Nine •

262 8 1
                                    

Budząc się rano spoglądam w stronę, gdzie jeszcze wczoraj leżał chłopak. Nie ma go tam. Czuje się zawiedziona, ale na wspomnienie naszej ostatniej rozmowy pojawia się wielki uśmiech. Po chwili znowu zapadłam w sen.

- Katty, proszę... Jedź wolniej - proszę dziewczynę, gdy przekracza dwieście kilometrów na godzinę. Prędkość była nieziemska i w innej sytuacji podobało by mi się to, jednak z racji, że Katrine wypiła dwa drinki nie jest to dla mnie przyjemne. Zdecydowanie nie chce tak zginąć.

- Widziałaś tą kobietę? - podnosi głos. - była... agh - mówi wkurzona dziewczyna.

- Mhm - staram się ją poprzeć. - Mogłabyś gdzieś zaparkować, abyśmy mogły żywe - ostro podkreślam ostatnie słowo - porozmawiać ?

Dziewczyna po wysłuchaniu mnie, dzięki Bogu zaparkowała na uboczu.

-Dziękuję - mówię wysiadając, po czym moja przyjaciółka robi to samo. - Rozumiem, że dziewczyna cię zdenerwowała, ale Martino nie byłby z tobą gdyby cię nie kochał - mówię dotykając ramienia Katty - no chyba, że cię wykorzystuje...

- Co?! - pyta zbulwersowana dziewczyna.

- Znaczy... - staram się polepszyć sytuacje - oczywiste jest to, że tego nie robi, gdyż tak jak mówiłam bardzo cię kocha - tłumacze. Raczej nie nadawałabym się na psychologa.

- Masz racje, wróćmy domu i będziemy oglądać seriale, aż do rana - mówi szczęśliwa - i napewno będziemy się lepiej bawić niż oni - odwraca się do samochodu.

- Może ja poprowadzę?
***

Po powrocie do domu, tak jak mówiła Katrine zaczęłyśmy oglądać Stranger Things. Jednak ku zapewnień dziewczyny, już po jednym odcinku zasnęła.

Stwierdziłam, że odpalę jakiś nowy serial, który mnie zaciekawił.

Po obejrzeniu większości odcinków, ujrzałam na zegarze godzinę trzecią nad ranem.

Wyszłam na zewnątrz. Było ciemno, jednak zza horyzontu powoli wyjawiało się słońce. Zimne powietrze dmuchało we mnie rozrzucając moje włosy w każda stronę świata. W takich chwilach czułam się jak najszczęśliwszy człowiek świata, zapomniałam o wszystkich problemach i mogłam myśleć tylko o sobie. Było to uczucie które było trudno określić.

Młoda damo, budzimy się! - krzyczy ktoś w moją stronę. - Wiem, że wieczorem źle się czułaś, ale to nie powód żeby przele...

- Cicho bądź... - odpowiadam przez sen, myśląc, że to Shawn.

Wychyliłam głowę i ujrzałam zszokowaną minę swojej ciotki.

- przepraszam - mówię szybko. - Myślałam... myślałam, że to ktoś inny.

- Kto? - dopytuje się kobieta.

- Już nieważne - wzdycham. - Mogę dzisiaj nie iść do szkoły? Wszystko mnie boli - mówię z nadzieją.

- Już nie poszłaś - pokazuje zegar. - Jest jedenasta, zrobiłam ci naleśniki - mówi kobieta śmiejąc się.

- Ciociu ja naprawdę przepraszam za tamto...

- Już dobrze, nie przejmuj się tym - mówi uprzejmie.

Wystając przypomniałam sobie o wczorajszej walce, którą zresztą przegrałam.

Obejrzałam swoje nogi, które były całe we siniakach. Nie wiem jak mogłam przegrać, przecież byłam dobra w te klocki.

Zamknęłam oczy, po czym z całej siły cisnęłam budzikiem, który znajdował się na szafce nocnej w ścianę. Czasami nie potrafię panować nad emocjami. Nagle przypominam sobie o motocyklu. Po wielu rozmyślaniach stwierdziłam, że nie chce go kupować i te pieniądze przeznaczę na bardziej przydatne rzeczy. Szybko wysyłam SMS do sprzedawcy motoru i już mam odkładać telefon, kiedy to na ekranie pojawia się nowa wiadomość.

Eduardo:
Po pierwsze, dla czego nie ma cię w szkole? Po drugie, Naomi tak bardzo się polubiła, że od naszego ostatniego spotkania mówi tylko o tobie... I tak sobie myśle, czy mógłbym jutro zostawić u ciebie małą od szesnastej do dwudziestej pierwszej? Idę spotkać się z starymi przyjaciółmi i było by głupio, gdybym przyniósł ze sobą dziecko.

Ja:
Po pierwsze, wszystko mnie boli.
Po drugie, jasne, że możesz ją do mnie przynieść. Naomi jest jak aniołek, też ją bardzo polubiłam.

Eduardo:
Dzięki. Miłego leniuchowania xxx
Ps. Miałem już kartkówkę z matmy i nie poszła mi zbyt dobrze :'(

Schodząc na dół, myślałam tylko o naleśnikach. Byłam bardzo głodna.

Przy stole siedziała ciotka.

- No wreszcie się pojawiłaś - mówi żartobliwie. - Jak się spało?

- Dobrze - uśmiecham się na wspomnienia z wczoraj.

- Mam prośbę kochaniutka, mogłabyś spróbować mojego wczorajszego ciasta? - co tu dużo mówić, moja ciocia kucharką najlepszą nie jest, ale przynajmniej się stara i za to ją cenię.

Kiwam głową. Ciocia odrazu biegnie do kuchni i daje mi kawełek ciasta.

- Dobre - mówię próbując - ale trochę spalone... staraj się go piec w mniejszej temperaturze i na przyszłość , dodawaj o szklankę więcej cukru - kwituje.

- Może zostaniesz kucharką? - mówi ciotka.

- Nie sądzę, zatrułabym wszystkich - śmieje się. Zaczynam konsumować mój posiłek.

- Myślałaś już o studiach? Co chciałabyś robić w przyszłości? - bierze łyk kawy.

- Jeszcze do końca nie wiem, może policjant? Jakiś agent? - rozmyślam. - Zawsze mnie takie rzeczy interesowały.

- O nie, wiesz ile tam ludzi ginie? Napewno bym ci na to nie pozwoliła - macha palcem. - A może pediatra ? - mówi po chwili ciszy. - Lubisz przecież dzieci.

- Może? Zobaczymy co przyszłość przyniesie.

~~~~~
Słowa : 740. To nie ja! Ja tylko przepisuje : ( Dajcie jakieś komentarze, bo naprawdę nas to motywuje do dalszego pisania :/ miłego dnia!

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Where stories live. Discover now