Rozdział 22

15.3K 576 2.4K
                                    

Właśnie siedzę na mojej ostatniej lekcji. Jest nią OBCM. Obok mnie Pansy próbuje dyskretnie zjeść kanapkę. Kate usiadła z Blaisem. Zauważyłam, że ostatnio dużo czasu spędzają razem. Ciągle się droczą ze sobą, ale jest to zabawne. I nawet urocze.

Pansy i ja zbliżyłyśmy się do Aarona Martineza. Jest bardzo w porządku, często siedzimy w trójkę i śmiejemy się z innych. W sensie z Astorii.

Za to Malfoy od kilku dni znika. Nigdzie go nie ma, nikt nie wie co robi. Blaise znowu ma stany depresyjne, bo ma niedobór atencji od Smoka.
Wszyscy zastanawiają się, co Draco kombinuje. Zabini z Kate nawet się założyli. Dott uważa, że Malfoy po prostu chce pobyć sam, za to Diabeł myśl, że blondyn pewnie jest homoseksualistą i ze swoim chłopakiem planują ucieczkę do innego kraju.

Jeśli Blaise jest kryptogejem, to myślę, że on sam ma nadzieje na taki obrót spraw odnośnie dziwnego zachowania Malfoy'a.

Moje przemyślenia przerwało szturchnięcie.

-Chodź. Już koniec lekcji- Uśmiechnęła się Pansy. Zebrałam wszystkie moje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia.

-Co dzisiaj robimy koteczki?- Zabini objął mnie ramieniem.

-Ja to bym chciała odpocząć. W końcu jutro ma być impreza- Westchnęła Kate.

-Ja nigdzie nie idę- Powiedziałam znudzona.

-Gdzie nie idziesz?- Nagle obok nas pojawił się Aaron.

-Jutro będzie najlepsza biba na całym kontynencie, a ta mała glizda nie chce iść- Powiedział oburzony Diabełek.

-Ze mną nie pójdziesz?- Uśmiechnął się słodko Martinez.

-Zastanowię się- Burknęłam. Imprezy to nie moje klimaty.

-Będzie fajnie- Brunet zaczął czochrać moje włosy. Jednak Blaise klepnął go w rękę.

-Moje. Nie dotykaj- Spojrzał gniewnie na Aarona.

Ogólnie Blaise nie przepada za Martinezem. Uważa, że ten chłopak jest przeszkodą dla mojej wielkiej, romantycznej i namiętnej miłości z Draconem. No tego twierdzi, że moje dzieci z Aaronem byłyby obrzydliwe.
A kiedy mówię mu, że to jest tylko mój nowy kolega i wcale mi się nie podoba, Blaise mruży oczy i mówi, że wiedźmy zawsze kłamią.

Zbliżyliśmy się już do Pokoju Wspólnego Ślizgonów, kiedy zza drzwi wyskoczył Malfoy.

-Za 10 minut na błoniach- Powiedział poważnie.- Ty nie- Wskazał na Aarona.

Draco od razu poszedł dalej, nie oglądając się za siebie.

-Gdzie tak kopytkujesz piękna gazelo?- Wrzasnął za nim Diabełek.

-Muszę jeszcze coś załatwić- Powiedział Malfoy i zniknął za zakrętem.

Wszyscy spojrzeliśmy na siebie z wielkim zdziwieniem. Nie wiedzieliśmy o co chodzi i co on może nam zrobić, bo jakby nie patrzeć, Draco jest niebezpieczny i niezrównoważony. Tylko Blaise uśmiechał się do siebie, mając nadzieję, że wygra zakład.

Martinez westchnął i ruszył do siebie, wcześniej nam machając na pożegnanie. Kiedy tylko się odwrócił, Zabini pokazał w jego stronę środkowy palec.

-A teraz drodzy turyści, jestem waszym przewodnikiem. Zapraszam do środka w celu odniesienia zbędnych bagaży. Zaraz po tym udamy się na błonie- Powiedział wesoło Diabeł i biegiem ruszył do swojego dormitorium.

-Może jakbyśmy go uderzyły, stałby się normalny?- Szepnęła konspiracyjnym tonem Pansy.

-Kiedyś musimy spróbować- Westchnęłam zmeczona.

Just A Dream | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now