23. Szarlotka

350 8 8
                                    

Ktoś obudził nas pukaniem do drzwi. Przetarłem oczy i powiedziałem: Wejść!
-Chłopaki śniadanie ósma trzydzieści, wyjeżdżamy po dziewiątej. Wstawać! - powiedział nasz opiekun i zamknął drzwi.
-Co jest kuuuźwa...?? - zapytał zaspany Kuba
-Musimy iść na śniadanie, budź Tadka i Julka - powiedziałem. Przetarłem oczy i poszedłem się ogarnąć w toalecie. Trochę bolały mnie nogi po wczorajszym tuptaniu.
We czwórkę zeszliśmy na stołówkę. Zrobiłem sobie kawę, zasiadłem do stolika i posmarowałem kromkę masłem, po czym nałożyłem wędlinę, pomidora i jakieś zielone kiełki czy co to tam było.
-Smacznego - powiedział Julian
-Dzięki, wzajemnie - odpowiedziałem po czym ugryzłem kanapkę.
Po skończonym posiłku, poszliśmy do pokojów. Od razu po spakowaniu potrzebnych rzeczy do bagaża podręcznego mieliśmy wyjść przed apartament. Spakowałem wodę, sevendaysa, batony, powerbanka, portfel i kije.
9:10 czekałem już z chłopakami przed budynkiem. Dołączyły do nas bliźniaczki. Ludzie zaczęli się schodzić. Wsiadamy do autobusu. Jeszcze nie usiadłem na swoim miejscu, a na wyświetlaczu pojawiło się: Mama
-Halo?
-Cześć synu, jak tam?
-No dobrze, zaraz jedziemy zwiedzać - odpowiedziałem
-Wyspany?
-Taak - odpowiedziałem. Cholera opiekunka zaczęła gadać coś przez mikrofon - Mamo, zadzownię do ciebie jak będziemy na miejscu, baba coś gada i mi cię zagłusza.
-Marcin! - chyba się wkurzyła na to słowo: ,,baba"
-Pa, mamo! - rozłączyłem się

-Dzieci, dzisiaj wybieramy się na Gubałówkę, znajduje się ona na wysokości 1123 metrów nad poziomem morza. Z niej widać panoramę na Tatry, na miejscu będziemy tak gdzieś za dwadzieścia minut. Będziemy mieć godzinę wolnego, a następnie jedziemy na Dolinę Chochołowską. Proszę się teraz posmarować kremem z filtrem UV, jeżeli ktoś nie ma...pożyczę.

Zatrzymaliśmy się na parkingu. Wysiedliśmy, opiekuna znowu zaczęła gadać o tym, żeby się posmarować, założyłem czapkę z daszkiem i miałem to w dupie. Poszliśmy najpierw oglądać Psie zaprzęgi, fajnie. Każdy się zachwycał masą psów o rasie Husky. Mogliśmy je nakarmić, nalać wody do miski. Pogłaskać, ogólnie psy, które raczej by nam krzywdy nie zrobiły. Na miejscu znajdowały się takie szałasy? Namioty w kolorze białego, weszliśmy aby zobaczyć jak tam jest.
Właściciel był bardzo miły, powiedział nam historie każdego psa, imię, co lubią, czego nie lubią, jak się opiekować tą rasą. Sam bym chciał takiego w domu. Chyba już wiem o czym będę rozmawiał z mamą jak wrócę. Zrobiłem psom zdjęcia. I przesłałem mamie.
Następni zawróciliśmy i kierowaliśmy się do celu naszej wycieczki. Minęliśmy zimowy park, który był zamknięty. Następnie czas na Stacje Wyciągową. Zapakowałem się z Tadkiem i Kubą do kolejki. Kto nie chciał się przyjechać to został, lub jeżeli miał lęk wysokości to było to wskazane by zostać z opiekunem. Widoki były zajebiste. Bałem się, że telefon mi wypadnie z rąk, nagrałem film z chłopakami na którym pokazałem widoki i mówiłem: ale tu zajebiście co nie?
A oni przytakiwali i żartowali, że zaraz zabiorą mi telefon i wyrzucą na dół.
Zsiedliśmy z kolejki. Trochę kręciło mi się głowie.
Kolejną atrakcją był park linowy. Najpierw zasady, ćwiczenia i te inne pierdoły, których się dowiedzieliśmy od pracownika, aby być bezpiecznym. W parku znajdowały się trampoliny, ścianki wspinaczkowe i inne zajebiste atrakcje. Czułem się trochę jak dziecko, ale szczęśliwe dziecko, a może i wolny nastolatek od problemów, gdy jeździłem na linie między jednym a drugim drzewem. Po dwugodzinnych zabawach byliśmy już na szycie. Było cudownie. Żadnej chmury, gorąco, widok na Tatry, świeże powietrze, zapachy unoszące się z różnych restauracji.
Mieliśmy godzinę dla siebie, więc z chłopakami poszliśmy do restauracji, aby coś zjeść. Zamówiłem sobie schabowego z ziemniakami i surówką, typowy polski obiad, czemu nie. Tadek zamówił pierogi, osiem sztuk, a Kuba kwaśnicę. Czyli regionalną zupę. Nasze Dania do nas doszły.
-Moge pieroga? - spytałem. Tadek narobił mi ochoty na to oto danie, musiałem spytać czy mogę jednego.
-Milena ma - puścił mi oko
-Pokazałem mu środkowego palca.
-Masz - nabił na widelec pieroga i rzucił na mój talerz, po czym zabrał ode mnie ziemniaka - Coś za coś - powiedział zanim włożył do buzi
-Smacznego - powiedziałem złośliwe

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 03, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ręce ojczyma Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz