Po 1h powtarzam czynność. Zaczynam czuć ją. Napełnia moje ciało energią, czy tylko mi się wydaje. Mniejsza o to. Mogę zacząć się w końcu bawić. Idę na parkiet, i jakby znikąd zaczyna lecieć moja ulubiona pisenka. Zaczynam tańczyć. Nagle czuję czyjeś dłonie z tyłu na moich biodrach. Jakbym była sobą, zaczełabym się wyrywać, ale zaczynam poruszać biodrami, ocierając się o niego. Chłopak nagle odwraca mnie i całuje. Odwzajemniam. Podba mi się. I to nawet powiedziałabym, że bardzo. Spoglądam na niego. Był przstojnym blondynem, z zielonymi oczami. 

- Zgubiłaś się mała?- pyta mega sekswonym głosem.

- Możliwe, a chcesz mi pomóc się odnaleźć?- pytam .

- Możliwe, ale chyba bedziesz musiała pójść za mną do sekretnego pokoju. Tam coś zrobimy...- uśmiecha się.

- Lody?- pytam. 

- Chyba loda.- odpowiada śmiejąc się. Spoglądam na niego zniesmaczona.

- Żartuję, przecież widać że z ciebie małolata.

- Wypraszam sobie.- mówię chwiejąc się.

- Ohh...  Spokojnie tygrysico.- łapie mnie za ręke i zaczyna gdzieś prowadzi.

- Gdzie ty to tak pędzisz rumaku. Możemy się pobawić w kotka i myszkę?- pytam śmiejąc się z tego co właśnie powiedziałam. 

- Słuchaj... Właśnie z prawego rogu sali stoi dwóch mężczyzn, którzy ciagle się na ciebie gapią. Pan Mendes poprosił mnie, abym zadabał o twoje bezpieczeństwo. Tak więc chodźmy... - mówi blondyn.

- Pan Mendes powiadasz...hmm...a co ci mężczyźni zrobią gdy zrobię tak...- mówię ściagając bluzkę, pod nią miałam sportowy stanik. Uśiecham się do zawstydzonego chłopaka, chyba nie wiedział z kim miał doczynienia. Chwiejąc się wychodzę na mały stolik i zaczynam krzyczeć i tańczyć, wiele osób się na mnie patrzyło, lecz nie zwracałam na to uwagi. Po pewnej chwili robi mi się trochę niedobrze, jednak nadal tańczę a za mną cały tłum ludzi wiawtuje. Nie wstydziłam, wręcz podobało mi się. Nagle widzę Shawna, obok niego stała jakaś blodynka. Macham do niego, szeroko się uśmiechając. Biorę butelkę jakiegoś alkocholu. 

- NA RAZ!!- krzyczę. I zaczynam pić. Stram się szybko połykać ciecz znajdującą się w butelce, lecz nagle czuję jak napój spływa mi po piersi.

- Maddie!!!- krzyczy Shawn.

- Mów mi PANI MADDIE!!- krzyczę śmiejąc się. 

- Chodź, wracamy do domu. Jak Kattie dowie się co zrobiłaś to...

- BĘDZIE ZADOWOLONA!!! WRESZCIE POKAZAŁAM JAKA JESTEM!!

- Nie jesteś taka...- mówi dość cicho.

- Shawn z kim ty się zadajesz. To przecież jakaś małolata, chodźmy dokończyć to co robiliśmy i zostawmy tego bachora... - mówi zirytowana blondynka towarzysząca chłopakowi. Trochę uraziły mnie jej słowa, więc schodzę ze stolika.

- CO ty powiedziałaś, ŻE NIBY JESTEM JAKIMŚ BACHOREM... PRZEPRASZAM, ALE TO NIE JA PUSZCZAM SIĘ Z BYLE KIM!- krzyczę, aby nie zagłuszyła moich słow muzyka.

- Suka... 

- Możliwe.. - odpowiadam jej pewna siebie.

- Shawn możesz jej coś powiedzieć?- spogląda na chłopaka. Shawn odwraca wzrok w inną stronę. 

- Dupek!- krzyczy dziewczyna i odchodzi od Shawna.

- Ale z ciebie dupek ...- mówię zamyślona.

- Niby czemu?- spoglada na mnie. 

- Oczekiwała pomocy...

- Iiii? To nie była i tak moja sprawa.- mówi i bierze mnie za rękę.

-UUU.... jak romantycznie- mówię, patrząc na nasze złączone dłonie.

- Co brałaś?- pyta.

- Coś..

- Mów co brałaś... - mówi coraz poważniejszym głosem. 

- Nie wiem...Chyba coś białego.. Okrągłego...Iiiiiiiiii.... Fajnego...

- Co z tobą jest nie tak?


Nagle budzę się. Obracam się i widzę śpiacego koło mnie chłopaka. To nie był koszmar to był mój początek dawnej śmierci. W pewnym sensie śmierci. Później, było tylko gorzej. Może ciocia miała rację. Może powinnam pójść na odwyk. Chciaż przestałam brać to w jakimś stopniu nadal tego pragnę. 

Tylko, z tym potrafiłam normalnie się bawić. 

Tylko z tym mogłam zapomnieć o wszytskich otaczających mnie problemach..............



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jestem z siebie mega dumna. Mam nadzieję, zę wam sie podobał rozdział. W końcu nadeszła przerwa świąteczna.

Słowa: 1002 

  WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Where stories live. Discover now