Thirty-two

37 3 6
                                    

Czasem mam wrażenie że tonę. Wpadam do głębokiej studni, aż z czasem jestem już tak daleko, że nim sie obejrzę widzę ostatni cień światła.
Ten ostatni cień nazywam nadzieją.
Nadzieją, którą tracę z chwili zobaczenia jedynie otaczającego mnie mroku.

Jednak każdy ocean, każda studnia, każde jezioro ma swoje dno.
Dno od którego można sie odbić, i które wyrzuci nas w górę. Popchnie nas w stronę światła, nawet gdy my o nie nie będziemy prosić.

Może tak naprawdę czasem chcielibyśmy jednak zostać na dole na dnie, dotknąć go i już nie iść w górę, zostać tam.
Tylko czy poddanie się będzie najlepszym rozwiązaniem na nasze problemy?

Zostając tam na dole nie myślimy o innych, którzy są wciąż na górze. Mimo, iż przeraża mnie myśl ze nie zobaczę tak naprawdę tam już nikogo czuje, że chce.

Chce odbić sie od dna, którego dotknęłam i popłynąć ponownie w stronę promieni światła.
Tylko czy zdążę?

Mówią, że wszystko ma swoja cene, jednak ja myśle ze ma tez i swój czas- tzw. termin ważności.

Nie wszystko może w życiu na nas zaczekać.
Nasze uczucia nie zaczekają, nasze potrzeby nie zaczekają, nikt nie będzie tez czekał w nieskończoność przed zamkniętym sklepem.

Tak wiec czasem potrzeba trochę siły i odwagi aby nie pozwolić już innym na siebie czekać....

****
Nagle poczułam mocne uderzenie i czułam jak światło promieni słonecznych razi moje oczy.

- MADDIE
- MADDIE
- MADDIE

Usłyszałam kilka głosów naraz wykrzykujące moje imię, a po chwili gdy obraz mój przestał być rozmazany przed sobą zobaczyłam ciotkę, Katty i Eduardo.
- Gdzie ja jestem? - zapytałam od razu z próbą podniesienia sie z łóżka, jednak w tym samym momencie poczułam śmiertelny ból w okolicach brzucha.
Syknęłam z bólu i ponownie położyłam się.
- Nie wstawaj, lekarze zabronili ci się ruszać. Miałaś bardzo poważna operacje- oznajmiła ciotka łapiąc mnie za dłoń, do której miałam przypięte jakieś kabelki i rurki.
- W szpitalu ? - zapytałam niedowierzając. Obejrzałam się na wszystkie strony, a moim oczom faktycznie ukazało się białe szpitalne pomieszczenie.

- Ale dlaczego, co ja tu robię ?- zapytałam spoglądając raz na raz na blondynkę i i bruneta stojących tuż obok mnie.
- To ja może zostawię was na chwilę samych i pójdę zawołać lekarza- wtrąciła się ciotka po czym po chwili spoglądając na mnie z szerokim uśmiechem wstała i otworzyła drzwi.

- Maddie myślałam już, że cię straciłam na dobre. A dopiero co się znowu spotkałyśmy- dziewczyna przytuliła mnie delikatnie a po chwili usłyszałam cichy szloch.
- Dobra, dobra żyje? Żyje tak wiec nie ma się co martwić lepiej mówicie co tak naprawdę się wydarzyło. I co ja do jasnej cholery robię w Los Angeles.

Katty podeszła do niewielkiej szafki stojącej obok nas oczywiście jakby inaczej również koloru białego.
Myśle, że szpitale a zwłaszcza ten przesadził z ta kolorystyka, i to zdecydowanie za dużo.

- Kto mi to zrobił? - zapytałam ponownie gdy w pomieszczeniu zapanowała cisza. Najwidoczniej nikt nie miał odwagi powiedzieć mi prawdy.

- Twoja matka, ochroniarz, jacyś inni jej ludzie ? - zaczęłam  zgadywać, bo co jak co ale miejsce strzału musiało być zdecydowanie wycelowane.
Brakowało jedynie niewielkich centymetrów, abym na miejscu już się wykrwawiła.

- No mówcie w końcu! - krzyknęłam kiedy chłopak i dziewczyna jedynie spoglądali na siebie w ciszy nie wiedząc, które ma mi opowiedzieć o zaistniałej sytuacji.

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Where stories live. Discover now