Thirty

40 4 5
                                    

Dwa tygodnie...
Dwa tygodnie...
To właśnie tyle minęło odkąd wprowadziliśmy się.
Chao powiedział mi abym zwolniła, abym dała sobie czasu na przemyślenie wszystkiego i abym niczego pochopnie nie robiła.

Wiedział, że to kwestia czasu kiedy tamten gang zaatakuje, jednak i tak kazał mi czekać.

Zapytałam tez o obraz, który ostatnio oglądałam w biurze dziadka. Powiedział  że to był jakiś młody artysta ale nie do końca pamiętał jak wyglądał bo było to dawno.

Nicholas i Marrisa o dziwo bardzo zbliżyli się do siebie.
Nie powiem, że nie zraniło mnie to, ale to może i dobrze że tak się potoczyło.
To ona nosi pod swoim sercem dziecko, któremu potrzebny będzie ojciec bo pierwszy nawalił.
Nie wiem czy Nicholas miałby być najlepszą opcja dla niej, ze względu na jego przeszłość.

W zasadzie to kto tutaj nie miał szemranej przeszłości.
Ja byłam nastolatka, która od 14 roku życia zaczęła handlować narkotykami.
Gang, z którego pochodzę za pewne tez miał swoją własna czarna stronę.
Oprócz Marrisy, była jedynie nastolatka której życie zostało zniszczone przez długi ojca.

Idąc wzdłuż pustej drogi, co jakiś czas obracałam się czy czasem nikt mnie nie śledzi. Tak z przyzwyczajenia.
Nagle usłyszałam jakby swoje imię.
Obróciłam się, jednak nikogo nie zauważyłam.
Odruchowo chwyciłam telefon i obróciłam się w stronę powrotna.

Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Zaskoczona szybko wyjęłam lewa ręka nóż schowany w jednej z kieszeni w spodniach i obracając się przyłożyłam mu do gardła.

Stałam do niego tyłem, jednak mimo minionego czasu nigdy nie zapomniałabym zapachu jego perfum.

-SHAWN co ty ty kurwa robisz... Wiesz, że cię nie chce widzieć- powiedziałam. A chłopak wykorzystując szybko sytuacje chwycił moja rękę i obracając się przyłożył mi ja do gardła.
- Jeden jeden.- powiedział śmiejąc się. Jednak po chwili pościł mnie.

Gdyby nie zaistniałe sytuacje, które się wydarzyły prawdopodobnie rzuciłabym mu się w ramiona, całując i ciesząc się, że żyje.

Staliśmy teraz twarzą w twarz.
Obciął włosy, i jakoś wydawał się już taki inny.
Inaczej go pamiętałam sprzed wyjazdu i ucieczki.
Na twarzy miał pełno niewielkich zadrapań czy tez i siniaków.

W jednej chwili napłynęły mi łzy do oczu.
Obiecywałam sobie przez ten cały czas, że nie będę płakać kiedy się spotkamy ale w tym momencie było to silniejsze ode mnie.

- Ścięłaś włosy...- powiedział zbliżając się powoli w moja stronę.
W momencie gdy wysunął rękę aby zapewne zetrzeć z mojego policzka spływająca krople, natychmiastowo go od siebie odepchnęłam.

Jak mógł po tym wszystkim co mi zrobił, okazywać wobec mnie jakiekolwiek wciąż uczucia.
Najwidoczniej nie miał dość tego całego przedstawienia, chciał więcej ?

- Nie dotykaj mnie- powiedziałam wyciągając z tyłu kieszeni broń.
- Maddie..- powiedział zupełnie zaskoczony obrotem sytuacji.
- Nie masz dość tych gierek? Tej zabawy moimi uczuciami? Chcesz więcej?- powiedziałam wystrzeliwując.

Trafiłam w sam środek niewielkiego kaktusa, który stał w oddali po jego prawej stronie.

- Maddie uspokój się...- powiedział kiedy po raz następny strzeliłam w ziemie zaraz obok jego nogi.
- Ja mam się uspokoić? Chciałabym ci przypomnieć, że to ty zniszczyłeś mi całe życie. Super zabawa była.
Razem zapewne świetnie się bawiliście wraz z Katty.
Okłamując mnie, i pilnując abym czasem nie poznała prawdy...- powiedziałam zbliżając się do niego.

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz