Twelve

169 3 0
                                    

Minęło już kilka dnii, nadal nie mam kontaktu z Eduardo. Coś zrobiłam ? Nie przypominam sobie, abym go w jakiś sposób obraziła, ale dlaczego mnie okłamał. Miłam pilnować jego córki, a nie przyszedł. Coś musi być na rzeczy. Zależy mi na naszej znajmości, bo nie mam nikogo innego z kim mogłabym pogadać. Odkąd Shawn wyjechał mnięły 4 dnii i nic się nie odzywa. Boję się. 

Eduardo: Musimy się spotkać... Mogę przyjść?

Ja: Ymm... no nie wiem ...

Edaurdo: Daj spokój.. Muszę ci coś powiedzieć.

Ja: Dobra. Bądź o 19.00

Spojrzałam na zegarek. Była 17.00. Mialam jeszcze dużo czasu na przemyślenie co mu powiedzieć. Nienawidziłam gdy ludzie mnie okłamywali. Za dużo kłamstw już było, aby mogło być jeszcze więcej.

O równej 19.00 usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam szybko, aby czasem ciotka mnie nie wyprzedziła. 

- Maddie!-  usłyszałam głos Noami.

Nie nazwała mnie mamą. To dobrze, chociaż nie wyobrażam sobie jak trudno było poprowadzić chłopakowi rozmowę z małą i wyjaśnić, że ja to nie jej mama (zakładając, że romowa ta sie w ogóle odbyła). 

- Cześć mała.- uśmiecham się, po czym ją przytulam. Po chwili spoglądam na ojca dziewczynki. Był zestresowany. Musiało się coś stać. Zaprosiłam ich do środka. 

- Ohh.... kogo my tu mamy. Ty pewnie jesteś Noami.- spogląda na dziewczynkę. Po chwili jej wzrok wędruje na Eduardo. 

- Dzień dobry.- powiedział nieśmiało. 

- Ohhh... witaj. Wiele o tobie słyszałam. Jak chcecie mogę się zająć małą, a wy będziecie mogli sobie spokojnie porozmawiać.- uśmeichnęła się do mnie.

- Jeśli to nie problem... - zaczął Eduardo, lecz ciocia zaraz mu przeszkodziła.

- Ojjj... nie..... nie  z chęcia się nią zajmę.- podeszła do Noami. Wzięła ją na ręcę. Mała się nawet nie wyrywała, ani nie krzyczła.

- Pobawimy się co?- powiedziała ciotka do dziewczynki na co ta odrazu krzyknęła ,, TAK''.

- Tylko bądź grzeczna. Okey?- oznajmił Eduardo.

- Dobze tatoooo.......- odpowiedziała dziewczynka. Gdy ciotka wyszła do ogodu z Noami, my ruszyliśmy do mojego pokoju. 


- A więc. Co jest tak ważne, że przychodzisz do mnie o 19.00 z Noami?- pytam zirytowana. Chciałam mu pokazać, że jestem zła na niego, a zarazem zawiedziona. On chyba jednak tego nie skumał.

- Po pierwsze, nie miałem z kim zostawić małej, a po drugie dlaczego jesteś obrażona?- zapytał.

- Widziałam cię ze znajomymi... w tedy...

- Ahh.. czy to ważne ?

- TAK...Okłamałeś mnie. A myśłałam, że przyjaciele tego nie robią. Mam dość w swoim życiu ludzi którzy nie są ze mną szczerzy, a jeśli to się raz przydażyło, przydaży się i drugi.- łzy zaczęły spływać po moich policzkach, w tedy przypomniało mi się coś, o czym ciągle próbowałam zapomnieć tworząc swoje nowe życie. 


- Hejka, dzwonie do ciebie już setny raz  wkurza mnie trochę twoja sekretarka, więc może odbierzesz?- mówię po czym się rozłączam. Od imprezy minął już tydzień. Po wszytskim w tedy spanikowałam i wróciłam pieszo na nogach co zajęło mi jakieś 2h. Jednak po każdej próbie kontaktu z Katty  uruchamia mi się jej poczta głosowa. Musiało się coś stać. Może ją też dorwał jakiś mężczyzna...

Nieee... jest zbyt silna, wysportowana i umie o siebie zadbać. To ona nie wszystkiego nauczyła. Czasem się zastanawiam, jak wyglądało by moje życie gdybyśmy się nie poznały.

Może moje życie wyglądało by lepiej. Pilna uczennica, z bogatego domu. Tymczasem staczam się z dnia na dzień. Omal mnie ktoś nie zgwałcił, nie wykorzystał... Jakoś nie czuję strachu. Może do tego przywykłam. Może już taka jestem. Zabiłam go. I nic, zero poczucia winy, cholera Maddie stajesz się jakimś demonem własnego życia. Czy mogę to odkręcić? Nie. 

W tym świecie nie ma błedów, za których się nie płaci. Tak więc i ja teraz zapłacę za to co zrobiłam...

Za każdym razem, gdy stoję przed jej domem i pukam. Nic. Zero odpowiedzi. Można by było pomyśleć, że dom został opuszczony rok temu, a właściciele w ogóle o niego nie dabali. Żadnej żywej duszy. Obraziła się ? Nieee to nie możliwe. 


Po kilku godzinach słyszę jak ktoś puka do drzwi. Krzyczę głośno ,,otworzę'' i kieruję się ku drzwi. Byłam pewna, że to kurier z paczką. Otworzyłam drzwi, a na werandzie stała.

- KATTY?!?!?!- krzyknęłam zaskoczona. Była nieobecna. Tak jakby tak naprawdę w myślach znajdowała się w innym świecie. Spojrzała tylko na mnie rozstrzęsiona i lekko się uśmiechnęła. Żyła... To było dla mnie najważniejsze. 

- Martwiłam się.- powiedziałam cicho.

- Wiem... wiem ... przepraszam.- powiedziała i ani razu nie spojrzała na mnie. 

- Muszę ci coś powiedzieć...- dodała.

- Okey..- otorzyłam jej szerzej drzwi, aby mogła wejść.


Już po chwili, znajdowałyśmy się  w moim pokoju popijają gorącą herabatę. 

- To mów, opowiadaj jaki był powód, że nie raczyłaś odebrać odemnie, ani jednego telefonu. - zaczęłam.

- Chodzii.... o-o... t-twojego ojca. W tedy na imprezie poszłam się przewietrzyć. Nie mogłam też cię nigdzie znaleźć. I nagle zuważyłam czarny samochód, był bardzo podobny do twojego taty. Byłam c-ciekawa czy to on, więc podeszłam bliżej. I nagle podjechał następny samochód. Zobaczyłam jak jakiś mężczyzna wychodzi z pojazdu i to był twój tata. Następnie wyszła kobieta miała długie, gęste rude włosy.- w oczah Katty pjawiły się łzy. Jak i w moich.

- Wyszedł jeszcze chłopczyk. Miał max 6 lat. Krzyaczł ,,tatusiu, tatusiu'' i mocno się do niego przytulił. Twój ojciec dawał jej jakąś kopertę. Zakładam, że z pieniędzmi. Tak mi przykro Mad. Ja nie wiedziałam co mam zrobić. Porobiłam im zdjęcia.- klika coś na telefonie, po czym widzę zdjęcia, zdjęcia na których mój ojciec przytulał jakieś dziecko. Nie wystarczłyśmy mu z mama? Byłam niewystarczjącą córką? 

W taki sposób nasza rodzina popadała w następne kłamstwa i tajemnice. 

Dlaczego to zrobił?

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka, bardzo przepraszam za tak długą nieobecność, ale mam bardzo dużo nauki. Ogólnie to przepisuje to już autorka tej ksiażki, gdyż osoba co przedtem to przepisywała zrezygnowała. Postaram się dodawać chciaż raz w tygodniu jeden rozdział.

Ps. 

Słowa- 933 

przepraszam za błędy.....

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Where stories live. Discover now