bliźniak- mruknęłam, przewracając oczami.

- O którym nie wiedzieliście- kiwnęłam głową i usiadłam obok niego zrezygnowana. - A skąd wiesz, że żyje?- zapytał po chwili namysłu.

- Napisał maila- powiedziałam obojętnie. - Zanim o to zapytasz tak, sprawdziłam wszystko. Wiem, że był wysłany z bazy w LA i wiem, że to ktoś z mojego gangu.

- Mogę przeczytać tego maila?- zapytał.

- Daj komputer i go odblokuj.

Chłopak wstał i zrobił to, o co prosiłam. Zalogowałam się na moje konto i pokazałam mu wiadomość.

Kiedy skończył czytać, odwrócił laptop w moją stronę I spojrzał na mnie zamyślony.

Przypomniało mi się, że jak tu weszłam, Nathan był w samym ręczniku i nawet nie poszedł się przebrać.

- Dzwoniłaś do bazy?- zapytał.

- Tak.

- I co?

- Nikt spoza gangu nie ma dostępu do komputerów. W zasadzie to mają tylko hakerzy i ci najbardziej zaufani- powiedziałam, a chłopak westchnął. - On równie dobrze mógłby napisać ze swojego prywatnego laptopa.

- Czyli ten ktoś zalicza się to tych dwóch grup osób...- umilkł na chwilę i podrapał się po karku. - A może ten cały Harry specjalnie użył któregoś z waszych urządzeń, żeby potwierdzić swoją autentyczność.

- Może...- mruknęłam, przecierając twarz rękoma.

- Podpisał się "Twój Hermionek". Może tym chce Ci coś przekazać?

- Zawsze tak na niego mówiłam, więc...- Nie dokończyłam, bo Nat mi przerwał.

- Chwila... Hermionek?- zapytał i wstał po telefon.

- No- odpowiedziałam niepewnie.

- Ktoś z taką nazwą na Insta zdjęcia wam komentuje- powiedział, szukając czegoś w telefonie.

- Nie zauważyłam tego.

- Patrz- podał mi telefon. - Kiedyś już Dylan zwrócił na niego uwagę, ale później chyba o nim zapomniał.

Wzięłam od niego telefon i zaczekam przeglądać wszystkie komentarze od Hermionka.

- Nie chce narzekać czy coś, ale możesz iść się ubrać- mruknęłam, patrząc na Nathana przelotnie.

Chłopak uśmiechnął się lekko zawstydzony i poszedł do łazienki, żeby się ubrać, a ja wróciłam do czytania komentarzy.

Zawsze w wolnej chwili starałam się przejrzeć wszystkie, ale jakoś nigdy nie zwracałam uwagi na nazwy. To, co pisał "Hermionek", wskazuje na to, że dużo o nas wie, a to potwierdza moje przypuszczenia o tym, że nas okłamał...

Odłożyłam telefon Nathana i oparłam łokcie na kolanach, zakrywając twarz rękoma.

Nie wierzę, że to zrobił. Kochałam go, próbowałam uratować, rozpaczałam po nim, a on jak gdyby nic, żył sobie, nie racząc nas poinformować, że to nie jego śmierć widziałam. Przecież... Znał mnie i wiedział, że nie byłabym zła, a i tak nic nie zrobił, żeby być z nami. Ze mną...

Poczułam, że materac obok mnie się ugina i rękę na ramieniu, więc podniosłam wzrok. Nathan patrzył na mnie zmartwiony, a ja bez zastanowienia mocno się w niego wtuliłam, praktycznie od razu się rozklejając.

Każdy czasem ma gorszy dzień, a mój akurat jest dzisiaj. W dodatku zaczyna boleć mnie gardło, co na sto procent jest winą Liama i naszej kąpieli w basenie.

Kiedy emocje już trochę opadły, poczułam, że robię się śpiąca. Odsunęłam się od Nathana i spojrzałam na niego smutno.

- Idę do siebie, bo jestem śpiąca- mruknęłam, ziewając.

- Jak chcesz, możesz spać u mnie- powiedział dość nieśmiało. - Będzie... Milej.

Zaśmiałam się cicho, widząc jego zakłopotaną minę.

- Jeśli to nie problem, to wolałabym nie zostawać teraz sama.

- To kładź się, ja idę się jeszcze napić- powiedział I wyszedł po cichu z pokoju.

Kilka sekund później wrócił i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

- Chcesz coś do picia?- zapytał, a ja zaśmiałam się, kręcąc przecząco głową.

Chłopak wzruszył ramionami i ponownie wyszedł z pomieszczenia. Westchnęłam I opadłam na poduszki. Muszę przyznać, że wygodne ma to łóżko. Przykryłam się kołdrą I położyłam się na boku, tyłem do drzwi.

Usłyszałam, że Nat wszedł do pokoju I po cichu podszedł do łóżka z drugiej strony. Powoli, położył się obok mnie I się przykrył.

Otworzyłam oczy I spotkałam się z jego spojrzeniem. Niemal niezauważalnie rozłożył ramiona, a ja lekko się uśmiechnęłam i przesunęłam się do niego. Zamknął mnie w szczelnym uścisku. Zaciągnęłam się jego zapachem i zamknęłam oczy.

Kiedy jedną nogą byłam już w tej drugiej, dużo lepszej krainie, usłyszałam bardzo cichy szept Nathana

- Lubię cię i to bardzo.

Nic więcej już nie słyszałam, bo zasnęłam.

______________________________

Mam nadzieję, że wam się podoba

Oczywiście zachęcam do zostawienia gwiazdki

Kocham was, do następnego

-justi-

Continue Reading

You'll Also Like

143K 2.7K 194
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.
Trust me By ksicja_

Teen Fiction

39.3K 1.1K 32
Bo byliśmy tylko dziećmi, które nie zasłużyły na życie w takim świecie. Ty wolałabyś mnie nigdy nie spotkać, a ja wolałbym nigdy cię nie skrzywdzić. ...
283K 10.1K 23
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
32.8K 1K 21
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...