20. Wycieczka bez maka, to wycieczka stracona

291 4 2
                                    

    Moja matka zaczęła mnie budzić o szóstej dwadzieścia. To był mój najgorszy poranek tego lata.
    -Wstawaj, Marcin!
Chyba nie chcesz się spóźnić! - powiedziała kobieta.
    -No nie - powiedziałem zaspany, po chwili podniosłem się z łóżka. Spojrzałem na telefon, ubrałem się w dresy i koszulkę.
Zszedłem do kuchni, rodzicielka mi zrobiła kanapki i kawę na pobudzenie. Nie przepadałem za kawą, ale upiłem trochę łyka i zacząłem jeść kanapki.
     Po zjedzeniu śniadania spakowałem jedzenie do bagaża podręcznego. Potem poszedłem się odświeżyć. Oczywiście nie obeszło się bez pospieszania mnie przez moją matkę.
     O 6:47 pojechaliśmy na miejsce z którego miał odjechać autokar.
Przywitałem się z Kubą i Tadkiem. Oczywiście obydwoje zaspani. Tak samo jak ja. Przywitałem się też osobami, które poznałem rok temu na kolonii, czyli moją przyjaciółkę Oliwię Adamczyk i Magdę Szymańską z mojego wieku oraz Jakuba Dębickiego. Zapoznałem się z o rok młodszym i nieśmiałym Michałem Równickim i z jego kuzynką o imieniu Natalia.
     O 7:08 wszyscy zasiedli już na miejscach w autokarze. Było 40 osób włączenie z kierowcą i opiekunami. Na początku siedziały głównie jedenastoletnie dzieci i tak do maks trzynastego wieku. Chociaż najwięcej osób było w wieku czternastu i piętnastu. Trzy osoby, które mają siedemnaście lat. Bliźniaczki, jedna miała na imię Ola, a druga Alicja. Trzecia osoba z ukończonym wiekiem karalnym to chłopak jednej z bliźniaczek o imieniu Julian.
     Opiekunowie tacy sami jak rok temu. Kierowca również był opiekunem. Nazywał się Maciej Chlebowski, miał z ponad czterdzieści lat. Kolejnym jest Mariusz, nieco starszy od kierowcy. Pani Gałęziowska, jest ona pedagogiem z mojej szkoły średniej. Kolejna to pani Badurak, jest ona najstrasza i to ona zarządza tym wyjazdem. Ostatnią jest Renata Cieślak, ma chyba z 37 lat, rok temu była naszym opiekunem i bardzo ją lubię.
Sprawdzanie czy są wszyscy uczestnicy wyjazdu przez panią Badurak.
     -Za kilka minut wyjeżdżamy, wszyscy są. Za chwile wam rozdam plan wyjazdu. Wiem, że go już znacie, ale dam wam tak na wszelki wypadek - po czym dostaliśmy  kartki - Gdyby ktoś słabo się poczuł proszę mówić od razu. W Częstochowie zatrzymamy się na jedzenie, a i do toalety proszę mówić, zapewne pierwszy przystanek będzie tak za od czterdzieści pięć minut do godziny. To co ruszamy?!
      Gdy kierowca zaczął odjeżdżać większość z autobusu zaczęła machać rodzicom. Zacząłem sprawdzać plan kolonii. Dzisiaj przyjazd do Zakopanego o godzinie dwunastej, apartament mamy w Kościelisku. Następnie rozpakowanie się, zapoznanie się z regulaminem w apartamencie, zwiedzanie Kościeliska i kolacja.
Poszedłem spać, odechciało mi się czytania rozkładu planu. Obudziła mnie przerwa na toaletę, na stacji.
Poszliśmy vapować za budynkiem, dołączyła do nas Oliwia z Magdą.
     -Marcin spałeś? - spytała Oliwka
     -Tak, a wy? - odpowiedziałem nieco zaspany
     -Nie... - odpowiedziała
     -Chodźmy kupimy sobie hot-dogi - zaproponowała Magda
     -Ja mam już dość hot-dogów - odpowiedziałem i wziąłem bucha.
     -Ja też - odpowiedział Jakub - kurwa, ale mi się chce spać. Dziewczyny poszły, sprawdziłem telefon. Dostałem od Mileny wiadomość: ,,Miłego wyjazdu😘😘😘"
Odpisałem: ,,Dziękuję❤️"
,,Wyspana?"
Po chwili otrzymałem wiadomość: ,,Nie bo mnie Sabina obudziła" ,,A ty?"
Ja: ,,Też nie, ale idę zaraz spać w autokarze"
Milena: ,,No dobrze, to zadzwoń jak będziesz na miejscu"
Ja: ,,Okej"

    Wróciliśmy do pojazdu. Nie obeszło się bez: ,,Czy każdy jest, macie swojego sąsiada?"
Jakub puścił cicho muzykę i poszliśmy spać.
     O 9:30 byliśmy już w Częstochowie i mieliśmy się zatrzymać na postój, a konkretnie McDonald. Wycieczka bez McDonalda to wycieczka stracona. Tylko szkoda, że będzie oferta śniadaniowa.
     Weszliśmy do środka, nie było dużo ludzi. Z chłopakami zajęliśmy randomowy stolik. Zgadaliśmy się  który zamawia i co dla kogo. Zamówiłem dla siebie McTosta ze spritem, nie chciałem się objadać, bo wiem, że i tak pójdę spać. Tadek zażyczył sobie frytki z shakem. Dla Kubusia to samo co dla mnie tylko, że z średnimi frytkami. Gdy wróciłem do kolegów, zauważyłem Oliwię wraz z Magdą.
      -Cześć - powiedziałem cicho i położyłem tackę z jedzeniem. Jedna z nich poszła do kasy. Zrobiłem zdjęcie mojego zamówienia i wysłałem do Mileny, żeby narobić jej smaka.
      Po skończonym posiłku wsiedliśmy do autobusu, poszedłem spać. Miałem trochę problemy z zaśnięciem, nie obeszło się bez muzyki puszczanej przez głośnik w trakcie jazdy. Udało mi się zdrzemnąć.

      Obudzili mnie koledzy na toaletę. Znowu na stacji, do Zakopanego zostało jeszcze 45 min jazdy. Większość osób została. Sprawdziłem czy Milena odpisała mi na zdjęcie. Otrzymałem wiadomość o treści: ,,Ooo, Mcdonald...Smacznego😘"
Odpisałem: ,,Dziękuję❤️❤️❤️"
       Z racji tej, że chłopaki wyszli, a w autobusie było cicho postanowiłem do niej zadzwonić.
      -Hej, co robisz? Przeszkadzam? - spytałem stęskniony
      -Hej, a bajkę oglądam z Sabiną - odpowiedziała 
      -Rozumiem
      -I jak podróż? - spytała
      -No dobrze, pospałem sobie. W mcdonaldzie byłem. A tobie jak leci dzień?
      -W miarę dobrze...To za ile będziecie w tym Zakopanym?
      -Yyy...45 minut, ale narazie mamy postój - zauważyłem wracającego kolegę - O Kuba idzie.
      -Siema! - krzyknął do słuchawki - Z Milenką gadasz?
      -Tak z Mileną - odpowiedziałem lekko zażenowany
      -Pozdrów!
      -Milenka, masz pozdrowienia od Kuby - oznajmiłem
     -Dziękuję, też go pozdrów - odpowiedziała

     Gdy autobus ruszył skończyłem rozmowę z moją dziewczyną. Włączyłem jakąś grę na telefonie, by szybciej zabić czas.
Na miejscu byliśmy po dwunastej. Mieliśmy wielki apartament w Kościelisku. Parking przed budynkiem. Weszliśmy do środka. Recepcjonistka przekierowała nas na stołówkę. Nasze bagaże zostały w pierwszym pomieszczeniu. Stołówka była bardzo duża, kilka obrazów z widokiem na góry, kalendarz. Taras, gdzie można było zjeść.
Pani Badurak zaczęła mówić kto jest opiekunem, numery naszych pokoi. Rozdała nam klucze. Moim i chłopaków opiekunem jest pan Maciej Chlebowski. Głównie mężczyźni mieli przydzielanych chłopaków, a dziewczynom kobiety. Na kolonii było więcej płci żeńskiej.
     -Obiad jest o godzinie czternastej. Jednak z racji tej, że my będziemy dużo podróżować będziemy mieli obiado-kolację o godzinie dziewiętnastej. Śniadanie od szóstej do ósmej trzydzieści. - oznajmiła - Deser jest również serwowany, ale jeżeli ktoś nie będzie go chciał to nie przychodzi wtedy na stołówkę. Będziemy otrzymywać prowiant na podróż... - po chwili kaszlnęła - Do każdego odnosimy się z szacunkiem. Prosimy byście zgłaszali każde złe samopoczucie, nie tylko gdy będziemy w górach ale i też w apartamencie.
Emm, cisza nocna panuje od dwudziestej drugiej do szóstej rano. U kolegów, w innych pokojach możecie siedzieć do której chcecie, ale prosimy o zachowanie ciszy i kultury.
Hmm, dyskoteki będą napewno, ale to jeszcze ustalimy z recepcją....
    -Najważniejsza kwestia to zakaz spożywania alkoholu przez niepełnoletnich na terenie apartamentu oraz palenia przez nich papierosów. Oraz spożywania innych środków odurzających, wtedy dzwonimy na policję i do rodziców. Możecie otrzymać karę w zależności od tego co zażyliscie i w jakim jesteście stanie.
     Po zapoznaniu się z regulaminem, wróciliśmy do swoich pokojów, żeby się rozpakować. Miałem pokój z Tadkiem i Kubą. W pokoju były 2 razy dwupiętrowe łóżka.
     -Zajmuje tą górę! - Jakub Podbiegł do łóżka piętrowego i wlazł na nie.
     -Ja idę na dół - odpowiedziałem i zająłem łóżko pod kolegą. Tadkowi pozostały dwa miejsca do spania, dolne albo górne łóżko. Wybrał to na górze. Zaczęliśmy się rozpakowywać. W łazience przy lusterku położyłem pastę do zębów i szczoteczkę przy lustrze. Czapkę z daszkiem rzuciłem na moje łóżko. Trochę się rozpakowałem. Zadzwoniłem do mamy, że już jesteśmy na miejscu i się rozpakowujemy. Moja rodzicielka dostała pozdrowienia od moich kolegów, a oni od niej. Gdy skończyłem rozmowę zapukał ktoś do naszego pokoju.
      -PROSZĘ! - odpowiedzieliśmy w trzech , czego się nie spodziewaliśmy. A na naszych twarzach zawitał uśmiech. W drzwiach stał Julek z opiekunem.
      -Chłopaki przyjmiecie go do pokoju, wy macie chyba z szesnaście lat, a on siedemnaście. Julek chciał z Alą i Olą spać, ale regulamin tego zabrania. To jak? - spytał pan Maciek. Popatrzyłem na chłopaków zdziwiony.
      -No jasne, nie ma problemu - powiedział Tadek. Po chwili Julek wszedł do pokoju ze swoim bagażem i powiedział: ,,Dzięki chłopaki". Opiekun zamknął drzwi.
      -Ale śpisz na dole - odezwał się Tadek
      -Mi tam nie przeszkadza - odpowiedział nowy współlokator - Wiszę wam flachę - ucieszyliśmy się. Po chwili niespodziewanie znowu do pokoju opiekun - chłopaki o czternastej obiad, a potem jedziemy zwiedzać. Już się bałem kurwa, że usłyszał jego o słowa o flaszce.

Hej kochani! Ale mnie tu dawno nie było🥺🥶 Zaczęły się zdalne i planowałam szybciej pisać te rozdziały, ale coś nie wyszło przez moją pamięć w telefonie i takie tam. Jak u was zdalne? ❤️ Nie wiem kiedy wstawie następny rozdział, ale postaram się jak najszybciej. Jak coś to już wam życzę Wesołych Świąt moi czytelnicy 🎄😘

Ręce ojczyma Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz