17. Przyszła synowa

387 8 4
                                    

      Sobota rano, obudziłem się po dziewiątej. Sprawdziłem social media, przypomniałem sobie, że dzisiaj Milena wraca do Polski. Włączyłem muzykę i zacząłem sprzątać pokój. Potem poszedłem zrobić sobie herbatę i kanapki. Położyłem posiłek na biurku i zacząłem czytać książkę.
     Dostałem SMS-a od mamy: Wrócę o 13, o 14 jedziemy do dziadków. Odkurz dom i pościeraj kurze z mebli.
Odpisałem: Okej
Spojrzałem na zegarek. Dochodziła godzina jedenasta. Nie chciało mi się nic robić. Odłożyłem książkę i zabrałem się za ścieranie kurzy w moim pokoju. Potem poszedłem do salonu, następnie do sypialni matki.
Podłączyłem odkurzacz, odkurzyłem w salonie, korytarzu, sypialni i moim pokoju.
Po skończonej robocie zjadłem jabłko. Zbliżała się godzina trzynasta, czyli za niedługo miała wrócić mama. Poszedłem po książkę i dokańczałem rozdział.
     Po czternastej mama wróciła do domu...Z Krzysztofem
    -Marcin? Pościerałeś kurze i odkurzyłeś? - spytała rodzicielka
    -Tak mamo...
    -No dobrze...A Krzysiek chciał ci coś powiedzieć
    -Yyy...No okej
    -Słuchaj, Marcin. Nie powinienem gadać tych głupot...przy stole. Nie złość się młody - powiedział, gestykulując rękoma
    -No spoko...Nie gniewam się już - odpowiedziałem, po czym mnie mocno ścisnął. Moje oczy się lekko powiększyły, nie sądziłem, że mnie przytuli przy mojej matce.
    -Dobra...już starczy - powiedziałem, klepiąc go lekko po ramieniu na co mnie puścił.
Poszedłem do łazienki, rodzicielka poprosiła mnie o wyczyszczenie tam okien. Zrobiłem to co kazała, potem umyłem się i ubrałem w schludne ubrania. Gdy wyszedłem z łazienki napotkałem Krzysztofa. Objął mnie rękoma. Pochylił swoją głowę nad moją i pociągnął nosem - Ładnie pachniesz - powiedział cicho
    -Już się przepraszaliśmy - odpowiedziałem nieco wystraszony
    -To co - uznał, przesuwając swoje ręce na kości lędźwiowe. Wiedziałem, że ten idiota chciał mnie niżej obmacywać.
    -Zostaw mnie! - odepchnąłem go. Poszedłem do pokoju. Zacząłem słuchać muzyki, żeby się uspokoić. Po pięciu minutach usłyszałem głośny, damski głos wypowiadający moje imię.
    -Marcin!
    -Yyy co? - ściągnąłem słuchawki i popatrzyłem na mamę
    -Jest trzynasta pięćdziesiąt, mieliśmy jechać do dziadków. Zbieraj się!
    -Dobra już idę - odpowiedziałem wstając. Schowałem telefon do tylnej kieszeni.

   U babci zjedliśmy spaghetti. Potem poczęstowała nas deserem. Z mamą, oraz mamą mojej matki napiliśmy się lampki wina. Dziadek z Krzyśkiem wypili po piwie i włączyli jakąś eske w telewizji. Oczywiście nie obyło się bez komentarza: ,,Za moich czasów...", ,,Kiedyś było lepiej" Oraz ich zdrowiu, no cóż...starość nie radość. Mnie też to kiedyś dopadnie. Chyba, że zdechnę na raka płuc przez papierosy. Ignorowałem to, potem przeszedłem się z dziadkiem przez wieś. Rozmawialiśmy o szkole, wakacjach, dawnych czasach oraz książkach. Polecił mi kryminały, książki o pierwszej i drugiej wojnie światowej.
    Do domu wróciliśmy około siedemnastej. Poszedłem potem na rower, przejechałem dwadzieścia osiem kilometrów. Byłem wyczerpany. Zrobiłem kilka leniwych brzuszków, pompek, pajacyków, przysiadów itp.
     Napisałem do mojego obiektu westchnień z pytaniem czy jest już w domu. Poszedłem się umyć. Umyłem włosy, ciało i zęby. Z kuchni wziąłem jogurt i zabrałem się za oglądanie netflixa.
    Podczas oglądania serialu dostałem wiadomość od Mileny, która mi odpisała, że jest już w domu od wpół do trzynastej. Odpisałem tylko: Okej
     Po dwudziestej drugiej położyłem się do łóżka. Spytałem dziewczyny jak mija wieczór. Odpisała, że jest trochę zmęczona i zaraz kładzie się spać. Spytałem co jutro robi i czy chciałaby się spotkać w poniedziałek. Umówiliśmy się na godzinę 16:30. Posprawdzałem moje social media i poszedłem spać.

     Skończyłem cały serial ,,Dark". Była godzina jedenasta. O wpół do siedemnastej umówiłem się z Mileną. Myślałem o niej, myślałem jak bardzo się opaliła. Ciekawiły mniej jej spalone uszy. Chciałem ją również zobaczyć w stroju kąpielowym. Albo najlepiej nago. Chwila co? Jestem zboczeńcem...chociaż w tym wieku, nie zaszkodzi tak myśleć. Wszedłem na jej profil na Facebooku. Ustawiła sobie nowe profilowe. Ona stojąca w rozpuszczonych włosach i jakiejś bluzce w paski, czarno-białe na tle morza, obok rośliny. Uroki Chorwacji...zareagowałem na zdjęcie serduszkiem i podpisałem: Cudowna🥵😍❤️
    Zacząłem szukać kolejnego serialu, który mnie zaciekawi. Wybrałem: ,,Stranger Things". Obejrzałem dwa pierwsze odcinki, pierwszego sezonu. Bardzo mnie wciągnął.
    O 14:30 moja matka wróciła wcześniej do pracy.
    -Co tak wcześnie?
    -A szef mi pozwolił się wcześniej zwolnić. Byłam jeszcze w supermarkecie i kupiłam ci kilka sevendaysów. Składniki, mleko, zgrzewka wody.
     -A obiad?
     -Pierogi, zara odgrzeje...Tylko się przebiorę w coś luźniejszego - oznajmiła kierując się do sypialni. Usiadłem na stołku. Zacząłem myśleć. A na cóż tyle tego jedzenia....Krzysiek się wprowadza?? Co nie? Ja nie chce z tym zboczeńcem...mieszkać. Moje serce zaczęło coraz szybciej bić. Do kuchni weszła matka w legginsach i t-shircie.
     -Jutro o dziewiątej jedziemy na zakupy - powiedziała
     -A po co? - spytałem zdziwiony
     -Trzeba ci kupić nowe buty na wyjazd. Kijki w góry masz...idź poszukaj kurtki przeciw deszczowej czy będzie dobra. No trzeba ci pare rzeczy pokupować...Wolisz pierogi z jagodami czy truskawkami? -
    -Yyy...obojętne. Jaki wyjazd? - spytałem zaciekawiony
    -No Marcin, przecież w czwartek jedziesz na kolonie w góry. Dzisiaj jest poniedziałek - odpowiedziała kładąc pierogi na rozgrzewająca się patelnie.
    -O matko! - klepnąłem się w czoło - To już w ten czwartek?
    -Tak w ten...Co ty byś beze mnie zrobił.
    -Który dzisiaj?
    -Dwudziesty trzeci lipca
    -Już? Dopiero co były moje urodziny...zakończenie...Dlaczego to życie tak szybko leci? - spytałem nie dowierzając
     -Ciesz się póki jesteś młody - powiedziała z uśmiechem, rozczochrała moje włosy
     -Bo się pierogi spalą - odpowiedziałem z łobuzerskim uśmiechem
     -Bo nie dostaniesz obiadu...Masz jakieś plany na dzisiaj?
     -Umówiłem się z Mileną - zarumieniłem się troszkę
     -Jesteście już razem? - zamurowało mnie to pytanie
     -Mamo?!
     -No co? Normalne pytanie - powiedziała rozstawiając talerze na stole - To jesteście?
     -Jeszcze nie - odpowiedziałem cicho
     -No to ją pocałuj, albo chociaż spytaj czy odwzajemnia twoje uczucia.
     -Dobrze mamo...będzie dobrze. Daj już te pierogi - nałożyła mi na talerz osiem pierogów - Co tak dużo?!
     -Jedz...Może ją zaprosisz kiedyś do nas na obiad?
     -Zobaczy się - westchnąłem, miałem już dość mojej mamy, a muszę z nią zjeść te pierogi.
      -Mówię poważnie. Chętnie ją poznam. Ale to już ją zaprosisz jak wrócisz z gór... - zaczęła jeść, schowałem moją głowę w dłoniach - Kup jej coś! Jakiegoś oscypka!
      -Jak pies je to nie szczeka, mamo! Smacznego - powiedziałem i włożyłem całego pieroga do buzi.
       Godzina 15:45 mama kazała mi się zacząć szykować. Wyprasowała mi biała koszulkę i dobrała do tego jeansowe, krótkie spodnie. Odświerzyłem się, umyłem zęby, moja rodzicielka doradziła mi jakich mam użyć perfum. Mimo, że miałem tylko jedną sztukę. Obiecała mi kupić jeszcze dwie sztuki perfum. Wypiłem łyka wody. Czułem, że przez mamę się jeszcze bardziej stresowałem. Poprawiała mi włosy.
     -Mamo...starczy tego macania moich włosów...Mamo!
      -No dobrze, już nie tykam. Która godzina? Szesnasta dwadzieścia. Podwiozę cię. - Dostałem jeszcze od niej pięćdziesiąt złoty. Zawiozła mnie do parku.
     Mój obiekt westchnień siedział na ławce. Była ubrana w to co na zdjęciu profilowym. Usiadłem obok niej.
    -Hej - powiedziałem z uśmiechem. Przywitała się i przytuliła do mnie mocno. Odwzajemniłem uścisk i nie chciałem jej puścić. Chciałem ją trzymać w ramionach na tak długo jak mi pozwoli. Pachniała cudownie. Jakimiś kwiatami - Ładnie pachniesz - powiedziałem
     -Dziękuję - odpowiedziała, odsuwając się ode mnie. Po czym znów zbliżyła się, ale do mojej szyi - Ty również - uśmiechnęła się - Proszę to dla ciebie - wręczyła mi torebkę prezentową.
      -O matko...nie trzeba było - Zacząłem wyjmować zawartość - Co to...Ajvar?
      -Pasta warzywna, o lekkim pikantnym smaku. Jest bardzo dobre - odpowiedziała, cały czas mając uśmiechem na twarzy
      -Hmmm, okej - kolejnym prezentem była czekolada - Coś na słodko - wyjąłem jakieś mydło, które pachniało tak samo jak Milena
     -A to jest mydło do mycia...lawendowe - oznajmiła. Przytuliłem się do niej j jeszcze raz podziękowałem za prezent.
     -Ty pachniesz jak to mydło - powiedziałem
     -No widzisz - wtuliła się we mnie mocniej
     -Pokażesz mi jakieś zdjęcia? Z wczasów?
     -Pewnie - wyjęła telefon

      Po godzinie oglądania zdjęć na telefonie i opowiadania co robiła, zaproponowałem jedzenie. Poszliśmy na lody. Tym razem do kawiarni. Gdzie można powiedzieć są desery lodowe. Nie lody na patyku, czy gałki, lub lody włosy czy świderki. Postawiłem Milenie Latte z lodami, sobie kupiłem deser śmietankowo-truskawkowy.
Po słodkościach przeszliśmy się do parku, następnie poszliśmy nad rzekę.
     -Do której masz czas? - spytałem obejmując ją od tyłu
     -Dwudziesta pierwsza...Jak było z chłopakami ostatnio?
     -Fajnie...Tylko szkoda, że mi nie powiedzieli, że będziemy nad wodą, a ja nie wziąłem ani kąpielówek ani ręcznika. Na szczęście potem przyszedł Karol Biały z jego siostrą i mi pożyczył ręcznik.
      -Dużo było wtedy ludzi?
      -No trochę...może mniej już dzisiaj. Wchodzimy do wody? - spytałem obracając dziewczynę w moją stronę?
     -Nie mam kąpielówek...ty chyba też.
     -Tylko kostki...Co ty na to?
     -Okej - zdjęliśmy buty i weszliśmy do rzeki trzymając się za rękę.
     -I jak zimna dla ciebie? - spytałem
     -Nie jest źle - odpowiedziała - A dla ciebie? 
     -Jest dobrze - zacząłem iść dalej, chciałem, żeby woda sięgała mi do kolan
     - Niee, mieliśmy zostać do kostek
     -Ale ja chce do kolan - odpowiedziałem puszczając jej rękę i poszedłem dalej
     -No ejjj! - zaczęła iść w moja stronę
     -I tak masz krótsze spodenki ode mnie, więc możesz więcej się zamoczyć - przytuliłem ją znowu od tyłu.
     -Masz rację, ale już się wykąpałam w słonej wodzie - powiedziała 
     -Ale to jest słodka woda
     -Wiem, ale tak ogólnie mówię - nastała cisza, patrzyliśmy na słońce - Ale ładnie
     -Nooo - powiedziałem lekko słodkim głosem. Dziewczyna wyciągnęła telefon i zaczęła robić zdjęcia
     -Selfie? - spytała patrząc na mnie
     -Czemu nie.
Zrobiła może tak z trzy zdjęcia i wysłała do mnie. Znowu nastała cisza. Słuchaliśmy odgłosów natury i ludzi wokół nas. Delektowałem się chwilą.
Przerwał nam mój dzwoniący telefon. Wyciągnąłem smartfona z kieszeni.
      -To Kuba dzwoni - powiedziałem i odrzuciłem połączenie
      -Dlaczego nie odebrałeś? - spytała patrząc na mnie
      -Nie wiem...zapomniałem ci powiedzieć. Sam o tym zapomniałem. W czwartek jadę na kolonie w góry z chłopakami.
      -Coś wspominałeś - odpowiedziała - Na ile jedziesz?  
      -Yyy, chyba piątego września będę w domu
      -Okej...Jak ci minął weekend?
      -W sobotę byłem u dziadków, na rowerze. I skończyłem oglądać seria.
       -,,Dark"?
       -Zgadza się, teraz oglądam ,,Stranger Things"
       -Super to jest, skończyłam już dwa sezony
       -Fajnie, a ty co robiłaś jak wróciłaś?
       -Trochę się rozpakowywałam, też byłam u dziadków ale w niedzielę, dałam im wino i różne inne pamiątki z Chorwacji i wieczorem oglądałam film z rodzicami. Wychodzimy z tej wody?
      -Jasne, chodź - złapałem ją za rękę i kierowaliśmy się w stronę brzegu. Usiedliśmy na trawie - A jakie lubisz czytać książki?
      -Fantastykę i dla nastolatków...A ty?
      -Emmm, kryminały. Polecisz jakąś?
      -Kryminał? Czy?...
      -Obojętne, ważne, żeby była ciekawa
      -,,Czerwone jak Krew" to chyba pierwsza część...

     Godzina dziewiętnasta, huśtaliśmy się na huśtawkach. Opowiadając sobie różne głupoty z życia i szkoły. Przespacerowaliśmy się po mieście i kupiliśmy sobie hot-dogi na kolację. Po zjedzeniu poszliśmy znowu do parku. Zadzwoniłem po swoją mamę, żeby ją odwiozła i przy okazji trochę poznała.
     Gdy byłem już w domu, rodzicielka przeprowadziła ze mną wywiad, czy jesteśmy już razem, i co robiliśmy. Była ucieszona prezentem od niej i kazała mi coś kupić na koloni dla Mileny. Jak to ona stwierdziła dla ,,przyszłej synowej".
      Oddzwoniłem do Jakuba: -Halo? Co chciałeś?
      -Chciałem wiedzieć czy wbijasz do mnie, bo mi się troszkę nudziło - stwierdził
      -A okej
      -Czemu nie odebrałeś wcześniej?
      -Byłem z Mileną nad rzeką
      -Aaa...Czyli, że teraz dziewczyna jest ważniejsza od kumpla?
      -Przyszła dziewczyna, nie denerwuj się już tak...Kumplu
      -Dobra, mam pomysł. Ty, ja, twoja przyszła dziewczyna, Tadek o i moja dziewczyna jutro rzeka. Co ty na to?
      -Spoko, zaraz do niej napisze. O której się widzimy nas rzeką?
      -Szesnasta?
      -Dobra, to do jutra
      -Nara - rozłączyłem się, napisałem do Mileny wiadomość: Hej, Jakub zaproponował jutro kąpanie się nad rzeką o szesnastej. Jesteś chętna?
Poszedłem się umyć. Po dwudziestu minutach wróciłem do pokoju j sprawdziłem czy dziewczyna odpisała.
       Milena Lipińska: Chętnie, może zobaczymy się trochę wcześniej w parku. Tak około 15:45?
        Ja: 15:40 mi pasuje. Tylko pamiętaj o stroju i ręczniku
        Milena: Dobrze, ale ty też pamiętaj
        Ja: Spoko
               Dobranoc 😘😘😘

Hejka, zadowoleni z rozdziału? Napisane ok. 1900 słów, jak wam mijają wakacje? 🌞❤️

Ręce ojczyma Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz