Rozdział 20

14.2K 554 1.1K
                                    

Musiałam wyjść z dormitorium, ponieważ Kate i Pansy cały czas mówiły o mnie i Draco.
Dla mnie to zakończony temat. On mnie nie kocha, nawet nie ma powodu, żeby cokolwiek do mnie czuć, oprócz nienawiści. Ja za to utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Widzę tylko jedno rozwiązanie.

Odpuścić.

Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozglądać się wokół. Czułam się jak miejski monitoring.

Malfoy właśnie wszedł do pokoju z jakąś dziewczyną. Tylko czemu Diabeł ją wyrzucił?

On jest nienormalny.

Astoria ze swoją grupką obserwują wszystko i z zadowoleniem na twarzach, przybijają sobie piątki.

Szkoda, że są takie głupie. Gdyby miały chociaż trochę inteligencji, wiedziałyby, że nie mają się z czego cieszyć.

Bo Draco zamiast wziąć którąś z nich, wybrał tamtą dziewczynę.

Chyba kupiły mózgi na bazarze.

Suki.

Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Najchętniej spędziłabym czas z Blaisem, ale widziałam jak zamyka się z Malfoy'em w pokoju. Wolę im nie przeszkadzać, bo boję się co mogłabym tam zobaczyć.

Bo słyszałam krzyki Zabiniego.

Niektórych rzeczy nie chcę wiedzieć.

Mogłabym w sumie iść do biblioteki, ale nie dam rady wstać. Jestem leniwą kluską.

Nagle drzwi od pokoju chłopaków otworzyły się. Malfoy wyszedł poprawiając włosy. Zaczął rozglądać się po całym Pokoju Wspólnym, aż jego wzrok nie spoczął na mnie.

Kurwa.

Zaczął iść w moją stronę, więc rozpoczęłam akcję pod tytułem: ewakuacja.

Szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia. Na korytarzu były pustki, więc nikt mnie nie zauważy i nie pomyśli, że goni mnie morderca.

Chociaż zastanawiam się czy to nie jest prawda.

-Wilson, nie uciekaj!- Krzyknął za mną Malfoy. Był coraz bliżej.

-Nie uciekam!- Przyspieszyłam. Byłam już zmęczona, do tego but mi się rozwiązał.

-Jesteś taka głupia- Nagle Smok złapał mnie w pasie i przerzucił przez swoje ramię. Czułam się jak worek ziemniaków.

-Co ty wyrabiasz? Puść mnie idioto- Warknęłam, bijąc go rękoma po plecach.

-Po pierwsze: uciekasz przede mną, a mi się nie chcę biegać- Westchnął- Po drugie: twój pantofelek ma rozwiązane sznurówki, nie chciałbym, żebyś się przewróciła Kopciuszku- Mogę się założyć, że uśmiechnął się w ten swój złośliwy sposób. Pacan.

-Czyli masz mnie za księżniczkę? Jak słodko- Powiedziałam z sarkazmem.

-Nie. Chcę, żebyś mi posprzątała pokój- Powiedział wchodząc do jakiejś sali.

Postawił mnie na ziemi i odetchnął. Ktoś tu ma słabą kondycję. Szybkim ruchem wyminęłam go i chciałam wyjść przez otwarte drzwi, ale Draco zamknął mi je przed nosem.

-Znowu uciekasz?- Powiedział szeptem przy moim uchu. Stał tuż za mną. Moje ciało momentalnie się spięło.

-Mam lepsze rzeczy do roboty, niż siedzieć tutaj z tobą- Warknęłam.- Powiedz mi, co tym razem chcesz?

-Chcę tylko porozmawiać- Powiedział znudzony i usiadł na ławce.

-I musiałeś mnie nieść aż tutaj?- Syknęłam i oparłam się o drzwi.

Just A Dream | Draco MalfoyWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu