10. Pojedyncza łza

1K 16 4
                                    

Dzień przed wyjazdem Łukasza, wieczór 04.07.2018r.

   Pomagałem Łukaszowi pakować jego rzeczy do wyjazdu. Jutro musiał już jechać do domu.
    -Co z tą dziewczyną z biedronki? - spytałem
    -Yyy, zapomniałem o niej i nie zadzwoniłem
    -Aha
    -Byłem zajęty twoimi imprezami...młody - popatrzył się na mnie łobuzersko i poprawił fryzurę
    -No, ale mogłeś chociaż zadzwonić, wysłać SMS. A nie tak wziąłeś se numer i olałeś? Kto tak robi?! Pomyślałeś jak ona mogła się poczuć?
    -Dobra dobra, ty już się nie martw o moje sprawy sercowe. Najwyżej do niej zadzwonię i przyjadę tutaj, specjalnie do niej i ci o tym nie powiem... - uznał, po czym lekko klepnął mnie w ramię
    -A dobra, jak wolisz
    -No widzisz...młody
    -O której masz jutro busa?...Stary
    -Czternasta jakoś tak...A z Mielną jak tam? Hmmm?
    -Ostatnio się z nią widziałem wtedy gdy kupowałeś alkohol...No wiesz, za biedornką
   -Spoko, napisz do niej. Umówcie się...na kiedyś
   -No jutro ty jedziesz, więc nie bardzo. W piątek umówiłem się z chłopakami
   -Jak wolisz, ja staram ci się tylko doradzić - powiedział, po czym zasunął sportową torbę - Idę się umyć
Spojrzałem na telefon, wyświetlacz pokazywał godzinę 19:28. Usłyszałem pukanie do drzwi. Po chwili do mojego pokoju wszedł Krzysztof. 
    -Twoja mama zamówiła pizze i chce, żebymśmy obejrzeli wspólnie film...we czwórkę
    -Ymm, okej - odpowiedziałem zmieszany. Zamknął drzwi i podszedł do mnie
   -Co tam patrzysz? - spytał, patrząc się w mój telefon
   -Nic, patrzę tylko godzinę
   -Yhmm, pokaż co lubisz oglądać - po chwili wyrwał mi telefon
   -Ej zostaw to! - próbowałem mu wyrwać mój telefon. Prawie miałem swojego smartfona w ręce. Poczułem mocne pchnięcie na prawym barku. Opadłem na łóżko. Mężczyzna przygniótł mnie swoim ciałem. Patrzyliśmy sobie w oczy, chciałem zmywiotować, trudno mi było złapać oddech. Wierciłem się.
   -Złaź ze mnie! I oddawaj...mój telefon - próbowałem się wydostać spod jego ciała
   -Myślisz, że ja nie wiem, że piłeś tydzień temu. Nie drżyj się tak... - lekko mnie wypuścił, jednak zdjął pasek ze swoich spodni - chyba nie chcesz, żeby matka się dowiedziała, że piłeś - uderzył mnie w brzuch, zaczęłem się trząść. Napływały mi łzy do oczu. Chciałem krzyczeć, uciec stąd jak najszybciej. Patrzył się na mnie, powoli zaczął podnosić moją koszulkę, dotykał mnie w miejsce gdzie przed chwilą uderzył mnie paskiem od spodni. Nie wytrzymałem, bałem się. Wypuściłem łzy, nie chciałem nic mówić. Po chwili złapał mnie za szyje jedną ręką i zbliżył swoją twarz do mojego ucha.
    -Nic tutaj nie zaszło. Powiedz komuś, a pożałujesz - powiedział szeptem. Zszedł ze mnie, założył pasek, a ja patrzyłem się w okno. W jeden punkt, łzy zamazywały mi obraz przede mną. Moje cało ciało się trzęsło. Słyszałem tylko głos Łukasza rozmawiającego z Krzysztofem. Poszedłem szybko do łazienki. Popatrzyłem na czerwony ślad na moim brzuchu. Nie miałem na nic siły. Musiałem jednak udawać, że nic się nie stało. Uspokoiłem się trochę. Poszedłem do kuchni, nalałem sobie wody do szklanki. Usłyszałem dzownek do drzwi. Pewnie pizza. Mama odebrała jedzenie.
   -Idziesz Marcin do salonu? - spytała, po czym zaczęła wyciągać talerzyki
   -Ymm, a o czym ten film?
   -,,Tragedia Posejdona" - usłyszałem głos Krzysztofa - może lepiej nie oglądaj tego filmu, jest bardzo dramatyczny
   -No jak chcesz synu, chociaż wolałabym, żebyś tego nie oglądał - powiedziała matka
    -Yyyy - kurwa, ale on ją manipuluje. Nie nawidze go - wiecie co ja wezme pizze i pójdę do siebie - powiedziałem po czym nałożyłem na talerz pizze z salami i pieczarkami. Nie nałożyłem sobie nawet sosu, nie miałem ochoty  jeść. Chciałem wyjść z tej kuchni, żeby nie patrzeć na tego zboczeńca. Poszedłem spać, a kawałek pizzy leżał nietknięty. 

 
  -Młody wstajesz? Dzisiaj jadę - usłyszałem głos kuzyna - jest równa dziewiąta
   -No zaraz - odpowiedziałem zaspany
   -Śpisz od nie wiem której. Ale szkoda, że filmu nie widziałeś - słyszałem podeksctywonego Łukasza - Kurde chłopie ty nawet pizzy nie zjadłeś. W kuchni są jeszcze dwa kawałki. Dobra była.
Podniosłem się z łóżka i zrzuciłem z siebie kołdrę.
   -Czemu spałeś w ubraniach? - spytał zdziwiony
    -Eee...nie wiem, nie pamiętam - odpowiedziałem patrząc się na niego. Usłyszałem jak chłopak wzdychnał. Usiadł na łóżku.
    -Ja troche słyszałem - przerwał - No jak się z nim kłóciłeś
    -Przesłyszałeś się - byłem zaniepokojony
   -Ale raz widziałem, to nie chciałeś o tym gadać
   -Daj mi spokój! - odpowiedziałem
   -Powiedz mi, co on ci robi?! Wiem, że się wcześniej śmiałem, ale przepraszam. Kurwa...
    -Nie wracajmy więcej do tego tematu...
    -Napewno?
    -Tak, idę zjeść śniadanie - odrzekłem i wziąłem talerz z wczorajszą pizzą. Byłem już w kuchni, wsadziłem trzy kawałki pizzy do mikrofalówki.
    -Do domu jadę o czternastej piętnaście - oznajmił kuzyn
    -Okej, co będziemy robić do tej godziny?
    -Nie wiem - uznał, wyjąłem jedzenie z mikrofali. Po chwili kuzyn zabrał jeden kawałek i ugryzł - A kurwa, gorące
    -Dawaj to świnio - zaczęliśmy się śmiać
    -Idziemy na miasto? - spytał
    -Nie ma problemu - odpowiedziałem z jedzeniem w buzi - chyba się spotkam z Mileną...wiesz. Jak pojedziesz
    -Śnija ci się? Tęsknisz - powiedział i klepnął mnie w ramię
    -Nieee, tak po prostu. Nie śniła mi się. Która godzina?
    -Mamy dziewiątą jedenaście
Troche się odświerzyłem i poszliśmy do parku. Zapaliliśmy po papierosie i wspominaliśmy dawne czasy. Potem rozmawialiśmy o jego osiemnastce. Rozmawialiśmy również o dziewczynach, zarumieniłem się troche. Myślałem o Milenie, chciałem się z nią jak najszybciej zoabczyć. Przytulić.
    -A ty miałeś kiedyś dziewczynę młody? - spytał
    -No miałem...ale to miałem chyba z 13 lat i nie było na poważnie
    -Oj tam, możesz mi opowiedzieć. Mamy dopiero jedenastą dwadzieścia. Mamy dużo czasu, więc zamieniam się w słuch
    -No to było to jakoś na początku pierwszej gimnazjum
    -Mhm, jak się poznaliście?
    -No cicho, daj mi się wypowiedzieć. Poznałem się z nią przez jej brata bliźniaka, który chodził ze mną na język rosyjski. On miał na imię Karol, a jego siostra Kornelia. I jego klasa z moją miała połączony język ruski. Ponieważ tam było z sześciu chłopaków, a u mnie jedenaście. I poprostu chłopcy z klasy ,,d" się uczyli z chłopakami z mojej klasy ,,c".
    -A jak wyglądała?
    -Miała takie długie czarne włosy. Jasne oczy i taka nie za chuda, nie za gruba. Miała troche problemy z trądzikiem, ale się malowała, a mi to jakoś nie przeszkadzało.
    -A jak to się stało, że zostaliście razem?
    -Noo... - zacząłem się lekko rumienić - ona mi się podobała, ja chyba też jej. I No spotykaliśmy się po szkole. Powiedziałem jej w październiku, że mi się bardzo podoba i czy nie zechciałaby zostać moją dziewczyną...a i pamiętam, że wtedy złapałem ją za rękę. Miała uśmiech na twarzy, z resztą ja też. Zgodziła i się do mnie przytuliła.
    -Całowaliście się?
    -Tak, ale nie jakoś często. Najczęściej to dawaliśmy sobie buziaka w policzek. I w grudniu zerwaliśmy. Znudziliśmy się sobie, uczucie się tak jakby wypaliło.
     -Czyli dwa miesiące ze sobą byliście?
     -Na to wychodzi
     -Mogliśmy sobie piwko kupić do tej historii - oznajmił kuzyn - a z charakteru jaka była?
     -W sumie to miła, odważna, czasem potrafiła być chamska. Przy zerwaniu wytknęła mi moje wady. Bardzo dobrze się uczyła.
     -A ty jej wygarnąłeś wady?
     -Chciałem, ale uznałem, że w sumie mam ją gdzieś
     -To w sumie dobrze. A idzie do tej szkoły co ty?
     -Nie. Idzie do takiej wiesz, bardziej ambitnej. No miała chyba z cztery szóstki na świadectwie, albo i może więcej.
     -Ciekawie powiem ci - zapalił nowego papierosa
     -A ty?
     -Co ja?
     -No odpowiedz mi o swoich byłych...
     -Dużo tego, nie chce mi się
     -Jak wolisz - odpowiedziałem - chociaż ja bym się zamienił w słuch - zaśmialiśmy się, przeszliśmy się jeszcze po mieście i wróciliśmy do domu.
   

   Była godzina 13:42 z Łukaszem szliśmy na przystanek autobusowy. Na swoich plecach dźwigałem jego plecak. On trzymał swoją torbę sportową. Odebrałem dzwoniący telefon.
    -Halo? No co tam mamo? - spytałem
    -Jesteście już na przystanku? - usłyszałem matczyny głos
    -Jesteśmy już w drodze, zaraz tam będziemy. A co?
    -Daj mi Łukasza - podałem telefon kuzynowi - masz
    -No cześć ciocia, jak tam?...Tak mam jedzenie, wodę też....Raczej nic nie zapomniałem...Dobrze pozdrowię rodziców....Miłego dnia ciociu - podał mi smartfona
    -Yyy mamo...Bo ja chyba wrócę później. Z Mileną się umówiłem. Raczej zjem coś na mieście, ale zostaw mi obiad. Papa - rozłączyłem się, znaleźliśmy się na miejscu. Telefon pokazywał godzinę : 13:58.
     -Dużo czasu jeszcze, zapalimy? - spytał Łukasz, po czym poczęstował mnie papierosem
      -Ten ostatni raz z tobą to nie mogę odmówić - powiedziałem - wiesz co?
      -No mów
      -Jesteś dla mnie jak brat - postanowiłem się otworzyć, rzadko się z nim widzę
     -Ty też młody głupku - poczochrał moją fryzurę, przytuliśmy się do siebie
    -Dzięki staruchu - odpowiedziałem, podjechał bus - to twój?
    -Tak, muszę już iść
    -Pozdrów ciotki, wujków, miłej podróży kuzynie
    -Udanej randki, kuzynie - przytuliliśmy się ponownie - a masz tu dwie fajki, dla ciebie i dla twojej przyszłej dziewczyny - odszedł, nie zdążyłem mu podziękować.
Byłem lekko przygnębiony, usiadłem na ławce i poczułem jak wypływa pojedyncza łza z lewego oka.
Wyciągnąłem telefon i napisałem do Mileny na messengerze.

Cześć kochani! ❤️ Wstawiam ten rozdział o 23:44, pisałam go cały dzień🥵 Mam nadzieję, że wam się spodobał🥰 Zostawiajcie gwiazdki i komentujcie🤩

Ręce ojczyma Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz